
Po drugie: stalo sie, dzisiaj pierwszy bieg.
Po trzecie musze sie podzielic swoimi uwagami na forum, bo...nie mam z kim:(
Po 2 latach kompletnego nierobstwa wzielam sie w garsc. Nawet nie wiecie jak mi bylo ciezko! Przebieglam niecale 2 km. I chyba tylko iPod uratowal mnie przed kapitulacja! Do tego zimne powietrze, nie wiem czy nie przesadzilam z tempem, ale staralam sie raczej truchtem. Po powrocie bolaly mnie drogi oddechowe, mimo oddychania przez nos.
Dlatego mam pytanie. Czy to normalne, ze po biegu, juz w domu, bylo mi slabo, a momentami mialam prawie "mroczki" przed oczami? Naprawde byl to krotki trening, raczej przebiezka, 1,8 km.
Takie cos przydarzylo mi sie RAZ w zyciu na treningu silowym, ale wtedy bralam sporo na nogi i uzywajac kolokwializmu: "zeszlam" po wstaniu z maszyny.
I druga uwaga. Dotyczaca ludzi. Nie przypuszczalam, ze beda patrzec na mnie jak na dziwolaga. Zawsze trenowalam w klubach i nikogo nie dziwily "pot, krew i lzy"

No to dziekuje
