Na śmieszno czyli grubasa bieg po zdrowie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 15 maja 2013, 13:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich.
Spróbuję jakoś dowcipnie poopowiadać co i po cholerę robię. A do zrobienia jest zaskakująco (czyżby?) dużo. Od dawna dochodziło do mnie,że robi się mnie za dużo. jednak punktem kulminacyjnym był moment, gdy grając z synem w piłkę, syn wziął mnie za ową.
- Co jest?- myślę
Poszedłem do lustra i spojrzałem okiem krytyka.
-O k...a stary przecież gdyby nie lustro, to nawet nie wiesz czy masz wzwód...
Trzeba działać.
Kiedyś coś tam próbowałem ale przyszła zima potem była zima i jeszcze zima. Jak wiadomo, każda wymówka jest OK jeśli nie chce się nic robić. latem przeszkadza słońce, wiosną pyłki, jesienią deszcz a zimą czeka się na Mikołaja.
W zeszłym tygodniu przełamałem się ponownie. Kula zaczęła się toczyć. Plan- bieg 10km w listopadzie. Metoda- ruszyć dupsko.
I tak minęły pierwsze 5 dni.
Pierwszy- 3km, czas ponad 28 min. Jak biegłem to słyszałem mięśnie jak się buntują. jednak dałem radę. Przerwa jeden dzień
Drugi- 3 km, czas niewiele lepszy. Mięśnie niewiele lepsze czyli nadal szuru szuru po trasie.
Trzeci- 3 km, czas ok 22 min- postęp ale nadal Greenpeace bierze mnie za nowy gatunek walenia. Nic to, lecimy dalej. To dzień,kiedy poczułem się wypruty. Psychicznie i fizycznie. Co jest?
Czwarty- no zobaczymy co to wczoraj się działo. Od początku jednak jest moc (jak na grubasa). 3,5 km, czas ponad 26 min. I psychicznie czuję się jak na urlopie. jest super. Pytanie co dalej.
Jutro powtórka z ostatnimi 100m na gazie (jeśli można tak pisać o facecie z moją posturą).
W sobotę chcę biec ok 40-45 min w ciągu. I czuj,że dam radę.
A swoje ważne tu dane
Chłop, 37 lat, 112kg w dniu rozpoczęcia.
A kiedyś taki fajny byłem....
Spróbuję jakoś dowcipnie poopowiadać co i po cholerę robię. A do zrobienia jest zaskakująco (czyżby?) dużo. Od dawna dochodziło do mnie,że robi się mnie za dużo. jednak punktem kulminacyjnym był moment, gdy grając z synem w piłkę, syn wziął mnie za ową.
- Co jest?- myślę
Poszedłem do lustra i spojrzałem okiem krytyka.
-O k...a stary przecież gdyby nie lustro, to nawet nie wiesz czy masz wzwód...
Trzeba działać.
Kiedyś coś tam próbowałem ale przyszła zima potem była zima i jeszcze zima. Jak wiadomo, każda wymówka jest OK jeśli nie chce się nic robić. latem przeszkadza słońce, wiosną pyłki, jesienią deszcz a zimą czeka się na Mikołaja.
W zeszłym tygodniu przełamałem się ponownie. Kula zaczęła się toczyć. Plan- bieg 10km w listopadzie. Metoda- ruszyć dupsko.
I tak minęły pierwsze 5 dni.
Pierwszy- 3km, czas ponad 28 min. Jak biegłem to słyszałem mięśnie jak się buntują. jednak dałem radę. Przerwa jeden dzień
Drugi- 3 km, czas niewiele lepszy. Mięśnie niewiele lepsze czyli nadal szuru szuru po trasie.
Trzeci- 3 km, czas ok 22 min- postęp ale nadal Greenpeace bierze mnie za nowy gatunek walenia. Nic to, lecimy dalej. To dzień,kiedy poczułem się wypruty. Psychicznie i fizycznie. Co jest?
Czwarty- no zobaczymy co to wczoraj się działo. Od początku jednak jest moc (jak na grubasa). 3,5 km, czas ponad 26 min. I psychicznie czuję się jak na urlopie. jest super. Pytanie co dalej.
Jutro powtórka z ostatnimi 100m na gazie (jeśli można tak pisać o facecie z moją posturą).
W sobotę chcę biec ok 40-45 min w ciągu. I czuj,że dam radę.
A swoje ważne tu dane
Chłop, 37 lat, 112kg w dniu rozpoczęcia.
A kiedyś taki fajny byłem....
- wypass
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2077
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 07:02
- Życiówka na 10k: 53min 56s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: radom
Hej,
Po pierwsze super, że się ruszyłeś...
Po drugie...jak dla mnie przy tej wadze za często...wiem, że chcesz jak najszybszych efektów, ale nie chcesz chyba przeforsować mięśni i stawów....
przede wszystkim kolan...przy takiej wadze...to mega obciążenie dla kolan....wiem co mówię...ważyłem 110kg...
Ja bym się czasem nie stresował....biegaj powolutku, spokojnie...przerywaj nawet na marsze...
Efekty będą....ale za jakiś czas....nie w tydzień....tutaj liczy się systematyczność i wytrwałość...
Życzę tego właśnie i dawaj znać jak Ci idzie....
Przede wszystkim, działaj i się nie poddawaj
Po pierwsze super, że się ruszyłeś...
Po drugie...jak dla mnie przy tej wadze za często...wiem, że chcesz jak najszybszych efektów, ale nie chcesz chyba przeforsować mięśni i stawów....
przede wszystkim kolan...przy takiej wadze...to mega obciążenie dla kolan....wiem co mówię...ważyłem 110kg...
Ja bym się czasem nie stresował....biegaj powolutku, spokojnie...przerywaj nawet na marsze...
Efekty będą....ale za jakiś czas....nie w tydzień....tutaj liczy się systematyczność i wytrwałość...
Życzę tego właśnie i dawaj znać jak Ci idzie....
Przede wszystkim, działaj i się nie poddawaj

