Powrot do biegania po przeciazeniu nogi

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rowno 2 tygodnie temu bez przygotowania wpadl mi do glowy pomysl o rozpoczeciu biegania i rowno 2 tygodnie zaczalem trening wg tego planu:

http://www.maratonczyk.pl/content/view/322/125/

Wydawal mi sie on dosc przystepny jak dla biegowego leszcza. Pierwszy tydzien poszedl bez problemu, chcialem robic 4 treningi, wyszlo mi 5 (tak na przekor zonie byl ten jeden dodatkowy ;-)). Drugi tydzien kondycyjnie tez ok, lecz niestety przeciazylem prawa noge, wiem co mi sie stalo wiec mniejsza z tym ;-) Na treningach przy tych marszobiegach robilem okolo 4,5km.

Narazie dochodze do siebie gdy juz dojde, to na rozruszanie chce sobie zrobic tydzien spacerowy. Powiedzmy 4x30 min szybszego marszu wraz z cwiczeniami na wzmocnienie.
Pytanie co dalej? Probowac dalej biegac wg tamtej rozpiski, czy moze myslec o planie 6 lub 10 tygodniowym? Czy moze odpuscic sobie jeszcze i dac odpoczac nodze dluzej? Plan optymistyczny jest taki, ze zaczalbym spowrotem maszerowac za tygodzien, ale jesli bede widzial, ze noga jeszcze boli to poczekam ile trzeba.

Co o tym myslicie?

Zaznaczam, ze wiem juz mniej wiecej co poprawic w mojej pokracznej technice ;-)
PKO
Awatar użytkownika
magrusia
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 02 maja 2013, 12:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

To ja się włączę również w ten wątek.
Dr mi powiedział, żeby wrócić do marszu jak przestanie boleć przy chodzeniu.
Można próbować już teraz delikatnie wzmacniać mięśnie czworogłowe - poprzez unoszenie i przytrzymywanie nogi.
ból po wewnętrznej stronie kolan u mnie został zdiagnozowany, jako ból więzadeł pobocznych piszczelowych, które to najbardziej cierpią przy bieganiu i słabych mięśniach ud.
Potem, po powrocie do biegu, cały czas wzmacniać mięśnie ud.

Zaczynałam jak Ty, dwa tygodnie temu. Wynalazłam sobie plan 6 tygodniowy. Już wiem, że po powrocie do biegania nie będę się go trzymać. Jeśli poczuję, że przejście na kolejny etap jest niemożliwe, to nie będę się na ten etap pchać :)
chcę biegać, a nie rozwalić sobie kolana i cierpieć potem przy każdym ruchu :)
gdy mam dość idę spać
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Plan 6 tygodniowy ma to do siebie, ze jest dość elastyczny, czujesz, ze jest Ci ciężko na danym poziomie to porostu robisz go jeszcze raz. Zresztą coś takiego na każdym planie można zastosować. Ja kondycyjnie czułem się bardzo dobrze, przebiegniecie 10X 1min biegu na 2 min marszu nie było dla mnie problemem i czułem sie prawie tak jakbym jeszcze z 5 serii mógł zrobić ;-) Jednak moja noga powiedziała NIE ;-) Teraz wiem co poprawić, przede wszystkim porządna rozgrzewka, później jak już biegnę to starać się nie z piety,a po treningu biegowym dobrze się rozciągnąć + ćwiczenia na ogólne wzmocnienie. Kwestia tylko jakim iść planem... Myślałem o tym, żeby robić plan 6 tygodniowy tylko na początku każdy etap robić 2 razy i przez ten czas na spokojnie wzmacniać nogi. Wiem, ze kondycyjnie mógłbym plan 6 tygodniowy zacząć na 3 tygodniu, tylko ciekawe po ilu biegach noga powiedziałaby znowu, NIE! ;-)
szacha
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 07 kwie 2013, 21:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

znamy sie z innego watku :hejhej:
wiec tylko sie wtrace, ze ja po kontuzji uskuteczniam ten plan
http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547

zaczelam od 2 tygodnia. teraz wskoczylam na 4. jest jak najbardziej ok.nic mnie boli.
ale jak Wam pisalam wczesniej-zanim zaczelam w ogole marszobiegi po kontuzji, tydzien czasu spacerowalam po 3-4 km.

