Drugi tydzień biegania
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 09 mar 2013, 00:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam, to mój drugi temat, jestem po dwóch tygodniach ''treningu''. Nie nazywam tego dosłownie treningiem profesjonalnym bo dziwnie to brzmi, sam sobie wszystko rozplanowałem. Tak czy siak od samego początku narzuciłem sobie wysoki pułap to znaczy, od razu zacząłem od 15 minutowego biegu, nie miałem z tym problemu, rozplanowałem sobie że będę biegał co 2 dni. Już po pierwszym dniu miałem zakwasy na łydkach. Po trzech treningach(jeden na bieżni, dwa na dworze) postanowiłem biegać tylko w domu na bieżni ze względu na pogodę, po prostu za zimno... Czułem że to za mało więc kolejnym razem pobiegłem na 25 minut, na drugi dzień nie miałem zakwasów tylko bardziej takie zmęczone mięśnie, jakby skurcze miałby mnie łapać(cały czas mówię o łydkach bo innych mięśnie podczas biegu nie odczuwam).Kolejny bieg już świeże mięśnie, mówię sobie pobiegnę 30 minut i tyle pobiegłem, oczywiście jak co bieg koszulka cała mokra z potu i kapie z głowy. O dziwo na drugi dzień czułem się normalnie jakbym nie biegał poprzedniego dnia. Późnym wieczorem złapała mnie chęć do biegania taka ostra że nie wiedziałem co robić ale myślę sobie nie będę w nocy hałasował a do tego miałem biegać co 2 dni. Dzisiaj przebiegłem kolejny raz 30 minut, poszedłem po tym do sklepu i mogłem przebiec jeszcze spory kawałek ale dobra jest 30 minut nie ma co biegać dalej. Teraz chcę do końca tygodnia pobiegać te 30 minut i od poniedziałku dodać sobie do 40 minut biegu, tempo 10km/h. Od cięzkiego biegania 15 minutowego zrobiło się do przyjemnego 30 minutowego biegu, pomimo tego że cały zalany jestem potem, to nie czuję się mega zmęczony. Na co liczę po napisaniu tego postu, po prostu o komentarz innych biegaczy, czy coś zmienić, ale przede wszystkim na temat tej bieżni bo wiem że jak wyjdę na dwór to nie chcę się rozczarować że nie będę mógł wytrzymać tych 30 minut, to będzie najgorsze. A więc bieganie na bieżni, duża to różnica kondycyjna pomiędzy bieganiem na dworze? Jeżeli jest jakiś szczegółowy opis biegania po bieżni skutki to znaczy kondycyjne i wszystkie inne to możecie mi dać link lub opisać to na własnych doświadczeniach lub po prostu z wiedzy jaką posiadacie. Jeden użytkownik mnie trochę zdemotywował tym że napisał że na bieżni nie opłaca się biegać.
- ElPaso
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 27 lut 2012, 11:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na dworze jest ciekawiej niż na bieżni
Mnie osobiście najbardziej jara bieganie w butach fizjologicznych. Lubię czuć podłoże, jak się zmienia. Wtedy się nie nudzę przy długich biegach.
Ja nie walczę o wyniki, tylko o zdrowie. Więc moja podstawowa zasada to: biegać tyle i w takim tempie, żeby czuć przyjemność w trakcie, z samego biegania. A nie tylko po bieganiu, że się udało ileś tam przebiec.

Ja nie walczę o wyniki, tylko o zdrowie. Więc moja podstawowa zasada to: biegać tyle i w takim tempie, żeby czuć przyjemność w trakcie, z samego biegania. A nie tylko po bieganiu, że się udało ileś tam przebiec.
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
osram - osraj pogodę i wyjdź na dwór 
Ja zaczęłam biegać z końcem listopada - na dworze. I nie ma wymówek - zimno , mokro, chlapa - wychodzimy i biegamy. Zresztą teraz pogoda jest cudna do biegania - śnieg za oknem i słoneczko które już grzeje
Biegając w każdych warunkach uodpornisz się na choróbska - serio!
Biegając 30 minut na bieżni.... to jak 15 minut w terenie - na bieżni podłoże ci pod stopami ucieka, jest łatwiej i lżej... na dworze jest inaczej - podłoże jest nieruchome i zróżnicowane. Fajnie że masz chętkę po biegu by jeszcze pobiegać - idź i biegaj. Mi się już zdarzyło wyjść rano na trening a potem wieczorem jeszcze na troszkę :P
Na bieżni nie opłaca się beigać jeśli myślisz o tym na poważnie. Włóż buty, dresik i wypad na dwór!!!!
Jesli dziś wypada twój dzień treningowy przebiegnij 30 minut na dworze i opisz wrażenia
wtedy sam zobaczysz 