-
- Stary Wyga
- Posty: 212
- Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
- Życiówka na 10k: 00:53
- Życiówka w maratonie: brak
Trzymam kciuki-ja się obudziłem przy 106kg Na 178 wzrostu. Zobaczyłem swoje odbicie w witrynie i pomyślałem-ale smieszny grubas, tylko coś za bardzo do mnie podobny;)))) Też zaczałem w lutym z planem I zauważyłem po sobie jak ważna jest regeneracja. A zaczałem dopiero jak dieta schudłem do 96kg! A i tak stawy blagały o litość. To w koncu plan Na miesiace I trwały efekt. Trzymam kciuki I powodzenia!!
run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013
Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013
Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 763
- Rejestracja: 05 gru 2011, 14:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nic nie piszesz o swoich zwyczajach żywieniowych - samo bieganie cię nie odchudzi. Rezultaty biegania - jeśli chodzi o odchudzanie - przychodzą baaardzo powoli, możesz spalić się psychicznie i odpuścić nie widząc postępów.
Dobra wiadomość jest taka, że dieta to naprawdę nic strasznego, po jakimś czasie zaczyna się czerpać z niej oraz z poprawionej jakości życia przyjemność.
Więcej informacji - w archiwum forum, napisano tu już setki postów na ten temat. Poszukaj sobie postów oraz bloga użytkownika "Maly", bardzo motywujące.
Dobra wiadomość jest taka, że dieta to naprawdę nic strasznego, po jakimś czasie zaczyna się czerpać z niej oraz z poprawionej jakości życia przyjemność.
Więcej informacji - w archiwum forum, napisano tu już setki postów na ten temat. Poszukaj sobie postów oraz bloga użytkownika "Maly", bardzo motywujące.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 15 maja 2013, 13:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zwyczaje żywieniowe powiadasz...muszą być beznadziejne skoro doprowadziłem się do stanu sumity
A poważnie, nieregularne posiłki i moja zmora...słodycze. Jestem kat na słodycze. I te pierwsze poszły w kąt. Nie jest tak,że nie znam swojego organizmu, znam skubańca i pierwsza rzecz to właśnie brak ruchu. Jeśli się 1/3 życia człowiek ruszał i nagle przestał to potem dupa większa
Teraz pewnie trzeba będzie jakąś dietę wprowadzić ale tu szczerze, ilość wiadomości jest odwrotnie proporcjonalna do wagi. Dlatego tutaj piszę. Dobrze jest posłuchać (poczytać) mądrzejszych, którzy już tę moją drogę przeszli. Na razie radochę mam z szurania girami 



