Ludzie, dzieci kochane - BIEGAM !!!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 22 wrz 2011, 04:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich bardzo serdecznie i sam jeszcze nie wierze w to co i gdzie pisze, ale prawda jest taka że BIEGAM ! Ale po kolei.
Nigdy nie byłem typem sportowca, a już na pewno biegacza, nigdy też nie uprawiałem żadnego sportu. Pierwszy papieros zapaliłem jak miałem 15 lat - wieku 22 lat paliłem paczkę dziennie. Po paru nieudanych próbach od 1 stycznia 2010 roku nie palę, koniec kropka. Po roku od tej daty moje włości cielesne powiększyły się o 10kg i często bolały mnie kolana – postanowiłem schudnąć. Generalnie stosowałem dietę stuprocentowo skuteczną – czyli MŻ, poza tym nie jadłem cukru, słodyczy i pieczywa. Po ok. 6 miesiącach udało mi się zrzucić te 10kg. W tak zwanym między czasie zdarzyło mi się biec ok. 800m szybkim tempem aby zdążyć do pracy. Co działo się ze mną po ukończeniu tego „maratonu” to trudno opisać: stan przedzawałowy, mroczki w oczach, płuca na rękach, a najciekawsze było to że dokładnie słyszałem jak krew przepływa w tętnicach szyjnych i dźwięk ten przypominał szum 50 letniej przytkanej rury. Dało mi to do myślenia, a zaowocowało w tym roku nad morzem tym że zacząłem truchtać po plaży. Po powrocie się troszkę „oczytałem” zakupiłem porządne buty, tani pulsometr i dawaj według planu 10 tygodniowego 3-5km Pumy. Biegam już półtora miesiąca ze średnim tętnem 144 i bez problemu mogę biec 30min co daje ok. 5km. Cieszę się jak diabli tym bardziej że mogę być dobrym przykładem dla rodziny, choć nie najlepszym bo syn mnie dawno przeskoczył pływaniem i treningami kun-fu.
Pytanie: czy dalej kontynuować plan 3-5km skoro będąc w 4 tygodniu planu biegam 5km, a według planu 5km mam biec na koniec 6 tygodnia ? Może przeskoczyć na ten 8-12km, czy może jeszcze inny ? Oczywiście nie forsuję się, tak jak plan zakłada trenuję 3x w tygodniu, 10min rozciągania po + basen w piątek. W biegu mogę rozmawiać (syn mi towarzyszy na rowerze), aczkolwiek nie jest to rozmowa jak na kanapie, nie odczuwam żadnych niepokojących objawów poza lekkim zmęczeniem nóg w dniu przerwy. Moim celem jest umiejętność spokojnego przebiegnięcia 10km 2 –3 razy w tygodniu, nie planuję też żadnych startów, ot utrzymywanie kondycji na jako takim poziomie jak na 38 latka.
Pozdrawiam
