Na moim przykładzie jak nie miałem kondycji i zapału na przebiegnięcie 2-3 km. Początkowo chciałem rzucić to wszystko bo po co jak taki krótki dystans, człowiek się nie miłosiernie męczy i bieganie w ogóle nie cieszy. Zarejestrowałem się na to forum dostałem kilka porad i dzisiaj dobijam do 10 km i zamiast się zajeżdżać biegam sobie z uśmiechem na twarzy i na razie nie wyobrażam sobie odstawienia biegania. Spróbuj przetrwać zły okres popytać forumowiczów o plany do biegania inne porady i uwierz bieganie zacznie sprawiać przyjemność. No chyba, że nie lubisz się pocić i w ogóle męczyć to bez sensu to dalej ciągnąć. Pozdrawiampawelstolik pisze:Jak się zmotywować do biegania? Postanowiłem biegać, ale szybko się zniechęciłem i biegam coraz rzadziej. Jakieś rady?
Początki są ciężkie...
-
- Dyskutant
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 cze 2015, 12:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Dyskutant
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 cze 2015, 12:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Postanowiłem po dłuższej nieobecności tutaj na forum coś napisać a w sumie zadać pytanie do doświadczonych biegaczy..W związku z tym, że 30 min biegu nie sprawia mi większego problemu i to jest tak rekreacyjnie po płaskim terenie, natomiast 40min to już jest tak na granicy wycieńczenia i "maxa" co aktualnie organizm mój może...I pytanie jest takie...Czy warto za każdym wyjściem na bieganie robić tego przysłowiowego "maxa" do wycieńczenia...czy biegać te 30tki i się cieszyć bieganiem ?? Wiadome jak to jest człowiek osiągnął 30 chce juz wiecej i robi "maxa".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Jeśli 30min biegasz "bez problemu" a 40min to już "wycieńczenie", to sugeruje, że biegasz trochę za szybko. Ogólnie nie jest dobrze każdy trening biegać "na maxa", o ile się nie mylę "literatura" podaje, że szybkie biegi powinny stanowić do 20% "objętości treningowej", reszta to biegi wolne.
Jeśli 30min to nie problem, a chciałbyś bez problemu biegać 40min, to spróbuj albo trochę zwolnić (i przebiegać te 40min. wolniejszym tempem), albo powoli wydłużać te 30 minut. Inna opcja, to po prostu wzięcie jakiegoś pasującego Ci planu "60 minut ciągłego biegu" :))
Cokolwiek wybierzesz z czasem powinieneś się przyzwyczajać i albo będziesz mógł biegać dłużej, albo w tym samym czasie przebiegniesz wiekszy dystans męcząc się na tym samym poziomie (czyli bedziesz biegał szybciej).
powodzenia!
--
Axe
Jeśli 30min to nie problem, a chciałbyś bez problemu biegać 40min, to spróbuj albo trochę zwolnić (i przebiegać te 40min. wolniejszym tempem), albo powoli wydłużać te 30 minut. Inna opcja, to po prostu wzięcie jakiegoś pasującego Ci planu "60 minut ciągłego biegu" :))
Cokolwiek wybierzesz z czasem powinieneś się przyzwyczajać i albo będziesz mógł biegać dłużej, albo w tym samym czasie przebiegniesz wiekszy dystans męcząc się na tym samym poziomie (czyli bedziesz biegał szybciej).
powodzenia!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Osobiście rozegrałbym to tak, że na co dzień biegałbym po 30 minut dla frajdy, a raz w tygodniu dokręcałbym śrubę i wydłużał trening.
- Juannita
- Stary Wyga
- Posty: 167
- Rejestracja: 03 mar 2014, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Beny1460 pisze:Postanowiłem po dłuższej nieobecności tutaj na forum coś napisać a w sumie zadać pytanie do doświadczonych biegaczy..W związku z tym, że 30 min biegu nie sprawia mi większego problemu i to jest tak rekreacyjnie po płaskim terenie, natomiast 40min to już jest tak na granicy wycieńczenia i "maxa" co aktualnie organizm mój może...I pytanie jest takie...Czy warto za każdym wyjściem na bieganie robić tego przysłowiowego "maxa" do wycieńczenia...czy biegać te 30tki i się cieszyć bieganiem ?? Wiadome jak to jest człowiek osiągnął 30 chce juz wiecej i robi "maxa".
A może to kwestia psychiki? Ja długo nie mogłam przekroczyć magicznej bariery 11 km. 10 km i koniec, 10,5 max. Dopiero gdy świadomie pobiegłam baaardzo wolno, zresztą za radą koleżanki-maratonki, to zrobiłam najpierw 13, potem 15...
-
- Dyskutant
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 cze 2015, 12:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Powiem tak na aplikacjach typu endomondo itd wychodzi na 30min 6,5km/min a na 40 co zrobiłem wyszło już 7,5/km...czyli widać, że zostało zwolnione a i tak wyszedł "max" ze już kolejne minuty bym nie dał rady...a jak robię 30min w 7,5/km to wtedy właśnie jest ten lajcik Po prostu ja lubię się "zajeżdżać" bo wtedy uważam, że trening/bieganie zostało w 100% wykonane ale czy to jest dobre? Np maratończyk, który przebiega 42km w jakimś tam czasie to chyba nie robi codziennie czy co dwa dni maraton bo po prostu daję rade tyle przebiec maxymalnie Pozdrawiamaxe pisze:Jeśli 30min biegasz "bez problemu" a 40min to już "wycieńczenie", to sugeruje, że biegasz trochę za szybko. Ogólnie nie jest dobrze każdy trening biegać "na maxa", o ile się nie mylę "literatura" podaje, że szybkie biegi powinny stanowić do 20% "objętości treningowej", reszta to biegi wolne.