Ja zaczęłam biegać z końcem listopada - na dworze. I nie ma wymówek - zimno , mokro, chlapa - wychodzimy i biegamy. Zresztą teraz pogoda jest cudna do biegania - śnieg za oknem i słoneczko które już grzeje

Biegając w każdych warunkach uodpornisz się na choróbska - serio!
Biegając 30 minut na bieżni.... to jak 15 minut w terenie - na bieżni podłoże ci pod stopami ucieka, jest łatwiej i lżej... na dworze jest inaczej - podłoże jest nieruchome i zróżnicowane. Fajnie że masz chętkę po biegu by jeszcze pobiegać - idź i biegaj. Mi się już zdarzyło wyjść rano na trening a potem wieczorem jeszcze na troszkę :P
Na bieżni nie opłaca się beigać jeśli myślisz o tym na poważnie. Włóż buty, dresik i wypad na dwór!!!!
Jesli dziś wypada twój dzień treningowy przebiegnij 30 minut na dworze i opisz wrażenia


Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Może ja jakiś dziwny jestem, ale wg mnie albo się biega albo się nie biega. Nie uznaję postawy "biegam tylko jak jest ładna pogoda". To tak trochę jakby piłkarz grał tylko na murawie gdzie trawa ma taka i taką długość, a na innej to już nie.osram pisze:A właśnie wyniki bardzo motywują, 30 minut biegu mnie bardzo zmotywowało, wiem że na dworze ciekawiej no ale jest okropna pogoda takie bieganie to nie dla mnie.
-
- Wyga
- Posty: 65
- Rejestracja: 18 mar 2013, 12:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej młody biegaczu, ja tez zaczynam znów, kiedyś biegałam więc co nieco wiem. Powiem ci, że jest znaczna różnica pomiędzy bieganiem na bieżni a w terenie. Na bieżni biegniesz ciągiem w jedym tempie po dość tolerancyjnym podłożu ( bieżnia jest dosyć elastyczna, bardziej amortyzuje niż bieganie po betonie, przynajmniej ja na takiej biegałam), a jak pójdziesz w teren, który jest bardziej zróżnicowany, to będzie zupełnie inaczej: pod górkę- ciężko, z górki lżej, a poza tym jest o wiele ciekawiej, bo wokół ciebie dzieje się dużo różnych rzeczy, często na trasach biegowych spotykasz różnych ludzi, którzy biegają, uczą się biegać, nordic walking itd. Zawsze może kogoś poznasz i zyskasz kompana do biegania.
Ja właśnie tak wczoraj zrobiłam- osrałam pogodę i poszłam poturlać się w śniegu ( no jakby pobiegać;)). Chyba, że naprawdę dopiero zaczynasz, nie czujesz się na siłach, żeby wyjść do ludzi ze względu na słabą formę- to pobiegaj jeszcze tydzień, dwa na bieżni, tylko licz się z tym, że jak wyjdziesz na dwór to będzie lepiej, fajniej, musisz być pozytywnie nastawiony i zmotywowany.
Pamiętaj, żeby najlepiej biegać po miękkim podłożu na zewnątrz na początek, bo biegając po betonie można za mocno obciążyć sobie stawy.
Mnie mimo nadwagi (jeszcze tak nigdy nie utyłam) idzie całkiem nieźle. Choć zrobiłam wczoraj dopiero 5 trening- wybieganie, to jestem w stanie przebiec nawet godzinę, z tym że na początku km truchtu, rozgrzewka, bieg, gdzieś na nawrocie jakieś pompki rozciąganie i jak dolecę do domu to masę brzuszków, grzbietów, hantli w tempie ok 8,5-9,5 min/km. Wiem, że tempo też nie jest zabójcze, w końcu dopiero się rozgrzewam!
Musisz właśnie wykonywać dużo ćwiczeń wzmacniających duże partie mięśniowe, ważne są mięśnie posturalne- m. kulszowo- goleniowe, pośladkowe, brzucha, prostownik grzbietu, piersiowe i ćwiczyć dużo oprócz biegania, bo są to mięśnie odpowiedzialne za zachowanie prawidłowej postawy, sylwetki podczas biegania. Do usłyszenia!;)
