Problem ze startem
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 30 sie 2012, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam. A jako że jestem novy to Witam Wszystkich.
Zwracam się do Kolegów z następującym problemem...
Zauważyłem u siebie zjawisko "kumulacji" zmęczenia. Ale co ciekawe, nie w trakcie biegu, nie rośnie mi niebezpiecznie puls, tylko po kilku tygodniach biegania według planu 42 km (trening 4 x w tygodniu, 14 tygodni) dla początkujących pojawił mi się "permanentny" ból łydek. Może nie ból jako taki, ale taki dziwny stan odrętwienia/łamania.
Dodam, że biegam od września (z przerwami), od lutego systematycznie, od początku czerwca regularnie 4x10km/tydz.
Cały bieg z pulsem 130-140 (raczej równy, trochę rośnie na podbiegu tak do 140-145 później wraca do normy).
Z końcem czerwca miałem podobny objaw, próbowałem zmniejszyć dystans, ale w końcu zrobiłem blisko miesięczną przerwę, problem ustał.
W sierpniu wróciłem powoli do biegania, i po paru tygodniach rozbiegania rozpocząłem wspomniany plan...
Podczas biegu nie zauważam ani bólu mięśni, ani spadku prędkości, ani wzrostu pulsu, tylko między treningami ten dziwny stan...
Regularnie (codziennie) macham banana w koktajlu z malin, jogurtu i odrobiny oleju lnianego i do tego magnez w pigułce.
Czy miał ktoś podobny problem, albo pomysł co na takie zjawisko poradzić? Z góry dziękuję za zainteresowanie.
Aha nie dodałem. Facet, 35 lat. 176, 85kg. Praca biurowa/mieszana.
Widzę, że w postach podajecie typowe swoje treningi... więc i ja podam..
9-10km, puls około 130, tempo 6min/km, 4 treningi na tydzień.
Zwracam się do Kolegów z następującym problemem...
Zauważyłem u siebie zjawisko "kumulacji" zmęczenia. Ale co ciekawe, nie w trakcie biegu, nie rośnie mi niebezpiecznie puls, tylko po kilku tygodniach biegania według planu 42 km (trening 4 x w tygodniu, 14 tygodni) dla początkujących pojawił mi się "permanentny" ból łydek. Może nie ból jako taki, ale taki dziwny stan odrętwienia/łamania.
Dodam, że biegam od września (z przerwami), od lutego systematycznie, od początku czerwca regularnie 4x10km/tydz.
Cały bieg z pulsem 130-140 (raczej równy, trochę rośnie na podbiegu tak do 140-145 później wraca do normy).
Z końcem czerwca miałem podobny objaw, próbowałem zmniejszyć dystans, ale w końcu zrobiłem blisko miesięczną przerwę, problem ustał.
W sierpniu wróciłem powoli do biegania, i po paru tygodniach rozbiegania rozpocząłem wspomniany plan...
Podczas biegu nie zauważam ani bólu mięśni, ani spadku prędkości, ani wzrostu pulsu, tylko między treningami ten dziwny stan...
Regularnie (codziennie) macham banana w koktajlu z malin, jogurtu i odrobiny oleju lnianego i do tego magnez w pigułce.
Czy miał ktoś podobny problem, albo pomysł co na takie zjawisko poradzić? Z góry dziękuję za zainteresowanie.
Aha nie dodałem. Facet, 35 lat. 176, 85kg. Praca biurowa/mieszana.
Widzę, że w postach podajecie typowe swoje treningi... więc i ja podam..
9-10km, puls około 130, tempo 6min/km, 4 treningi na tydzień.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ja nie miałem chyba czegoś takiego, próbuję sobie wyobrazić. Próbowałeś się rozciągać w trakcie czucia bólu? Czy to przynosi ulgę?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 30 sie 2012, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak, rozciąganie po biegu i przy ćwiczeniach w dni bez treningu. Próbowałem też rozmasowywać sobie łydki przed spaniem bo przeszkadzają zasnąć... z tym że masaż to taki amatorski.
Z tym że to nie jest typowy ból. To takie odrętwienie/łamanie. To nie są zakwasy. Pojawia się kilka godzin po treningu (biegam rano) i zostaje na resztę dnia, i na następny. Drugiego dnia jakiś czas po wstaniu i po ćwiczeniach. Nie od razu.
Z tym że to nie jest typowy ból. To takie odrętwienie/łamanie. To nie są zakwasy. Pojawia się kilka godzin po treningu (biegam rano) i zostaje na resztę dnia, i na następny. Drugiego dnia jakiś czas po wstaniu i po ćwiczeniach. Nie od razu.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 30 sie 2012, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Próbowałem zmniejszyć obciążenie do 6km/trening jak zauważyłem problem w czerwcu.
Buty dobre, dobrane pod mój sposób stawiania stopy (na zewnętrznej krawędzi), biegam po ścieżkach gruntowych, tylko ok 1km po chodniku.
Pierwszy km zawsze jako rozgrzewka. Przed bieganiem 6 minut rowerek stacjonarny (przy TVN Meteo
), później ćwiczenia SKiB i PROSTA bez T.. i ruszam w pierwszy kilometr... Zwykle wolniejszy niż norma, tak 6,20. Kolejne staram się trochę poniżej 6 żeby średnia była 6min/km. Ale biegnę głównie na puls. I tu dziwne, bo nawet jak pobiegłem 14km to puls mi nie skoczył jakoś wyraźnie, trzymał się w mojej normie czyli koło 130. Oczywiście przy trzymaniu tempa.
Tak się zastanawiam, czy może oprócz ćwiczeń w dni niebiegane, nie zrobić ze 2 km tak dla rozruszania... nie wiem już, borykam się z tym od czerwca. Puki co jedno co pomogło to dłuższa przerwa... ale nie o to chodzi.
Próbowałem rozciągania, masażu, przyjmowałem suplementy, dbam o istotne składniki diety...
Fakt, mam nadwagę, ale już i tak jest 12 mniej niż w lutym... więc coraz lżej.
Najbardziej mi zależy żeby nie przestać biegać, bo po tej lipcowej przerwie to miałem takiego lenia, że musiałem się pasiorem wyganiać na bieganie. Ale pewnie sami wiecie jak to jest... :D
Tak się jeszcze zastanawiam, bo to moje poranne bieganie to jednak godzinka z haczykiem a zawsze jadę z tym koksem na głodnego, może to efekt "spalania się mięśni" bo wyczytałem że coś takiego się zdarza.. ale podczas biegu niczego niepokojącego nie czuję.
Buty dobre, dobrane pod mój sposób stawiania stopy (na zewnętrznej krawędzi), biegam po ścieżkach gruntowych, tylko ok 1km po chodniku.
Pierwszy km zawsze jako rozgrzewka. Przed bieganiem 6 minut rowerek stacjonarny (przy TVN Meteo

