Zacząłem biegać półtora tygodnia temu, na początek plan 10 tygodniowy, o 6 rano. Powiesiłem sobie wydruk na ścianie i czerwonym mazakiem zaznaczam treningi. Na lodówce (!) przylepiłem kartkę "107 kg". Jestem wzrokowcem i muszę się odpowiednio zmotywować

Cel - na początek zejść do 94 kg, przy wzroście 194 będzie akurat. Przeczytałem, że należy pilnować tętna przy bieganiu - zakupiłem więc najprostszy dostępny na allegro pulsometr i zacząłem biegać kontrolując tętno.
Tu jednak pojawia się pierwsze pytanie:
Podczas biegu (a staram się biec wolnym truchtem) mój puls rośnie do ok. 152 uderzeń/min., przy czym wyliczone przeze mnie HRmax to 188 u/m (wyliczone ze wzoru HRmax = 210 - 0.5 ● wiek - 0.022 ● waga + 4). Z tego już można wyliczyć, że powinienem biegać z pulsem 113 - 141. Mam stwierdzone lekkie powiększenie serca - kiedyś bardzo dużo się ruszałem (gdzie te czasy), więc teoretycznie powinienem mieć ciut większą wydolność. Tak czy inaczej dopiero podczas marszu puls schodzi do wartości mieszczącej się w przedziale 60-75% HRmax. Jak wobec tego powinienem trenować? Czy z czasem mój puls podczas biegania będzie się obniżał? Niedługo będę miał okazję zmierzyć empirycznie HRmax (obowiązkowy bieg na 1000m), jednak bez względu na wynik odpowiedź może się przydać.
Drugie pytanie - zakładając, że warunki atmosferyczne nie pozwolą na trening na powietrzu (tfu tfu), to czy truchtanie w miejscu bez wychodzenia w domu jest rozsądnym pomysłem? Dodam, że siłownia i bieżnia odpada, bo nie mam żadnej w pobliżu.
Dziękuję!