Pierwszy półmaraton
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 17 lut 2013, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
planuję 9 czerwca przebiec mój pierwszy półmaraton w Rudawie pod Krakowem. Jako że będą to moje pierwsze zawody czuję lekki niepokój, dlatego zdecydowałem się podpytać trochę specjalistów :D
Rzeczy i problemy które mnie męczą:
1) NIE CIERPIE pić i jeść w trakcie wysiłku. Ok, po jestem w stanie wypić ogromne ilości, zjeść jestem w stanie pół lodówki ale to wszystko po wysiłku. W trakcie lubie czuć pustke w żołądku, skupiać się na innych rzeczach a nie walczyć z kolką, albo z perspektywą skorzystania z toalety. Martwie się trochę że 21 km to troche dużo i może mi w pewnym momencie braknąć paliwa. Zastanawiam się nad jakimś żelem, bo zjedzenie banana to dla mnie taka abstrakcja że szok. Pytanie nie brzmi co zjeść w trakcie tylko czy jest realna szansa obejść się bez jedzenia i picia.
2)Ogólnie mam listę priorytetów którą mam zaplanowaną i w zależności od dyspozycji dnia, pogody itd. ( czy np. samopoczucia na 15 km).
-plan A: półmaraton w tempie 5:00
-plan B: zmieszczenie się w 2:00:00
-plan C: dobiegnięcie do mety
Czy nie powinienem miec jednego konkretnego celu?
3) Czy to normalne że w trakcie biegów przyśpieszam na podbiegach? Bardzo lubie górki, zawsze lubiłem, łatwiej mi się jakoś biegnie, natomiast mam spore problemy ze zbieganiem, biegnie mi się jakoś niekomfortowo, jakoś za dużo energii tracę żeby się "wychamowywać". Czy wynika to ze złej techniki biegu ? Czy to normalne że najbardziej komfortowo biegnie sie pod górkę?
4) Czy jest sens brać folię ( na metę) skoro spodziewam się dużych upałów? Liczę że bedę się czuł ale wolałbym być przygotowany na każdą ewentualność. No nie chciałbym sie zbłaźnić na zasadzie " bo widział że na olimpiadzie się takie używa"
5) Czy wynik na zawodach bedzie lepszy niż na treningu? Spodziewam się że cała ta pompa wokół mnie da mi sporego kopa, jak to wygląda w praktyce?
Wiek:21
Wzrost:182
Waga: ok 70,1
3km: 11:53 (HR.avr. 174)
5km: 0:24:20 (157)
10 km: 0:55:29 (166)
Najdłuższe wybieganie ever: 13,5 km -01:19:40- (158)
Bardzo dużo, a właściwie całe moje bieganie opiera się na bieganiu w zakresie 155-162, z reguły biegam od 8-11 km w trakcie jednej sesji, średnio 2 razy w tyg.
planuję 9 czerwca przebiec mój pierwszy półmaraton w Rudawie pod Krakowem. Jako że będą to moje pierwsze zawody czuję lekki niepokój, dlatego zdecydowałem się podpytać trochę specjalistów :D
Rzeczy i problemy które mnie męczą:
1) NIE CIERPIE pić i jeść w trakcie wysiłku. Ok, po jestem w stanie wypić ogromne ilości, zjeść jestem w stanie pół lodówki ale to wszystko po wysiłku. W trakcie lubie czuć pustke w żołądku, skupiać się na innych rzeczach a nie walczyć z kolką, albo z perspektywą skorzystania z toalety. Martwie się trochę że 21 km to troche dużo i może mi w pewnym momencie braknąć paliwa. Zastanawiam się nad jakimś żelem, bo zjedzenie banana to dla mnie taka abstrakcja że szok. Pytanie nie brzmi co zjeść w trakcie tylko czy jest realna szansa obejść się bez jedzenia i picia.
2)Ogólnie mam listę priorytetów którą mam zaplanowaną i w zależności od dyspozycji dnia, pogody itd. ( czy np. samopoczucia na 15 km).
-plan A: półmaraton w tempie 5:00
-plan B: zmieszczenie się w 2:00:00
-plan C: dobiegnięcie do mety
Czy nie powinienem miec jednego konkretnego celu?
3) Czy to normalne że w trakcie biegów przyśpieszam na podbiegach? Bardzo lubie górki, zawsze lubiłem, łatwiej mi się jakoś biegnie, natomiast mam spore problemy ze zbieganiem, biegnie mi się jakoś niekomfortowo, jakoś za dużo energii tracę żeby się "wychamowywać". Czy wynika to ze złej techniki biegu ? Czy to normalne że najbardziej komfortowo biegnie sie pod górkę?
4) Czy jest sens brać folię ( na metę) skoro spodziewam się dużych upałów? Liczę że bedę się czuł ale wolałbym być przygotowany na każdą ewentualność. No nie chciałbym sie zbłaźnić na zasadzie " bo widział że na olimpiadzie się takie używa"
5) Czy wynik na zawodach bedzie lepszy niż na treningu? Spodziewam się że cała ta pompa wokół mnie da mi sporego kopa, jak to wygląda w praktyce?
