
Trochę nietypowo, bo zimą ale zacząłem biegać. Wczoraj spróbowałem z dość dokładnym liczeniem czasu, zabrałem zegarek. Ustaliłem, że nie zabije mnie tempo 60s biegu na 120s marszu. Tą metodą pokonałem 8 km i miło się zdziwiłem jak zobaczyłem miejsce w moim mieście, gdzie zazwyczaj docierałem autobusem. Tempo trochę zakłóca mi sygnalizacja świetlna, ale nie jest to specjalnie uciążliwe. Na razie biegam co drugi dzień odcinki 8 - 12 km.
Nie poddaję się pomimo ran na piętach (ech te nowe buty) i obtartego cyca...

Pozdrawiam sylwestrowo
