Biganie - odżywianie- cel: 5kg mniej

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
ultima-thule
Wyga
Wyga
Posty: 117
Rejestracja: 08 maja 2009, 23:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Witajcie.
Przejrzałam wątki dotyczące odchudzania, ale nie znalazlam tam odpowiedzi na swoje pytanie.
Pytanie banalne (?): co należy jeść na śniadanie po treningu?
Coś o sobie: 165 cm, 59 kg, kiedyś dawno dawno ważyłam maksymalnie 72, udało się (jak widać) zrzucić to powoli - trwało to kilka lat. Chciałabym definitywnie rozprawić się z tą "końcówką".

Przyznam, że ostatnio dalam się trochę ogłupić i wykreśliłam z diety węglowodany - przestalam jeść w ogóle pieczywo, makarony, etc. Spadły mi 4 kg, ale czulam się jak wrak, nie mialam sily na nic. Zaczęłam więc z powrotem włączać pieczywo, waga podskoczyla o 2 kg. Domyślam się, że tamten efekt 4 kg to była utrata wody, niemniej jestem trochę zdezorientowana - nie wiem, na ile węgli mogę sobie pozwolić, by było na czym biegać, ale by móc schudnąć.
Czy moglibyście wspomóc mnie swoją wiedzą? I podpowiedzieć przykładowy jadłospis?

Jeden jest plus w mojej nadwadze - dzięki niej mogłam się zarazić bieganiem :)

Z góry dziękuję za Waszą pomoc
Przeciwności losu są jak kamienie, które ostrzą mój miecz - Ave Raf
PKO
Awatar użytkownika
ŁoBoG
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 289
Rejestracja: 25 lut 2008, 09:19
Życiówka na 10k: 37:50
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Jeśli biegasz to nie tylko o wegle chodzi. Nie mozesz sie ich pozbywac definitywnie. Bardziej chodzi tu o bilans kaloryczny. Ale wegle musisz ladowac zwlaszcza w dzien treningowy :hej: PZDR!
Malwina88
Wyga
Wyga
Posty: 62
Rejestracja: 27 kwie 2009, 18:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Olsztyn

Nieprzeczytany post

J. Skarżyński w swojej książce napisał, że biegacza odchudza się przede wszystkim bieganiem a nie dietą.
Też spalam tak zwaną końcówkę i staram się biegać jak najwięcej to jest jak najdłużej, żeby godzina to było minimum. I widzę efekty, powoli ale do przodu, chyba o to chodzi w gubieniu tłuszczu a nie wody. A co do reszty to staram się nie jeść słodyczy ale pozwolę sobie od czasu do czasu na 3 cząstki czekolady, bo człowiek jak za bardzo tęskni, to potem jak się rzuci.... to szkoda gadać. Do tego biały chleb na żytni z ziarnem, biały ryż, makaron na brązowe. Regularne posiłki co 3 godz. minimum 5 razy dziennie i czuje się po figurze :) Powodzenia :)
Awatar użytkownika
ŁoBoG
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 289
Rejestracja: 25 lut 2008, 09:19
Życiówka na 10k: 37:50
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Malwina88 pisze:J. Skarżyński w swojej książce napisał, że biegacza odchudza się przede wszystkim bieganiem a nie dietą
Ok Ok! Ale nie powiesz chyba, ze mozna jesc byle co, byle gdzie i byle kiedy, sama widzisz... Ty tez chcesz zrzucic trochę zbednego balastu wiec zbilansowalas (powiedzmy odpowiednio) swoja diete. Chociazby jasne pieczywo na ciemne, oczywiscie to sie chwali :D Przede wszystkim biegajac i nie tylko (uprawiajac inne sporty) chcac cos osiagnac trzeba uwazac co sie je jak i kiedy. WODA i dobrze zbilansowane wegle to priorytet i krok do lepszych efektow treningowych :D
PS. Oczywiście nie neguje słów Skarżyńskiego, bo one są troszke wyrwane z kontekstu (bez obrazy Malwina88) i umieszczone w taki sposob mozna tlumaczyc dwuznacznie ;] PZDR!
Awatar użytkownika
ultima-thule
Wyga
Wyga
Posty: 117
Rejestracja: 08 maja 2009, 23:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Dzięki :)

Jak najbardziej jestem za opcją, żeby główny nacisk położyć na ćwiczenia, a nie obcinanie kalorii. Zdecydowanie tak.
Niemniej dałam sobie wmówić, że makarony etc to samo zło w czystej postaci i teraz zupełnie nie wiem, czy jeśli zjem dwie kromki pieczywa jednego dnia a drugiego porcję makaronu, trzeciego ryż a czwartego pieczywo i kaszę to nie będzie za dużo. Ile to jest optymalnie??? Bo trochę mi się pokręciło.

