30 minut przełamane :) Co dalej?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 31 paź 2008, 00:13
witajcie.
Pozwolicie moi drodzy, że się przedstawię. Nie jest to mój pierwszy post tutaj - ale pierwszy jako biegacza.
Mam 29 lat i tryb życia osiadły niczym australijski leniwiec. (czyt. jestem przedstawicielem handlowym - czyli najdłuższa droga jaką pokonywałem w trakcie dnia to dystans dom - samochód)
Ponieważ zawsze lubiłem biegać (tylko jakoś nie mogłem się zebrać) postanowiłem po lekturze biegaj.pl wziąć się za siebie.
Zaczynałem pd koniec września oczywiście wg planu 10 tyg. Początki były straszne - moje rachityczne nóżki musiały dźwigać 104 kg cielska, co za tym idzie przebiegnięcie 2 minut bez zadyszki (czyt wypluwania płuc) leżało w sferze marzeń.
Dziś jest ciut lepiej - wskazówka na wadze zatrzymuje się przed 93 kg - co nie ukrywam cieszy mnie wielce.
Do treningów od początku przykładałem się jak należy. Na początku biegałem 3 a nie 4 razy w tygodniu, ale nie odpuszczałem. Potem dodałem jeszcze jeden dzień i biegało mi się całkiem fajnie. Trapiony przeziębieniami i drobnymi kontuzjami musiałem jednak z czasem odpuścić (łącznie chyba 3 tygodnie)
Ale do rzeczy. Tak jak było napisane w opisie planu stosowałem powtórki tygodni jeśli po ich zakończeniu czułem zmęczenie. Teraz wiem, że to był cykor albo resztki lenia. Po czym wnoszę, a no po tym, że przed ostatnią kontuzją (2 tyg temu) zakończyłem na tygodniu 3x 8b+2m.
I dziś (właściwie wczoraj) poszedłem na lekką przebieżkę celem pobudzenia organizmu i przygotowania go do powrotu na trasy.
Założenie pierwotne było takie: przebiegnij się chłopie ze 3 x po 5 minut i do domku. Życie jednak potoczyło się innaczej. Przebiegłem 10 minut - stwierdziłem że dobiję do 15, jak zerknąłem na stoper okazało się że minęły już 22 m. ponieważ czułem się całkiem ok. szarpnąłem się na te magiczne 30 minut. I kurcze przebiegłem mało tego - nie byłem po tym umierający.....
Po pewnym czasie poczułem coś w klatce - nie żeby jakiś ostry ból za mostkiem czy coś w tym stylu, ale coś czułem. Nie wiem czy to pompa czy może po prostu mięśnie (o ile można je tak nazwać) klatki.
No i tu pytanie do Was: Co robić? Czy biegać sobie spokojnie te 30 minutówki i jeśli tak to co dalej? (nie śmię porywać się na maraton w 2009 ale połówkę i kilka dyszek bym trachnął)
Czy może dobiegać ten 10 tygodniowy plan do końca???
Pozdrawiam, czekam na odpowiedzi i oficjalnie witam w klubie biegacza
p.s.
wybaczcie długość i miernotę stylistyczną tego elaboratu, ale (jak zauważyłem u niektórych z was również) od tego całego biegania jakoś ze spaniem u mnie na bakier.
Pozwolicie moi drodzy, że się przedstawię. Nie jest to mój pierwszy post tutaj - ale pierwszy jako biegacza.
Mam 29 lat i tryb życia osiadły niczym australijski leniwiec. (czyt. jestem przedstawicielem handlowym - czyli najdłuższa droga jaką pokonywałem w trakcie dnia to dystans dom - samochód)
Ponieważ zawsze lubiłem biegać (tylko jakoś nie mogłem się zebrać) postanowiłem po lekturze biegaj.pl wziąć się za siebie.
Zaczynałem pd koniec września oczywiście wg planu 10 tyg. Początki były straszne - moje rachityczne nóżki musiały dźwigać 104 kg cielska, co za tym idzie przebiegnięcie 2 minut bez zadyszki (czyt wypluwania płuc) leżało w sferze marzeń.
Dziś jest ciut lepiej - wskazówka na wadze zatrzymuje się przed 93 kg - co nie ukrywam cieszy mnie wielce.