Nigdy nie byłem typem sportowca, a już na pewno biegacza, nigdy też nie uprawiałem żadnego sportu. Pierwszy papieros zapaliłem jak miałem 15 lat - wieku 22 lat paliłem paczkę dziennie. Po paru nieudanych próbach od 1 stycznia 2010 roku nie palę, koniec kropka. Po roku od tej daty moje włości cielesne powiększyły się o 10kg i często bolały mnie kolana – postanowiłem schudnąć. Generalnie stosowałem dietę stuprocentowo skuteczną – czyli MŻ, poza tym nie jadłem cukru, słodyczy i pieczywa. Po ok. 6 miesiącach udało mi się zrzucić te 10kg. W tak zwanym między czasie zdarzyło mi się biec ok. 800m szybkim tempem aby zdążyć do pracy. Co działo się ze mną po ukończeniu tego „maratonu” to trudno opisać: stan przedzawałowy, mroczki w oczach, płuca na rękach, a najciekawsze było to że dokładnie słyszałem jak krew przepływa w tętnicach szyjnych i dźwięk ten przypominał szum 50 letniej przytkanej rury. Dało mi to do myślenia, a zaowocowało w tym roku nad morzem tym że zacząłem truchtać po plaży. Po powrocie się troszkę „oczytałem” zakupiłem porządne buty, tani pulsometr i dawaj według planu 10 tygodniowego 3-5km Pumy. Biegam już półtora miesiąca ze średnim tętnem 144 i bez problemu mogę biec 30min co daje ok. 5km. Cieszę się jak diabli tym bardziej że mogę być dobrym przykładem dla rodziny, choć nie najlepszym bo syn mnie dawno przeskoczył pływaniem i treningami kun-fu.
Pytanie: czy dalej kontynuować plan 3-5km skoro będąc w 4 tygodniu planu biegam 5km, a według planu 5km mam biec na koniec 6 tygodnia ? Może przeskoczyć na ten 8-12km, czy może jeszcze inny ? Oczywiście nie forsuję się, tak jak plan zakłada trenuję 3x w tygodniu, 10min rozciągania po + basen w piątek. W biegu mogę rozmawiać (syn mi towarzyszy na rowerze), aczkolwiek nie jest to rozmowa jak na kanapie, nie odczuwam żadnych niepokojących objawów poza lekkim zmęczeniem nóg w dniu przerwy. Moim celem jest umiejętność spokojnego przebiegnięcia 10km 2 –3 razy w tygodniu, nie planuję też żadnych startów, ot utrzymywanie kondycji na jako takim poziomie jak na 38 latka.
Pozdrawiam
- T.time
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 04 sie 2011, 11:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
Przede wszystkim gratuluję zmiany trybu życia i euforii jaka temu towarzyszy- pamiętaj o niej w chwilach słabości
co do treningu- fajnie, że udaje Ci się juz przetruchtać te 5 km, wcześniej niż zakłada nałożony plan. Nie powinieneś jednak odrazu zwiększać przebiegniętego dystansu. Najpierw utrwal w sobie tę zdolność, bo nie chodzi tylko o wydolność, ale też bardzo ważne jest przyzwyczajenie mięśni, ścięgien i stawów do wysiłku, do nowego sposobu poruszania. Zaczniesz to robić zbyt pochopnie i nabawisz się kontuzji, która albo Cię zniechęci, albo przynajmniej zastopuje na jakiś czas w postępach.
Stopniowo i rozmysłem zwiększaj dystans, ale najpierw poszuraj trochę tę piąteczkę

