Bieganie bez biegania?
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 14 sty 2013, 16:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witajcie,
Zacząłem uczęszczać w Warszawie na przygotowania do biegu niepodległości organizowane przez wosir i 12tri. Zajęcia odbywają się 3 razy w tygodniu:
Wtorek: trening funkcjonalny na sali 1h30min
Czwartek: bieganie delikatne po stadionie i też dużo ćwiczeń - 50% czasu bieg 50 % ćwiczenia
Niedziela: poranny trening na stadionie 60% czasu ćwiczenia
Dodatkowo w piątek poszedłem sobie pobiegać (11km powoli)
Zacząłem się zastanawiać czy w tym moim bieganiu nie jest za mało biegania?
Na tych zajęciach czw/nie jest trochę biegania śr 20min rozgrzewki i poźniej jeszcze ze 20-30 nazwijmy to treningu właściwego.
Generalnie to planowałem biegać 3 razy w tygodniu... No góra 4.. Po tym treningach już raczej też nie jestem w stanie iść pobiegać.
Pozdrawiam,
I
Zacząłem uczęszczać w Warszawie na przygotowania do biegu niepodległości organizowane przez wosir i 12tri. Zajęcia odbywają się 3 razy w tygodniu:
Wtorek: trening funkcjonalny na sali 1h30min
Czwartek: bieganie delikatne po stadionie i też dużo ćwiczeń - 50% czasu bieg 50 % ćwiczenia
Niedziela: poranny trening na stadionie 60% czasu ćwiczenia
Dodatkowo w piątek poszedłem sobie pobiegać (11km powoli)
Zacząłem się zastanawiać czy w tym moim bieganiu nie jest za mało biegania?
Na tych zajęciach czw/nie jest trochę biegania śr 20min rozgrzewki i poźniej jeszcze ze 20-30 nazwijmy to treningu właściwego.
Generalnie to planowałem biegać 3 razy w tygodniu... No góra 4.. Po tym treningach już raczej też nie jestem w stanie iść pobiegać.
Pozdrawiam,
I
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 30 lip 2012, 23:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jestem amatorem, ale pozwolisz, że napiszę na moim przykładzie. Moim zdaniem nic nie zastąpi biegania, więc na twoim miejscu biegałbym więcej. Obecnie cały czas mam problem z shine splint, więc ograniczam bieganie do minimum, raz, najwyżej dwa razy w tygodniu i to tak, że przerwy pomiędzy to 6 dni i nie więcej niż 7-9km. Zamiennie wrzuciłem intensywny basen 3000-4000m na 50-60minut lub intensywny rower 35-40km w lesie, ze średnia 24-25km/h i co? Pływam coraz szybciej, na rowerze notuję coraz lepsze czasy, a w bieganiu się uwsteczniam. Teoretyczne już sam fakt, że straciłem kolejne kg powinien pozwolić mi przyspieszyć, niestety nic takiego nie ma miejsca. Gdy biegałem 3-4 razy w tygodniu, to progres byl widoczny niemal na każdym treningu, obecnie w ogóle nie potrafię poprawić swoich czasów, a nawet są coraz gorsze, oczywiście nie takie jak z początku, ale jednak słabsze od najlepszych osiąganych.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
I dlatego że biegałeś więcej i szybciej dopadło cię shine splint. To najczęstsza kontuzja wywoływana przez syndrom "wiecej, dalej i szybciej"arthi pisze:Jestem amatorem, ale pozwolisz, że napiszę na moim przykładzie. Moim zdaniem nic nie zastąpi biegania, więc na twoim miejscu biegałbym więcej. Obecnie cały czas mam problem z shine splint, więc ograniczam bieganie do minimum, raz, najwyżej dwa razy w tygodniu i to tak, że przerwy pomiędzy to 6 dni i nie więcej niż 7-9km. Zamiennie wrzuciłem intensywny basen 3000-4000m na 50-60minut lub intensywny rower 35-40km w lesie, ze średnia 24-25km/h i co? Pływam coraz szybciej, na rowerze notuję coraz lepsze czasy, a w bieganiu się uwsteczniam. Teoretyczne już sam fakt, że straciłem kolejne kg powinien pozwolić mi przyspieszyć, niestety nic takiego nie ma miejsca. Gdy biegałem 3-4 razy w tygodniu, to progres byl widoczny niemal na każdym treningu, obecnie w ogóle nie potrafię poprawić swoich czasów, a nawet są coraz gorsze, oczywiście nie takie jak z początku, ale jednak słabsze od najlepszych osiąganych.
