po wielu latach bliżej niesprecyzowanych marzeń o bieganiu, któregoś pięknego dnia, wstałam i poszłam, a może pobiegłam?
Stwierdziłam, że jak nie teraz to nigdy.
Dopiero zaczynam i jestem zielonym żółtodziobem. Poczytałam trochę na forum, stwierdzam, że wy chyba piszecie w innym języku. Nie wiem w jakim czasie przebiegam 1km, moje "bieganie" jest w tempie waszego chodzenia.

Ale i tak jestem z siebie dumna i cholernie mnie cieszy, że jestem w stanie przebiegnąć te 6-7 km i nie umrzeć buehuehueueh.
Chciałabym wystartować w Biegnij Warszawo w październiku.
Nie wiem jak mam się za to zabrać. Planów treningowych nie rozumiem

Na razie sobie truchtam 3x w tygodniu po te 40-50 minut.
Może znajdą się jacyś chętni, co mi łopatologicznie wytłumaczą czym to się wszystko je.
Pozdrawiam!