Ja właśnie tak wczoraj zrobiłam- osrałam pogodę i poszłam poturlać się w śniegu ( no jakby pobiegać;)). Chyba, że naprawdę dopiero zaczynasz, nie czujesz się na siłach, żeby wyjść do ludzi ze względu na słabą formę- to pobiegaj jeszcze tydzień, dwa na bieżni, tylko licz się z tym, że jak wyjdziesz na dwór to będzie lepiej, fajniej, musisz być pozytywnie nastawiony i zmotywowany.
Pamiętaj, żeby najlepiej biegać po miękkim podłożu na zewnątrz na początek, bo biegając po betonie można za mocno obciążyć sobie stawy.
Mnie mimo nadwagi (jeszcze tak nigdy nie utyłam) idzie całkiem nieźle. Choć zrobiłam wczoraj dopiero 5 trening- wybieganie, to jestem w stanie przebiec nawet godzinę, z tym że na początku km truchtu, rozgrzewka, bieg, gdzieś na nawrocie jakieś pompki rozciąganie i jak dolecę do domu to masę brzuszków, grzbietów, hantli w tempie ok 8,5-9,5 min/km. Wiem, że tempo też nie jest zabójcze, w końcu dopiero się rozgrzewam!
Musisz właśnie wykonywać dużo ćwiczeń wzmacniających duże partie mięśniowe, ważne są mięśnie posturalne- m. kulszowo- goleniowe, pośladkowe, brzucha, prostownik grzbietu, piersiowe i ćwiczyć dużo oprócz biegania, bo są to mięśnie odpowiedzialne za zachowanie prawidłowej postawy, sylwetki podczas biegania. Do usłyszenia!;)
- moonfall84
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 372
- Rejestracja: 23 paź 2012, 14:39
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zbąszynek
A ja się z Tobą nie zgadzam. Piłkarz gra za pieniądze. My (tak sądzę) biegamy dla przyjemności i relaksu. Jeżeli pogoda mnie demotywuje to nie biegam, bo nie mam z tego nic poza ewentualną chorobą.maly89 pisze:Może ja jakiś dziwny jestem, ale wg mnie albo się biega albo się nie biega. Nie uznaję postawy "biegam tylko jak jest ładna pogoda". To tak trochę jakby piłkarz grał tylko na murawie gdzie trawa ma taka i taką długość, a na innej to już nie.osram pisze:A właśnie wyniki bardzo motywują, 30 minut biegu mnie bardzo zmotywowało, wiem że na dworze ciekawiej no ale jest okropna pogoda takie bieganie to nie dla mnie.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
Na takich biegaczy mój kolega ma ładne określenie... sezonowcy 
A oprócz piłkarzy zawodowych mamy tez piłkarzy amatorów, którzy grają dla przyjemności
Poza tym nigdzie nie jest powiedziane, że kiepska pogoda od razu kończy się chorobą
Biegam od sierpnia ubiegłego roku i to jest pierwsza zima bez najmniejszego nawet przeziębienia. Nie ma dla mnie różnicy czy jest deszcz czy śnieg czy mróz. Przed wyjściem z domu i zaplanowanym treningiem powstrzymuje mnie albo kontuzja albo faktycznie jakieś dużo ważniejsze sprawy do załatwienia/zrobienia.
A propos sezonowców piękny rzecz. Dwa tygodnie temu gdy na chwilę zrobiło się ciepło miałem wrażenie, że nagle połowa mojej wioseczki zaczęła biegać. Starzy, młodzi, wszyscy :D Po dwóch dniach wróciła zima i na szlaku biegowym można było już tylko spotkać parę znajomych twarzy. Aż się boję wiosny... zabraknie miejsca do biegania

A oprócz piłkarzy zawodowych mamy tez piłkarzy amatorów, którzy grają dla przyjemności

Poza tym nigdzie nie jest powiedziane, że kiepska pogoda od razu kończy się chorobą

