Od 3 miesięcy zacząłem swoją przygodę z biegami ulicznymi (któregoś dnia doszedłem do wniosku że nie warto siedzieć przed tv i tuczyć się ,a trzeba coś z życiem zrobić

Po ok 2 miesiącach treningów (po 3 max 4 dni w tygodniu ) wystartowaliśmy z kolegą w Gdyni w biegu Europejskim na 10km . Czas netto uzyskałem 50:06 , co uznałem początkowo za nie najgorszy wynik , ale te 6 sek tak mnie denerwowało że chwilę poźniej przestałem cieszyć się osiągnięciem mety i wynikiem...
Po 2 tygodniach w ramach treningu , i zabawy wystartowaliśmy w biegu w Luzinie na 15 km , cel - osiągnąć metę . Udało się

Niestety te 10km i 50 min nie złamane wciąż było mi mało , więc niemal równo miesiąc po starcie w biegu w Gdyni wystartowaliśmy w Pasłęku znów na 10km , i pomimo podobnego samopoczucia jak w biegu w Gdyni urwałem niemal 3 minuty z czasu -- 47:23 netto.
najbliższy start za niecałe 2 tygodnie w biegu Świętojańskim znów w Gdyni , natomiast tam uznam za sukces czas zbliżony do tego z Pasłęka (nie wierzę bym mógł w 2 tygodnie magicznie poprawić formę by zrobić jeszcze lepszy czas choć będę się starał jak mogę) , nie mniej jednak do końca sezonu (planuje ostatni start w listopadzie znów w Gdyni) chciałbym pobić co najmniej 45:00min. na 10km. I tutaj moje pytanie , na co powinienem położyć szczególny nacisk? Jakie treningi robić najczęściej? Co zrobić by móc w tym sezonie zrealizować mój plan złamania 45;00 ? Co byście polecili laikowi?
będę wdzięczny za info

pozdrawiam
Dominik.