Bardzo wysokie tetno

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
kowi
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 08 sty 2010, 23:28

Nieprzeczytany post

Witam!
Na początku trochę parametrów:
-21lat
-183cm
-102kg
-205 Rhmax
- od czasu do czasu zażywający ruchu

Stwierdziłem, że przekroczenie magicznej trzy cyfrowej bariery to już nie przelewki i trzeba się wziąć za siebie. Zdecydowałem się na cykl treningowy odchudzanie, ale jak zobaczyłem na rozpiskę, to stwierdziłem, ze ominę pierwszy tydzień, bo nie ma po ci na 10min z domu w taki mróz wychodzić ;)
Wiec:
-dzień pierwszy 20min ciągłego biegu zacząłem ambitnie, ale z każdą chwilą było coraz gorzej, zasapałem się, ale przebiegłem w tym czasie ok 4,4km
-Dzień drugi: stwierdziłem, ze pewnie pierwszego dnia trochę za mocno zacząłem, wiec po prostu sobie truchtałem, zrobiłem sobie troszkę dłuzszy dystans w 25min(co prawda w planie było 15 min, ale biegło mi się znacznie lepiej niż dzień wcześniej) jakieś 4,8km szybki oddech, ale wszystko w normie, bo uprawiam rożne sporty zespołowe i wydawało mi się, że tak musi być.
-trzeci dzień: odgrzebałem w domu jakiś pulsometr, na dworze lekkie zamiecie śnieżne, ale nic wybiorę się na 15 min zobaczyć jak to działa i zmierzyć Rhmax. Z wszystkich źródeł jakie wcześniej czytałem jasno wynikało, ze powinienem biegać na pulsie 65%-75% Rhmax, aby spalać najwięcej tłuszczu. Jednak po 5 min truchtu tetno wynosiło 180 i rosło tak, że po kontunuacji truchtu skoczyło do 190! Aby utrzymywać tętno na poziomie 65-75% musiałbym maszerować i to chyba nie za szybko.

Co powinienem zrobić? przemęczyć się i spokojnie sobie truchtać na b,wysokim pulsie i liczyć na to, że z biegiem czasu spadnie? czy spowolnić tempo i zamiast truchtu maszerować. Co do diety to na razie nie podjąłem radykalnych kroków, skończyłem jakiekolwiek podjadanie miedzy daniami, ograniczyłem wielkość posiłków i wyraźnie ograniczyłem spożywanie ziemniaków i chleba. Głównym celem jest zrzucenie kilogramów fajnie jakby z 15 się udało :P i poprawa kondycji.
Z góry dzięki za odpowiedzi
PKO
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

z nadwagą żartów nie ma ;-)
kondycja i tętno wrócą do normy mniej więcej w tym samym czasie. (tak tak... to tętno wskazuje tylko na to jak bardzo się zapuściłeś... ale nie martw się - bo i ja .. i wielu tak zaczynało)

ogólnie - tak powinieneś niestety realizować program "marszobiegowy" o ile te 3 dni cię nie zabiły... o tyle w 3'cim tygodniu (albo i wcześniej) takiego biegania miałbyś MEGA kryzys i najprawdopodobniej by ci się zupełnie odechciało ... bo waga ani drgnie... a nogi bolą.. i do tego to zniechęcenie a i jeszcze bardzo prawdopodobna "kontuzja" czyli bój albo w stopie, nodze czy gdzieś... i lament i płacz bo trzeba na tydzień znowu przestać biegać... ;-)

Marszobiegi pozwolą na realizowanie dłuższych i spokojniejszych treningów - dłuższych - czyli więcej spalonych kcal, czyli tego o co najbardziej ci chodzi.
W bieganiu chodzi o systematyczność i ... trochę cierpliwości - wbrew pozorom to się opłaci - za miesiąc będziesz się śmiał z tego postu... a za 6 miesięcy zaczniesz myśleć o półmaratonach ;-)
Szymon
Obrazek
Awatar użytkownika
PATATAJEC
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2048
Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
Życiówka na 10k: 00:44:26
Życiówka w maratonie: 04:33:53
Lokalizacja: KPN
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ssokolow - ciągle na straży :). Podoba mi się, że zawsze odpowiadasz na posty rozpoczynających bieganie. Nie zapomniałeś, jak to "wół kiedyś cielęciem buł" :)

Ja powiem od siebie, jak to z rozpoczęciem biegania było u mnie. W marcu zeszłego roku, kiedy zobaczyłem, że moja waga niebezpiecznie pnie się w górę zdecydowałem coś z tym zrobić. Wybiegłem więc i biegłem tak ... cały kilometr, po czym zmarnowany totalnie wróciłem i stwierdziłem, że to nie dla mnie. Po miesiącu spróbowałem ponownie. Powiedziałem sobie, że będę biegał wolniej, ale dłużej. No i biegałem - na odcinku odmierzonym pod domem - 200 metrów po kostce brukowej. Biegałem tak codziennie - od 2, do 3 km... przez tydzień. Potem organizm powiedział stanowczo - nie, nie chcę dalej się tak męczyć. W sierpniu, na imprezie, po uwagach znajomych, którzy nie widzieli mnie jakiś czas i mówili, że mój brzuch ich wprawia w zakłopotanie postanowiłem spróbować szczęścia znów. Tym razem zajrzałem na to forum, zarejestrowałem się, poczytałem i doszedłem do jedynego słusznego wniosku: "Tym razem zrobię to nie na pałę, a z rozwagą, z planem i konsultując się". Wybrano dla mnie plan 6-cio tygodniowy Pumy, który zacząłem realizować od 3 tygodnia. Ten plan również Ci polecam. Sprawi, że nie zamęczysz się, a dojdziesz do 30. minutowego biegu ciągłego, który nie sprawi Ci problemu. Wtedy zacznie się Twoje bieganie i prawdopodobnie się wciągniesz, jeśli dotrwasz do końca tego planu. Da Ci on mnóstwo satysfakcji i wymierne korzyści. Na marszobiegach, przy odpowiednim podejściem do jedzenia, traci się sporo kilogramów. Podjąłeś dobrą decyzję, teraz tylko trochę samozaparcia.

