
Tak wiec mam juz za soba kilka treningow, wolniutko, aby zadyszki nie miec, oddychajac tak jak nalezy, bo czytalam, ze tluszcz sie spala w obecnosci tlenu, ok 6km z rana naczczo, co zajmuje mi to jakies 30min, z krotkimi przerwami na spacer, na odsapniecie ok 5 min.
Sylwetke mam szczupla, wzrost 167, mieszcze sie w 36 rozmiar, miesnie miesniami, ale ten tluszczyk, ktory pojawil sie gdy "grzeszylam" pijac czy ciut za duzo sobie pozwalajac w jedzeniu jest.
Zafundowalam sobie centymetr i oto wymiary:
BIUST 93
TALIA 76
BIODRA 98
Zastanawiam sie czy biegajac co 2gi dzien, 3-4 treningi tygodniowo jestem wstanie dojsc z czasem do 60 w talii i 90 w biodrach???
Dodam ze nie jem slodyczy, chleba, miesa, pije tylko wode, staram sie spozywac produkty o idndexie glikemicznym ponizej 50, ogolnie zdrowo sie odzywiam.
Moze z czasem uda mi sie biegac dluzej niz te 6km, ale dopiero wtedy gdy juz bede "na silach", bo poki co mam lepsze i gorsze momenty.
Co sadzicie na temat mego pytania, czy 10 cm jest to realny spadek, mozliwy do osoagniecia, a jesli tak to przy takim trybie zycia, w jakim czasie??
I oczywiscie czy moze powinnam sie wspomoc jakimis suplementami??
Pozdrawiam