Wiek:21
Wzrost:182
Waga: ok 70,1
3km: 11:53 (HR.avr. 174)
5km: 0:24:20 (157)
10 km: 0:55:29 (166)
Najdłuższe wybieganie ever: 13,5 km -01:19:40- (158)
Bardzo dużo, a właściwie całe moje bieganie opiera się na bieganiu w zakresie 155-162, z reguły biegam od 8-11 km w trakcie jednej sesji, średnio 2 razy w tyg.
3k 11:53 5k 22:26 10k 45:49 21.1k 1:44:27
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Zaliczyłem do tej pory kilka startów w półmaratonie i ani razu nie korzystałem z punktów żywieniowych. Nie lubię ani pić, ani jeść podczas biegu. Także można spokojnie omijać punkty żywieniowesirxobo pisze:1) NIE CIERPIE pić i jeść w trakcie wysiłku. Ok, po jestem w stanie wypić ogromne ilości, zjeść jestem w stanie pół lodówki ale to wszystko po wysiłku. W trakcie lubie czuć pustke w żołądku, skupiać się na innych rzeczach a nie walczyć z kolką, albo z perspektywą skorzystania z toalety. Martwie się trochę że 21 km to troche dużo i może mi w pewnym momencie braknąć paliwa. Zastanawiam się nad jakimś żelem, bo zjedzenie banana to dla mnie taka abstrakcja że szok. Pytanie nie brzmi co zjeść w trakcie tylko czy jest realna szansa obejść się bez jedzenia i picia.

Powinieneś. Bo aby się do czegoś przygotować trzeba obrać jakiś plan. A taki plan ma konkretny cel. Jak celujesz w plan A, to te B i C są takimi usprawiedliwieniami jakby Ci coś nie wyszło albo jakbyś odpuścił sobie trening. Niemniej uważam, że skoro dychę biegasz w 55 minut to marne szanse na półmaraton w 1:45.... No chyba, że trening był solidny.sirxobo pisze:2)Ogólnie mam listę priorytetów którą mam zaplanowaną i w zależności od dyspozycji dnia, pogody itd. ( czy np. samopoczucia na 15 km).
-plan A: półmaraton w tempie 5:00
-plan B: zmieszczenie się w 2:00:00
-plan C: dobiegnięcie do mety
Czy nie powinienem miec jednego konkretnego celu?
Mocno atakując górki możesz się szybko zajechać. Jeżeli natomiast masz problem ze zbiegami to wiesz co powinieneś robić na treningach - Jest problem - Szukaj rozwiązaniasirxobo pisze:3) Czy to normalne że w trakcie biegów przyśpieszam na podbiegach? Bardzo lubie górki, zawsze lubiłem, łatwiej mi się jakoś biegnie, natomiast mam spore problemy ze zbieganiem, biegnie mi się jakoś niekomfortowo, jakoś za dużo energii tracę żeby się "wychamowywać". Czy wynika to ze złej techniki biegu ? Czy to normalne że najbardziej komfortowo biegnie sie pod górkę?

Nigdy nie brałem. A jeżeli była przydatna to organizator zapewniał (np. w WWA, POZ)sirxobo pisze:4) Czy jest sens brać folię ( na metę) skoro spodziewam się dużych upałów? Liczę że bedę się czuł ale wolałbym być przygotowany na każdą ewentualność. No nie chciałbym sie zbłaźnić na zasadzie " bo widział że na olimpiadzie się takie używa"
Z moich doświadczeń wynika, że ZAWSZE na zawodach osiąga się lepsze prędkości niż na treningach.sirxobo pisze:5) Czy wynik na zawodach bedzie lepszy niż na treningu? Spodziewam się że cała ta pompa wokół mnie da mi sporego kopa, jak to wygląda w praktyce?
A tak w ogóle to 13,5km to trochę mało jak myślisz o starcie w połówce. Może warto nieco wydłużyć swoje wybiegania?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 474
- Rejestracja: 27 lip 2009, 13:11
- Życiówka na 10k: 48:42
- Życiówka w maratonie: 4:14:37
- Lokalizacja: Toruń
Ja na połówce nie jem - żel 40 minut przed. Na trasie biorę 2 łyki wody na punktach i tyle. Piję do woli po.sirxobo pisze: 1) NIE CIERPIE pić i jeść w trakcie wysiłku. Ok, po jestem w stanie wypić ogromne ilości, zjeść jestem w stanie pół lodówki ale to wszystko po wysiłku. W trakcie lubie czuć pustke w żołądku, skupiać się na innych rzeczach a nie walczyć z kolką, albo z perspektywą skorzystania z toalety. Martwie się trochę że 21 km to troche dużo i może mi w pewnym momencie braknąć paliwa. Zastanawiam się nad jakimś żelem, bo zjedzenie banana to dla mnie taka abstrakcja że szok. Pytanie nie brzmi co zjeść w trakcie tylko czy jest realna szansa obejść się bez jedzenia i picia.
Tak naprawdę masz jeden cel. Ale cele awaryjne, że tak powiem są o tyle fajne, że nie powodują niepotrzebnej napinki, która zamiast pomóc może równie dobrze zaszkodzić.2)Ogólnie mam listę priorytetów którą mam zaplanowaną i w zależności od dyspozycji dnia, pogody itd. ( czy np. samopoczucia na 15 km).