co do treningu- fajnie, że udaje Ci się juz przetruchtać te 5 km, wcześniej niż zakłada nałożony plan. Nie powinieneś jednak odrazu zwiększać przebiegniętego dystansu. Najpierw utrwal w sobie tę zdolność, bo nie chodzi tylko o wydolność, ale też bardzo ważne jest przyzwyczajenie mięśni, ścięgien i stawów do wysiłku, do nowego sposobu poruszania. Zaczniesz to robić zbyt pochopnie i nabawisz się kontuzji, która albo Cię zniechęci, albo przynajmniej zastopuje na jakiś czas w postępach.
Stopniowo i rozmysłem zwiększaj dystans, ale najpierw poszuraj trochę tę piąteczkę

- robbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1180
- Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
- Życiówka na 10k: 44:44
- Życiówka w maratonie: brak
No i świetnie - gratulację. 5km ciągłego biegu - czyli najgorsze masz już za sobą.
Ja jednak wbrew temu, co piszesz o niechęci do zawodów, poleciłbym Ci jakiś plan (poziom początkujący) do dyszki oraz start. Nie wiem jednak czy jest to wykonalne z uwagi na terminy - tzn czy znajdziesz jakieś zawody w listopadzie w swojej okolicy. Spokojnie możesz zacząć realizować np. ten plan - plan przewiduje przebiegnięcie dyszki dużo wcześniej niż po 12 tygodniach, te 12 tygodni to przygotowanie optymalnej formy, ale nie o to chodzi.
Trudny okres sobie wybrałeś na rozpoczęcie biegowej kariery, taki antymotywacyjny, pełen pogodowych pretekstów do zaniechania biegania. Start w zawodach i przygotowania do nowego sezonu pomogą Ci psychicznie przezwyciężyć niemoc.
Ja jednak wbrew temu, co piszesz o niechęci do zawodów, poleciłbym Ci jakiś plan (poziom początkujący) do dyszki oraz start. Nie wiem jednak czy jest to wykonalne z uwagi na terminy - tzn czy znajdziesz jakieś zawody w listopadzie w swojej okolicy. Spokojnie możesz zacząć realizować np. ten plan - plan przewiduje przebiegnięcie dyszki dużo wcześniej niż po 12 tygodniach, te 12 tygodni to przygotowanie optymalnej formy, ale nie o to chodzi.
Trudny okres sobie wybrałeś na rozpoczęcie biegowej kariery, taki antymotywacyjny, pełen pogodowych pretekstów do zaniechania biegania. Start w zawodach i przygotowania do nowego sezonu pomogą Ci psychicznie przezwyciężyć niemoc.
- tosiek
- Stary Wyga
- Posty: 231
- Rejestracja: 19 paź 2010, 15:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 04:23:58
Czemu trudny? To najlepszy okres na sprawdzenie swojej determinacji.robbur pisze: Trudny okres sobie wybrałeś na rozpoczęcie biegowej kariery, taki antymotywacyjny, pełen pogodowych pretekstów do zaniechania biegania.
Jeśli Bikeros przetrwa jesienną pluchę, nie będzie grymasił, że pada, że może później lub jutro, tylko regularnie bez względu na pogodę będzie zakładał dresy i te swoje 3 razy w tygodniu wychodził biegać to uodporni się, wyrobi sobie zacięcie i wytrzymałość. Będzie miał okazję zobaczyć jaką frajdę daje bieganie po świeżym śniegu. Jesień i zima to najlepszy okres do sprawdzenia, czy bieganie to tylko taki kaprys (słomiany zapał), czy też coś z czym chcemy się "związać" na dłużej.
Powodzenia Bikeros. Trzymam kciuki. Ja swoje bieganie zaczynałem podobnie jak Ty. Regularnie zacząłem się ruszać w październiku zeszłego roku, wchodząc w plan Pumy chyba od minuty marszu i 4 minut biegu. Do czego mnie to doprowadziło widać w stopce.
I przemyśl jakiś start. Może na 11 listopada w Twojej okolicy będzie jakiś Bieg Niepodległości. Potraktuj go jako fajną zabawę, bez napinki, taki spokojny bieg, może nawet przeplatany marszem. Chodzi o to byś odczuł tą atmosferę. Wciągnie Cię zobaczysz.
Jeszcze raz powodzenia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3884
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
Bikeros gratuluje
na Twoim miejscu pociagnelabym plan do konca a pozniej tak jak pisze robbur rozejrzala za jakims startem na 10km. nie chodzi o to zeby sie szykowac na sciganie ale pogoda nie bedzie juz tak fajna jak do tej pory i byc moze trzeba dod kopniaka co by zabawy zbyt szybko nie zakonczyc
powodzenia!


-
- Dyskutant
- Posty: 41
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:42
- Życiówka na 10k: 41:55
- Życiówka w maratonie: 3:30:26
- Kontakt:
Na wstępie gratulacje za podjęcie walki i wyzwania ze swoimi słabościami.
Moim zdaniem warto było by wystartować w jakichkolwiek zawodach z prostej przyczyny...
one mogą umocnić Twoją chęć do biegania bo człowiek jak poczuje atmosferę sportowej imprezy i spotka wielu ludzi także zakręconych na punkcie biegania to zrozumie że było warto.
Tak więc może to dać tylko same pozytywne rzeczy. Ale to już wszystko zależy od Ciebie
Życzę wytrwałości w dalszych zmaganiach!
Moim zdaniem warto było by wystartować w jakichkolwiek zawodach z prostej przyczyny...
one mogą umocnić Twoją chęć do biegania bo człowiek jak poczuje atmosferę sportowej imprezy i spotka wielu ludzi także zakręconych na punkcie biegania to zrozumie że było warto.
Tak więc może to dać tylko same pozytywne rzeczy. Ale to już wszystko zależy od Ciebie

Życzę wytrwałości w dalszych zmaganiach!