Nasze mięśnie, ścięga generalnie organizm potrzebuje około roku na dostosowanie się do obciążeń związanych z bieganiem ( ci starsi potrzebują nawet 500 dni) nadto bieganie obciąża pewną grupe mięśni więc wprowadzenie dodatkowych ćwiczeń tylko poprawi i zapobiegnie kontuzja TAK WIĘC TWOJA RADA TO PROSTA DROGA DO "shine splint" A to co robi kolega to najlepsza droga do długiego i zdrowego biegania. Zacznij biegać, pamietaj że masz inne mięśnie które w bieganiu biarą minimalny udział a poprzez to stają się słabsze w stosunku do tych "ćwiczonych" a tego nasz organizm bardzo nie lubi. Zanim nasz organizm się przebuduje ( 360dni) zwiekszaj obciążenia bardzo powoli a to po roku zaowocuje progresem bez kontuzji. Nie wstydź się i bieg przeplataj marszem to przyśpieszy adaptacje do długiego biegania a tobie pozwoli uniknąć przeciążeń i kontuzji.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Po co chodzisz na te treningi skoro im nie ufasz??Insomiaa pisze:A jakieś konkretne rady?
Zrezygnować z któregoś treningu i więcej biegać kilometrów? Czy może lepiej wzmacniać mięśnie i technikę na tych treningach?
Tak zdecydowanie wzmacniaj mięśnie i technikę a na więcej, dalej i szybciej przyjdzie czas. W wolnych chwilach spaceruj w tempie 4km/h taki spacer zregeneruje twoje mięśnie a nadto przyśpieszy adaptacje twojego organizmu do długiego biegu (ilość kroków w marszu jest dwa razy większa, czyli 4 km marszu to taki krokowy odpowiednik 8km.biegu) do tego dochodzi czynnik czasu bo taki spacer to ok.1 do 1,5 godziny a to też przygotowuje organizm do dłuższego treningu biegowego.
Spoko nie wszystko odrazu za rok też bedzie czas na bieganie i frajde z tego powodu a nie tak jak kolega na leczenie kontuzji i frustracje że wszędzie progres a w bieganiu nie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 30 lip 2012, 23:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zapewne masz 100% racji, dlatego obecnie ograniczyłem dystanse do w/w i biegam wyłącznie po miękkim. Co do porady mojego autorstwa, może niesłusznie założyłem, w końcu nie każdy decyduje się na profesjonalne treningi, że jednak osoba ma już jakiś staż biegowy, bo jeśli nie ma lub jest krótki to rzeczywiście na moim przykładzie odradzam długie biegi. Tak czy inaczej dziękuję za wskazówki.kfadam pisze:I dlatego że biegałeś więcej i szybciej dopadło cię shine splint. To najczęstsza kontuzja wywoływana przez syndrom "wiecej, dalej i szybciej"
Nasze mięśnie, ścięga generalnie organizm potrzebuje około roku na dostosowanie się do obciążeń związanych z bieganiem ( ci starsi potrzebują nawet 500 dni) nadto bieganie obciąża pewną grupe mięśni więc wprowadzenie dodatkowych ćwiczeń tylko poprawi i zapobiegnie kontuzja TAK WIĘC TWOJA RADA TO PROSTA DROGA DO "shine splint" A to co robi kolega to najlepsza droga do długiego i zdrowego biegania. Zacznij biegać, pamietaj że masz inne mięśnie które w bieganiu biarą minimalny udział a poprzez to stają się słabsze w stosunku do tych "ćwiczonych" a tego nasz organizm bardzo nie lubi. Zanim nasz organizm się przebuduje ( 360dni) zwiekszaj obciążenia bardzo powoli a to po roku zaowocuje progresem bez kontuzji. Nie wstydź się i bieg przeplataj marszem to przyśpieszy adaptacje do długiego biegania a tobie pozwoli uniknąć przeciążeń i kontuzji.