-plan A: półmaraton w tempie 5:00
-plan B: zmieszczenie się w 2:00:00
-plan C: dobiegnięcie do mety
Czy nie powinienem miec jednego konkretnego celu?
Jeśli masz dobrze opanowane podbiegi to śmiało tam wyprzedzaj - ja tak zawsze robię przy czym najczęściej nie muszę przyspieszać, wystarczy utrzymać tempo3) Czy to normalne że w trakcie biegów przyśpieszam na podbiegach? Bardzo lubie górki, zawsze lubiłem, łatwiej mi się jakoś biegnie, natomiast mam spore problemy ze zbieganiem, biegnie mi się jakoś niekomfortowo, jakoś za dużo energii tracę żeby się "wychamowywać". Czy wynika to ze złej techniki biegu ? Czy to normalne że najbardziej komfortowo biegnie sie pod górkę?

Nigdy nie brałem, zaraz po zawsze mogę się przebrać.4) Czy jest sens brać folię ( na metę) skoro spodziewam się dużych upałów? Liczę że bedę się czuł ale wolałbym być przygotowany na każdą ewentualność. No nie chciałbym sie zbłaźnić na zasadzie " bo widział że na olimpiadzie się takie używa"
Prawie zawsze jest5) Czy wynik na zawodach bedzie lepszy niż na treningu? Spodziewam się że cała ta pompa wokół mnie da mi sporego kopa, jak to wygląda w praktyce?

Chciałbym tyle ważyć :PWiek:21
Wzrost:182
Waga: ok 70,1
Kurcze przy tym czasie z 3km zaskakujące jest, że tak wolno biegasz 5km i 10km. Nie wiem, czy po prostu 2 razy w tygodniu to trochę nie za mało na progres na dłuższych dystansach, ale to tylko moje przypuszczenia.3km: 11:53 (HR.avr. 174)
5km: 0:24:20 (157)
10 km: 0:55:29 (166)
Najdłuższe wybieganie ever: 13,5 km -01:19:40- (158)
Bardzo dużo, a właściwie całe moje bieganie opiera się na bieganiu w zakresie 155-162, z reguły biegam od 8-11 km w trakcie jednej sesji, średnio 2 razy w tyg.
-
- Stary Wyga
- Posty: 203
- Rejestracja: 01 gru 2011, 19:28
- Życiówka na 10k: 51:52
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: KIELCE - woj. świętokrzyskie
- Kontakt:
Witam,
planuję 9 czerwca przebiec mój pierwszy półmaraton w Rudawie pod Krakowem. Jako że będą to moje pierwsze zawody czuję lekki niepokój, dlatego zdecydowałem się podpytać trochę specjalistów :D
Rzeczy i problemy które mnie męczą:
PS: Hamowanie piszemy przez samo "H"
Lepiej zostawić siły na mocną końcówkę, jak będziesz wiedział, że masz czym gospodarować - to wtedy lecisz, nie ma co sie wypstrykać na początku. 21 km, to kawał drogi - pamiętaj o tym!
3km: 11:53 (HR.avr. 174)
5km: 0:24:20 (157)
10 km: 0:55:29 (166)
Najdłuższe wybieganie ever: 13,5 km -01:19:40- (158)
Bardzo dużo, a właściwie całe moje bieganie opiera się na bieganiu w zakresie 155-162, z reguły biegam od 8-11 km w trakcie jednej sesji, średnio 2 razy w tyg.[/quote]
planuję 9 czerwca przebiec mój pierwszy półmaraton w Rudawie pod Krakowem. Jako że będą to moje pierwsze zawody czuję lekki niepokój, dlatego zdecydowałem się podpytać trochę specjalistów :D
Rzeczy i problemy które mnie męczą:
ja swój pierwszy i jedyny do tej pory półmaraton warszawski przebiegłem bez jedzenia. Choć gdybym miał, to na 18 km baaaardzo by mi to pomogło. W czerwcu będzie ciepło (pewnie), także picie chyba jednak będzie wskazane. Małe łyczki, delikatnie - nie łąpczywie i szybko. Nie zaszkodzi na pewno!1) NIE CIERPIE pić i jeść w trakcie wysiłku. Ok, po jestem w stanie wypić ogromne ilości, zjeść jestem w stanie pół lodówki ale to wszystko po wysiłku. W trakcie lubie czuć pustke w żołądku, skupiać się na innych rzeczach a nie walczyć z kolką, albo z perspektywą skorzystania z toalety. Martwie się trochę że 21 km to troche dużo i może mi w pewnym momencie braknąć paliwa. Zastanawiam się nad jakimś żelem, bo zjedzenie banana to dla mnie taka abstrakcja że szok. Pytanie nie brzmi co zjeść w trakcie tylko czy jest realna szansa obejść się bez jedzenia i picia.
Plan musisz mieć, cel także! Ja bym je zamienił i ustawił w tej kolejności: C - B - A. Najważniejsze ukończenie w zdrowiu, później czas ogólny, a później ciśnienie na lapy. Takie moje zdanie, ale mogę nie mieć racji:)2)Ogólnie mam listę priorytetów którą mam zaplanowaną i w zależności od dyspozycji dnia, pogody itd. ( czy np. samopoczucia na 15 km).