Do treningów od początku przykładałem się jak należy. Na początku biegałem 3 a nie 4 razy w tygodniu, ale nie odpuszczałem. Potem dodałem jeszcze jeden dzień i biegało mi się całkiem fajnie. Trapiony przeziębieniami i drobnymi kontuzjami musiałem jednak z czasem odpuścić (łącznie chyba 3 tygodnie)
Ale do rzeczy. Tak jak było napisane w opisie planu stosowałem powtórki tygodni jeśli po ich zakończeniu czułem zmęczenie. Teraz wiem, że to był cykor albo resztki lenia. Po czym wnoszę, a no po tym, że przed ostatnią kontuzją (2 tyg temu) zakończyłem na tygodniu 3x 8b+2m.
I dziś (właściwie wczoraj) poszedłem na lekką przebieżkę celem pobudzenia organizmu i przygotowania go do powrotu na trasy.
Założenie pierwotne było takie: przebiegnij się chłopie ze 3 x po 5 minut i do domku. Życie jednak potoczyło się innaczej. Przebiegłem 10 minut - stwierdziłem że dobiję do 15, jak zerknąłem na stoper okazało się że minęły już 22 m. ponieważ czułem się całkiem ok. szarpnąłem się na te magiczne 30 minut. I kurcze przebiegłem mało tego - nie byłem po tym umierający.....
Po pewnym czasie poczułem coś w klatce - nie żeby jakiś ostry ból za mostkiem czy coś w tym stylu, ale coś czułem. Nie wiem czy to pompa czy może po prostu mięśnie (o ile można je tak nazwać) klatki.
No i tu pytanie do Was: Co robić? Czy biegać sobie spokojnie te 30 minutówki i jeśli tak to co dalej? (nie śmię porywać się na maraton w 2009 ale połówkę i kilka dyszek bym trachnął)
Czy może dobiegać ten 10 tygodniowy plan do końca???
Pozdrawiam, czekam na odpowiedzi i oficjalnie witam w klubie biegacza
p.s.
wybaczcie długość i miernotę stylistyczną tego elaboratu, ale (jak zauważyłem u niektórych z was również) od tego całego biegania jakoś ze spaniem u mnie na bakier.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Witamy kolejnego zarażonego bieganiem. Gratulacje za te pół godziny i za wytrwałość w realizacji planu.
Jaką miałeś kontuzję? Przy takiej wadze musisz uważać na stawy bo łatwo je przeciążyć. No i ten ból w klacie. Ciężko poradzić co masz teraz robić, bo nie wszystko dokładnie opisałeś (a nie chcę Cię mieć na sumieniu ).
Skoro przebiegłeś30' to już nie ma sensu wracać się do planu 10-tyg.
Jeżeli taką frajdę dało Ci te pół godziny biegu to zrób sobie 1-2 dni przerwy i pójdź pobiegać na 20'. Jeżeli będzie ok to, sobie biegaj tak 3x w tygodniu i dodawaj po parę minut co tydzień. Raz w tygodniu możesz pobiegać dłużej (zamiast 20' zrób se 25-30' na koniec tygodnia, gdy po tym treningu będzie 2 dni wolnego).
Piszę te czasy ostrożnie, bo tak jak pisałem, nie wiem za dużo o Tobie i lepiej biegać mniej, ale za to bez przerw na leczenie kontuzji. No i ta klata... Jak za mostkiem to może to być serce i lepiej z tym pójść na badania. Nawet jak Ci się to już nie odezwie następnym razem to wcale nie musi oznaczać, że jest wszystko ok.
No i... powodzenia.
Jaką miałeś kontuzję? Przy takiej wadze musisz uważać na stawy bo łatwo je przeciążyć. No i ten ból w klacie. Ciężko poradzić co masz teraz robić, bo nie wszystko dokładnie opisałeś (a nie chcę Cię mieć na sumieniu ).
Skoro przebiegłeś30' to już nie ma sensu wracać się do planu 10-tyg.
Jeżeli taką frajdę dało Ci te pół godziny biegu to zrób sobie 1-2 dni przerwy i pójdź pobiegać na 20'. Jeżeli będzie ok to, sobie biegaj tak 3x w tygodniu i dodawaj po parę minut co tydzień. Raz w tygodniu możesz pobiegać dłużej (zamiast 20' zrób se 25-30' na koniec tygodnia, gdy po tym treningu będzie 2 dni wolnego).
Piszę te czasy ostrożnie, bo tak jak pisałem, nie wiem za dużo o Tobie i lepiej biegać mniej, ale za to bez przerw na leczenie kontuzji. No i ta klata... Jak za mostkiem to może to być serce i lepiej z tym pójść na badania. Nawet jak Ci się to już nie odezwie następnym razem to wcale nie musi oznaczać, że jest wszystko ok.