Tak się zastanawiam, czy może oprócz ćwiczeń w dni niebiegane, nie zrobić ze 2 km tak dla rozruszania... nie wiem już, borykam się z tym od czerwca. Puki co jedno co pomogło to dłuższa przerwa... ale nie o to chodzi.
Próbowałem rozciągania, masażu, przyjmowałem suplementy, dbam o istotne składniki diety...
Fakt, mam nadwagę, ale już i tak jest 12 mniej niż w lutym... więc coraz lżej.
Najbardziej mi zależy żeby nie przestać biegać, bo po tej lipcowej przerwie to miałem takiego lenia, że musiałem się pasiorem wyganiać na bieganie. Ale pewnie sami wiecie jak to jest... :D
Tak się jeszcze zastanawiam, bo to moje poranne bieganie to jednak godzinka z haczykiem a zawsze jadę z tym koksem na głodnego, może to efekt "spalania się mięśni" bo wyczytałem że coś takiego się zdarza.. ale podczas biegu niczego niepokojącego nie czuję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 382
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 22:22
- Życiówka na 10k: 47:22
- Życiówka w maratonie: brak
łohoho.., ponad godzina biegu na głodniaka to na pewno dobrze Ci nie służy.. tu już nie chodzi tylko o ból nóg ale o cały układ mięśniowy, postaraj się to zmienić prawie koniecznie i w trybie natychmiastowym, i może spróbuj trochę ćwiczeń na nogi, wspięcia na palce itd, ja miałem kiedyś coś podobnego, ale bardzo solidne rozciągnięcie po treningu rozwiązało problem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Moglbys to jakos uzasadnic ? Poprzec jakims wiarygodnym zrodlem ?IXOF pisze:łohoho.., ponad godzina biegu na głodniaka to na pewno dobrze Ci nie służy.. (...) postaraj się to zmienić prawie koniecznie i w trybie natychmiastowym, (...)
Kilka artykulow na tej stronie mowi zgola cos innego - mianowicie zalecaja poranne bieganie na czczo szczegolnie w celach odchudzania.
Sam biegam rano na czczo zazwyczaj ok godziny (dzisiaj 1:45 h o jednym bananie) i nie odczuwam zadnego dyskomfortu. Zreszta pewnie wszyscy ktorzy biegaja rano przed praca, to biegaja na czczo, bo inaczej to raczej nie da rady. Przeciez nie najedza sie przed biegiem ani nie beda wstawac o 4:00, jesc i czekac 2 h