Odstawiłam alkohol (w weekendy dyspensa), słodycze, tłuste, smażone etc - to podstawa i oczywistość. Co dalej oprócz biegania?
Przeciwności losu są jak kamienie, które ostrzą mój miecz - Ave Raf
Awatar użytkownika
RuN.FoR.FuN
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 30 kwie 2009, 15:43

Nieprzeczytany post

ultima-thule pisze:Odstawiłam alkohol (w weekendy dyspensa), słodycze, tłuste, smażone etc - to podstawa i oczywistość. Co dalej oprócz biegania?
I jak długo tak pociągniesz - racjonalne żywienie oraz sport i samo zejdzie.

ps. naprawdę podziwiam ludzi którzy stosują takie rzeczy jak : 50g chleba, 40 g wędliny itp. w tym przypadku życie wydaje mi się torturo a powinno być przyjemnością.
[url=http://runmania.com/rlog/?u=RuN.FoR.FuN][img]http://runmania.com/f/db4fb44b57b8434ae28620411d9fcb8d.gif[/img][/url]
Awatar użytkownika
ŁoBoG
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 289
Rejestracja: 25 lut 2008, 09:19
Życiówka na 10k: 37:50
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

ultima-thule pisze: Co dalej oprócz biegania?
Wszystkie cwiczenia na poziomie aerobowym... no i nie katuj sie tak, po prostu jedz mniej niz wczesniej. piszesz ze nie chcesz obcinac kalorii, ale juz to zrobilas przeciez, ograniczajac alko, slodycze i tluste potrawy. PZDR!
Awatar użytkownika
ultima-thule
Wyga
Wyga
Posty: 117
Rejestracja: 08 maja 2009, 23:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Kurcze, chyba nie potrafię wyartykułować tego, o co mi chodzi :D

W ostatnim czasie obcięłam kalorie bardzo - i obawa jest taka, że jeśli teraz dodam węgle do przytyję zamiast schudnąć.

No ok, to jakaś obsesja jest chyba.
Po prostu będę biegać do cholery i juz
Przeciwności losu są jak kamienie, które ostrzą mój miecz - Ave Raf
Awatar użytkownika
jaackaal
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 12 lut 2009, 15:31
Życiówka na 10k: 00:52:04
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa/Wyszków

Nieprzeczytany post

Wystarczy aktywnie spędzać czas, (rowerek bieganie basen fitness... itp.) jeść małe porcje a często a kolację 3-4 godziny przed snem i ograniczyć słodycze (ale nie całkiem zrezygnować) pić dużo wody i napojów niegazowanych i nie jadać w fast foodach a poza tym cieszyć się z życia a nie jak tu ktoś wcześniej powiedział torturować... :)
Awatar użytkownika
ŁoBoG
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 289
Rejestracja: 25 lut 2008, 09:19
Życiówka na 10k: 37:50
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

ultima-thule pisze: W ostatnim czasie obcięłam kalorie bardzo - i obawa jest taka, że jeśli teraz dodam węgle do przytyję zamiast schudnąć.
Ok ok ale nie mozesz rezygnowac calkiem weglowodanow, one sa potrzebne... Jak to sie mowi: tluszcz sapla sie w ogniu weglowodanow. Jedz rozwaznie, ale nie katuj sie i tak jak kolega wyzej napisał aktywnie spedzaj czas. POWODZONKA :D
Awatar użytkownika
RobertD
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 979
Rejestracja: 17 cze 2001, 11:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Bla bla bla. A ja znowu powiem to samo. Z kilogramów powyżej końcówki wzrostu łatwo się schodzi. Potem już trzeba odpowiedniej dyscypliny. Dlaczego "nie torturuj się"? Bez tortury nie ma efektów. Bieganie jest takie sobie jeśli chodzi o spalanie tłuszczu - spala go od około 40 minuty wysiłku. Ponieważ niewielu stać na bieg powyżej godziny dziennie, to samo bieganie nie wystarcza. A ja próbuje tak - skromne śniadanie, na obiad zupa bez ziemniaków, skromna kolacja, po kolacji sałata+pomidory itp. Do tego bieg + gimnastyka i jeszcze 4h rower. I jeszcze do tego mieszanka na spalanie tłuszczu (nie powiem jaka, żeby nie reklamować, ale zwykła z hipermarketu). Taki eksperyment tylko 2 dni w tygodniu. Reszta tygodnia normalnie. Dzięki temu wreszcie są jakieś efekty. Bez tego waga stała w miejscu. Kto by chciał spalać tłuszcz przez 2 lata?
Awatar użytkownika
ultima-thule
Wyga
Wyga
Posty: 117
Rejestracja: 08 maja 2009, 23:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Robert - ostro :D
Masz rację moim zdaniem. Dłuuuugo już próbuję się rozprawić z tą końcówką i idzie mi z tym marnie.
Dwa takie dni w tygodniu są do wytrzymania. Robisz je jeden po drugim czy przerwę pomiędzy?
Przeciwności losu są jak kamienie, które ostrzą mój miecz - Ave Raf
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

