Początkującego biegacza problemy z głową
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 12 sie 2011, 13:33
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Biegam już prawie od 2 lat. Z przerwami, bo w tym czasie zdarzyło mi się kilka razy obrazić na bieganie na dłużej, więc cały czas myślę o sobie jako biegaczu początkującym. Miałam już swój dobry okres, kiedy z szuracza zamieniłam się w dumną biegaczkę wykręcającą na długich wybieganiach 20km w 1h50, a to dla mnie, kogoś kto zawsze od sportu trzymał się z dala, wynik naprawdę dobry.
Przebiegłam dwa półmaratony, chociaż może "przebyłam" jest lepszym określeniem. Nie mam do nich szczęścia: jeden w deszczu i z żołądkowymi zawirowaniami, drugi w mrozie i z zapaleniem pęcherza.
Nie zmienia to jednak faktu, że biorąc pod uwagę moje fizyczne możliwości jestem w stanie przebiec te 21,097 km... czasem.
I właśnie z tym "czasem" jest problem. Moje treningowe dystanse wahają się od 2 do 15km i nie mają nic wspólnego z planem treningowym, a tylko i wyłącznie z wrednym głosem w głowie, który mówi: "Daj spokój, Agata! Przecież zaraz padniesz!". Często zatrzymuję się, bo nagle uznaję, ze to koniec, że więcej nie mogę, ale chwilę potem zauważam, że nie mam zadyszki, że nic mnie nie boli i że tylko ten nieszczęsny głos w głowie jest problemem.
Może to zwykłe skoki formy? Ale z takim małym okresem i na tak różnych dystansach?
Chciałabym więc, żeby ktoś mi poradził, jak na którymś kilometrze z kolei nie czuć się najgorszym biegaczem na świecie. Czy jestem jedyną, która ma ten problem? Jak mobilizować się do biegu już po wyjściu z domu? No i oczywiście: jak zdobyć taką czysto biegową pewność siebie?
Przebiegłam dwa półmaratony, chociaż może "przebyłam" jest lepszym określeniem. Nie mam do nich szczęścia: jeden w deszczu i z żołądkowymi zawirowaniami, drugi w mrozie i z zapaleniem pęcherza.
Nie zmienia to jednak faktu, że biorąc pod uwagę moje fizyczne możliwości jestem w stanie przebiec te 21,097 km... czasem.
I właśnie z tym "czasem" jest problem. Moje treningowe dystanse wahają się od 2 do 15km i nie mają nic wspólnego z planem treningowym, a tylko i wyłącznie z wrednym głosem w głowie, który mówi: "Daj spokój, Agata! Przecież zaraz padniesz!". Często zatrzymuję się, bo nagle uznaję, ze to koniec, że więcej nie mogę, ale chwilę potem zauważam, że nie mam zadyszki, że nic mnie nie boli i że tylko ten nieszczęsny głos w głowie jest problemem.
Może to zwykłe skoki formy? Ale z takim małym okresem i na tak różnych dystansach?
Chciałabym więc, żeby ktoś mi poradził, jak na którymś kilometrze z kolei nie czuć się najgorszym biegaczem na świecie. Czy jestem jedyną, która ma ten problem? Jak mobilizować się do biegu już po wyjściu z domu? No i oczywiście: jak zdobyć taką czysto biegową pewność siebie?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Sugerowałbym dwie, zupełnie nie mentalne rzeczy, jestem raczej człowiekiem praktycznym i uważam, że to, że głowa daje Ci takie sygnały wynika jednak z tego, że nie chce ciało.
Zacznij biegać czasami biegi krótsze ale zdecydowanie szybsze.
Popracuj nad siłą ogólną, sprawnością.
Zacznij biegać czasami biegi krótsze ale zdecydowanie szybsze.
Popracuj nad siłą ogólną, sprawnością.
- kejt7
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 16 lip 2012, 13:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
my dziewczyny miewamy humory i naprawdę nie powinnaś się tym martwić. w końcu nie jesteś robotem. na pewno są takie momenty, że biegnie Ci się świetnie, masz z tego kupę radochy i z treningu wracasz uśmiechnięta, prawda? nie wymagaj od siebie zbyt wiele, ciesz się bieganiem, postaraj się nie myśleć o wynikach, tylko o tym, że jesteś na powietrzu, że robisz coś dobrego dla siebie. forma wzrośnie z czasem i pewność siebie też.
- mungo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 12 lip 2012, 22:21
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 3:23:50
- Lokalizacja: Jastarnia
- Kontakt:
pomyśl po prostu jaka będziesz szczęśliwa, kiedy pobiegniesz jeszcze te kilka kilometrów więcej 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Myślę, Adamie, że osoba praktyczna także może śmiało brać pod uwagę różne procesy i sprzężenia psycho-somatyczne. Można je przecież odrzeć z nimbu tajemniczości czy mistycyzmu i patrzeć przez czysto praktyczny, naukowy pryzmat kontroli neuro-muskularnej itp.Adam Klein pisze:jestem raczej człowiekiem praktycznym i uważam, że to, że głowa daje Ci takie sygnały wynika jednak z tego, że nie chce ciało.