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 382
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 22:22
- Życiówka na 10k: 47:22
- Życiówka w maratonie: brak
tak, też o tym czytałem, ale kiedyś szukałem porad na tym forum o odchudzaniu, i sporo użytkowników pisało o tym że bez śniadania (węglowodanów które są w Twoim bananie) tłuszcz nie jest tak efektywnie spalany i proces katabolizmu występuje, zagłębiłem się w problem w necie trochę bardziej i doszedłem do tego że bieganie na czczo nie służy nam, nie poprę tego jakąś fachową terminologią bo nie pamiętam jak to dokładnie leciało, aczkolwiek było coś że żeby z tłuszczu zrobić energię trzeba trochę czasu, a jeżeli nie zjemy śniadania to organizm nie ma na ten czas innego źródła energii i dlatego korzysta z mięśni i je spala
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 25 sie 2012, 13:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dokładnie tak, przynajmniej w moim przypadku. Swego czasu biegałem na czczo, trwało to jakieś 2-3 tygodnie. Po paru dniach ból w łydkach, udach, ale co mi tam, "samo przejdzie". Jednak nie przeszło. Odpuściłem sobie bieganie na parę długich miesięcy bo byłem po prostu zrażony do tego typu aktywności. Teraz wróciłem, i tego problemu nie mam. Oczywiście nie biegam na czczo.IXOF pisze:tak, też o tym czytałem, ale kiedyś szukałem porad na tym forum o odchudzaniu, i sporo użytkowników pisało o tym że bez śniadania (węglowodanów które są w Twoim bananie) tłuszcz nie jest tak efektywnie spalany i proces katabolizmu występuje, zagłębiłem się w problem w necie trochę bardziej i doszedłem do tego że bieganie na czczo nie służy nam, nie poprę tego jakąś fachową terminologią bo nie pamiętam jak to dokładnie leciało, aczkolwiek było coś że żeby z tłuszczu zrobić energię trzeba trochę czasu, a jeżeli nie zjemy śniadania to organizm nie ma na ten czas innego źródła energii i dlatego korzysta z mięśni i je spala

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Też mi się wydaje, że problemy założyciela wątku raczej mają coś wspólnego z jego wagą oraz niewytranowaniem mięśni nóg niż z biegiem na czczo.
W pojęciu "na czczo" mieści się u mnie banan i kawa 10 minut przed biegniem
. Inaczej nie widzę możliwości biegania rano.
Być może gdy ktoś jest chudziutki to organizm musi ciągnąc energię spalając mięśnie. U mnie jeszcze sporo sadła (185cm/85kg), więc myślę że ma skąd brać
W pojęciu "na czczo" mieści się u mnie banan i kawa 10 minut przed biegniem

