Mieszkam w Rybniku, obecnie mam 176cm, 95kg, 31 lat i dużo zapału. Zaledwie 5 tygodni temu ważyłem 105kg, 10kg zrzuciłem przy pomocy diety zasugerowanej przez Tima Ferrisa. Jeśli ktoś nie zna, to wygląda ona tak, że przez 6 dni w tygodniu je się ciągle to samo - chude mięsko z grilla+fasolę+zieleninę, a w 1 dniu można sobie pozwolić na jedzenie wszystkiego, w dodatku w dowolnych ilościach. Osobiście preferuję pierś z kurczaka lub indyka z grilla, ewentualnie samo białko z 4-5 jajek wrzucone na teflon, czerwoną fasolę z puszki i szpinak lub brokuły z mikrofalówki (czasem jakiś ogórek/pomidor). Do picia woda, herbata bez cukru (akurat tej trucizny nie używam z dobre 10 lat), dietetyczne napoje. Da się na tym przeżyć i, co najważniejsze, to działa. Minęło 5 tygodni, dużo lepiej się czuję, zmieniłem spodnie na rozmiar (2 cale) mniejsze, jest dobrze

Kilka dni temu znalazłem stronkę bieganie.pl i postanowiłem iść właśnie w stronę biegania. Nigdy tego nie robiłem, nawet za młodu. Przyczyna była jedna - chodziłem do klasy sportowej, miałem treningi judo zamiast wychowania fizycznego. Naczytałem się historii ludzi, którzy zaczynali bieganie od podobnego do mojego "poziomu" i postanowiłem spróbować. Wczoraj odwiedziłem sklep Decathlon w Gliwicach, w nim zaopatrzyłem się w odpowiedni sprzęt. Wszystko kupiłem marki Kalenji i muszę przyznać, że po pierwszym "bieganiu" jestem zadowolony z wyboru. Początkowo miałem zamiar kupić buty NB, na które jest rabat 50%, jednak poległy przy samej przymiarce - jak dla mnie totalnie niewygodne. Tak więc mam Kalenji Kiprun 1000 (wiem, jestem trochę zbyt ciężki, jednak o tym dowiedziałem się dopiero w domu, oczywiście z bieganie.pl). Nie mam porównania do innych butów, jednak sama jakość amortyzacji wydaje mi się być bardzo dobra. Nie czułem żadnych kamieni na leśnych ścieżkach, nie mam również żadnych skutków ubocznych jeśli chodzi o stawy. Koszulka/bluza/wiatrówka/czapka/rękawiczki/skarpety rewelacja - żadnego potu podczas biegania, a mam silną tendencję do pocenia się przy nawet najmniejszym wysiłku. Pulsometr do wymiany, model za około 60 zeta w Decathlonie jest jak dla mnie zbyt prosty, ale działa i ma podstawowe funkcje.
Dziś pierwszy raz pojechałem do lasu zacząć plan 10-cio tygodniowy. Niestety nie jestem w stanie biec dłużej niż 1:30, puls skacze na ponad 180 i wydaje mi się, że umieram. Zrobiłem jednak 5 serii 1:30b/4:30m, później maszerowałem jeszcze przez 20 minut przy pulsie 130-140 i żyję. Z samym marszem, nawet stosunkowo długim, nie mam problemów. Przy wspomnianym pulsie czuję się bardzo komfortowo i myślę tylko o spalonym tłuszczu. Tak czy inaczej planuję przejść na program Pumy, zobaczymy jak to będzie

Gdyby ktoś z Rybnika chciał zacząć biegać, proszę o kontakt, razem będzie raźniej

Trzymajcie za mnie kciuki! Co jakiś czas napiszę o postępach

Pozdrowienia!