
Jest to moja pierwsza wypowiedź na forum, zatem też i Witam wszystkich

Swój bój z bieganiem (o ile można tak to nazwać) rozpocząłem "troszkę" ponad 2 tygodnie temu, aktualnie jestem na trzecim tygodniu planu puma (ten 6 tygodniowy). Jak to z początkami bywa, mam trochę pytań, pewnie i tak o wielu zapomnę pisząc ten post <-- stąd też i taki a nie inny tytuł, ponieważ z czasem pewnie dopisze kolejne

Pierwsze pytanie, jaki mi się kręci po głowie:
Czy wy również na początku napotkaliście z dezaprobatą ? ;p W/g moich bliskich i tak to pewnie rzucę w cholerę, więc po co zaczynać i wdawać się w koszty (mam tu na myśli np zakup odpowiednich butów etc.).
Prawda jest taka że wielu już rzeczy próbowałem i zazwyczaj wypalałem się po kilku dniach, no ale chyba nie tylko ja tak miałem :D Ale żeby od razu spisywać na straty ? ;p
Czy faktycznie odpowiednie obuwie jest mi potrzebne? Czy lepiej zaczekać? Sam ustaliłem sobie na ten moment granicę 100km (w/g endomondo) zakupu nowego obuwia. Pytanie czy należy pchać się w koszty i pójść do specjalistycznego sklepu i pod radą doradcy sklepowego zakupić buty ? Czy na początek obojętnie jakie? (i do którego km to jest ten "początek") Dodam że aktualnie używam najtańszy model kalenji z decathlonu.
Mam również pytanie do osób które już zakończyły "6 tygodni PUMA":
Mieliście również na początku 3 tygodnia taką myśl że możecie nie dać rady ? :P Niby tylko 2 minuty ale hmmm... dało mi do myślenia że przy końcu będzie 4:30, a później 30min.
Żeby było śmieszniej na bieżni w fitness klubie, nie miałbym problemu z dajmy 15 minutowym biegiem, a natomiast na dworze wczoraj odczułem pierwsze 2 minuty (następne były już ok)
Wyczytałem również gdzieś ze całe to "bieganie" i tak jest bezsensu jeżeli np nie odpowiednio się odżywiamy.
Czyli jeżeli nie jem tak jak przystało to nie będzie mi nigdy dane biegnąć przez 2/3 godziny bez przystanku ?

Również pytanie kierowane do osób od planu pumy:
Co robiliście w wolne dni? Oraz czy po każdym dniu również mieliście nie dosyt ? :P
Do planu pumy zwerbowałem jednego kolegę, ale po 2 tygodniu widzę że mocno odstaje ode mnie, tj muszę zwalniać marsz między biegami, oraz przy ostatnich interwałach biegowych przechodzić czasem prawie że do truchtu.
Wyczytałem również gdzieś że jeżeli po treningu czujesz "nie dosyt" to znaczy że ćwiczenie było zbyt słabe związku z czym chyba nie przyniesie zamierzonych efektów. Czyli co powinienem zmienić partnera biegowego ?! Trochę było by ot nie fer wobec kolegi, bo razem zaczynamy od przysłowiowego zera.
Na ten moment to tyle, ale pewnie z czasem jeszcze dojdzie pytań

Dzięki jeżeli ktoś udzieli jakiś wskazówek, wszystko ostatnio chłonę jak pelikan :D więc na pewno nie zostaną bez owocne.

Pozdrawiam, Michal