No i... powodzenia.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 31 paź 2008, 00:13
dzięki bartess za odpowiedz.
Od jakiegoś czasu śledzę już wasz wątek dot. maratonu 2009 (ale chyba za mientki jeszcze jestem)
Co do biegania i kontuzji, to latam sobie niestety po chodnikach głównie (w mojej miejskiej dżungli) i co za tym idzie - czasami się odzywają kolana - ale wydaje mi się, że już nauczyłem się przeczuwać zbliżające się urazy i oszczędzać podejrzaną kończynę
Pozostaje mi tylko wierzyć, że przy dalszym bieganiu jeszcze troszkę sadełka spadnie i tym samym odciąży moje biedne kolana.
A co do dalszego planu, to chyba pójdę za Twoją radą i pobiegam chwilę tak między 20 a 30' a później znajdę w kalendarzu 10km niedaleko mnie i wezmę się za plan na 10km.
pzdrwm
ruli
Od jakiegoś czasu śledzę już wasz wątek dot. maratonu 2009 (ale chyba za mientki jeszcze jestem)
Co do biegania i kontuzji, to latam sobie niestety po chodnikach głównie (w mojej miejskiej dżungli) i co za tym idzie - czasami się odzywają kolana - ale wydaje mi się, że już nauczyłem się przeczuwać zbliżające się urazy i oszczędzać podejrzaną kończynę
Pozostaje mi tylko wierzyć, że przy dalszym bieganiu jeszcze troszkę sadełka spadnie i tym samym odciąży moje biedne kolana.
A co do dalszego planu, to chyba pójdę za Twoją radą i pobiegam chwilę tak między 20 a 30' a później znajdę w kalendarzu 10km niedaleko mnie i wezmę się za plan na 10km.
pzdrwm
ruli
- Atlantyda
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 26 lis 2007, 20:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Żywiec
Witajruli pisze:dzięki bartess za odpowiedz.
Od jakiegoś czasu śledzę już wasz wątek dot. maratonu 2009 (ale chyba za mientki jeszcze jestem)
pzdrwm
ruli
Tak jak radził kolega, zbadaj się. No i śmigaj. Nawet jak odwalisz kitę, to uczcimy cię minutą ciszy
Pozdrawiam. Atlantyda
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 31 paź 2008, 00:13
hehe dobre i to, a i właśnie mi się przypomniało że większość męskiej części mojej rodziny wymarła w okolicach 40 roku życia na serce. Mam nadzieję, że to dlatego że nie biegali a nie dlatego że biegali......Atlantyda pisze: No i śmigaj. Nawet jak odwalisz kitę, to uczcimy cię minutą ciszy
Tak czy siak, parę lat jeszcze zostało, ale cały czas żywię nadzieję, że przełamię ten pechowy ciąg.....
trzymajcie kciuki (jeśli długo nie będę pisał to trzymam za słowo odnośnie tej minuty ciszy)
pzdrwm
ruli
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
kolego z taka waga to lepiej rady lekarza zasięgnać niz rzucać się do tak ostrego treningu, podstawa to zbadanie serca i czy wogole jest sie zdolnym do biegów, ekg echo serca i badania ogolne, zaczynanie biegana bez tego typu badan jest lekkomyslne, ile sie slyszy o sportowach ktorzy nagle zmarli podczas meczu czy maratonu bo nie chialo im sie zasiegnac rady lekarskiej? tym bardziej jesli ktos ma rodzine
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Czyli ci co nie mieli rodziny, to mają się nie badać? Badanie to oczywiście pożyteczna rzecz, nikomu nie zaszkodzi, ale Piter, nie ma co siać paniki. Przypadków śmierci w czasie biegu czy treningu jest kilkanaście w ciągu całego roku, w skali świata, i są po prostu nagłaśniane przez media, dlatego wydaje się, że to jakaś czarna seria. Ale np. w Polsce to pamiętam śmierć jakiegoś dziecka w czasie biegu przełajowego, a poza tym - mimo setek imprez rocznie - nikt jeszcze nie zszedł, więc Ruli ma statystycznie spore szanse na przetrwanie co najmniej kilku lat.
Większym problemem mogą być stawy w związku z dużą wagą, dlatego trzeba ostrożnie, do tego wzmacniać mięśnie, generalnie - dmuchać i chuchać na siebie.
Jest jednak dla ciebie szansa Ruli ; )
Większym problemem mogą być stawy w związku z dużą wagą, dlatego trzeba ostrożnie, do tego wzmacniać mięśnie, generalnie - dmuchać i chuchać na siebie.
