PIERWSZE ZAWODY

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
IPOS
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 13 sie 2013, 12:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam

Zacząłem przygodę z bieganiem jakieś 7 miesięcy temu, w grudniu ubiegłego roku dokończyłem plan od 0 do 60 min ciągłego biegu. Obecnie tak jak przez cały czas staram się utrzymywać 4 treningi tygodniowo, choć przyznam że od momentu biegania powyżej 10 km na treningu mam wrażenie, że organizm ma za mało czasu żeby się zregenerować i pod koniec tygodnia (szczególnie kiedy treningi wypadają w sobotę i niedzielę) przybiegam styrany jak koń po Westernie, ale może to też kwestia aury, uwielbiam biegać po lesie (po asfalcie częściej mam problemy ze stawami) a teraz kiedy wszystko jest raz zamarznięte a raz zamarznięte i mokre tracę trochę więcej siły na ślizganiu się i trzymaniu pionu :). Ale do rzeczy:
Jestem typem raczej samotnika, odczuwam ogromną przyjemność z biegania samemu ale ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad zawodami - początkowo powstał projekt półmaratonu jakoś w okolicy sierpnia br. ale zastanawiam się też nad bezpieczniejszą i osiągalną już teraz 10 km wycieczką. Nie nastawiam się na bicie rekordów (na treningu zdarzało się pobiec 10 km w 55 min. ale najczęściej jest to jakieś 57-58 min), chciałbym po prostu pobiec, dobiec i zobaczyć jak to jest, bo ponoć jest w tym jakaś "magiczna siła".
Obawiam się tylko siebie i swojego charakteru, mam chyba momentami zbyt ambitne podejście szczególnie na krótszych odcinkach za co płacę później, np. widzę biegacza przed sobą - nie wiem na jakim jest etapie czy trenuję od dzisiaj czy już od 5 lat, czy dopiero się rozgrzewa czy już kończy trening ale jakimś dziwnym trafem za wszelką cenę staram się go dogonić (czasem jest to niemożliwe a czasem się udaję :)) problem jest taki że jak kończę trening to organizm wyraźnie daje mi do zrozumienia że przegiąłem - mam wrażenie jakbym zaraz miał paść na cy....piersi. Podczas gdy jeśli biegnę rekreacyjnie sam to wracam lekko zmęczony ( ostatnio już nie ale o tym mowa wyżej). Po prostu mam obawy czy mnie nie zniosą z zawodów albo czy sam się nie wykończę na półmetku. Macie jakiś na to sposób, może pierwsze zawody przebiec specjalnie w samym końcowym ogonie żeby tylko zobaczyć jak to wygląda i troszkę pokory nabrać.
PKO
Awatar użytkownika
małymiś
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1527
Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
Życiówka na 10k: 0:53:02
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

moze spróbój sie uczepić zajaca (jesli taki bedzie) i pobiec nie na wyscigi z innymi tylko na czas?
Buntownik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 14
Rejestracja: 30 sty 2014, 12:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

IPOS pisze: ... może pierwsze zawody przebiec specjalnie w samym końcowym ogonie żeby tylko zobaczyć jak to wygląda i troszkę pokory nabrać.
Ja ostatnio obrałem właśnie taką taktykę jak napisałeś. Najważniejsze było, że dałem rade 10 km przebiec i zobaczyć jak to jest na zawodach. Teraz wiem na ile mnie stać a można było zrobić lepszy czas. Złapać się kogoś kto biegnie podobnym tempem i poprostu biec nie oglądając się na innych aż tak :]
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