od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem, żeby zacząć ponownie biegać. Ponownie, bo kiedyś już troszkę sobie hasałem w czasie wolnym, wieczorkiem przy dobrej pogodzie, ale lenistwo szybko niszczyło moje plany. Sytuacja wygląda tak, że po okresie studiów dostałem niestety prace w biurze, jeżeli dodamy do tego obniżoną aktywność pod koniec studiowania to otrzymujemy całkiem sporą nadwagę. Przy 173cm mam prawie 80kg, to mój niechlubny rekord i strasznie mnie razi ta waga.
Dwa lata temu biegałem 5-6km ze średnim tempem na poziomie 5 minut/km.
Ponad Rok temu biegałem trasę ok 8km w 46 minut, bez szału, ale nie było czego się wstydzić.
A teraz? W sobotę poszedłem pobiegać po lesie, teren pagórkowaty, to wymiękłem po około 2km :/ Wróciłem zrezygnowany do domu jak rasowy mięczak. Kolejna próba była wczoraj, tym razem nauczony poprzednim doświadczeniem stwierdziłem, że trzeba iść na płaski teren i biec powoli. Rezultat? 6km w czasie ok 42minut... Dramat. Plus był taki, że nie byłem totalnie wykończony i dzisiaj postanowiłem ponowić próbę. Wyszło minimalnie lepiej, ale ciągle marnie. Zacząłem od km w tempie 7min/km a kończyłem w okolicach 6:30/6:40 min/km.
Zdaje sprawę, że nie jestem w najlepszym stanie fizycznym i chciałbym to zmienić. Czytałem kilka artykułów i zawsze jest napisane, że najlepiej dla gubienia tkanki tłuszczowej jest temp, w którym mógłbym swobodnie rozmawiać. Problem tylko w tym, że nawet przy tak marnym tempie nie jestem w stanie swobodnie rozmawiać. Mogę oddychać przez nos, ale czasem muszę sobie pomóc ustami, na mówienie nie ma szans.
Pytanie do Was, czy kontynuować tę trasę 6km biegnąc swobodnie w nadziei, że wytrzymałość mi się zwiększy czy może zmienić trochę plan treningowy? Ogólnie chciałbym biegać codziennie, bo moje mięśnie nie cierpią zbyt mocno a organizm póki co dość szybko mi się regeneruje. Co myślicie? Pamiętajcie, że głównym problemem jest mój wygląd prosiaka z oponą na brzuchu i przede wszystkim z tym chcemy walczyć.
Liczę na Waszą pomoc!