Jest jednak dla ciebie szansa Ruli ; )
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Stary, biegaj ale rozważnie, też miałem (mam) dużą nadwagę, moim zdaniem nic tak nie wzmacnia stawów jak systematyczność. Rób wybiegania tak do godziny, potem, czyli jak zbijesz trochę wagę, możesz biegac dłużej (znam to z autopsji). Rekodru świata nie pobijesz ale swoje życiówki będziesz robil. Powodzenia i trzymaj się!
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
no paniki nie ma co siać ale idź powiedz tym rodzicom co stracili dziecko albo tym żonom co stracili mężów ze nie ma co siac paniki, wszystko się wydaje że dotyczy inych a nie mnie, a takie badanie to razem moze godzinka a jak się ma to do straconego życia?Nagor pisze:Czyli ci co nie mieli rodziny, to mają się nie badać? Badanie to oczywiście pożyteczna rzecz, nikomu nie zaszkodzi, ale Piter, nie ma co siać paniki. Przypadków śmierci w czasie biegu czy treningu jest kilkanaście w ciągu całego roku, w skali świata, i są po prostu nagłaśniane przez media, dlatego wydaje się, że to jakaś czarna seria. Ale np. w Polsce to pamiętam śmierć jakiegoś dziecka w czasie biegu przełajowego, a poza tym - mimo setek imprez rocznie - nikt jeszcze nie zszedł, więc Ruli ma statystycznie spore szanse na przetrwanie co najmniej kilku lat.
Większym problemem mogą być stawy w związku z dużą wagą, dlatego trzeba ostrożnie, do tego wzmacniać mięśnie, generalnie - dmuchać i chuchać na siebie.
Jest jednak dla ciebie szansa Ruli ; )
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 26 sty 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mazowsze
No jasne, że badania są wskazane (dla świętego spokoju) ale nie przesadzajmy z tą wagą 90 kilo to ja np. ważyłem w czasach szczytowej formy w wojsku, gdy biegałem tygodniowo ok. 70-100 km. Ważne jest aby pamiętać o tym ile się waży i stopniowo intensyfikować trening (tak się mi wydaje - biegowemu rebornowi).piter82 pisze:kolego z taka waga to lepiej rady lekarza zasięgnać niz rzucać się do tak ostrego treningu, podstawa to zbadanie serca i czy wogole jest sie zdolnym do biegów,...
Ale pikawkę warto zbadać, tym bardziej, że robotę masz stresującą
_____________________
Manfred von Lubenau
Manfred von Lubenau
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 31 paź 2008, 00:13
siemka
Chciałem wszystkich poinformować iż plotki o mojej śmierci były mocno przesadzone
Jestem, żyję, ba biegam nawet....
No ale do rzeczy. Nic się w moim podejściu nie zmieniło. STW. Oczywiście zmieniły się dystanse, jest progres, a pikawka chyba się poddała i już jest spokój - w sensie chodzi jak szwajcarski zegarek.
Co do biegania i planowanych startów to wpisałem się już na IVPMW - trenuje wedug swojego planu. Nie jestem może wybitnym znawcą teorii ale chyba zaczynam poznawać swoje ciało w materii biegowej i coś tam sobie naskrobałem. 4 treningi w tygodniu, oczywiście w tym jedno dłuższe wybieganie. W najmoocniejszym tygodniu wychodzi mi ok 45 km.
I dzisiaj na ten przykład była dyszka, w lichym tempie, bo zajeła mi 68 minut, ale przeciez nie o tmpo tu chodzi - przynajmniej na razie.
Ale co ja wam będę, jak kto chce zobaczyć to proszę bardzo:
http://www.trimbleoutdoors.com/ViewTrip ... pId=337705#
(będę wdzięczny za info, czy cokolwiek widać i czy ta stronka was wpuści - biegam z gpsem a to strona producenta softu)
I biegało się dziś fajnie, oprócz tego, że przez wiatr piździło jak w kielcach na dworcu.... a jeszcze coś, pomyślałem sobie że fajnie y było znaleźć jakąś górkę do podbiegów..... i se kuffa znalazłem - 1200 m długości i ponad 50 wysokości - jak tak dalej pójdzie to częściej niż na bieganie.pl będę zaglądał na napieraj.pl
Pozwolicie, że w tym wątku będę czasami pisał o moim bieganku - takie chwalenie się mnie motywuje.