A propos sezonowców piękny rzecz. Dwa tygodnie temu gdy na chwilę zrobiło się ciepło miałem wrażenie, że nagle połowa mojej wioseczki zaczęła biegać. Starzy, młodzi, wszyscy :D Po dwóch dniach wróciła zima i na szlaku biegowym można było już tylko spotkać parę znajomych twarzy. Aż się boję wiosny... zabraknie miejsca do biegania

"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
- moonfall84
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 372
- Rejestracja: 23 paź 2012, 14:39
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zbąszynek
Nie zmienia to faktu, że bieganie ma przynosić przyjemność. Gdy jej nie czuję to po co mam wychodzić?
Ja się przeziębiłem 2x jak widać każdy organizm jest inny. A chorobowe płatne 80%... Jak dla mnie odpada taka robota. Biegałem cały grudzień i poza nerwami, kaszlem i smarami do pasa, nic pożytecznego nie doświadczyłem.
Ja się przeziębiłem 2x jak widać każdy organizm jest inny. A chorobowe płatne 80%... Jak dla mnie odpada taka robota. Biegałem cały grudzień i poza nerwami, kaszlem i smarami do pasa, nic pożytecznego nie doświadczyłem.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
Zgadzam się, w przypadku rekreacyjnego (nie mylić z amatorskim nastawionym na określony cel) biegania jest to warunek sine qua nonmoonfall84 pisze:Nie zmienia to faktu, że bieganie ma przynosić przyjemność.

"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
też się podpiszę pod tym co @Piechu mówi, a nie zgodzę z @małym89...Myslę, że nawet dla profesjonalisty warunek absolutnie niezbędny do osiągania sukcesów, to czerpanie przyjemności..Oni mają oczywiście motywację finansową, czasem większą niż na to zasługują i to ich psuje (tu jest ogromna przewaga po stronie amatorów), ale nie zdziałają wiele bez lubienia tego, co robią....
Podejście dwubiegunowe "biegam bez względu na wszystko/nie biegam", "biegam w terenie/nie biegam wcale (na bieżni)" to też błędne założenie...Każdy powinien mieć radochę z biegania, ale każdy ta radochę inaczej definiuje i każdy stawia inne wymagania, by ta radochę mieć..Dla jednego jest o złamanie 3h w maratonie, dla innego samo uczestnictwo, dla jednego bieg w deszczu, burzy, mrozie i śnieżycy, bo czuje się bohaterem i jest spełniony, inny czuje się bohaterem, gdy rozsądnie zrezygnuje (choć to ciężka decyzja), żeby się nie rozłożyć, nie zawalać obowiązków...
Zaryzykuję stwierdzenie, że poczucie radości jest pierwszym podstawowym kryterium biegania (przy założeniu dobrej dyspozycji fizycznej i zdrowotnej i braku innych przeciwwskazań)...Nic nie mam do biegaczy sezonowych, też widziałem ich straszny wysyp nad Rusałką, ale ich brak obecnie nie dyskwalifikuje ich do biegania w moich oczach..Oni nie czerpią w tej chwili radości z aktywności w takich warunkach..I tyle...
Podejście dwubiegunowe "biegam bez względu na wszystko/nie biegam", "biegam w terenie/nie biegam wcale (na bieżni)" to też błędne założenie...Każdy powinien mieć radochę z biegania, ale każdy ta radochę inaczej definiuje i każdy stawia inne wymagania, by ta radochę mieć..Dla jednego jest o złamanie 3h w maratonie, dla innego samo uczestnictwo, dla jednego bieg w deszczu, burzy, mrozie i śnieżycy, bo czuje się bohaterem i jest spełniony, inny czuje się bohaterem, gdy rozsądnie zrezygnuje (choć to ciężka decyzja), żeby się nie rozłożyć, nie zawalać obowiązków...
Zaryzykuję stwierdzenie, że poczucie radości jest pierwszym podstawowym kryterium biegania (przy założeniu dobrej dyspozycji fizycznej i zdrowotnej i braku innych przeciwwskazań)...Nic nie mam do biegaczy sezonowych, też widziałem ich straszny wysyp nad Rusałką, ale ich brak obecnie nie dyskwalifikuje ich do biegania w moich oczach..Oni nie czerpią w tej chwili radości z aktywności w takich warunkach..I tyle...
P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
A ja myśle, że każdy z Was ma racje. Oczywiście, że bieganie musi sprawiać przyjemność, ale często jest tak że sam trening i samopoczucie na nim jest do du.y ale już po zakończeniu, przez dwa dni chodzi się z bananem na twarzy. W związku z tym wg. mnie ta przysłowiowa przyjemność może być, nawet jeśli czasem sam trening to nerwy, kaszel i smarki do pasa. Samopoczucie po takim treningu często wynagradza te trudnosci.
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Mar.co, też się zgodzę, choć w moim przypadku skończyło się drugą pauzą zdrowotną..
P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
- moonfall84
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 372
- Rejestracja: 23 paź 2012, 14:39
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zbąszynek
U mnie to samo stąd taka a nie inna decyzjaP@weł pisze:Mar.co, też się zgodzę, choć w moim przypadku skończyło się drugą pauzą zdrowotną..