-plan A: półmaraton w tempie 5:00
-plan B: zmieszczenie się w 2:00:00
-plan C: dobiegnięcie do mety
Czy nie powinienem miec jednego konkretnego celu?
Dla mnie to nie normalne:)))) ale może ja jestem nie normalny.3) Czy to normalne że w trakcie biegów przyśpieszam na podbiegach? Bardzo lubie górki, zawsze lubiłem, łatwiej mi się jakoś biegnie, natomiast mam spore problemy ze zbieganiem, biegnie mi się jakoś niekomfortowo, jakoś za dużo energii tracę żeby się "wychamowywać". Czy wynika to ze złej techniki biegu ? Czy to normalne że najbardziej komfortowo biegnie sie pod górkę?
PS: Hamowanie piszemy przez samo "H"
nie ma sensu. W Warszawie przy minus 5, nie miałem folii i jedyne co mi się stało to zamarzły mi ciuchy:)4) Czy jest sens brać folię ( na metę) skoro spodziewam się dużych upałów? Liczę że bedę się czuł ale wolałbym być przygotowany na każdą ewentualność. No nie chciałbym sie zbłaźnić na zasadzie " bo widział że na olimpiadzie się takie używa"
na 100% będzie lepszy. Ale pilnuj się aby nie polecieć za mocno na początku, adrenalina na pewno będzie mocna i można się zapomnieć...5) Czy wynik na zawodach bedzie lepszy niż na treningu? Spodziewam się że cała ta pompa wokół mnie da mi sporego kopa, jak to wygląda w praktyce?

też chciałbym mieć tyle lat i tyle ważyć....Wiek:21
Wzrost:182
Waga: ok 70,1
3km: 11:53 (HR.avr. 174)
5km: 0:24:20 (157)
10 km: 0:55:29 (166)
Najdłuższe wybieganie ever: 13,5 km -01:19:40- (158)
Bardzo dużo, a właściwie całe moje bieganie opiera się na bieganiu w zakresie 155-162, z reguły biegam od 8-11 km w trakcie jednej sesji, średnio 2 razy w tyg.[/quote]
zapraszam na bloga (zwykłego): www.szuranie.pl
BLOG na forum bieganie.pl:: TUTAJ
zapraszam do komentowania: TUTAJ
szuranie.pl na Facebooku: TUTAJ

BLOG na forum bieganie.pl:: TUTAJ
zapraszam do komentowania: TUTAJ
szuranie.pl na Facebooku: TUTAJ

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Tempo 5:00 ma się do biegania półmaratonu w 2h jak dzień do nocy. Twoje czasy sugerują raczej wynik bliski 2h i tego bym się na razie trzymał. Windowanie poprzeczki w debiucie nie ma sensu. IMHO rezultat na 3km (jeśli był dobrze zmierzony) oznacza, że masz spore rezerwy i dalsze treningi powinny zaprocentować znacznie lepszymi wynikami.
Na jedzenie podczas półmaratonu decyduje się niewiele osób. Bez picia też można się obyć, ale to zależy od pogody. 9 czerwca może być ciepło i wtedy parę łyków się przyda. W sytuacji gdy Twój żołądek źle reaguje na cokolwiek, to najbezpieczniejsza będzie woda.
Na jedzenie podczas półmaratonu decyduje się niewiele osób. Bez picia też można się obyć, ale to zależy od pogody. 9 czerwca może być ciepło i wtedy parę łyków się przyda. W sytuacji gdy Twój żołądek źle reaguje na cokolwiek, to najbezpieczniejsza będzie woda.
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 17 lut 2013, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
dziękuje wszystkim za odpowiedzi i rady.
Co to długości wybiegań... Staram się je sukcesywnie wydłużać, ale staram się to robić ostrożnie bo boje się że ambicja mnie poniesie i zrobie raz bardzo długie wybieganie a potem 3 dni będę jojczał jak mnie boli wszystko.
Tempo 5:00 może faktycznie jest zbyt forsowne. Ciężko mi oszacować dobrze, bo wszystkie te biegi które teraz robie powiedzmy na sporym zapasie, czuje po prostu że mam jeszcze duze rezerwy. Skoro biegam 5 km spokojnie w tęmpie 4:51 to myślałem że + 10 sekund na km na półmaraton będzie optymalne. Teraz zaczynam się faktycznie zastanawiać na ile jest w tym rozsądku a ile ambicji.
Ogólnie im krótszy dystans tym lepiej mi się biega ( apropo czasu na 3km). Wydaje mi się że latwiej mi jest wtedy oszacować siły, ponieważ nie potrafie biegać w jednostajnym tempie. Zawsze zaczynam bardzo, naparwde bardzo wolno, dobiegam do połowy zaplanowanej trasy i zaczynam przyśpieszać. Dlatego chcę to rozłożyć mniej więcej tak: dobiec do 10 km- lekko przyśpieszyć- dobiec do 15 km ( przed 15 widziałem na mapce jest jakiś podbieg i wydaje mi się to kluczowe do ocenienia swoich możliwości na tym etapie)- przyśpieszyć i na 3 km przed meta wkrecic się juz na maksymalne obroty.