Tak więc pozdrawiam was serdelecznie i proszę o weryfikację linku podanego powyżej.
pzdrwm
ruli
Chciałem wszystkich poinformować iż plotki o mojej śmierci były mocno przesadzone
Jestem, żyję, ba biegam nawet....
No ale do rzeczy. Nic się w moim podejściu nie zmieniło. STW. Oczywiście zmieniły się dystanse, jest progres, a pikawka chyba się poddała i już jest spokój - w sensie chodzi jak szwajcarski zegarek.
Co do biegania i planowanych startów to wpisałem się już na IVPMW - trenuje wedug swojego planu. Nie jestem może wybitnym znawcą teorii ale chyba zaczynam poznawać swoje ciało w materii biegowej i coś tam sobie naskrobałem. 4 treningi w tygodniu, oczywiście w tym jedno dłuższe wybieganie. W najmoocniejszym tygodniu wychodzi mi ok 45 km.
I dzisiaj na ten przykład była dyszka, w lichym tempie, bo zajeła mi 68 minut, ale przeciez nie o tmpo tu chodzi - przynajmniej na razie.
Ale co ja wam będę, jak kto chce zobaczyć to proszę bardzo:
http://www.trimbleoutdoors.com/ViewTrip ... pId=337705#
(będę wdzięczny za info, czy cokolwiek widać i czy ta stronka was wpuści - biegam z gpsem a to strona producenta softu)
I biegało się dziś fajnie, oprócz tego, że przez wiatr piździło jak w kielcach na dworcu.... a jeszcze coś, pomyślałem sobie że fajnie y było znaleźć jakąś górkę do podbiegów..... i se kuffa znalazłem - 1200 m długości i ponad 50 wysokości - jak tak dalej pójdzie to częściej niż na bieganie.pl będę zaglądał na napieraj.pl
Pozwolicie, że w tym wątku będę czasami pisał o moim bieganku - takie chwalenie się mnie motywuje.
Tak więc pozdrawiam was serdelecznie i proszę o weryfikację linku podanego powyżej.
pzdrwm
ruli
e tam stresującą, uwierz mi, że jestem takim typem, że nie wiem co to stresLubenau pisze: Ale pikawkę warto zbadać, tym bardziej, że robotę masz stresującą
-
- Stary Wyga
- Posty: 205
- Rejestracja: 11 maja 2006, 23:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia Dąbrowa
Gratulacje a chwal się do woli. Chyba wszystkim pomaga dzielenie się swoimi sukcesami z resztą wariatów...ym...zapaleńców
pozdrawiam
pozdrawiam
[url=http://runmania.com/rlog/?u=elendil1985][img]http://runmania.com/f/a0c3688d1943badea960989bf40d702b.gif[/img][/url]
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 31 paź 2008, 00:13
No kurka, dopiero dziś doceniłem, co znaczy dłuższe bieganko z towarzystwem.
Jakoś tak czas szybciej leci.... godzinka jak z bicza strzelił.
Tak więc godzinka znów pękła, a dokładnie 66 minut i w tym czasie 9,2 km. Wiem, że tempo niezbyt imponujące bo 7:15/km - ale kolega, który mi towarzyszy biegł po raz pierwszy po kilkuletniej przerwie.
Ale i tak było gitnie.
Coraz bardziej zaczynam wierzyć w ten półmaraton.
A jakby ktoś chciał zobaczyć gdzie hulam - to proszzzz....
http://www.trimbleoutdoors.com/ViewTrip ... pId=339627
BTW: Jeśli ktoś z braci biegającej używa BlackBerrego z gps'em to służę fajnym darmowym programikiem zapisującym dokładnie przebieg biegu.
pozdrawiam
ruli
Jakoś tak czas szybciej leci.... godzinka jak z bicza strzelił.
Tak więc godzinka znów pękła, a dokładnie 66 minut i w tym czasie 9,2 km. Wiem, że tempo niezbyt imponujące bo 7:15/km - ale kolega, który mi towarzyszy biegł po raz pierwszy po kilkuletniej przerwie.
Ale i tak było gitnie.
Coraz bardziej zaczynam wierzyć w ten półmaraton.
A jakby ktoś chciał zobaczyć gdzie hulam - to proszzzz....
http://www.trimbleoutdoors.com/ViewTrip ... pId=339627
BTW: Jeśli ktoś z braci biegającej używa BlackBerrego z gps'em to służę fajnym darmowym programikiem zapisującym dokładnie przebieg biegu.
pozdrawiam
ruli