ulthima - a ile km biegasz tygodniowo ??

na moim przykładzie: maj 2008 - 93kg maj 2009 - 81kg (w porywach do 80kg ;-))
Diet specjalnych nie stosowałem - jedynie ok 35 km/tydzień i porzuciłem wszelkie kaloryczne napoje (słodzone) przerzuciłem się na cole light ;-) bo bez coli żyć nie umiem. ;-) no odstawiłem śmieci - Chipsy które kiedyś (i nadal) uwielbiałem ;-) (kiedyś jadłem paczkę / 2 tygodnie.. teraz pewnie 1 / 3 miesiące) ;-)

Węgle przy bieganiu są konieczne... możesz ograniczać wszystko inne (czytaj smażone mięsko, masło, oliwę) ale worek kaszy albo ryżu dziennie trzeba wmłócić. - sprawa jest prosta ... węgle i tak nie zamienią się u osoby trenującej w tłuszcz... tylko w glikogen... - a ten zostanie zmagazynowany w mięśniach i będzie tam gotowy do następnego treningu... bez tego w ogóle nie pobiegasz za daleko ;-)

Niestety jedyna racjonalna dieta dla biegacza.. to: dość dużo węgli (kasza, ryż, makaron) i reszta racjonalnie, - czyli ogólnie "mniej żreć" ;-)

a picie wody mineralnej niegazowanej zamiast czegoś słodkiego to też przydatna umiejętność która dziennie pozwala ci "zaoszczędzić" 200-300 kcal
Szymon
Obrazek
Awatar użytkownika
ultima-thule
Wyga
Wyga
Posty: 117
Rejestracja: 08 maja 2009, 23:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Jestem totalnym żółtodziobem jeśli chodzi o bieganie, bo jednorazowo przebiegnę maks 5 km, 4 razy w tyg. Powoli zwiększam dystans - jestem dopiero na początku przygody z bieganiem :) Wcześniejsze kg zrzucilam metodą "mniej żreć - więcej się ruszać", przy tym trwało to bardzo długo ale bez powtórnego tycia poza 2-3 kg, ktore znowu żmudną pracą zrzucałam.
Nie piję napojów gazowanych, nie jem chipsów, staram się nie jeść słodyczy, jem głownie nabiał w postaci chudego sera białego, serkow, jogurtów, otręby, warzywa, mięso pieczone w folii. Ostatnio dorzucilam musli, pieczywo i żółty ser, makaron. Dziś - kaszę jaglaną. Piję 1,5 l wody niegazowanej dziennie, do tego kawa i herbata, więc tu raczej jest ok.
Przeciwności losu są jak kamienie, które ostrzą mój miecz - Ave Raf
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

no to odżywiasz się dobrze ;-) przy bieganiu też trzeba po prostu cierpliwości... 5km przy twojej wadze to "tylko" 300- 400 kcal spalonych... nie jest źle ;-) tygodniowo wyjdzie ci 1500 ;-) a za 5 tygodni cały i prawdziwy kilogram TŁUSZCZU...

- jeśli mogę wtrącić "radę" treningową ;-) to nie wydłużaj wszystkich biegów od razu... - wydłużaj najpierw jeden (najlepiej pewnie niedzielny/sobotni) - o 5 minut co tydzień... ;-) jak dojdziesz do jak dojdziesz do godzinki... to wtedy możesz powoli podnosić długość pozostałych treningów i tego niedzielnego też ;-) ale wszystko bardzo stopniowo i spokojnie.. jak po 3 tygodniach takiego "wydłużania" czujesz się zmęczona... to na 1 tydzień wracasz 2 tygodnie z intensywnością i od następnego tygodnia znowu wydłużasz ;-)

takie ot - kroczki skoczki do lepszej kondycji. ;-)
Szymon
Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