Kolejne pytanie które mnie meczy: mam NIEKODOWANĄ Sigmę 15.11, czego mam się spodziewać w biegu w tłumie? Bedzie się jej dało używać/ teraz zdaża sie jej zaciąć gdy przebiegam koło słupów trakcyjnych, boje się że w tłumie sygnał bedzie zagłuszany a bez pulsometra to przepadne ( zły nawyk wyrobiłem wiem).
Sorry że to tak wszystko tutaj przeżywam i planuje. Po prostu jak biegam na codzień, to nigdy nie ma możliwości pójścia na maksa i zawsze w głowie zostaje że mógłbym troche urwać i to nie jest maks. A tam chce się sprawdzić do granic wytrzymałosci :D
dziękuje wszystkim za odpowiedzi i rady.
Co to długości wybiegań... Staram się je sukcesywnie wydłużać, ale staram się to robić ostrożnie bo boje się że ambicja mnie poniesie i zrobie raz bardzo długie wybieganie a potem 3 dni będę jojczał jak mnie boli wszystko.
Tempo 5:00 może faktycznie jest zbyt forsowne. Ciężko mi oszacować dobrze, bo wszystkie te biegi które teraz robie powiedzmy na sporym zapasie, czuje po prostu że mam jeszcze duze rezerwy. Skoro biegam 5 km spokojnie w tęmpie 4:51 to myślałem że + 10 sekund na km na półmaraton będzie optymalne. Teraz zaczynam się faktycznie zastanawiać na ile jest w tym rozsądku a ile ambicji.
Ogólnie im krótszy dystans tym lepiej mi się biega ( apropo czasu na 3km). Wydaje mi się że latwiej mi jest wtedy oszacować siły, ponieważ nie potrafie biegać w jednostajnym tempie. Zawsze zaczynam bardzo, naparwde bardzo wolno, dobiegam do połowy zaplanowanej trasy i zaczynam przyśpieszać. Dlatego chcę to rozłożyć mniej więcej tak: dobiec do 10 km- lekko przyśpieszyć- dobiec do 15 km ( przed 15 widziałem na mapce jest jakiś podbieg i wydaje mi się to kluczowe do ocenienia swoich możliwości na tym etapie)- przyśpieszyć i na 3 km przed meta wkrecic się juz na maksymalne obroty.
Kolejne pytanie które mnie meczy: mam NIEKODOWANĄ Sigmę 15.11, czego mam się spodziewać w biegu w tłumie? Bedzie się jej dało używać/ teraz zdaża sie jej zaciąć gdy przebiegam koło słupów trakcyjnych, boje się że w tłumie sygnał bedzie zagłuszany a bez pulsometra to przepadne ( zły nawyk wyrobiłem wiem).
Sorry że to tak wszystko tutaj przeżywam i planuje. Po prostu jak biegam na codzień, to nigdy nie ma możliwości pójścia na maksa i zawsze w głowie zostaje że mógłbym troche urwać i to nie jest maks. A tam chce się sprawdzić do granic wytrzymałosci :D
3k 11:53 5k 22:26 10k 45:49 21.1k 1:44:27
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Coś tutaj czarujesz. Piszesz, że podczas normalnego treningu przebiegasz 11 kilometrów. Ponadto piszesz, że sukcesywnie starasz się wydłużać wybiegania i doszedłeś do... 13,5 kilometra. To albo zacząłeś biegać nie wcześniej niż 2 tygodnie temu albo wydłużasz je baaaardzo ostrożnie. Każdego tygodnia można spokojnie dorzucić około kilometra.sirxobo pisze: Co to długości wybiegań... Staram się je sukcesywnie wydłużać, ale staram się to robić ostrożnie bo boje się że ambicja mnie poniesie i zrobie raz bardzo długie wybieganie a potem 3 dni będę jojczał jak mnie boli wszystko.
Może i 5 kilometrów pobiegłeś tempem 4:51/km, ale nie bardzo rozumiem czemu sądziłeś, że utrzymasz 5:00/km podczas półmaratonu, skoro już 10km pobiegłeś wolniej niż 5:30/km. Żeby utrzymać tempo 5:00/km w połówce powinieneś biegać dużo szybciej dyszkę.sirxobo pisze:Tempo 5:00 może faktycznie jest zbyt forsowne. Ciężko mi oszacować dobrze, bo wszystkie te biegi które teraz robie powiedzmy na sporym zapasie, czuje po prostu że mam jeszcze duze rezerwy. Skoro biegam 5 km spokojnie w tęmpie 4:51 to myślałem że + 10 sekund na km na półmaraton będzie optymalne. Teraz zaczynam się faktycznie zastanawiać na ile jest w tym rozsądku a ile ambicji.
Brakuje Ci kilometrów w nogach i dlatego im krótszy dystans tym lepiej Ci się biegnie. Jeżeli nie potrafisz biegać w jednostajnym tempie to skup się na nauce tego elementu. To Ci się naprawdę przyda.sirxobo pisze:Ogólnie im krótszy dystans tym lepiej mi się biega ( apropo czasu na 3km). Wydaje mi się że latwiej mi jest wtedy oszacować siły, ponieważ nie potrafie biegać w jednostajnym tempie. Zawsze zaczynam bardzo, naparwde bardzo wolno, dobiegam do połowy zaplanowanej trasy i zaczynam przyśpieszać. Dlatego chcę to rozłożyć mniej więcej tak: dobiec do 10 km- lekko przyśpieszyć- dobiec do 15 km ( przed 15 widziałem na mapce jest jakiś podbieg i wydaje mi się to kluczowe do ocenienia swoich możliwości na tym etapie)- przyśpieszyć i na 3 km przed meta wkrecic się juz na maksymalne obroty.
