W zeszłym roku zaczęłam odchudzanie, ze 104 kilogramów zeszłam do 86-87 raczej bez zbędnego wysiłku. Ćwiczyć praktycznie nie ćwiczyłam (90 minut tygodniowo aerobiku połączonego z rozciąganiem). Teraz chcę już na zawsze zmienić swoje życie.
Od kiedy tylko pamiętam bieganie kojarzyło mi się z koszmarem. Biegi na 1 km w szkole, na mecie ostatnia z mega zadyszką. Jestem młodą dziewczyną która z dnia na dzień odzyskuje wiarę w siebie.
Na chwilę obecną staram się ćwiczyć codziennie, zazwyczaj aerobik 2-3 razy w tygodniu, basen- godzina tygodniowo. Kiedy nie mam już kompletnie czasu kładę się na dywanie i uskuteczniam wygibasy

Kilka dni temu kupiłam buty do biegania, dzisiaj doszedł pulsometr. Tutaj pojawia się problem numer jeden: wstydzę się zacząć. Nie wyobrażam sobie spojrzeń ludzi typu "otyła i biega, śmiechu warte". Macie jakieś doświadczenia?
Na pierwszej stronie z wyszukiwarki znalazłam plan, obejmuje 10 tygodni:
1. tydz. Biegnij 2 minuty, idź 4 minuty (powtórz 5 razy).
2. tydz.Biegnij 3 minuty, idź 3 minuty (powtórz 5 razy).
3. tydz.Biegnij 5 minut, idź 2,5 minuty (powtórz 4 razy).
4. tydz.Biegnij 7 minut, idź 3 minuty (powtórz 3 razy).
5. tydz. Biegnij 8 minut, idź 2 minuty (powtórz 3 razy).
6. tydz. Biegnij 9 minut, idź 2 minuty (powtórz 3 razy).
7. tydz. Biegnij 9 minut, idź 1 minutę (powtórz 3 razy).
8. tydz. Biegnij 13 minut, idź 2 minuty (powtórz 2 razy).
9. tydz.Biegnij 14 minut, idź 1 minutę (powtórz 2 razy).
10. tydz. Biegnij 30 minut.
Czy myślicie że mam szanse?
Pozdrawiam gorąco, Ania
