Tego jeszczenie było.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 375
- Rejestracja: 05 cze 2014, 16:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
jem weglowodany bo baaardzo źle się bez nich czuje.
ja zawsze lubiłam sport ćwiczenia i ogólnie aktywność tylko te żarcie mnie zgubiło. słodycze itd.
poprosze o przepis.
ja zawsze lubiłam sport ćwiczenia i ogólnie aktywność tylko te żarcie mnie zgubiło. słodycze itd.
poprosze o przepis.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Karola199 pisze:jem weglowodany bo baaardzo źle się bez nich czuje.
ja zawsze lubiłam sport ćwiczenia i ogólnie aktywność tylko te żarcie mnie zgubiło. słodycze itd.
poprosze o przepis.
- 200 gr kaszy jaglanej
- łyżeczka sody oczyszczonej
- łyżka masła lub innego tłuszczu
- 2 jajka
- jabłka- wg gustu, ja daję 3 na tą ilość
- dynia starkowana na dużych oczkach- tak +/- żeby jej było tyle co około 1 starte jabłko
- wanilia (daję syrop waniliowy., ale może być cukier wanilinowy) + inne przyprawy szarlotkowe- na pewno cynamon, mozna dać też co się lubi: kardamon, imbir, zmielone goździki
Tortownica około 21 cm lub blaszka mniej więcej odpowiadajaca jej pojemności wyłożona papierem do pieczenia lub obsypana mąką.
Piekarnik na 180 st C
Kaszę dokładnie przepłukać, i ugotować na miękko, nie musi być sypka, nawet lepiej jak wchłonie trochę więcej wody.
Dodać do gorącej łyżkę tłuszczu, wymieszać.
Odstawić do przestygnięcia
- Jabłka obrać lub nie. Jedno starkować na grubych oczkach, 2 przekroić na pół i pokroić w cieniutkie plasterki.
- dynię starkować j.w..
- jajka:
Oddzielamy białka od żółtek.
Białka ubijamy ze szczypta soli na sztywną pianę, dodajemy żółtka, ubijamy (jak pod biszkopt)
Do ubitych jaj, dodajemy po trochu kaszę i sodę, przyprawy. Kaszę najlepiej dodawać łapskiem, rozkruszając ją i miksujemy do połączenia wszystkiego ze sobą.
Do masy dodajemy już łyżką 1/2 starkowanego jabłka i całą dynię i mieszamy.
Pół tej masy wykładamy na blaszkę, na to układamy jabłka pocięte w plasterki, na to resztę masy i posypujemy resztą starkowanego jabłka.
Na wierzch daję dodatkowo trochę masła. Szczypię palcami twardawe masło i rzucam po wierzchu.
Ale to chyba można potraktować uznaniowo.
Piec w 180 st jakieś 50 minut.
Pewnie można to posłodzić jakoś bardziej. Stewią czy czymś takim, albo dać rodzynek.
Ale ja tam uważam, że słodkie jabłka + wanilia, robią wystarczającą słodycz.
Moje, już przystosowane do zjedzenia na śniadanie wygląda tak:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 375
- Rejestracja: 05 cze 2014, 16:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
na blogu vegenerat biegowy
chyba się zakochałam hehehe
spróbuję Zamień chemie na jedzenie cz1

spróbuję Zamień chemie na jedzenie cz1
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Karola ogromne gratulacje :uuusmiech:
az mi wstyd, kiedy ja sama nie umiem zrzucić wymarzonych 4kg do pełni szczęścia
a ty z usmiechem na twarzy zwalasz prawie 30k tłuszczu
cava świetny przepis!
az mi wstyd, kiedy ja sama nie umiem zrzucić wymarzonych 4kg do pełni szczęścia


