Chciałbym się pochwalić, że na początku miałem problemy, żeby przebiec 8x1,30 min, a teraz nie sprawiłoby mi to żadnego problemu. Do tego wciągu tych 7 tygodni schudłem 4,5 kilo. Obecnie ważę 70,5kg przy wzroście 173. Latem ubiegłego roku było 80.
Ale nie jest też tak różowo. Zawsze jak biegam, nawet wolno to i tak moje tętno jest chyba za duże na spalanie tkanki tłuszczowej. Wali chyba więcej, aniżeli powinno być (czyli 130-150).
Mógłby mi ktoś poradzić, jakim tempem biec, żeby tętno było w tych granicach? Dla ułatwienia powiem, że ostatnio zmierzyłem dystans który pokonuje i wyszło mi, że pokonuję trasę w tempie 7,5 km/h.
Drugie pytanie: Czy bieganie po lesie (czasem podbieg, czasem z górki) równa się przełajom?
Trzecia kwestia: Przeważnie jak biegnę to w połowie trasy zaczynają mnie "piec" łydki. Po 10-15 minut ustępuje to pieczenie, ale nie jestem pewien, czy to nie jest objaw jakiejś kontuzji, przetrenowania?
Dobra, kończę ten elaborat
