
Na początek małe wyznanie, mam ok. 5 kg nadwagi (obecna masa ciała to 81 kg) i chciałbym, tu również będzie oryginalnie, wziąć się za siebie. Powoli siłownia, odpowiednie odżywianie, te sprawy. Jednocześnie mam chęć rozpoczęcia przygody z bieganiem, ponieważ to naprawdę fajne uczucie (kiedyś próbowałem), otworzenie się na świat + bieg + sportowy strój + muzyka z mp3 i można hulać

Za dzieciaka trenowałem piłkę nożną, ale to było jakieś 15 lat temu, w końcu przyszło zniechęcenie, dostałem komputer (niestety do dziś moje największe uzależnienie), no i treningi ustały, a aktywność ruchowa spadła do zera. Później już tylko wf w kolejnych szkołach, ale jak to usłyszałem od jednego z moich nauczycieli, nie miałem predyspozycji do biegania. Po jakimś czasie przyznałem mu całkowitą rację, ponieważ w biegach szybkich (na 60, 100m) byłem, powiedzmy, przeciętny, natomiast biegi długie (zwykle 1 km) były dla mnie katorgą, wystarczy, że napiszę, że nigdy nie udało mi się przebiec całego dystansu, część trasy musiałem pokonać idąc.
Na dzień dzisiejszy mój poziom aktywności ruchowej wygląda tragicznie, 95% czasu to siedzenie lub leżenie (studia, komputer, łóżko) i tak jest od wielu lat, czasem pochodzę pieszo po dzielnicy, ale maksymalnie kilka kilometrów i to przy zwykłym tempie. Zdarza się, że jestem zmuszony do krótkiego, ale szybkiego biegu (np. do tramwaju) i po tych kilkudziesięciu metrach wbiegam zdyszany i mija kilka minut, zanim unormuję oddech z powrotem. Do tego pocę się jak przysłowiowa świnia, nawet po takim małym dystansie, co również skutecznie zniechęca mnie do jakiegokolwiek wysiłku. Dodam jeszcze, że przy biegu, ale i szybszym chodzeniu, od wielu lat pojawia się u mnie piekący ból wzdłuż piszczeli, co sprawia, że każdy kolejny krok kosztuje mnie masakrycznie dużo wysiłku.
Pobiegać samemu próbowałem jeszcze raz czy dwa, przed studiami, nawet ściągnąłem sobie plany przykładowych treningów, no i byłoby świetnie, gdyby nie kompletny brak postępów, brak siły, wycieńczone płuca, problemy z oddychaniem i bóle, o których wyżej. Kilkanaście dni nieudolnych prób biegania i koniec, tak wyglądały moje "treningi" kilka lat wstecz. Od tamtego czasu moja aktywność ruchowa zmalała do totalnego minimum, do tego przytyłem.
Właśnie wczoraj zobaczyłem gdzieś artykuł dotyczący biegania i coś mnie tknęło, że może warto jeszcze raz spróbować, zapytać o radę kogoś doświadczonego, w końcu nie mam nic do stracenia, co najwyżej potwierdzę, że się nie nadaję. Założyłem sobie, że spróbuję przebiec minutę bez zatrzymania, tak na próbę, ale gdzieś po 30 sekundach odezwały się piszczele i znowu musiałem stanąć, więc nawet 60 sekund to dla mnie zbyt dużo na tę chwilę (żałośnie to brzmi).
Temat założyłem, żeby jakoś udokumentować te moje próby, ale zanim przejdę do samego biegu, proszę Was forumowiczów o rady, spostrzeżenia, może z własnych doświadczeń, wszystkiego, co mogłoby mi pomóc w rozpoczęciu mojego wyzwania. Jak zacząć, jak się przygotować, co z bólami piszczeli? Przykładowe rozpiski treningowe niestety się u mnie nie sprawdzały, do tego zapuściłem się teraz okropnie.
Proszę o pomoc