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 22 wrz 2011, 04:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie. Pewnie macie racje z tymi zawodami, ale ja przynajmniej na razie nie za bardzo się w takiej imprezie widzę. Mam swoje plany odnośnie poprawy kondycji, długości biegu i zrzucenia 5kg, czyli zejścia do optymalnych 78kg przy 184cm wzrostu. Jeśli je zrealizuje i tak naprawdę uwierzę w to że mogę, to zainteresuję się jakimś startem, ale teraz tego nie planuję.
T.time dziękuję Ci za uświadomienie mi, aby najpierw przyzwyczaić organizm do biegu, a potem podnosić poprzeczkę. Problem polega na tym, że ta poprzeczka się sama podnosi. W grafiku piszą np. że mam dziś biec 25min - no to biegnę 12,5min tam i z powrotem, ale jak zbliżam się do tej 12,5 minuty i mam zawrócić to patrzę, a tam za jakieś 100m jest np. zakręt -więc dobiegam do tego zakrętu bo czuję się dobrze i wracam. Łatwiej mi potem w Google Earth określić odległość biegu, często też te szacowane 100m zmienia się w prawdziwe 200m co daje tam i z powrotem już 400m i ocieram się o 5km, a 5km mam atakować za 2 tygodnie.
Myślę że na razie na tym dystansie zostanę, ale proszę powiedźcie mi kiedy mam iść dalej ? Czy jest jakiś miarodajny czynnik określający przystosowanie się organizmu do nowych warunków ? Tętno niskie, tempo wysokie, brak zmęczenia następnego dnia, poczucie nie wykorzystania pełnego potencjału w biegu - co tak naprawdę obserwować ?
Na chwilę obecną, jak zaczynam to po początkowej lekkości jest chwila słabości, potem coraz lepiej, a już zupełnie dobrze jest po 15min. Po biegu, jeszcze może z 2h mam wrażenie, że w środku mam rozpędzone koło zamachowe.
Pozdrawiam
T.time dziękuję Ci za uświadomienie mi, aby najpierw przyzwyczaić organizm do biegu, a potem podnosić poprzeczkę. Problem polega na tym, że ta poprzeczka się sama podnosi. W grafiku piszą np. że mam dziś biec 25min - no to biegnę 12,5min tam i z powrotem, ale jak zbliżam się do tej 12,5 minuty i mam zawrócić to patrzę, a tam za jakieś 100m jest np. zakręt -więc dobiegam do tego zakrętu bo czuję się dobrze i wracam. Łatwiej mi potem w Google Earth określić odległość biegu, często też te szacowane 100m zmienia się w prawdziwe 200m co daje tam i z powrotem już 400m i ocieram się o 5km, a 5km mam atakować za 2 tygodnie.
Myślę że na razie na tym dystansie zostanę, ale proszę powiedźcie mi kiedy mam iść dalej ? Czy jest jakiś miarodajny czynnik określający przystosowanie się organizmu do nowych warunków ? Tętno niskie, tempo wysokie, brak zmęczenia następnego dnia, poczucie nie wykorzystania pełnego potencjału w biegu - co tak naprawdę obserwować ?
Na chwilę obecną, jak zaczynam to po początkowej lekkości jest chwila słabości, potem coraz lepiej, a już zupełnie dobrze jest po 15min. Po biegu, jeszcze może z 2h mam wrażenie, że w środku mam rozpędzone koło zamachowe.
Pozdrawiam
- tosiek
- Stary Wyga
- Posty: 231
- Rejestracja: 19 paź 2010, 15:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 04:23:58
Gdzieś czytałem, że mniej więcej do 2km biegnie się ciężej, potem organizm wpada we właściwy rytm i już jest ok. Ja tak mam mniej więcej do 4km. Co do zwiększenia dystansu to sam już widzisz jak jest. Jeśli Ci się biega dobrze, nie męczysz się to stopniowo zwiększaj długość. Podkreślam stopniowo. Poszukaj jakiegoś planu treningowego, przeanalizuj go i stosuj się do niego w miarę możliwości.
Powodzenia
Powodzenia
- andrzej332
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 26 wrz 2007, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Myślę, że jest to dość indywidualne. U mnie np. to "cięższe bieganie" ogranicza się do pierwszegotosiek pisze:Gdzieś czytałem, że mniej więcej do 2km biegnie się ciężej [...]
kilometra. Potem oraganizm wpada w rytm i dalej biegnie mi się normalnie (tempo 5' -5'30"/1km),
a młodzieniaszkiem już nie jestem.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 20 wrz 2011, 23:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Bikeros, ja ostatnio tak biegłem do zakrętu i wydłużyłem sobie bieg aż o 1km, ale jak wróciłem to achillesy się tak wymęczyły przez tą różnice że teraz mam 3 dni wolne od biegania i dopiero dziś się zamierzam wybrać 
Ale mam podobne myślenie jak Ty, też zamierzam zejść z wagi a wtedy dopiero się pomyśli nad jakimś bardziej pro zaangażowaniem
Przy wzroście 180 zamierzam do 80kg spaść, aktualnie 85kg a zeszła jesień było 98 także trochę już się waga zruszyła
tyle, że ja młody jestem jeszcze do Was panowie, choć w bieganiu każdy jest równy 

