Wiem, że kontakt buta z podłożem odbywa się bez przetaczania stopy, ale jakoś nie potrafię dojść do tego jak taki pełny cykl (lądowanie, faza przejściowa, wybicie) ma wyglądać.
Osobiście praktykuję coś w stylu: lądowanie na przedniej części stopy (od środka stopy do palców), delikatna amortyzacja na piętę (nie walenie z całym impetem tylko lekki kontakt z podłożem) i w sumie wybicie z tej samej części stopy (przedniej) co lądowanie. Z doświadczenia zauważyłem, że dzięki temu mogę zrobić znacznie dłuższe "kroki" niż przy tradycyjnej metodzie, gdzie pierwszy kontakt z podłożem zalicza pięta.
Nie wiem czy to jest do końca poprawne i nie przyprawi mnie w późniejszym czasie o kontuzję, zatem chciałbym zweryfikować to z kimś, kto już coś takiego praktykuje.
Z góry dziękuję za wszelkie wskazówki
