Witam wszystkich forumowiczów.
Dziś zacząłem przeglądać forum i powoli zapoznawać się ze światem biegaczy Otóż zacząłem biegać 3 dni temu po 13 latach palenia papierosów i dość dużej oponki jak na swoją posturę (83 kg przy 174cm). Muszę tutaj przyznać się, że nie mam możliwości biegać na otwartym terenie, bo jestem marynarzem i przez kolejny miesiąc pozostaje mi jedynie bieżnia na statkowej siłowni. Pierwszy i drugi dzień były dniem typu "na co mnie stać"... Przyznam, że przebiegłem chyba po 2 kilometry tempem 5km/h na 12km/h w odsętpach czasu 1,5/1. Dziś wrzuciłem sobie program z bieżni i przez pół godziny bez większego zmęczenia "przebiegłem" 4 km przez 30 min. Oczywiście tempo było bardziej umiarkowane, bo zaczynałem od 5 km/h, potem większość biegu 10km/h na różnych pochyleniach i końcówka również 5km/h. Po tym dość długim wstępie chciałbym zapytać się doświadczonych biegaczy o jakieś rady odnośnie właśnie tej nieszczęsnej bieżni. Czy na koniec treningu powinienem opadać z sił i wciąż zwiększać tempa i nachylenia, czy przez dłuższy czas biegać w taki sposób, by na móc spokojnie ustać? Motywację mam dość dużą i zaczęło mi się to podobać, bo sprawia większą przyjemność od palenia i może pozwoli mi powrócić do kondycji sprzed nastu lat. Proszę o porady treningowe na kolejny miesiąc biegania na bieżni oraz co robić po powrocie na ląd. Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi
Na razie trenuj wytrzymałość, na prędkość przyjdzie czas jak będziesz tą 1h bez problemu przebiegać. Spróbuj dojść do 30 min truchtu, później co tydzień dodawaj te 5 min, aż dojdziesz do 1h biegu 4 x w tygodniu. Później można różnicować trening. Pamiętaj, że na elektryku lepiej biegac na lekkim nachyleniu (1-2%), przy zerowym nachyleniu łatwo o kontuzje. No i najważniejsze, w bieganiu podstawa to systematyczność a nie robienie treningu dwa razy w tygodniu na "wyrzygu". Pierwsze miesiące poświęć na wyrobienie nawyku biegania te 3-4 razy w tygodniu.
Coś mi chyba za łatwo idzie. Dziś jest 6 dzień treningu i przebiegłem 8,5 km w 56 minut. Ustawiłem nachylenie na 1,5 ale jak wspomniałem w poprzednim poście jestem na statku, gdzie dziś przechyły to około 2-4 procent w każdą stronę. Najpierw bieg z programu przez 26 minut, potem 15 minut treningu "interwałowego" z planu 6-tyg. 2,5min biegu/0,5min szybkiego marszu ale to mnie nie zmęczyło, wiec ostatnie 15 min przebiegłem... Czy następnym razem próbować biegu przez 30 min, a może spróbować biec na maksa? No i czy można tak codziennie chodzić "biegać"? No i przede wszystkim czy na bieżni jest dużo łatwiej biegać niż na dworze? Z góry dzięki za odp.
Tak, na bieżni jest DUŻO łatwiej, niż na dworze.
Nie biegaj codziennie, na początku biegaj maksymalnie pięć razy w tygodniu. Nigdy nie biegaj na 100% możliwości. Od takie maxa są zawody bądź sprawdziany, nie treningi. Staraj się biegać 30 minut bez przerwy, ewidentnie jesteś już na to na bieżni gotowy. Jak to przekroczysz, to - po pewnym czasie - dołóż pięć minut, później kolejne pięć itd. Taki, mimo że bardzo nieskomplikowany, trening przynosi naprawdę ogromne rezultaty, kiedy jest regularny.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!