
Pare slow o mnie:
Moje doswiadczenia sportowe to bieganie w dziecinstwie (dobre czasy w sprincie), potem bylo judo (w sumie 6 lat) i troche siatkowki (podczas studiow). Tak wiec do czasu ukonczenia studiow uznawalem sie za niezle wysportowanego (przejscie w gorach 35km, czy przejechanie na rowerze 100km to nie byl problem)
Jednak potem przyszla twarda rzeczywistosc codziennej pracy za biurkiem. Efekt - po ok 9 latach obroslem w 20kg tluszczu, nabawilem sie bolow stop. Na dodatek pare lat temu okazalo sie, ze mam wrodzona astme wysilkowa i alergie na prawie wszystkie mozliwe pylki. Obecnie lecze tez nadcisnienie.
W koncu jednak pani kardiolog dala mi zielone swiatlo i zaczalem

Zaczalem od poczatku - 30sek biegu + 4,5 min szybkiego chodzenia.
Musze powiedziec, ze bylem zaskoczony - bardziej meczyl mnie chod niz bieg. W biegu czulem sie bardziej rozluzniony i swobodny.
Niestety pojawily sie bole stop - mam stopy spinujace no i wlasnie zewnetrzne krawedzie stop mnie zaczely bolec (odcinek od strony palcow). Acha, moj styl biegania to bieganie na "przod stopy" z sylwetka pochylona lekko do przodu.
Zastanawiam sie co moze byc przyczyna tego bolu - na szczescie bol nie byl duzy i zelzal w trakcie treningu.
O dziwo treening mnie nie zmeczyl - zastanawiam sie wiec czy nie przejsc od razu na bieg 1min(+4min chodu).
Acha - tetno 125-145 (czyli ok 63-74% HRmax wyliczonego ze wzoru)
Tak wiec podsumowujac pytania:
1. skad taki wlasnie bol stop?
2. jak radzicie - pozostac w obecnym cyklu treningowym caly tydzien (zgodnie z planem), czy tez przejsc do nastepnego, ktory moze stanowic wieksze wyzwanie.
M