Witam wszystkich biegaczy!
Dopiero rozpoczynam swoją przygodę z bieganiem, które nigdy nie było moją ulubioną dyscypliną. Moim celem jest poprawa kondycji i zmniejszenie "mięśnia piwnego", który powstał nie od piwa, a raczej od mocnej pracy na siłowni (masa, masa). Moje wcześniejsze doświadczenia wskazują, że bieganie świetnie wpływa w moim przypadku na pozbycie się brzucha. Problem w tym, że bieganie nigdy nie było moją pasją. Wolałem rolki, rower, tenis, siłownię. Musiałem mieć jakiś plan, więc skorzystałem z 10 km dla początkujących - 4 treningi w tygodniu. Na razie jestem po 4 biegach i o dziwo nie jest źle. Myslałem, że po 20-30 minutach biegu będę umierał,a tu okazuje się, że tak dramatycznie nie jest. Mam nadzieję, że wybrałem dobry plan, zacząłem nawet prowadzić dziennik, bo nic tak nie motywuje jak poprawa wyników!
Mam nadzieję, że załapę "bakcyla"!!!
Pozdrawiam!
Polubic bieganie
- Flapjack
- Stary Wyga
- Posty: 165
- Rejestracja: 23 mar 2011, 08:48
- Życiówka na 10k: 43:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Hiszpania
W moim przypadku na poczatku bieganie mialo sluzyc jako skuteczny srodek na odchudzenie, zainwestowalem w buty zeby miec dodatkowa motywacje, rowniez dobry bodzcem bylo zapisywanie sie na biegi np 10km. Z czasem wyniki zaczely sie poprawiac, kilogramy spadac, a semo bieganie ze sposobu na odchudzanie przerodzilo sie w hobby, teraz nie odpuszczam zadnego biegu I stawiam sobie coraz to wyzsze cele.
Zycze powodzenia w realizacji planu treningowego !
P.S. co do wyboru wlasciwego planu - nie martw sie najwazniejsze jest to, ze zaczales biegac, poczekaj pare tygodni, zobacz jak sie czujesz z obecnym planem, jezeli nie bedzie wystarczal mozesz go rozszerzyc (np dystans, ilosc dni itp) lub poszukac inny, dla bardziej zaawansowanych biegaczy.
Zycze powodzenia w realizacji planu treningowego !
P.S. co do wyboru wlasciwego planu - nie martw sie najwazniejsze jest to, ze zaczales biegac, poczekaj pare tygodni, zobacz jak sie czujesz z obecnym planem, jezeli nie bedzie wystarczal mozesz go rozszerzyc (np dystans, ilosc dni itp) lub poszukac inny, dla bardziej zaawansowanych biegaczy.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 maja 2011, 10:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moje spostrzeżenia po 6 "biegach":
- nie jest żle, bo daję radę. Obawiałem się o motywację i kondycję, a jest całkiem nieżle. Zakładam, że "wytrenowanie" z innych sportów zdecydowanie pomaga także w bieganiu
- zaczyna mi się to podobać! W dniu w którym nie biegam zastanawiam się jak mi się będzie następnego dnia biegało i czy "dam radę" - ciągle obawiam się kryzysu, czyli, że nie dam rady przebiec dystansu/czasu z planu
- po 6-ciu "biegach", czyli człapaniu głównie po twardym podłożu, mimo mojej sporej wagi 91kg/170 wzrostu nic mnie nie boli, kolana, biodra spoko, brak zakwasów
- stosując się do rad doświadczonych biegaczy zaczynam dość wolno, a w II połowie dystansu stopniowo zwiększam tempo (z człapania na trochę szybsze człapanie
)
- obawiałem się przebieżek, ale o dziwo po 30 minutach mogę jeszcze przebiec w szybkim tempie 4x30s przeplatane 30s marszem
- pierwsze 3 biegi (asfalt, pozno wieczorem) 01:08:45 10km 474m/01:08:45/tempo 00:06:33
- 3 kolejne - 01:37:14/16km 350m/tempo 00:05:56
- w niedzielę zwiększenie czasu - 40 minut biegu - myslę, że jestem w stanie przebiec w tempie ok 5:40 - mam nadzieję, że jak na poczatek jest ono odpowiednie?
Podpowiedzi i rady mile widziane!
Pozdrawiam
PS. nie wiedziałem, że biegacze się pozdrawiają - sympatycznie!
- nie jest żle, bo daję radę. Obawiałem się o motywację i kondycję, a jest całkiem nieżle. Zakładam, że "wytrenowanie" z innych sportów zdecydowanie pomaga także w bieganiu
- zaczyna mi się to podobać! W dniu w którym nie biegam zastanawiam się jak mi się będzie następnego dnia biegało i czy "dam radę" - ciągle obawiam się kryzysu, czyli, że nie dam rady przebiec dystansu/czasu z planu
- po 6-ciu "biegach", czyli człapaniu głównie po twardym podłożu, mimo mojej sporej wagi 91kg/170 wzrostu nic mnie nie boli, kolana, biodra spoko, brak zakwasów
- stosując się do rad doświadczonych biegaczy zaczynam dość wolno, a w II połowie dystansu stopniowo zwiększam tempo (z człapania na trochę szybsze człapanie

