2 lata temu systematycznie biegałem od marca do jesieni, co drugi dzień po conajmniej 30 minut. Pozniej przyszla zima inne zajecia i "treningi" się skończyły. W tym roku zaplanowałem wielki come back do biegania. Planowalem na poczatku troche zrzucic z wagi (175 cm wzr. 82kg) Pierwszy trening oparlem o plan pumy w 3 tygodniu znajac swoje mozliwosci. W sumie nie bylo ciężko i na następnym wyjsciu chcialem sprawdzic swoja kondycje i bieglem przez 30 minut bez wiekszej zadyszki(trucht). Jedyny dyskomfort to zmeczenie mięsni i delikatne bóle podczas ostatnich minut biegu... Z jednej strony widze ze nie jest ze mna tak zle z drogiej strony nie wiem jaki mam plan treningowy przyjac... CZy biegac caly czas po pol godziny az prawdziwa forma i spadek wagi przyjdą? Czy dołożyc do tego jakies wzmacniajace cwiczenia? no sam nie wiem... nie znam sie... Dodam ze bieganie jest dla mnie przyjemnascia i ciesze sie ze w koncu zaczalem bieganie. Chcialbym na jesieni zrobic jakis polmaraton a w przyszlym roku maraton wrocławski...

poradzcie cos:)
piotrek