Jeśli 30min to nie problem, a chciałbyś bez problemu biegać 40min, to spróbuj albo trochę zwolnić (i przebiegać te 40min. wolniejszym tempem), albo powoli wydłużać te 30 minut. Inna opcja, to po prostu wzięcie jakiegoś pasującego Ci planu "60 minut ciągłego biegu" )
Cokolwiek wybierzesz z czasem powinieneś się przyzwyczajać i albo będziesz mógł biegać dłużej, albo w tym samym czasie przebiegniesz wiekszy dystans męcząc się na tym samym poziomie (czyli bedziesz biegał szybciej).
powodzenia!
--
Axe
-
- Dyskutant
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 cze 2015, 12:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Właśnie tak myślałem w tyg biegać lajtowo 30min dla relasku a raz na weekend dokręcać śrubę i walić "maxa" a nie co wybieganie pobijać rekord o 30sekund albo 200 metrów.. Chyba Wy tak nie robicie ? ) Pozdrawiammaly89 pisze:Osobiście rozegrałbym to tak, że na co dzień biegałbym po 30 minut dla frajdy, a raz w tygodniu dokręcałbym śrubę i wydłużał trening.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
W sumie faktycznie, to co zaproponował maly89 ma sens...40min to 30min+ 33%, właściwie to zaczynałem bardzo podobnie, na kilometrach to wygladało, że na początku biegałem 3x w tygodniu po 6,64km (czyli 6/6/6), potem dołozyłem 10km w weekend (w sumie to 6,64km+ 50%), czyli 6/6/10...potem poszlo 6/10/10, dalej 10/10/10, 10/10/15, itd. :))
Co do tego, co napisała Juanita to tez fakt, ja zdecydowanie każdy dłuższy dystans starałem się przebiec po raz pierwszy "rozpoznawczo", żeby wiedzieć, że "w ogóle dam radę"...dodatkowo mam wrażenie, że organizm przyzwyczaja się i też tak miałem,że 10km biegałem już na luziku, ale przy 15km (jak zacząłem to biegać) to tak do 11km dobiegałem bez problemu, a potem organizm "orientował się"...że "co jest, miałeś już skończyć!"...i czułem się jakby mi prąd odcinało...a jak tylko się "przyzwyczaił" to było ok (i nie był to jakiś długi czas, żeby zdążyła się polepszyć kondycja). Na pewno w głowie siedzi nam bardzo dużo!
--
Axe
Co do tego, co napisała Juanita to tez fakt, ja zdecydowanie każdy dłuższy dystans starałem się przebiec po raz pierwszy "rozpoznawczo", żeby wiedzieć, że "w ogóle dam radę"...dodatkowo mam wrażenie, że organizm przyzwyczaja się i też tak miałem,że 10km biegałem już na luziku, ale przy 15km (jak zacząłem to biegać) to tak do 11km dobiegałem bez problemu, a potem organizm "orientował się"...że "co jest, miałeś już skończyć!"...i czułem się jakby mi prąd odcinało...a jak tylko się "przyzwyczaił" to było ok (i nie był to jakiś długi czas, żeby zdążyła się polepszyć kondycja). Na pewno w głowie siedzi nam bardzo dużo!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Dyskutant
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 cze 2015, 12:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki Axe za podpowiedź, nie ma się co forsować i na każdym treningu pobijać życiówkę bo i chyba większe ryzyko kontuzji ?? 30-30-40 i tak sobie można biegać...A co do twoich 15km czy tam twojego np rekordu życiowego w km ...to nie ma wiekszego sensu forsowac sie co te dwa dni pod rekord zyciowy np 20km-20km jak masz rekord 25 albo ktoś przebiega maraton i co dwa dni biega 40km to chyba bez sensu albo się mylę i tylko ogranicza nas czas???
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Trochę "strumień świadomości", więc nie wiem, czy do końca dobrze zrozumiałem :)))...ale odnośnie "bicia rekordów": ciągłe bieganie "na rekord" i chęć prawie codziennego poprawiania wynikow, to akurat "standard" u początkujących, ale to przechodzi i potem człowiek po prostu biega...jeśli chcesz się rozwijać, to z czasem zwiększasz czy to kilometraż, czy prędkość (szczególnie, że z reguły kilka kilo mniej też człowiek nosi, więc i łatwiej jest). Pamiętam, jak zaczynałem, to tempo 6:00/km przez 10km było ciężkie do utrzymania, albo wręcz nieosiągalne, z czasem takie tempo stało się "wolnym tempem regeneracyjnym". Tak więc ja zwiększałem kilometraż nie dlatego,że "chcialem bić rekordy", tylko po prostu biegałem jakis czas 6/6/6 i poczułem, że biegam te treningi "spokojnie", nie czuję ich "w nogach"...więc zwiększyłem najpierw jeden, potem drugi...potem to samo było z 10/10/10...biegalem na luzie, więc poszedłem dalej, zacząłem biegac 15ki. Teraz na mniej niż 10km to nawet z domu nie wychodzę, a weekendowe 20 i więcej to już bardziej standard niż wyjątek...tak to działa, nie chodzi, że człowiek "ciśnie" na rekord. Za jakiś czas też będziesz sobie truchtał godzinę "bez umierania" :))
powodzenia!
--
Axe
powodzenia!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095