- kris_brazylia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 450
- Rejestracja: 17 kwie 2013, 17:05
- Życiówka na 10k: 43,29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chile
- Kontakt:
Witam.
Swietnie ze sie ruszyles I z humorem to wszystko opisujesz
hehe
Wg mnie taka uwaga (kolega na gorze tez to napisal). Nie forsuj za bardzo tempa I jak czujesz, ze nie dajesz rady to przyjdz w marsz. Nie patrz na czas I nie mysl w ten sposob: ze co trening musi byc wiecej I dalej, bo mozesz nabawic sie kontuzji I zrezygnowac.
Biegaj wolno I przede wszystkim- systematycznie. Nie rob za wszelka cene coraz to wiekszych odleglosci jesli czujesz ze moze sie to odbic na Twoim zdrowiu.
Rob sobie 1 - 2 dni przerwy na regeneracje.
Pozdrawiam
Swietnie ze sie ruszyles I z humorem to wszystko opisujesz

Wg mnie taka uwaga (kolega na gorze tez to napisal). Nie forsuj za bardzo tempa I jak czujesz, ze nie dajesz rady to przyjdz w marsz. Nie patrz na czas I nie mysl w ten sposob: ze co trening musi byc wiecej I dalej, bo mozesz nabawic sie kontuzji I zrezygnowac.
Biegaj wolno I przede wszystkim- systematycznie. Nie rob za wszelka cene coraz to wiekszych odleglosci jesli czujesz ze moze sie to odbic na Twoim zdrowiu.
Rob sobie 1 - 2 dni przerwy na regeneracje.
Pozdrawiam
Blog: [URL]viewtopic.php?f=27&t=33873&p=1073365#p1073365[/URL]
[b]10km:[/b] 43'29" (18.06.2014) trening
[b]21km:[/b] 1h38'48" (08.06.2014) Florianopolis
[b]10km:[/b] 43'29" (18.06.2014) trening
[b]21km:[/b] 1h38'48" (08.06.2014) Florianopolis
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 15 maja 2013, 13:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
O w mordę, zacząłem Was czytać "głębiej" i dociera do mnie jak "śmieciarsko" żyję. Z wrażenia aż spaliłem ze 100 kalorii
Nie wiem jak rezygnacja z niektórych rzeczy wpłynie na moje życie nocne
- kochanie chcesz loda
- nie mogę
- już mnie nie kochasz...?
Czy ta zmiana nie skończy mojego małżeństwa?
maly89 zerknąłem na Twojego bloga i.... o Dżizas. Jak tak zjadę to sam od żony odejdę...do TVN na celebrytę
Plan biegania już ułożony. Nie wiem czy ok ale 2 dni bieg-1 odpoczynek-2 bieg i 2 odpoczynek. 3x po jakieś 40 min i raz spróbuję ok 50min oczywiście w tempie "mówionym"
I tak jak pisałem wcześniej, cel- 10 km w listopadzie. Realne? Pewnie tak.
Teraz idę szukać "struktury organizacyjnej" zdrowego jedzenia. Lecę, tylko gdzie ja swój biustonosz schowałem.... a, mam.