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hmmm...
ja tak czytam i myślę... i może nie powinnam się zbytnio wypowiadać, bo jestem początkującym biegaczem, ale zanim zaczęłam biegać robiłam inne "rzeczy". Regularnie jeździłam rowerem po 15-30km, intensywnie maszerowałam z psem po 6-8km. Wydawało by się, że ciało przywykłe do wysiłku, kondycja b.dobra. No i mój pierwszy trening wyglądał tak, że nawet 10 min nie potrafiłam przetruchtać. Z każdym następnym treningiem było lepiej. Nie jestem ekspertem, to takie moje osobiste spostrzeżenia
.
Pozdrawiam.


Pozdrawiam.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 14 sty 2013, 16:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To nie jest kwestia braku zaufania. Treningi są 3 razy w tygodniu i zastanawiam się czy to optymalny sposób na trening.Po co chodzisz na te treningi skoro im nie ufasz??
Ja mogę poświęcić 3 (maksymalnie 4) dni w tygodniu. I zastanawiam się czy może lepszym byłoby bieganie 3 razy + 1 pójście na taki trening. A może lepiej 2+1. Bo obawiam się, że z czasem (idzie zima) wyjdzie 0 dłuższych biegów +3 treningi.
Co do samych treningów to wydaje mi się, że już czuję efekty w postaci większej mocy i jeszcze większej chęci do biegania. Może to kwestia jakiegoś głodu biegania

kfadam - być może w złym dziale to napisałem ("zacznij biegać"), ale nadal czuję się mega amatorem. Co prawda mój poziom nie jest poziomem osoby, która zaczyna biegać. Kilka biegów ulicznych za mną. Nie mam potrzeby by przechodzić w trucht/marsz, 15km jestem w stanie przebiec. Jedynie zmieniłem teraz sposób biegania z 3 treningów biegowych tygodniowo, na te treningi nazwijmy je "techniki". Zastanawiam się czy nie wpadłem ze skrajności w skrajność.
I.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
tu nie chodzi o "odpoczynek" taki marsz intensywny dobrze robi naszemu aparatowi ruchu. Na zajęciach masz trenera niech on( widzi cię i pewnie już zna twoje możliwości) podpowie ci czy i ile biegu możesz dołożyć. Nasz organizm systematycznie się przebudowuje i dostosowuje do wiekszych obciążeń(czsem mniejszych- wtedy się degeneruje
) przeskoczenie etapu zazwyczaj kończy się przeciążeniem a potem kontuzją. Swietny opis przebiegu znajdziesz tu.
http://marszalek-osteopatia.pl/15922/11901.html

http://marszalek-osteopatia.pl/15922/11901.html
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
arthi zawodowiec czy amator to bez znaczenia jeden i drugi musi pamiętać że do więcej, dalej i szybciej trzeba dojść odpowiednio zwiekszając dawki treningowe tak by organizm był na nie gotów( dlatego w profesjonalnym sporcie tyle znaczy fizjolog. To on pilnuje by twój organizm był gotów. Popatrz co się dzieje w kilku drużynach naszej ligi kopanej niby zawodowcy a łapią kontuzje za kontuzją (legia i lech) to bezwzględnie efekt okresu przygotowawczego było za dużo albo za mało lub źle dobrano treningi.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
dorota to jak najbardziej normalne, to co robiłaś sprawiło że z bieganiem poradziłaś sobie łatwiej (na 10 minut wielu pracuje kilka tygodni) ale to inny wysiłek i trzeba się do niego dostosować. Ja bez problemu chodziłem 20-30km po Tatrach a przebiegnięcie 2 minut kończyło się paraliżującym bólem piszczelowych, rok zajeło mi wyeliminowanie problemu._dorota_ pisze:Hmmm...ja tak czytam i myślę... i może nie powinnam się zbytnio wypowiadać, bo jestem początkującym biegaczem, ale zanim zaczęłam biegać robiłam inne "rzeczy". Regularnie jeździłam rowerem po 15-30km, intensywnie maszerowałam z psem po 6-8km. Wydawało by się, że ciało przywykłe do wysiłku, kondycja b.dobra. No i mój pierwszy trening wyglądał tak, że nawet 10 min nie potrafiłam przetruchtać. Z każdym następnym treningiem było lepiej. Nie jestem ekspertem, to takie moje osobiste spostrzeżenia
.