To o czym piszesz z tym przyspieszaniem sukcesywnym to jest wręcz książkowa taktyka. Jednakże dla większości przyspieszenie po połowie jest bardzo trudne podczas zawodów.
Jeżeli jest niekodowana to faktycznie Twoje obawy są uzasadnione. Moja siostra też łapała różne odczyty pulsów mimo, że nie założyła w ogóle paska HR.sirxobo pisze:Kolejne pytanie które mnie meczy: mam NIEKODOWANĄ Sigmę 15.11, czego mam się spodziewać w biegu w tłumie? Bedzie się jej dało używać/ teraz zdaża sie jej zaciąć gdy przebiegam koło słupów trakcyjnych, boje się że w tłumie sygnał bedzie zagłuszany a bez pulsometra to przepadne ( zły nawyk wyrobiłem wiem).
Podczas zawodów wydaje mi się, że lepiej biegnie się "na tempo" a nie tętno. Nawet Ci, którzy trenują wg wskazań pulsometru, podczas wyścigu kontrolują często tylko tempo biegu.
Na zawodach też ciężko wycisnąć z siebie aż tyle, żeby móc szczerze powiedzieć, że to był maks. Praktycznie zawsze ma się świadomość, że jeszcze chociaż kilka sekund można by było urwać.sirxobo pisze:Sorry że to tak wszystko tutaj przeżywam i planuje. Po prostu jak biegam na codzień, to nigdy nie ma możliwości pójścia na maksa i zawsze w głowie zostaje że mógłbym troche urwać i to nie jest maks. A tam chce się sprawdzić do granic wytrzymałosci :D
Tak to wszystko wygląda z mojej perspektywy.
Pozdrawiam
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 23 lut 2012, 10:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Ją też mam podobne dylematy jak autor tego tematu. Mam pierwszy start w polmaratonie na Silesia Marathon 12 maja. Tempo jakie sobie założyłem to 6 min na kilometr. Może nie jest jakieś rewelacyjne ale bezpieczne dla mnie. Jak się uda coś urwać na jakimś kilometrze to będzie plus dla mnie. Treningowo dystans 21 km przebiegłem w czasie 2.08.26.
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 17 lut 2013, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@nobello Widzisz masz nade mną przewagę taką że już biegałaś ten dystans. Dla mnie 21 to ciągle jakiś majaczący punkt na dalekim horyzoncie :D
Swoją drogą.. myślałem tez o starcie w Silesi ale stwierdziłem że to może być troszkę za wcześnie..w maju. Tak mam czas do czerwca żeby jeszcze troche popracować.
Od tego roku TROCHĘ to usystematyzowałem, staram się robić 2-3 treningi w tyg ( z reguły 2 ;( )zaczynałem od 8km i po trochu zwiększałem. Od lutego 2 razy byłem na antybiotykach, jakieś poważniejsze sprawy miałem wiec mnie to trochę wyhamowało.
Teraz biegam w granicach 12,5 km na treningu.
Swoją drogą.. myślałem tez o starcie w Silesi ale stwierdziłem że to może być troszkę za wcześnie..w maju. Tak mam czas do czerwca żeby jeszcze troche popracować.
Nie, nie czaruje. Po prostu jak zaczynałem biegać w zeszłym roku to biegałem dość...chaotycznie. Raz biegałem codziennie przez 2 tyg, potem nie przez miesiąc, 3km szybko, na drugi dzień 10, potem po 40 min przez dłuższy czas, najdłuższe wybieganie, sprinty, no czysta zabawa zero logiki.Coś tutaj czarujesz. Piszesz, że podczas normalnego treningu przebiegasz 11 kilometrów. Ponadto piszesz, że sukcesywnie starasz się wydłużać wybiegania i doszedłeś do... 13,5 kilometra. To albo zacząłeś biegać nie wcześniej niż 2 tygodnie temu albo wydłużasz je baaaardzo ostrożnie. Każdego tygodnia można spokojnie dorzucić około kilometra.
Od tego roku TROCHĘ to usystematyzowałem, staram się robić 2-3 treningi w tyg ( z reguły 2 ;( )zaczynałem od 8km i po trochu zwiększałem. Od lutego 2 razy byłem na antybiotykach, jakieś poważniejsze sprawy miałem wiec mnie to trochę wyhamowało.
Teraz biegam w granicach 12,5 km na treningu.
3k 11:53 5k 22:26 10k 45:49 21.1k 1:44:27
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 17 lut 2013, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Podbijam temat ponownie
.
Dzisiaj z ciekawości sprawdziłem swoje możliwości... Przebiegłem 16,5 km w czasie 1:25:07 co daje mi 5:10/km. Byłem solidnie zmęczony na ostatnim km udało mi sie wykręcić tętno tylko na 185 gdzie normalnie finiszuje w granicach 192. Nie potrafię realnie ocenić swoich możliwości zwłaszcza, że podczas biegu mam kilka solidnych podbiegów ( m.in kopiec Kraka).