Nie wiem jak rezygnacja z niektórych rzeczy wpłynie na moje życie nocne
- kochanie chcesz loda
- nie mogę
- już mnie nie kochasz...?
Czy ta zmiana nie skończy mojego małżeństwa?
maly89 zerknąłem na Twojego bloga i.... o Dżizas. Jak tak zjadę to sam od żony odejdę...do TVN na celebrytę

Plan biegania już ułożony. Nie wiem czy ok ale 2 dni bieg-1 odpoczynek-2 bieg i 2 odpoczynek. 3x po jakieś 40 min i raz spróbuję ok 50min oczywiście w tempie "mówionym"

Teraz idę szukać "struktury organizacyjnej" zdrowego jedzenia. Lecę, tylko gdzie ja swój biustonosz schowałem.... a, mam.
-
- Stary Wyga
- Posty: 212
- Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
- Życiówka na 10k: 00:53
- Życiówka w maratonie: brak
Z takim stylem koniecznie zakładaj bloga
)

run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013
Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013
Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
-
- Stary Wyga
- Posty: 203
- Rejestracja: 01 gru 2011, 19:28
- Życiówka na 10k: 51:52
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: KIELCE - woj. świętokrzyskie
- Kontakt:
Po pierwsze gratuluje ruszenia się!
Ale przestrzegam też, jak poprzednicy, o chłodnej głowie. Nie podpalaj się za bardzo, nie biegaj/szuraj codziennie. Ważysz ponad stówkę, robiąc 3 km, czyli 3.000 metrów robisz pewnie około 4.000 kroków. Twoje kolana w ciągu 30 minut czują na sobie 400.000 kg!!! Takie muszą znosić przeciążenia!!! Myślisz, że to dla nich dobre...? zapytaj się ich, albo nie - same Ci o tym powiedzą prędzej czy później. Dlatego polecam wyluzować, 3 razy w tygodniu na początku wystarczą. Przeplataj bieganie/szuranie marszem i na Boga nie bij rekordów. Na nie przyjdzie czas za jakiś czas na zorganizowanym biegu. Kończ trening ze świadomością "czuje się !@#$% i chcę jeszcze. Już się nie mogę doczekać następnego wtorku/czwartku/niedzieli" Tak to musi wyglądać!
trzymam za Ciebie kciuki!
ps. odbierz PW
Ale przestrzegam też, jak poprzednicy, o chłodnej głowie. Nie podpalaj się za bardzo, nie biegaj/szuraj codziennie. Ważysz ponad stówkę, robiąc 3 km, czyli 3.000 metrów robisz pewnie około 4.000 kroków. Twoje kolana w ciągu 30 minut czują na sobie 400.000 kg!!! Takie muszą znosić przeciążenia!!! Myślisz, że to dla nich dobre...? zapytaj się ich, albo nie - same Ci o tym powiedzą prędzej czy później. Dlatego polecam wyluzować, 3 razy w tygodniu na początku wystarczą. Przeplataj bieganie/szuranie marszem i na Boga nie bij rekordów. Na nie przyjdzie czas za jakiś czas na zorganizowanym biegu. Kończ trening ze świadomością "czuje się !@#$% i chcę jeszcze. Już się nie mogę doczekać następnego wtorku/czwartku/niedzieli" Tak to musi wyglądać!
trzymam za Ciebie kciuki!
ps. odbierz PW
zapraszam na bloga (zwykłego): www.szuranie.pl
BLOG na forum bieganie.pl:: TUTAJ
zapraszam do komentowania: TUTAJ
szuranie.pl na Facebooku: TUTAJ

BLOG na forum bieganie.pl:: TUTAJ
zapraszam do komentowania: TUTAJ
szuranie.pl na Facebooku: TUTAJ

- wypass
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2077
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 07:02
- Życiówka na 10k: 53min 56s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: radom
veritas pisze:O w mordę, zacząłem Was czytać "głębiej" i dociera do mnie jak "śmieciarsko" żyję. Z wrażenia aż spaliłem ze 100 kalorii![]()
Nie wiem jak rezygnacja z niektórych rzeczy wpłynie na moje życie nocne
- kochanie chcesz loda
- nie mogę
- już mnie nie kochasz...?
Czy ta zmiana nie skończy mojego małżeństwa?
Z tego nie wolno Ci zrezygnować



Zgadzam się z M&S, zakładaj bloga !