Ale mam podobne myślenie jak Ty, też zamierzam zejść z wagi a wtedy dopiero się pomyśli nad jakimś bardziej pro zaangażowaniem



Biegacz amator z nad morza :D
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 22 wrz 2011, 04:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pewnie obciążenie poszczególnych elementów "układu napędowego" jest u każdego inne, bo ja achillesów wogóle nie czuje, bardziej idzie mi w uda.lipo pisze:Bikeros[...] ale jak wróciłem to achillesy się tak wymęczyły przez tą różnice że teraz mam 3 dni wolne od biegania i dopiero dziś się zamierzam wybrać
No super, 13kg mniej to już coś, czy poza dietą "coś" robiłeś ?lipo pisze:[...] aktualnie 85kg a zeszła jesień było 98 także trochę już się waga zruszyła [...]
-
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 29 wrz 2011, 08:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Fajnie że masz wsparcie w rodzinie. U mnie niestety wszyscy pukają się w czoło. Uważają że przechodzę jakiś kryzys wieku średniego (skończyłem 50) stąd te fanaberie z bieganiem. Nie zważam na to i sobie biegam. Mam lepszy nastrój i zamiast zmęczenia więcej energii. Bieganie jest wciągające.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 22 wrz 2011, 04:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No to super kryzys skoro się poprawiavito pisze:Uważają że przechodzę jakiś kryzys wieku średniego (skończyłem 50) stąd te fanaberie z bieganiem.

Z resztą jakie to ma znaczenie, czy powodem dbania o siebie jest kontakt z obcą cywilizacją, czy tzw. kryzys wieku średniego - efekty się liczą. Trzymaj się i do przodu

-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 03 paź 2011, 14:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bikeros pisze:Wiele osób "chciało by" ale: "nie ma czasu", wstydzi się, uważa że to głupota.
Tu się zgodzę. U mnie zaczął się właśnie 2 miesiąc biegania. Biegam sobie po osiedlowej alei i ludzie już się przyzwyczaili, że granatowy polar wieczorową porą to jestem ja :D ale początki były i smutne i przekomiczne, bo ludzie albo parskali nagłym śmiechem na mój widok (głównie nastolatki) albo aż przystawali zszokowani i odprowadzali mnie wzrokiem ile się dało, pewnie czekając momentu kiedy padnę plackiem na ziemię



Co nie dobiegnę, to rozbawię 

-
- Dyskutant
- Posty: 33
- Rejestracja: 04 paź 2011, 11:51
- Życiówka na 10k: 55,06
- Życiówka w maratonie: brak
Witam
Bikeros gratuluję!!!
Czytając Twój pierwszy post miałem wrażenie, że to ja go napisałem.
Dokładnie dokładnie w tym roku (koniec sierpnia) zacząłem biegać podczas wczasów na polskim morzem - po piasku. Złapałem bakcyla. Biegam do dzisiaj, rekreacyjnie, praktycznie codziennie. Biegi przeplatam jazdą na rowerze i pływaniem. Czuję się świetnie (rocznik 59).
Mój cel to przebiec maraton, a po drodze pozbyć się zbędnych kilogramów (ok. 16 kg).
Moje bieganie wyszło paradoksalnie z brak czasu. Wcześniej jeździłem dużo na rowerze (ok 3 tys. rocznie) i dużo pływałem (co drugi dzień). Zabierało mi to mnóstwo czasu. 40 minut biegania w zupełności mi wystarcza.
Bikeros a jaki kupiłeś pulsometr?
Pozdrawiam
Bikeros gratuluję!!!
Czytając Twój pierwszy post miałem wrażenie, że to ja go napisałem.
Dokładnie dokładnie w tym roku (koniec sierpnia) zacząłem biegać podczas wczasów na polskim morzem - po piasku. Złapałem bakcyla. Biegam do dzisiaj, rekreacyjnie, praktycznie codziennie. Biegi przeplatam jazdą na rowerze i pływaniem. Czuję się świetnie (rocznik 59).
Mój cel to przebiec maraton, a po drodze pozbyć się zbędnych kilogramów (ok. 16 kg).
Moje bieganie wyszło paradoksalnie z brak czasu. Wcześniej jeździłem dużo na rowerze (ok 3 tys. rocznie) i dużo pływałem (co drugi dzień). Zabierało mi to mnóstwo czasu. 40 minut biegania w zupełności mi wystarcza.
Bikeros a jaki kupiłeś pulsometr?
Pozdrawiam