Pozdrawiam.
- Ginger
- Stary Wyga
- Posty: 190
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 10:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
To chyba naturalne, ja też ostatnio dołożyłam ćwiczenia i moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Przez tydzień byłam wyłączona z biegów, bo nie byłam w stanie chodzić, nie tylko biegać. Myślę jednak, że z czasem to zadziała.arthi pisze:Jestem amatorem, ale pozwolisz, że napiszę na moim przykładzie. Moim zdaniem nic nie zastąpi biegania, więc na twoim miejscu biegałbym więcej. Obecnie cały czas mam problem z shine splint, więc ograniczam bieganie do minimum, raz, najwyżej dwa razy w tygodniu i to tak, że przerwy pomiędzy to 6 dni i nie więcej niż 7-9km. Zamiennie wrzuciłem intensywny basen 3000-4000m na 50-60minut lub intensywny rower 35-40km w lesie, ze średnia 24-25km/h i co? Pływam coraz szybciej, na rowerze notuję coraz lepsze czasy, a w bieganiu się uwsteczniam. Teoretyczne już sam fakt, że straciłem kolejne kg powinien pozwolić mi przyspieszyć, niestety nic takiego nie ma miejsca. Gdy biegałem 3-4 razy w tygodniu, to progres byl widoczny niemal na każdym treningu, obecnie w ogóle nie potrafię poprawić swoich czasów, a nawet są coraz gorsze, oczywiście nie takie jak z początku, ale jednak słabsze od najlepszych osiąganych.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wszystkimi kończynami podpisuję się pod tym, co pisze Kfadam. Jedną z gorszych rzeczy, którą można sobie zafundować jest odjechana równowaga i harmonia naszego ciała. Kiedyś ludziska poruszali się w sposób bardzo wszechstronny: biegali, chodzili, wchodzili, schodzili, nosili, rzucali.... jeśli zacząć robić tylko wycinek to możemy mieć przykre efekty, o których pisze Kfadam.
A do tych kwestii strukturalnych (wzmacnianie, przebudowa itd.) dochodzą fizjologiczne - wydolnościowe. Stopniowe (też wielomiesięczne) budowanie solidnej bazy wydolnościowej, aerobowej itd. I to na niej opierać późniejsze treningowe bajery.
Choć ja oczywiście rozumiem niecierpliwość osoby, która - chcąc biegać - chce biegać
Ale chyba w wielu dyscyplinach - jeśli do nich podchodzić porządnie i poważnie - sporo czasu jest poświęcanych na coś, co się wydaje żmudne, upierdliwe i odległe od samej dyscypliny. Ale bez bazy się nie zajedzie (zabiega) daleko.
A do tych kwestii strukturalnych (wzmacnianie, przebudowa itd.) dochodzą fizjologiczne - wydolnościowe. Stopniowe (też wielomiesięczne) budowanie solidnej bazy wydolnościowej, aerobowej itd. I to na niej opierać późniejsze treningowe bajery.
Choć ja oczywiście rozumiem niecierpliwość osoby, która - chcąc biegać - chce biegać