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 15 maja 2013, 13:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czerwona twarz wróciła zprzebieżki. Wyglądam jak czerwony lord Vader ale dyszenie jakby mniejsze. Dziś w tempie 8,11min/km- 32 min. W tym urozmaicenia czyli szybki przebieg, chód, szuranko. Poczułem niedosyt ale nie ma co, małymi kroczkami (za Waszymi radami). To na razie tyle, uciska mnie biustonosz 

- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mnie też, nie jesteś sam.
Tyle że Ty masz jakiś wybór, zamiast biustonosza możesz założyć pończochy.
Nie uciskają pod biustem i dobrze robią na żylaki.
Trzymam kciuki, szuraj z głową.
Tyle że Ty masz jakiś wybór, zamiast biustonosza możesz założyć pończochy.
Nie uciskają pod biustem i dobrze robią na żylaki.

Trzymam kciuki, szuraj z głową.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 282
- Rejestracja: 10 maja 2012, 13:20
- Życiówka na 10k: 46:06
- Życiówka w maratonie: brak
Jeszcze raz powtórzę to co pisali inni
Biegaj z głową, nie szarżuj, na bicie rekordów przyjdzie czas
Widać że chcesz biegać, więc po co to przekreślić już na początku kontuzją? Zacznij spokojnie powoli zwiększaj przebyty dystans zarzuć najrozsądniejszą dietę (5 dobrze dobranych, zbilansowanych posiłków) a efekty przyjdą
Sam tak zaczynałem - byle dłużej, byle szybciej na każdym treningu co bardzo szybko skutowało kontuzją, zniechęceniem i przerwą do kolejnej próby. I tak było już kilka razy aż w tym roku zawziąłem się zacząłem wyżej wspomnianą dietę biegam regularnie i waga spadła już 8 kg od lutego a ja czuję się o wiele lepiej.
ps. podoba mi się twoje podejście do sytuacji - na luzie :D
Biegaj z głową, nie szarżuj, na bicie rekordów przyjdzie czas
Widać że chcesz biegać, więc po co to przekreślić już na początku kontuzją? Zacznij spokojnie powoli zwiększaj przebyty dystans zarzuć najrozsądniejszą dietę (5 dobrze dobranych, zbilansowanych posiłków) a efekty przyjdą
Sam tak zaczynałem - byle dłużej, byle szybciej na każdym treningu co bardzo szybko skutowało kontuzją, zniechęceniem i przerwą do kolejnej próby. I tak było już kilka razy aż w tym roku zawziąłem się zacząłem wyżej wspomnianą dietę biegam regularnie i waga spadła już 8 kg od lutego a ja czuję się o wiele lepiej.
ps. podoba mi się twoje podejście do sytuacji - na luzie :D
- agapiet
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 12 maja 2013, 15:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zanim napisałam pierwszy post na tym Forum, przeczytałam mnóstwo wątków. Okazało się, że wielu Forumowiczów jechało na tym samym wózku. Bardzo podoba mi się tu, że wyżeracze powtarzają do znudzenia "to nie jest wyścig".
Biegam od 6 tyg. Dziś po raz pierwszy udało mi się przebiec 30 min. bez przerwy. Bez planów treningowych ale z słuchaniem własnego ciała. Mam prawie 20 nadwagi więc nie było łatwo ale się dało
Też dasz radę. Pod warunkiem, że bieganie to Twoja bajka. Jeśli Ci to sprawia przyjemność, to góry będziesz przenosił. Endorfiny czynią cuda.
Biegam od 6 tyg. Dziś po raz pierwszy udało mi się przebiec 30 min. bez przerwy. Bez planów treningowych ale z słuchaniem własnego ciała. Mam prawie 20 nadwagi więc nie było łatwo ale się dało

Nie ma smalcu, z dżemem są puree!
Offfotopiki
Offfotopiki