Do zawodów został ponad msc. Zastanawiam się czy jestem w stanie realnie przygotować się na 1:45 czy nadal powinienem myślec raczej o złamaniu 2:00.

Dzisiaj z ciekawości sprawdziłem swoje możliwości... Przebiegłem 16,5 km w czasie 1:25:07 co daje mi 5:10/km. Byłem solidnie zmęczony na ostatnim km udało mi sie wykręcić tętno tylko na 185 gdzie normalnie finiszuje w granicach 192. Nie potrafię realnie ocenić swoich możliwości zwłaszcza, że podczas biegu mam kilka solidnych podbiegów ( m.in kopiec Kraka).
Do zawodów został ponad msc. Zastanawiam się czy jestem w stanie realnie przygotować się na 1:45 czy nadal powinienem myślec raczej o złamaniu 2:00.
3k 11:53 5k 22:26 10k 45:49 21.1k 1:44:27
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Tak wyglądał mój ostatni miesiąc przed debiutem w półmaratonie:

Rzuć okiem na dystanse, tempa oraz tętna. Może wyciągniesz z tego jakieś konstruktywne wnioski! Powodzenia. Co do oznaczeń kontuzja/uraz to od razu powiem, że większego wpływu to nie miała na rodzaj wykonywanego treningu i jego tempo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
PS: Jeżeli tez 16,5km tak Cię wymęczyły to ja bym chyba celował w ok. 1:50, ale to tylko moje zdanie. Ty znasz lepiej swój organizm!

Rzuć okiem na dystanse, tempa oraz tętna. Może wyciągniesz z tego jakieś konstruktywne wnioski! Powodzenia. Co do oznaczeń kontuzja/uraz to od razu powiem, że większego wpływu to nie miała na rodzaj wykonywanego treningu i jego tempo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
PS: Jeżeli tez 16,5km tak Cię wymęczyły to ja bym chyba celował w ok. 1:50, ale to tylko moje zdanie. Ty znasz lepiej swój organizm!
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 17 lut 2013, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
dzisiaj trochę nowych faktów z mojej przygody mającej na celu złamanie 1:50 w Rudawie
Otóż w ramach treningu zdecydowałem się na start w Interrunie w Krakowie na dystansie 10 KM. Nasłuchałem się okropnych rzeczy o tym biegu, ale że bieg w domu, niski numer startowy ( a więc start w pierwszej fali), fajna koszulka i atestowana trasa skusiły mnie żeby się popróbować.
I była to bardzo dobra decyzja. Żaden trening nie da ci tyle co zawody.
Jako, że była to moja pierwsza impreza biegowa cała ta otoczka dała mi sporego kopa... i odłączyła trochę myślenie. Pomimo że obiecywałem sobie żeby nie dać ponieść się emocjom pierwszy KM poszedł...w 3:53 dopiero wtedy wyhamowałem i spokojnie biegłem do 3 KM kiedy do zbyt mocny start dał mi się trochę we znaki i złapała mnie kolka ( przed biegiem nie jadłem śniadania wypiłem tylko 0,4 coca-coli) pojawiły się myśli że jestem idiotą i zupełnie niepoważnie podszedłem do całych zawodów, ustaliłem że muszę dobiec do 5 km w miarę komfortowych warunkach i przeżyć. No to biegłem. I tu niespodzianka nr 1: gdy zobaczyłem punkt odżywczy od razu skręciłem po wodę i był to strzał w 10 bo poczułem się po tym o niebo lepiej. Małe łyczki, zawrotka, biegłem z kubeczkiem chyba najdłużej ze wszystkich bo chciałem jeszcze, ale się powstrzymałem i wyrzuciłem kubek.. Na całej operacji straciłem sporo sekund bo zrobiłem to bardzo nieumiejętnie, ale czymże jest kilka sekund straty wobec możliwości zadławienia się? Zaraz po punkcie odżywczym 5 km..i kolejna niespodzianka: życiówka 23:23. Czułem się odświeżony, nietchnięty nowym rekordem i do tego tym, że już połowa trasy za mną, że z braku lepszego pomysłu...przyśpieszyłem. W trakcie biegu moje tętno nijak miało się do tego z którym biegam na co dzień bo oscylowało ciągle w granicach około 175.. starałem się nie biec więcej jak 180 ale nie pilnowałem tego tak restrykcyjnie jak na treningu. Druga część trasy minęła jakoś tak szybciej w moim odczuciu, po drodze przybiłem piątke z masą ludzi stojącymi pod trasą ( swoją drogą moim zdaniem sam bieg nie wykorzystuje potencjału jakim dysponuje, w mieście ciągle zbyt mało ludzi o nim wie i chce w nim uczestniczyć jako kibice)... Mało pamiętam z tej części biegu. Ostatni km powitałem motywacyjnym okrzykiem i jeszcze bardziej przyśpieszyłem... po to żeby 400 metrów przed metą przygasnąć i gdyby nie pan który rozpoczął finisz obok mnie to pewnie bym odpadł, ale że udało mi się pod niego podłączyć minąć go i finiszowac naprawdę bardzo mocno.