cava świetny przepis!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cava przepis może i fajny, ale jaka jest różnica w zajadaniu problemów kupnym słodkim, a domowym słodkim?
30kg to jest bez wątpienia mega sukces!
Trwały sukces będzie wtedy kiedy uwolnisz się jednak od połączenia stres = jedzenie słodyczy czy jedzenie czegokolwiek. Wtedy będzie to zupełnie inna jakość życia i bycie wolnym.
Przecież to jest świadoma decyzja co się robi w danej sytuacji (nie mowię o sytuacji awaryjnej gdzie instynkt bierze górę nad wszystkim innym).
Wystarczy sobie zadać proste pytanie jak ja w tej konkretnej chwili, w tej konkretnej sytuacji chcę zareagować na zaistniałe fakty. Brzmi to górnolotnie i "niju ejdżowo" ale sprowadza się to do bardzo prozaicznych decyzji.
Np. stoi przede mną talerzyk z pokrojonym marcepanem, b. lubię marcepan w czekoladzie, ale w składzie jest mleko w proszku. Nie jadam produktów od zwierzęcych ale mam ochotę na ten marcepan. Co robię?
Na spokojnie zadaję sobie w głowie pytanie co mi da to że to zjem? I zadaję sobie pytanie dlaczego podjąłem decyzję o tym, że nie jadam produktów pochodzenia zwierzęcego. Odp. sobie również bez oceniania swojej decyzji na pytanie co jest dla mnie ważniejsze w danej chwili, czy smak marcepana czy też względy dla których świadomie unikam nabiału i mięsa. I tyle. Świadome działanie i określenie celu i branie na siebie odpowiedzialności za czyny. To jest bardzo proste! Tylko trzeba przejąć nad sobą kontrolę.
Nie ma więcej sytuacji, że "tak wyszło" >> chciałem zjeść, miałem na to ochotę, albo nie chciałem tego, więc nie jadłem. Tylko tyle, a może zdziałać cuda!
Nie ma karania siebie za uleganie zachcianek bo nie ma de facto zachcianek są świadome czyny. Jest za to też pełna i świadoma odpowiedzialność za to co się robi.
Przepraszam za taki długi wywód
30kg to jest bez wątpienia mega sukces!
Trwały sukces będzie wtedy kiedy uwolnisz się jednak od połączenia stres = jedzenie słodyczy czy jedzenie czegokolwiek. Wtedy będzie to zupełnie inna jakość życia i bycie wolnym.
Przecież to jest świadoma decyzja co się robi w danej sytuacji (nie mowię o sytuacji awaryjnej gdzie instynkt bierze górę nad wszystkim innym).
Wystarczy sobie zadać proste pytanie jak ja w tej konkretnej chwili, w tej konkretnej sytuacji chcę zareagować na zaistniałe fakty. Brzmi to górnolotnie i "niju ejdżowo" ale sprowadza się to do bardzo prozaicznych decyzji.
Np. stoi przede mną talerzyk z pokrojonym marcepanem, b. lubię marcepan w czekoladzie, ale w składzie jest mleko w proszku. Nie jadam produktów od zwierzęcych ale mam ochotę na ten marcepan. Co robię?
Na spokojnie zadaję sobie w głowie pytanie co mi da to że to zjem? I zadaję sobie pytanie dlaczego podjąłem decyzję o tym, że nie jadam produktów pochodzenia zwierzęcego. Odp. sobie również bez oceniania swojej decyzji na pytanie co jest dla mnie ważniejsze w danej chwili, czy smak marcepana czy też względy dla których świadomie unikam nabiału i mięsa. I tyle. Świadome działanie i określenie celu i branie na siebie odpowiedzialności za czyny. To jest bardzo proste! Tylko trzeba przejąć nad sobą kontrolę.
Nie ma więcej sytuacji, że "tak wyszło" >> chciałem zjeść, miałem na to ochotę, albo nie chciałem tego, więc nie jadłem. Tylko tyle, a może zdziałać cuda!
Nie ma karania siebie za uleganie zachcianek bo nie ma de facto zachcianek są świadome czyny. Jest za to też pełna i świadoma odpowiedzialność za to co się robi.
Przepraszam za taki długi wywód

- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
bardzo mądry i potrzebny wpis Klanger, wszytsko siedzi w głowie 

- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klanger, odpowiem Ci tak, jakbym odpowiedziała swojemu mezowi który gada tocka w toćke jak Ty.
A co jest złego w zjedzeniu :kaszy jaglanej z jabłkami, dynią, jajkami i cynamonem?
Coś jeśc trzeba, a ze jestesmy wykwitem cywilizacji, to lubimy jeśc ładnie i smacznie a nie tylko "uzupełniac kalorie"
Ludzie sa rózni, jednemu pasuje zyć w ścisłych zasadach (Ty ?), drugi na samą myśl o tym ze musi poza praca zawodową się zasad trzymać ma drgawki nerwowe i calkiem świadomie odgryza sobie w rezultacie stresu własne palce (ja)
Uważam, ze metode trzeba dopasowac o człowieka, a nie człowieka do metody.
karola ma 2 wyjścia, Twoje albo moje (tak serio to jeszcze parę innych). I niech sobie wybierze, co dla niej bardziej pasujace.
Bo to jest klucz sukcesu- znaleźć własną metodę na samego siebie.

A co jest złego w zjedzeniu :kaszy jaglanej z jabłkami, dynią, jajkami i cynamonem?
Coś jeśc trzeba, a ze jestesmy wykwitem cywilizacji, to lubimy jeśc ładnie i smacznie a nie tylko "uzupełniac kalorie"
Ludzie sa rózni, jednemu pasuje zyć w ścisłych zasadach (Ty ?), drugi na samą myśl o tym ze musi poza praca zawodową się zasad trzymać ma drgawki nerwowe i calkiem świadomie odgryza sobie w rezultacie stresu własne palce (ja)
Uważam, ze metode trzeba dopasowac o człowieka, a nie człowieka do metody.
karola ma 2 wyjścia, Twoje albo moje (tak serio to jeszcze parę innych). I niech sobie wybierze, co dla niej bardziej pasujace.
Bo to jest klucz sukcesu- znaleźć własną metodę na samego siebie.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No pewnie że ludzie są różni. I całe szczęście
Przynajmniej nie jest nudno, a z takiej dyskusji zawsze można coś ciekawego wyciągnąć dla siebie (choćby przepis na ciasto z kaszy jaglanej :-D)

