Bieg na 1 000 i 3 000 metrów

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
tremendo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 15 gru 2012, 22:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam,

nigdy nie lubiłem biegać. Zawsze była to dla mnie straszna męczarnia, choć gdyby mnie to tak nie wyczerpywało to może i by mi się spodobało. Moja niechęć do biegania wynika z tego, że jeszcze za czasów szkolnych jak biegałem na 1 000 metrów to po takim biegu bardzo źle się czułem i wydawało mi się, że zaraz zemdleję... Nawet u lekarza byłem, przechodziłem badania i niby wszystko ze mną było ok. Zawsze tak źle się czułem po bieganiu na długie dystanse, ale dziwi mnie to, bo często grałem w piłkę nożną, ćwiczyłem sporty walki i wysiłek fizyczny nie był mi obcy.

Teraz jest o tyle trudniej, że od tamtego czasu minęło 5 lat :) W tym momencie moja kondycja jest zerowa, albo nawet minusowa.
Chcę spróbować zacząć biegać, bo bieganie jest kluczem do spełnienia mojego marzenia, którym jest wstąpienie w szeregi wojska polskiego. Wiem, że będzie mi bardzo ciężko, ale chcę chociaż spróbować.

Muszę przygotować się do biegu na 1 000 i 3 000 metrów. Dwie długości dlatego, że nie wiem jeszcze na ile będzie trzeba biec...

Może teraz napiszę coś o mojej sylwetce. Mam 197 cm wzrostu, ważę 106 kg (niedawno było 116, ale zacząłem mniej jeść i spadło). Kondycji brak i pewnie po 100 metrach będę padał :)

Jak zacząć biegać żeby na początku się nie zajechać i robić postępy? Chcę zacząć od stycznia i w 3-4 miesiące móc przebiec te 1 000 i 3 000 w dobrym czasie. Doradźcie coś.

Pozdrawiam
PKO
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

Mogę Ci tylko doradzić na moim przykładzie choć przygoda z bieganiem trwa bardzo krótko. w szkole miałem podobnie jak Ty alergie na ruch. Natomiast później jedyną forma aktywności było dźwiganie w górę kolejnych kufli ze złotym trunkiem i wciąganie kosmicznych ilości fajek. Zacząłem biegać planem 10-tygodniowymi pod koniec października z waga 106 kg. Na dzień dzisiejszy jestem w stanie w miarę spokojnie przebiec 5 km no i najważniejsze waga spadła do 101 kg.
Znajdź sobie jakiś plan który będzie Ci odpowiadał (pełno tego w necie) i konsekwentnie się do niego stosuj a na efekty nie będziesz długo czekał. Życzę powodzenia i wytrwałości.
tremendo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 15 gru 2012, 22:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzięki za podpowiedź :)
tremendo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 15 gru 2012, 22:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Właśnie wróciłem z pierwszego swojego biegu. Wybrałem sobie odcinek o długości około 3 km, ale teren dość trudny bo w wielu miejscach musiałem biec pod górkę, a z górki chcąc utrzymać swoje tempo musiałem przyhamowywać. Ogólnie więcej szedłem niż biegłem, ale chyba dlatego, że źle zacząłem. Na początku żeby rozgrzać się ruszyłem szybkim marszem tak przez dwie minuty, a później przez pięć minut truchcik. Po tych 5 minutach czułem się całkiem ok, ale moje płuca już nie wyrabiały. Ciężko mi się oddychało, zadyszka. Później maszerowałem 4 minuty i znów bieg przez 1-2 min. Tu już zacząłem wymiękać, nie mogłem dostosować oddechu do biegu, a biegłem wolno. :chlip: I znów marsz, bieg około półtora minuty (chyba tak jeszcze z 2-3 razy biegłem i szedłem). Po przebyciu 3 km dotarłem do celu gdzie odpocząłem i zadzwoniłem po zaufaną osobę żeby po mnie przyjechała, ale nie przyjechała hehe i wracając maszerowałem, a w połowie raz się przebiegłem z 2 min. Ogólnie jestem zadowolony, tylko szkoda, że płuca mi nie wyrabiają, bo spokojnie mógłbym przebiec więcej. W sumie co się dziwić jak przez tyle lat nic się nie robiło.

Po tych 5 min jak zacząłem znów normalnie oddychać to myślałem, że znów przez tyle pobiegnę, a tu zdziwko, bo zadyszka złapała mnie dużo szybciej.

Jutro będę miał pewnie zakwasy to odpocznę i mam nadzieję, że w środę znów wyruszę. Od środy chyba zacznę już biegać według jakiegoś planu.
np. Cztery razy w tygodniu.
Tydzień pierwszy: 2 minuty biegu / 4 minuty marszu.
Tydzień drugi: 3 minuty biegu / 3 minuty marszu itp.
Zobaczę czy będę to ogarniał. :)
Awatar użytkownika
Silvio
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 32
Rejestracja: 08 wrz 2012, 00:59
Życiówka na 10k: 54:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Jak dla mnie, to bardzo sensownie zacząłeś a plan… sam Ci powstaje. Ja na Twoim miejscu pozostałbym przy tej samej trasie przez jakiś czas (wygląda na ciekawą i wymagającą, ale dajesz radę) i starał się w miarę możliwości zmieniać proporcje bieg/marsz. Rób sobie plany, o ile postarasz się skrócić marsz albo wydłużyć bieg itp.,ale kluczem niech zawsze będzie to, co mówi Ci Twój organizm (!) i Twoja głowa. Może nawet stwierdzisz, ze trzeba przychamować, bo coś tam.