mysle, ze powrot do biegania po kontuzji to bardzo indywidualna sprawa. zalezy z jakiego poziomu sie konczylo, ale mysle, ze powrot powinien byc zawsze delikatny i spokojny-na wyczucie, czy boli czy nie. no i nic na hop siup, i nie ma drogi na skroty.

teraz to ja taka madra jestem "po szkodzie".a po swoich pierwszych 10 km (tyle biegam i nie dam rady?? wlasnie ze dam! :bum: ) gesia stopka, ja kulawa i uziemienie na 3 tyg :bum: :hahaha: :hej:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tez chyba zaczne 6 tygodniowy plan bo ma on bardzo lagodny poczatek w sam raz na spokojne wejscie.

szacha, jak maszerujesz to w jakim tempie? Tak mniej wiecej.
szacha
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 07 kwie 2013, 21:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ten plan jest fajny, choc ja czesc ominelam. zaczelam od 2min biegu/3 marszu

ciezko powiedziec jakie tempo osiagam.
wiec tak bardzo mniej wiecej: marsz jakos 10 min/km, trucht 7-8 min/km

biegam z pulsometrem juz jakis czas, wiec on podczas biegu mnie hamuje bym nie wyrywala za szybko, bo potem sie "dlawie" :bum: :hahaha: jest mi bardzo przydatny-pilnuje bym szurala w tempie konwersacyjnym. zanim posiadalam pulsometr wydawalo mi sie ze biegam wolno, ale niestety tylko mi sie wydawalo :hahaha:, szybko nie moglam zlapac tchu. po zakupie pulsometru okazalo sie, ze wczesniej za szybko pedzilam, a szurajac wedle pulsu i prawdziwego mojego tempa konweracyjnego moge na luzie i bez zadyszki biegac dlugo.
Awatar użytkownika
magrusia
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 02 maja 2013, 12:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

eh. wszyscy gadają jaki to lajtowy plan, a to on mnie zagiął :/
trzeba było zacząć od 30s, a nie olać pierwszy tydzień.
Mi też tak wychodziło tempo jak Tobie, szacha. może to za szybko dla laika?

Wstałam od biurka, około 16 i CUD - nie boli! jak doszłam do samochodu to trochę już czułam, ale to był pierwsze kroki, metry bez czucia nogi :) ha!

PS. Serio nie wiem, czy to sama wizyta u lekarza czy też że trochę mi tę nogę pomacał, powykręcał i po uciskał. ale czuję taką poprawę, że naprawdę zaczynam wierzyć, że w przyszłym tygodniu będzie 'bieganie magdy - reaktywacja' :)
gdy mam dość idę spać
szacha
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 07 kwie 2013, 21:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

magrusia pisze:eh. wszyscy gadają jaki to lajtowy plan, a to on mnie zagiął :/
trzeba było zacząć od 30s, a nie olać pierwszy tydzień.
Mi też tak wychodziło tempo jak Tobie, szacha. może to za szybko dla laika?

Wstałam od biurka, około 16 i CUD - nie boli! jak doszłam do samochodu to trochę już czułam, ale to był pierwsze kroki, metry bez czucia nogi :) ha!

PS. Serio nie wiem, czy to sama wizyta u lekarza czy też że trochę mi tę nogę pomacał, powykręcał i po uciskał. ale czuję taką poprawę, że naprawdę zaczynam wierzyć, że w przyszłym tygodniu będzie 'bieganie magdy - reaktywacja' :)
jeszcze pare dni i bedzie dobrze :)
nie trac motywacji i proboj z planem od nowa.


naprawde nie sugeruj sie mna, ja wczesniej juz troche tuptalam :)
Awatar użytkownika
magrusia
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 02 maja 2013, 12:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Wiem i wbrew pozorom nie sugeruję się Tobą i Twoimi wynikami :)
Ale i skoor i ktoś tam nowy z tego wątku, z którego tu przyszliśmy, sugerują, że są zieloni jeśli chodzi o bieganie. a piszą tak, że zaprzeczają temu. Wiem, że każdy organizm jest inny itd, ale tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Z punktu widzenia osoby, która naprawdę jest początkująca, zielona, bez kondycji, bez przygotowania, bez mięśni, tylko i aż z motywacją :bum:
Jestem tak napalona na zaczęcie od nowa, że nic mnie nie powstrzyma - deszcz, wiatr, grad wielkości śliwek! będę biegać :)
(ale po 'odpoczęciu kolana' :hej: )
gdy mam dość idę spać
szacha
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 07 kwie 2013, 21:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