-
- Stary Wyga
- Posty: 212
- Rejestracja: 29 gru 2012, 18:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
tak, kolego gratuluje, a teraz, żeby nam szczęki opadały niżej podłogi napisz jeszcze, że masz 30 kg nadwagi, siedzącą pracę i palisz dwie paki dziennie, a ostatni większy wysiłek sportowy podjąłes w 1986 r. jak byłeś w 8a w podstawówce... no i teraz od razu po tygodniu mykasz już z lekko zapoconym czołem 30 minut codziennie, a gdyby nie plan to mógłbyś biegać nawet we śnie...osram pisze:Witam, to mój drugi temat, jestem po dwóch tygodniach ''treningu''. Nie nazywam tego dosłownie treningiem profesjonalnym bo dziwnie to brzmi, sam sobie wszystko rozplanowałem. Tak czy siak od samego początku narzuciłem sobie wysoki pułap to znaczy, od razu zacząłem od 15 minutowego biegu, nie miałem z tym problemu, rozplanowałem sobie że będę biegał co 2 dni. Już po pierwszym dniu miałem zakwasy na łydkach. Po trzech treningach(jeden na bieżni, dwa na dworze) postanowiłem biegać tylko w domu na bieżni ze względu na pogodę, po prostu za zimno... Czułem że to za mało więc kolejnym razem pobiegłem na 25 minut, na drugi dzień nie miałem zakwasów tylko bardziej takie zmęczone mięśnie, jakby skurcze miałby mnie łapać(cały czas mówię o łydkach bo innych mięśnie podczas biegu nie odczuwam).Kolejny bieg już świeże mięśnie, mówię sobie pobiegnę 30 minut i tyle pobiegłem, oczywiście jak co bieg koszulka cała mokra z potu i kapie z głowy. O dziwo na drugi dzień czułem się normalnie jakbym nie biegał poprzedniego dnia. Późnym wieczorem złapała mnie chęć do biegania taka ostra że nie wiedziałem co robić ale myślę sobie nie będę w nocy hałasował a do tego miałem biegać co 2 dni. Dzisiaj przebiegłem kolejny raz 30 minut, poszedłem po tym do sklepu i mogłem przebiec jeszcze spory kawałek ale dobra jest 30 minut nie ma co biegać dalej. Teraz chcę do końca tygodnia pobiegać te 30 minut i od poniedziałku dodać sobie do 40 minut biegu, tempo 10km/h. Od cięzkiego biegania 15 minutowego zrobiło się do przyjemnego 30 minutowego biegu, pomimo tego że cały zalany jestem potem, to nie czuję się mega zmęczony. Na co liczę po napisaniu tego postu, po prostu o komentarz innych biegaczy, czy coś zmienić, ale przede wszystkim na temat tej bieżni bo wiem że jak wyjdę na dwór to nie chcę się rozczarować że nie będę mógł wytrzymać tych 30 minut, to będzie najgorsze. A więc bieganie na bieżni, duża to różnica kondycyjna pomiędzy bieganiem na dworze? Jeżeli jest jakiś szczegółowy opis biegania po bieżni skutki to znaczy kondycyjne i wszystkie inne to możecie mi dać link lub opisać to na własnych doświadczeniach lub po prostu z wiedzy jaką posiadacie. Jeden użytkownik mnie trochę zdemotywował tym że napisał że na bieżni nie opłaca się biegać.

To jak to jest z tobą i z twoim przygotowaenim do biegania?