-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Mi na głowę bardzo pomaga plan treningowy. Z zupełnie innym nastawieniem psychicznym wychodzę, gdy wiem, co mnie dziś czeka. Wychodzę, realizuję plan i nie dopuszczam myśli, że nie zrealizuję. Plan z reguły jest podzielony na jakieś mniejsze części, typu easy - przebieżki / zabawa biegowa - znowu easy, a wtedy czas inaczej leci i koncentruję się na tych małych częściach treningu. A gdy pojawia się myśl "nie chce mi sie" w trakcie dluzszego wybiegania (bo wtedy z reguły zwyczajnie się nudzę), to też stosuję metodę małych kroczków, co w praktyce wygląda np. tak: mam w planie 60 min. biegu ciągłego. Już po 20 min. mi się nie chce. Mowie sobie: "ok, to moze nie zrobię 60 min., ale 40 min. i odpuszczam. Do 40 min. już nie dużo". Po 40 min. nadal żyję i mam sie dobrze, więc mówię sobie: "to pobiegnę jeszcze 10 min. i wtedy koniec". A gdy mam juz 50 min. na liczniku, to wiadomo, na ostatnie 10 min. nie odpuszczę. Dobrze też działa muzyka, pozwalając się oderwać od myśli związanych z "nie chce mi sie".
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Czasami sprawdza się też (przynajmniej u mnie) system nagradzania. Po prostu mówię sobie że sprawię sobie taką lub inną nagrodę jak ukończę trening (to może być wyjście do kina, dobry obiad, masaż, lody - cokolwiek). Czasem stosuję też z goła odmienną metodę - sam sobie mówię przed biegiem, że za każdym razem jak będę miał już dość biegu i zacznę myśleć o tym, żeby się zatrzymać zamiast to zrobić wydłużę sobie trasę. Też działa 

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 12 sie 2011, 13:33
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Dzięki za odpowiedzi!
Adamie, o ile zgodzę się, że może potrzebuję poprawy siły i sprawności (i zamierzam się za to jak najszybciej zabrać), to ciężko mi uwierzyć, że ciało "nie chce". Bo mimo wszystko znam swoje możliwości i wiem, że nie raz przyjemnie biegało mi się dłuższe dystanse.
Spróbuję znaleźć sobie jakiś plan treningowy. Może to będzie dobra mobilizacja
Nagradzanie też wybróbuję w jakimś momencie kryzysu.
Uwielbiam biegać, chciałabym jednak czuć, że moja forma to coś, co nie zmienia się z dnia na dzień
Adamie, o ile zgodzę się, że może potrzebuję poprawy siły i sprawności (i zamierzam się za to jak najszybciej zabrać), to ciężko mi uwierzyć, że ciało "nie chce". Bo mimo wszystko znam swoje możliwości i wiem, że nie raz przyjemnie biegało mi się dłuższe dystanse.
Spróbuję znaleźć sobie jakiś plan treningowy. Może to będzie dobra mobilizacja

Uwielbiam biegać, chciałabym jednak czuć, że moja forma to coś, co nie zmienia się z dnia na dzień

-
- Wyga
- Posty: 61
- Rejestracja: 22 maja 2013, 16:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mnie czasem pomaga wyznaczanie celu. Jestem już wykończony, chyba dziś skończę wcześniej... ale jeszcze chociaż do tego hydrantu i do tego znaku, i do tej latarni... ej ale skoro jestem już tutaj no to przecież muszę dobiec do mety 