magrusia pisze: Jestem tak napalona na zaczęcie od nowa, że nic mnie nie powstrzyma - deszcz, wiatr, grad wielkości śliwek! będę biegać :)
(ale po 'odpoczęciu kolana' :hej: )
dobrze dobrze!! :hejhej:
dobre nastawienie i zajawka sa najwazniejsze. nic to ze masz kontuzje. przejdzie. czlowiek sie uczy na bledach i na pewno bedziesz wiedziala na przyszlosc jakich bledow unikac, aby sie to nie powtorzylo :)

z takim nastawieniem jak Twoje, zaczynalam brykanie zima. w snieg, lod i mroz :hejhej: przy -10 lekko mi tylek marzl, ale szuralam dzielnie. a jaka dumna potem bylam z siebie, ze w taka pogode w ogole z domu wyszlam i biegalam :hahaha:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

margusia, powiem Ci tak, dawno dawno temu bardzo duzo plywalem, dziennie wychodzilo tego srednio 10km (trening rano i wieczorem 5x w tygodniu i raz w sobote) wiec moj organizm troche pamieta co to ciezka praca, w obecna zime zaczalem morsowac (mamy tu w Tarnobrzegu bardzo dobre warunki do tego) i sporo jezdze na rowerze, aczkolwiek z mojej dawnej kondycji zostal tylko cien tego co bylo 10-15 lat temu, zaczal pojawiac sie miesien piwny a moja atletyczna niegdys sylwetka odchodzi w zapomnienie i cos peklo we mnie te 2 tygodnie temu, powiedzialem dosc! ;-)

Caly ten wywod mial Ci pokazac to, ze mam jakies podstawy moze troche wieksze od Twoich, ale jak widzisz to, ze kondycje mam troche wieksza nie uchronilo mnie od kontuzji. Nie patrz na innych, idz swoim rytmem i nie martw sie innymi :-)

Ja zapal tez mam!!!! I nie dam sie!!! :-)
Awatar użytkownika
magrusia
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 02 maja 2013, 12:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

na początek - maGrusia. od magda, magdusia, grusia mówili na studiach, trochę od nazwiska.
Nie jesteś pierwszy, który zmienia na margusia. ale niech zostanie jak ma być :)
po drugie - dzięki że się wytłumaczyłeś. ja na basen też chodziłam. ale to było raczej 40 - 60 basenów. czyli 1-1,5 km, nie 10.
jak widać kontuzję i słabe czworogłowe łapią wszystkich, na różnych poziomach :P
gdy mam dość idę spać
szacha
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 07 kwie 2013, 21:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

magrusia pisze:na początek - maGrusia. od magda, magdusia, grusia mówili na studiach, trochę od nazwiska.
Nie jesteś pierwszy, który zmienia na margusia. ale niech zostanie jak ma być :)
po drugie - dzięki że się wytłumaczyłeś. ja na basen też chodziłam. ale to było raczej 40 - 60 basenów. czyli 1-1,5 km, nie 10.
jak widać kontuzję i słabe czworogłowe łapią wszystkich, na różnych poziomach :P
w jakiej dzielnicy mieszkasz?
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

magrusia :-) zapamietam :-) To bylo dawno temu, teraz jak wejde do basenu to z ledwojcia przeplyne 8 basenow dowolnym nie mowiac juz o motylku ktory kiedys przez pewien czas byl moim glownym stylem.

Dobra koniec wspominek o dawnej swietnosci ;-)

Teraz jestem biegowym leszczem i tego sie trzymajmy ;-)
Awatar użytkownika
magrusia
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 02 maja 2013, 12:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Praga Płd. Na grochowie.

Uwielbiałam pływać motylkiem! do czasu jak mi nie wypadł bark ze stawu na koszykówce. koniec z siatkówką, koniec z motylkiem.
Ale racja wrócmy do leszczarstwa biegowego :)
możemy sobie pogadać o tym, jak to będzie miło wrócić do biegania :P
gdy mam dość idę spać
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