Reasumując... 10 km pokonałem w 45:49..co nijak ma się do tego co uzyskiwałem w "domowych" warunkach. Tętno średnie 177, przy tętnie maksymalnym 196, tempo jakie miałem 4:35/km. Co ciekawe pierwsze 5 km pokonałem w 23:23..czyli drugie w 22:16. I taki tez zaliczam sobie nowy rekord na 5 KM
Nogi wytrzymały taką prędkość bez problemu, lekko niedomagając na ostatnich 100 metrach. Bardziej ograniczała mnie.. klatka piersiowa(?), nie wiem.. uczucie takie że nogi by pobiegły szybciej tylko reszta płuca mnie ograniczają.
I koniec końców zamiast się cieszyć z życiówki, po raz setny analizuje cała trasę i widzę błędy jakie popełniałem i gdzie można było urwać te pare sekund
dzisiaj trochę nowych faktów z mojej przygody mającej na celu złamanie 1:50 w Rudawie

Otóż w ramach treningu zdecydowałem się na start w Interrunie w Krakowie na dystansie 10 KM. Nasłuchałem się okropnych rzeczy o tym biegu, ale że bieg w domu, niski numer startowy ( a więc start w pierwszej fali), fajna koszulka i atestowana trasa skusiły mnie żeby się popróbować.
I była to bardzo dobra decyzja. Żaden trening nie da ci tyle co zawody.
Jako, że była to moja pierwsza impreza biegowa cała ta otoczka dała mi sporego kopa... i odłączyła trochę myślenie. Pomimo że obiecywałem sobie żeby nie dać ponieść się emocjom pierwszy KM poszedł...w 3:53 dopiero wtedy wyhamowałem i spokojnie biegłem do 3 KM kiedy do zbyt mocny start dał mi się trochę we znaki i złapała mnie kolka ( przed biegiem nie jadłem śniadania wypiłem tylko 0,4 coca-coli) pojawiły się myśli że jestem idiotą i zupełnie niepoważnie podszedłem do całych zawodów, ustaliłem że muszę dobiec do 5 km w miarę komfortowych warunkach i przeżyć. No to biegłem. I tu niespodzianka nr 1: gdy zobaczyłem punkt odżywczy od razu skręciłem po wodę i był to strzał w 10 bo poczułem się po tym o niebo lepiej. Małe łyczki, zawrotka, biegłem z kubeczkiem chyba najdłużej ze wszystkich bo chciałem jeszcze, ale się powstrzymałem i wyrzuciłem kubek.. Na całej operacji straciłem sporo sekund bo zrobiłem to bardzo nieumiejętnie, ale czymże jest kilka sekund straty wobec możliwości zadławienia się? Zaraz po punkcie odżywczym 5 km..i kolejna niespodzianka: życiówka 23:23. Czułem się odświeżony, nietchnięty nowym rekordem i do tego tym, że już połowa trasy za mną, że z braku lepszego pomysłu...przyśpieszyłem. W trakcie biegu moje tętno nijak miało się do tego z którym biegam na co dzień bo oscylowało ciągle w granicach około 175.. starałem się nie biec więcej jak 180 ale nie pilnowałem tego tak restrykcyjnie jak na treningu. Druga część trasy minęła jakoś tak szybciej w moim odczuciu, po drodze przybiłem piątke z masą ludzi stojącymi pod trasą ( swoją drogą moim zdaniem sam bieg nie wykorzystuje potencjału jakim dysponuje, w mieście ciągle zbyt mało ludzi o nim wie i chce w nim uczestniczyć jako kibice)... Mało pamiętam z tej części biegu. Ostatni km powitałem motywacyjnym okrzykiem i jeszcze bardziej przyśpieszyłem... po to żeby 400 metrów przed metą przygasnąć i gdyby nie pan który rozpoczął finisz obok mnie to pewnie bym odpadł, ale że udało mi się pod niego podłączyć minąć go i finiszowac naprawdę bardzo mocno.
Reasumując... 10 km pokonałem w 45:49..co nijak ma się do tego co uzyskiwałem w "domowych" warunkach. Tętno średnie 177, przy tętnie maksymalnym 196, tempo jakie miałem 4:35/km. Co ciekawe pierwsze 5 km pokonałem w 23:23..czyli drugie w 22:16. I taki tez zaliczam sobie nowy rekord na 5 KM

Nogi wytrzymały taką prędkość bez problemu, lekko niedomagając na ostatnich 100 metrach. Bardziej ograniczała mnie.. klatka piersiowa(?), nie wiem.. uczucie takie że nogi by pobiegły szybciej tylko reszta płuca mnie ograniczają.
I koniec końców zamiast się cieszyć z życiówki, po raz setny analizuje cała trasę i widzę błędy jakie popełniałem i gdzie można było urwać te pare sekund

3k 11:53 5k 22:26 10k 45:49 21.1k 1:44:27
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Niezły wynik na dychę, gratuluję
Jeśli na treningach robiłeś długie wybiegania, to teraz możesz zaatakować 1:45 na półmaratonie z dużymi szansami na sukces.

-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 23 lut 2012, 10:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Super rezultat, gratuluje.sirxobo pisze:Udało się... osiągnąłem czas 1:44:27 pomimo tragicznego słońca....
Coś obszerniej wrzucę wieczorem jak dojdę do siebie