RYTM ODDECHU - VADEMECUM POCZĄTKUJĄCEGO
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Spokojny początek,dobrze rozłożone siły i MOCNA KOŃCÓWKA. Sex ma wiele wspólnego z bieganiem długodystansowym. No i SPRZET odgrywa niebagatelną rolę. Bieganie jest chyba bardziej kontuzjogenne,ale kto wie jak to jest u zawodowych tych no wiecie....
- grubcio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1072
- Rejestracja: 21 mar 2002, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wawa - bielany
ciekawe czy prof Lew Starowicz tu zagląda...
Fredzio. Proszę! Nie podszywaj się pod prof Starowicza i nie dawaj seksporad "początkującym":)
Fredzio. Proszę! Nie podszywaj się pod prof Starowicza i nie dawaj seksporad "początkującym":)
Mój awatar ziewa.
Shi Long kuang
Shi Long kuang
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 28 maja 2003, 00:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zaglądam zaglądam.
Rytm to podstawa.
Rytm to podstawa.
- caryca
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 948
- Rejestracja: 23 lip 2001, 17:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: dania/warszawa
- Kontakt:
hihi
uderz w stol a nozyce....hehehe
uderz w stol a nozyce....hehehe
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 275
- Rejestracja: 07 maja 2003, 14:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kielce
the point is
że dyskusja robi sie coraz bardziej akademicka (pomijajac wątek prokreacji - choć może tym bardziej) i kojarzy mi się z budowlańcem deliberujacym o kątach nachylenia i potencjalnej sile odrzutu młotka w trakcie wbijania gwoździa w deskę.
wiadomo, do cholery (taka choroba), że trzeba uważać na palce, ale bez przesady...
że dyskusja robi sie coraz bardziej akademicka (pomijajac wątek prokreacji - choć może tym bardziej) i kojarzy mi się z budowlańcem deliberujacym o kątach nachylenia i potencjalnej sile odrzutu młotka w trakcie wbijania gwoździa w deskę.
wiadomo, do cholery (taka choroba), że trzeba uważać na palce, ale bez przesady...
[i]The things you own end up owning you.[/i]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 275
- Rejestracja: 07 maja 2003, 14:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kielce
jeden z postów (do innego tematu chyba) słusznie zauważył, że najważniejsze przy oddychaniu to spełnienie warunku:
ilość wdechów=ilość wydechów
jak się dlużej zastanowić to nie ma siły, żeby było inaczej. objętościowo znaczy się...
ilość wdechów=ilość wydechów
jak się dlużej zastanowić to nie ma siły, żeby było inaczej. objętościowo znaczy się...
[i]The things you own end up owning you.[/i]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 275
- Rejestracja: 07 maja 2003, 14:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kielce
był kiedyś taki kawał-zagadka dla przedszkolaków:
co waży więcej, kilogram pierza czy kilogram żelaza?
ale tak na poważnie to masz rację, romek.
owszem, ważny jest "świadomy" oddech i jego pewne wyćwiczenie ale bez przesady...
każdy jest inny i indywidualnie powinien dopasować sobie tempo/rytm z oddychaniem.
co waży więcej, kilogram pierza czy kilogram żelaza?
ale tak na poważnie to masz rację, romek.
owszem, ważny jest "świadomy" oddech i jego pewne wyćwiczenie ale bez przesady...
każdy jest inny i indywidualnie powinien dopasować sobie tempo/rytm z oddychaniem.
[i]The things you own end up owning you.[/i]
- Mikael
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 29 sty 2003, 09:09
Cóż, muszę przyznać, że początkowo propozycja Fredzia co do liczenia oddechów w proporcji do robionych kroków, wydał mi się trochę bezsensowna.
Ale oddałem się głębokiej refleksji
i przypomniałem sobie swoje najbardziej początkowe początki. Zawsze wtedy zastanawiałem się jak powinienem oddychać i biegając starałem się ten rytm trzymać (przynajmniej początkowo). Tak więc też liczyłem te swoje kroki! i to mi pomagało, choć później to organizm sam regulował sobie co i jak. I tak jest teraz (zazwyczaj, bo czasem sobie sam reguluję).
Mam jednak jedno zastrzeżenie wypływające z moich dostrzeżeń: początkujący zazwyczaj truchta, robi małe kroczki, ale dosyć częste. W tym układzie oddychanie 2/2 jest dosyć uciążliwe, bo zbyt częste i zaczyna przypominać hiperwentylacę płuc
Lepsze wydaje się pewne wydłużenie 3/3, 4/4 lub 3/4 (4/3).
To tyle :uuusmiech:
Ale oddałem się głębokiej refleksji