- obawiałem się przebieżek, ale o dziwo po 30 minutach mogę jeszcze przebiec w szybkim tempie 4x30s przeplatane 30s marszem
- pierwsze 3 biegi (asfalt, pozno wieczorem) 01:08:45 10km 474m/01:08:45/tempo 00:06:33
- 3 kolejne - 01:37:14/16km 350m/tempo 00:05:56
- w niedzielę zwiększenie czasu - 40 minut biegu - myslę, że jestem w stanie przebiec w tempie ok 5:40 - mam nadzieję, że jak na poczatek jest ono odpowiednie?
Podpowiedzi i rady mile widziane!
Pozdrawiam
PS. nie wiedziałem, że biegacze się pozdrawiają - sympatycznie!
- olala
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 16 lis 2010, 22:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Podłączę się pod ten wątek
Ja co prawda jestem dopiero po 4 biegu (co drugi dzień) i też nie narzekam, ale mam pierwsze wątpliwości.
Postanowiłam nie ustawiać sobie na siłę planu, bo po próbowaniu planu Pumy trochę się wkurzałam, że nijak nie jest dopasowany do moich sił, tzn za dużo człapania na początku (a moja kondycja jest naprawdę dramatyczna, wiec jakis dziwny ten plan). Po prostu - po 10 min szybkiego marszu na rozgrzewkę biegnę ile mogę na przemian z marszem.
W efekcie jest to ok. 1,5-2min biegu na przemian z 1min marszu, wyrabiam jak dotąd 5km/35min (tak mi wyszło z geodistance.com
). Nie umiem "szurac", bardziej to męczy niż normalne podbieżki. Jestem dość wysoka, wiec jak sobie powoli szuram noga za nogą to wydaje mi się że zaraz się wywrócę
I teraz pytanie, czy powinnam dalej "słuchać" organizmu, który powinien mi pozwalać wydłużać czas biegu, a zmniejszać marszu, czy jednak lepiej zastosować jakiś plan, który mnie zmusi do czegoś więcej? Ogólnie coraz lepiej mi się biegnie, po powrocie już nie wypluwam płuc, zakwasy przyjemne i w sumie lekkie, bez ekstremów (a może musi boleć?
Poza tym jestem zakochana w bieganiu jak na razie i wszystkich w-fistów świata zmuszających w podstawówce do długich dystansów powinno się karać karcerem
Co druga osoba jaką znam ma uraz do biegów przez takich pedagogów...

Postanowiłam nie ustawiać sobie na siłę planu, bo po próbowaniu planu Pumy trochę się wkurzałam, że nijak nie jest dopasowany do moich sił, tzn za dużo człapania na początku (a moja kondycja jest naprawdę dramatyczna, wiec jakis dziwny ten plan). Po prostu - po 10 min szybkiego marszu na rozgrzewkę biegnę ile mogę na przemian z marszem.
W efekcie jest to ok. 1,5-2min biegu na przemian z 1min marszu, wyrabiam jak dotąd 5km/35min (tak mi wyszło z geodistance.com


I teraz pytanie, czy powinnam dalej "słuchać" organizmu, który powinien mi pozwalać wydłużać czas biegu, a zmniejszać marszu, czy jednak lepiej zastosować jakiś plan, który mnie zmusi do czegoś więcej? Ogólnie coraz lepiej mi się biegnie, po powrocie już nie wypluwam płuc, zakwasy przyjemne i w sumie lekkie, bez ekstremów (a może musi boleć?

Poza tym jestem zakochana w bieganiu jak na razie i wszystkich w-fistów świata zmuszających w podstawówce do długich dystansów powinno się karać karcerem

- lideczqa
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 23 maja 2011, 19:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja robię plan pumy już teraz tydzień przedostatni i nie wiem o co chodzi z tym człapaniem. Ja normalnie biegnę teraz 4 minuty a potem minuta marszu i tak przez pół godziny. Może chodzi ci o ot że tam się biega wolno- też nie umiem
Chociaż jak wczoraj biegłam pod górkę po slimakach to jakoś samo zwolniło
Spróbuj zacząć ten plan 6-tygodniowy od tygodnia środkowego np- nikt nie mówi że trzeba od początku. Ja na początku jak przebiegłam minutę to schodziłam na zawał.
I też uważam że zabić większosć wuefistów
Przynajmniej tego co mnie uczył. Wychodziliśmy pewnego wiosennego dnia na bieżnię i trzeba było biec kilometr i to na wyścigi. I człowiek umierał i biegać nienawidził. Sama się zastanawiam jak zacząć uczyć biegać mojego 8- latka, ale na razie to duży opór- on nie chce a ja nie chcę go zmuszać bo to ma być zabawa.


I też uważam że zabić większosć wuefistów

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Może warto "przeskoczyć" w planie Pumy do 3go lub 4go tygodnia?
Moim zdaniem plany treningowe są po to, aby uchronić takiego początkującego biegacza przed urazami a także motywować do działanie przez stopniowe, zauważalne zwiększanie przedziału czasowego na bieg przez co widzisz postępy, które są ważne gdyż utrzymują motywację na odpowiednim poziomie
Sam niedawno miałem z tym problem, biegać z planem czy bez. Zacytuję słowa niuńka z tego wątku.
Moim zdaniem plany treningowe są po to, aby uchronić takiego początkującego biegacza przed urazami a także motywować do działanie przez stopniowe, zauważalne zwiększanie przedziału czasowego na bieg przez co widzisz postępy, które są ważne gdyż utrzymują motywację na odpowiednim poziomie

Sam niedawno miałem z tym problem, biegać z planem czy bez. Zacytuję słowa niuńka z tego wątku.
Powodzenia.hmm każdy sposób jest właściwy, ważne by biegać, bo "żeby biegać, trzeba biegać". Rob co uważasz za słuszne i na tyle by spraiwało ci przyjemność, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. Plany treningowe są po to byś w miarę miał zakreślone w jaki sposób do czegoś "dojść", bądź "dobiec" (jak wolisz:D), dlatego ja uważam że jeśli ktoś w ogóle zrezygnuje z planu, a będzie robić to na własny sposób, nie będzie to złe.