Słyszałeś o metodzie Gallowaya? Ja czytałem książkę „Maraton. Trening metodą Gallowaya.” Chyba Ci spadnie z nieba. Tak na szybko znalazłem taki link, który mówi kilka słów o metodzie: metoda Gallowaya

Ja zaczynałem biegać bardzo niedawno i początkowo „umierałem” i walczyłem z całych sił, żeby przebiec założoną trasę. Początkowo biegłem po tej samej trasie albo taki sam dystans. Jeśli możesz, zmierz sobie, jakie masz tętno podczas biegu, na przykład kiedy tylko przejdziesz do marszu, nawet na zwykłym zegarku (mierzysz np. uderzenia na 15 sekund i mnożysz x4). To Ci powie, jak dużym wysiłkiem dla Ciebie jest Twój bieg. Ja na początku miałem tak wysokie tętno, że wchodziłem często w wysiłek beztlenowy. Dobra wiadomość jest taka, że u mnie bardzo szybko, z tygodnia na tydzień, spadało mi tętno, czyli taki sam bieg był dla mojego organizmu coraz mniejszym wysiłkiem i było mi już łatwiej. Wtedy zacząłem odczuwać przyjemność z biegania :-) a nie tylko satysfakcję po biegu.

Poczatkowo staraj się, żeby na podejściach wypadł Ci marsz. Powinno Ci być lżej, bo podbiegi bardzo męczą a jak poczujesz się pewniej to poeksperymentujesz.

Nie dziw się, że zadyszka za kolejnym razem łapie Cię wcześniej. Jeśli wysiłek był dla Ciebie duży, nie zregenerujesz się tak szybko. (Z innymi ćwiczeniami jest podobnie. Spróbuj zrobić maksymalną liczbę pompek lub skłonów i po krótkich przerwach zrób jeszcze dwie lub trzy serie. Będziesz robił coraz mniej.)

Trzymaj się. Duża część sukcesu jest w głowie :oczko:
tremendo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 15 gru 2012, 22:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzięki za rady Silvio :) Dziś podłączyłem sobie już plan 10-cio tygodniowy http://bieganie.pl/index.php?cat=6&id=81&show=1 Dobrze się biegło, nie przemęczyłem się i wydaje mi się, że jeszcze z dwa powtórzenia bym zrobił. Czuję, że to dla mnie idealny plan. Jedynie drobny problem miałem z zakwasami, które zostały po poprzednim treningu i paliły, ale czy to problem? Raczej to takie fajne uczucie, które mówi, że mięśnie odczuły trening. :) Prawdziwym problemem mogło być to, że pod koniec biegu prawą stopą zacząłem człapać i nie stawiałem jej zaczynając od pięty. Nie mogłem już za bardzo zginać stopy, nie wiem jak nazwać to miejsce. Nie zginałem w "stawie skokowym górnym" a jak już próbowałem zginać to o 70% trudniej się biegło, bo paliło i bolało i to dość uciążliwe :) Mam nadzieję, że przy następnym treningu tego nie będzie.

Poczytałem wczoraj trochę o oddechu i okazało się, że dobrze oddycham, bo z tego co przeczytałem to wynika, że oddycham 2/2. Pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo myślałem, że będę musiał przestawiać się na jakieś dziwne oddychanie, a tu okazuje się, że oddycham sam z siebie dobrze :).

1. Powiecie mi coś o technice biegu? Jak najlepiej stawiać stopy, układać ciało???
2. Wczoraj chciałem się przebiec, ale zrezygnowałem, bo pomyślałem, że to może za dużo jak na początek... Czy jak czuję się w miarę dobrze i mam ochotę na bieganie to iść i realizować plan dzień po dniu czy lepiej poczekać aż mięśnie odpoczną, organizm zregeneruje się??
Awatar użytkownika
jack73
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 166
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków i okolice ;)

Nieprzeczytany post

tremendo pisze:2. Wczoraj chciałem się przebiec, ale zrezygnowałem, bo pomyślałem, że to może za dużo jak na początek... Czy jak czuję się w miarę dobrze i mam ochotę na bieganie to iść i realizować plan dzień po dniu czy lepiej poczekać aż mięśnie odpoczną, organizm zregeneruje się??
na początku sugeruje lepiej nie próbować dzień po dniu,
wolniej "mniejszą łyżeczką" wybierać ten miód :)
odpoczynek jest równie ważny jak sam trening
szczególnie jak zaczynasz przygodę
marekszymaniec
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 05 sty 2013, 10:03
Życiówka na 10k: 50min
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Moim zdaniem powinienes przy takiej wadze biegać na miekkim podłożu tak jak np ziemia, moja historia biegania zaczela sie ponad rok temu przy wadze 109 kg obecnie waze 104 i przez systematyczna prace przy takiej wadze potrafie przebiec 5km ponizej 25 minut a 10km ostatnio zrobilem w 49 minut, teraz niestety nie moge biegac juz po twardej nawierzchni, gdyz dzien pozniej dosyc mocna odczuwam bol i musze robic pare dni przerwy, w przypadku biegania w około boiska na miekkim podłozu moge biegać codziennie. Jezeli chodzi o moje rady to bardzo dobre obuwie i bieg po miekkiej nawierzchni i z systematyczna praca nad soba sprawi, ze pobijesz moje rekordy
Pozdrawiam
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