Mam jednak jedno zastrzeżenie wypływające z moich dostrzeżeń: początkujący zazwyczaj truchta, robi małe kroczki, ale dosyć częste. W tym układzie oddychanie 2/2 jest dosyć uciążliwe, bo zbyt częste i zaczyna przypominać hiperwentylacę płuc

Lepsze wydaje się pewne wydłużenie 3/3, 4/4 lub 3/4 (4/3).
To tyle :uuusmiech:
Któż jak Bóg!
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jak ktoś kto nigdy nie biegał, nie jest w stanie przebiec więcej niz 200 m a potem biegnąc 2x2 przebiega 500 m to chyba wymowa jest oczywista. Po kilku razach sobie oddech wyreguluje jak mu się będzie podobało. Ten bieg 2x2 dla początkującego ma chyba efekt koncentracyjny - według mnie biegacz (tak było z moja koleżanką) koncentruje się na oddychaniu a nie na tym, że się męczy. To prawopodobnie jest związane z tym, że ludzie nie od razu zdają sobie sprawę z tego że powinni się meczyć i nie rozumieją, ze jak się męczą to to jest dobre i normalne i od razu stają. Moja kolezanka to w dodatku taka trochę lalunia - która prawdopodobnie spocenie się uważa za niewłaściwe więc jak nawet nastawi się na sport ale czuje że zaczyna się pocić to staje - no bo prezciez jej "nie wypada" się spocić. A jak jej mówię - słuchaj - biegniemy równo, ja będę teraz głośno oddychał a ty oddychaj razem ze mną tym samym tempem - to ona się skupia na oddechu a nie na tym, ze się mnęczy czy poci.
Dla osób które biegaja - zresztą chyba wiecie, że ja czasem też trochę biegam - to się wydaje jakiś kosmos - mnie zaskoczyło, że ktoś przebiega 200 metrów i koniec.
Mogłem byl powiedzieć - "Aaaaaa, nie no jak ty przebiegasz 200 m to my nie mamy o czym rozmawiać, idź do domu. " Ale to by było niepedagogiczne - skoro chciała biegać to widac musiałem jakoś oszukać jej organizm właśnie tym liczeniem.
Zreszta samo liczenie widzę, że urasta tu do jakichś demonicznych rozmiarów.
Jeszcze raz podkreślam - to było napisane dla tych którzy zaczynają biegać i mają z tym problemy.
Jeżeli jednak ktokolwiek z doświadczonych biegaczy odebrał, że sugeruję, że powinien cokolwiek liczyć opócz kilometrów to chyba rzeczywiście ma problemy - z głową.
Dla osób które biegaja - zresztą chyba wiecie, że ja czasem też trochę biegam - to się wydaje jakiś kosmos - mnie zaskoczyło, że ktoś przebiega 200 metrów i koniec.
Mogłem byl powiedzieć - "Aaaaaa, nie no jak ty przebiegasz 200 m to my nie mamy o czym rozmawiać, idź do domu. " Ale to by było niepedagogiczne - skoro chciała biegać to widac musiałem jakoś oszukać jej organizm właśnie tym liczeniem.
Zreszta samo liczenie widzę, że urasta tu do jakichś demonicznych rozmiarów.
Jeszcze raz podkreślam - to było napisane dla tych którzy zaczynają biegać i mają z tym problemy.
Jeżeli jednak ktokolwiek z doświadczonych biegaczy odebrał, że sugeruję, że powinien cokolwiek liczyć opócz kilometrów to chyba rzeczywiście ma problemy - z głową.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 680
- Rejestracja: 14 sty 2002, 13:29
Ja ma kolegę w robocie z którym nieraz pykamy w tenisa. Jest lepszy odemnie ale przegrywa jak jest wysoka temp. bo jest hindusem, a im nie wolno sie pocić, może z nią jest coś takiego.Quote: from FREDZIO on 4:18 pm on June 4, 2003
Moja kolezanka to w dodatku taka trochę lalunia - która prawdopodobnie spocenie się uważa za niewłaściwe więc jak nawet nastawi się na sport ale czuje że zaczyna się pocić to staje - no bo prezciez jej "nie wypada" się spocić.
O właśnie!!! i za takie teksty Fredzio powinien zostać zbanowany, bo ludzie dostają padaczki ze śmiechu"Aaaaaa, nie no jak ty przebiegasz 200 m to my nie mamy o czym rozmawiać, idź do domu. "

[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP[/b][/url] m/f