Być może gdy ktoś jest chudziutki to organizm musi ciągnąc energię spalając mięśnie. U mnie jeszcze sporo sadła (185cm/85kg), więc myślę że ma skąd brać

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
To nie ma zadnego znaczenia a wrecz jest na odwrot bo miesnie musza wiecej dzwigac. To nie jest tak ze organizm sobie mowi "o ten kolezka ma duzo tluszczu to go sobie spale", on woli spalic to co mu wygodnie a spalanie tluszczu wcale mu tak bardzo nie pasuje. Bieganie na czczo to jest taka troche tajemnicza sprawa, niektorym pasuje ale kazdy musi sam to potestowac a napewno nie nalezy wierzyc w bajki ze na czco to sie tluszcz spala najlepiej.saper pisze: Być może gdy ktoś jest chudziutki to organizm musi ciągnąc energię spalając mięśnie. U mnie jeszcze sporo sadła (185cm/85kg), więc myślę że ma skąd brać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
No widzisz a ja właśnie czytałem że jeśli dodatkowo trenuje się mięśnie (a to robię w dni niebiegowe), to organizm jest taki inteligentny, że wie, że te mięśnie są mu potrzebne i bierze się wtedy za tłuszcz. Dla mnie ta bajka trzyma się kupy
.
Wg Twojej teorii to w ogóle nie ma szans się odchudzić bez wcześniejszego spalenia wszystkich mięśni
.
Ale ... w internecie na każde pytanie znajdzie się kilka sprzecznych odpowiedzi. Dlatego pytałem o "jakieś wiarygodne zródło". Bo gdybać o tym co tam sobie organizm myśli (lub nie) to tu możemy bez końca a pożytku z tego żadnego nie będzie
.
PS. No tośmy zrobili OT - sorki .. już skończyłem.

Wg Twojej teorii to w ogóle nie ma szans się odchudzić bez wcześniejszego spalenia wszystkich mięśni

Ale ... w internecie na każde pytanie znajdzie się kilka sprzecznych odpowiedzi. Dlatego pytałem o "jakieś wiarygodne zródło". Bo gdybać o tym co tam sobie organizm myśli (lub nie) to tu możemy bez końca a pożytku z tego żadnego nie będzie

PS. No tośmy zrobili OT - sorki .. już skończyłem.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 30 sie 2012, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cóż, myślę, że banan zmieści się przed wyjściem, i nie będzie nadmiernie grzechotał w żołądku.
Sprawdzę po prostu doświadczalnie czy tego brakowało mojemu organizmowi. Tak że dzięki za propozycję.
Rozciąganie już mam w harmonogramie i to codziennie, więc to raczej nie tu tkwi problem.
Jeśli było by to zbyt duże obciążenie treningowe, to odbiło by się chyba na pulsie podczas biegu i na spoczynkowym, a kontroluję puls i nic niepokojącego nie widzę. Spoczynkowy był na stałym poziomie również w trakcie lipcowej przerwy.
Sprawdzę po prostu doświadczalnie czy tego brakowało mojemu organizmowi. Tak że dzięki za propozycję.
Rozciąganie już mam w harmonogramie i to codziennie, więc to raczej nie tu tkwi problem.
Jeśli było by to zbyt duże obciążenie treningowe, to odbiło by się chyba na pulsie podczas biegu i na spoczynkowym, a kontroluję puls i nic niepokojącego nie widzę. Spoczynkowy był na stałym poziomie również w trakcie lipcowej przerwy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Nigdzie tak nie napisalem, wlasnie dobrze zadbane miesnie powoduja lepsze spalanie tkanki tluszczowej bo to one ja ostatecznie spalaja. Jak cwiczysz miesnie codziennie to nie maja sie one czasu zregenerowac a nie moga sie tez zregenerowac bez odpowiedniego odzywiania. Dobre miesnie = dobre spalanie tkanki tluszczowej. Cwiczenia to jest tak naprawde niszczenie tkanki miesniowej, ktore regenerujac sie dodatkowo sie wzmacniaja.saper pisze: Wg Twojej teorii to w ogóle nie ma szans się odchudzić bez wcześniejszego spalenia wszystkich mięśni.