Powodzenia!
kowi
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 08 sty 2010, 23:28

Nieprzeczytany post

Dzięki za odpowiedzi.

hm może faktycznie powinienem zrobić sobie wprowadzenie, tym 6-cio tygodniowym treningiem Pumy zaczynając od 3 albo 4 tygodnia :P(chyba nadal mam zbyt wygórowane mniemanie o sobie) Zastanawiam się czy na wynik mojego tętna nie miało wpływu to, że biegi te wykonywałem przez trzy dni z rzędu, "biegałem" w takim śniegu mniej więcej po kostki i wypiłem tego dnia dwie kawy. Dzisiaj dzień restu i jutro może jeszcze spróbuje potruchtać według planu 25min i zobacz co z moim tętnem. Dzisiaj z ciekawości sprawdziłem, że przy odśnieżaniu podwórka przez godzinę puls utrzymywał się tak 130-140 czyli 65-70%RhMax. Zastanawiałem się czy wykonując inne czynności na taki pulsie też najwięcej spalam tłuszczu czy te wskaźniki dotyczą biegania.
No i moje najważniejsze pytanie, czy jeżeli jednak spróbuje powalczyć i kontynuować pierwotnym plan i będę teraz biegłą na RhMax 85-95% to czy to w ogóle jest dla mojego organizmu zdrowe?
Z góry dzięki za odpowiedzi
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
piter82
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3381
Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
Życiówka na 10k: 40:32
Życiówka w maratonie: 3:22:xx
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice

Nieprzeczytany post

podobne zaczynałem, z tym, że ważyłem 98 i mam 184 cz :-) zacząłem od diety i gdy zarzuciłem do ok 86 zacząłem bieganie, teraz ważę 72-74kg

Życzę powodzenia, zaczynaj powoli, zainwestuj w dobre buty i na początek powoli i jeszcze raz powoli, tłuszcz spala się lepiej podczas wolnego biegania

Pozdrawiam
Piter82
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
Awatar użytkownika
ejchost
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 185
Rejestracja: 23 kwie 2009, 21:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ja też zaczynałem od marszobiegów. Pierwsze 4 tygodnie były najgorsze. W bieganiu nic nie da się zrobić na skróty. Powoli i systematycznie. Ważyłem mniej, a zacząłem od planu 10 tygodniowego. Powodzenia.
[url=http://runmania.com/rlog/?u=ejrun][img]http://runmania.com/f/5348a6fe6b522b01bb6644fae69eee4e.gif[/img][/url]
kowi
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 08 sty 2010, 23:28

Nieprzeczytany post

chyba jednak zostanę cwaniaczkiem i spróbuje jechać dalej według tego samego planu. Nie chce żebyście mnie źle zrozumieli, wasze opiine sa dla mnie bardzo ważne(dlatego tutaj napisałem), ale czuje, że powinienem dać rade. Dzisiaj sobie spokojnie poszedłem potruchtać, początek na prawdę tempem marszowym, które od marszu się tym różniło, że odrywałem obie stopy od ziemi ;) pierwsze 10min udawało mi się trzymać tętno na poziomie 80% RhMax, jednak później z rozjeżdżonej drogi "wbiegłem" na wał a tam śniegu po łydki i nie było szans spaść poniżej 88%. Jednak truchtało mi się naprawdę zacnie, aż po 24min zorientowałem się, że trzeba jeszcze wrócić. W drugą strone jakoś się lekko rozkręciłem i "pobiegłem" troszkę szybciej. Ogólnie 44min, na końcowych 500m fajowsko przyśpieszyłem i biegłem do końca. Normalny oddech złapałem bardzo szybko.
Jutro wkraczam w 3-ci tydzień treinngu odchudzanie i już będę robił wszystko według planu bez naciągania minut. Jakie będą efekty zobaczymy, czy złapie taki kryzys, że rzucę wszystko w kąt? Jeżeli przestanę się odzywać to pewnie tak :P ale wtedy pokornie wezmę inny plan i będę się według niego biegać. Co do mojej wagi to na pewno nie jest to mało, ale jestem dość mocno zbudowany, także w formie ważyłem 82-85kg i BMI zawsze miałem w dolnej granicy nadwagi ;) wcześniej uprawiałem koszykówke i piłkę ręczną więc zupełnie inny rodzaj wysiłku, ale to już dawno i nieprawda :P

Dzięki wszystkim za odpowiedzi
Awatar użytkownika
Bergerac
Wyga
Wyga
Posty: 68
Rejestracja: 01 mar 2008, 15:52
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Szczerze powiem ze przy tej masie 4,4 kilometra w 20 minut to fiu fiu, ja waze 88 z tym ze 31 lat , ale taki wynik to dla mnie mocny bieg , tetno w granicach 185, wiec mysle ze na poczatek to zdecydowanie za szybko bylo:) jak pisze Jurek Skarzynski nie ma sie gdzie spieszyc z postepami , na bieganie mamy cala wiecznosc.
Bieganie ,bieganie i jeszcze raz bieganie
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