Przynajmniej nie jest nudno, a z takiej dyskusji zawsze można coś ciekawego wyciągnąć dla siebie (choćby przepis na ciasto z kaszy jaglanej :-D)
- smoła
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 541
- Rejestracja: 13 lut 2014, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cava
nic; tyle, że tu nie chodzi o rodzaj jedzenia, a sposób radzenia sobie ze stresem i jego zajadania, czy to będzie jabłko czy tabliczka czekolady, to nie ma na dłuższą metę różnicy efekt będzie ten sam; prawo nagrody i kary; to tak jak z krzyczeniem do małych dzieci bo mnie zdenerwowały, przecież to ode mnie zależy czy będę krzyczał i to ja się zdenerwowałem, a nie ono mnie; dziecko wykonało jakąś czynność, która wzbudziła we mnie dane emocje, sposób radzenia z nimi (emocjami)jest mój.A co jest złego w zjedzeniu :kaszy jaglanej z jabłkami, dynią, jajkami i cynamonem?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 375
- Rejestracja: 05 cze 2014, 16:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
przepis fajny. skorzystam z pomysłu tylko trochę go zmienie tak żeby mniej słodyczowy był.
bo idąc tym śladem to równie dobrze moge wypić kakao. bo co mleko kakao no i cukier ale i tragedia a tak naprawde to dla mnie byłby juz koniec diety.
wolę sobie ze słodkości jak już naprawdę muszę bo się źle czuje a nie że mam zachcianke na coś to robię kogiel mogiel. chociaż to niby to samo.
ale zawsze mogę zrobić kasze jaglana z musem no możliwości jest pełno. a i czasem urozmaicenie się przyda.
raczej nie lubię słuchac się innych. taki mam charakter. nawet jak później zrobie właśnie to co mi mówili to i tak wole po swojemu.
wasze rady zawsze dają mi do myślenia.
a co do zajadania smutków... no to dziś sobie pofolgowała ale i tak sukcesem jest to że to nie były słodycze tylko normalne zdrowe jedzenie. oby tych smutkow jak najmniej ale jak już to musze zwracac uwagę co jem jak już musze a powoli powoli uda mi się oduczyc tego podskubywania.
bo idąc tym śladem to równie dobrze moge wypić kakao. bo co mleko kakao no i cukier ale i tragedia a tak naprawde to dla mnie byłby juz koniec diety.
wolę sobie ze słodkości jak już naprawdę muszę bo się źle czuje a nie że mam zachcianke na coś to robię kogiel mogiel. chociaż to niby to samo.
ale zawsze mogę zrobić kasze jaglana z musem no możliwości jest pełno. a i czasem urozmaicenie się przyda.
raczej nie lubię słuchac się innych. taki mam charakter. nawet jak później zrobie właśnie to co mi mówili to i tak wole po swojemu.
wasze rady zawsze dają mi do myślenia.

a co do zajadania smutków... no to dziś sobie pofolgowała ale i tak sukcesem jest to że to nie były słodycze tylko normalne zdrowe jedzenie. oby tych smutkow jak najmniej ale jak już to musze zwracac uwagę co jem jak już musze a powoli powoli uda mi się oduczyc tego podskubywania.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Karola, jak pozmieniasz to wrzuć.
Jak do mnie to dotarło, to było bez jajek, za to z mąką (? nie wiem po co mąka do kaszy) i z miodem.
Ciekawa jestem co z tego wykoncypujesz.
A o co chodzi z tym cukrem? Nie jadasz owoców i o te jabłka chodzi ze za dużo?
Ja po TBC i pilatesie. Oba zajęcia z cholerna żólta piłeczką. Piekielne narzędzie tortur. mało mi tyłka nie wypaliło juz jakoś w połowie pierwszych zajec, potem było juz tylko gorzej. Na jakichś 800 plankach pod koniec zajęć... odpoczywałam.
Jak do mnie to dotarło, to było bez jajek, za to z mąką (? nie wiem po co mąka do kaszy) i z miodem.
Ciekawa jestem co z tego wykoncypujesz.

A o co chodzi z tym cukrem? Nie jadasz owoców i o te jabłka chodzi ze za dużo?
Ja po TBC i pilatesie. Oba zajęcia z cholerna żólta piłeczką. Piekielne narzędzie tortur. mało mi tyłka nie wypaliło juz jakoś w połowie pierwszych zajec, potem było juz tylko gorzej. Na jakichś 800 plankach pod koniec zajęć... odpoczywałam.

- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
TRATATATA!!!! Brawo! Brawo!!!! Jesteś cholernie uparta i niezwykle pozytywnie zakręcona. Tak trzymać!Karola199 pisze:dziś rano waga pokazała 89 89.5
w końcu nie ma tam 9 z przodu
Ubrania chyba wszystkie wiszą...
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Skoro zostałam wywołana do tablicy, to rzeczywiście w tych amerykańskich książkach "poCambellowych" i nie tylko, panuje przekonanie o tym, że najlepsza jest dieta roślinna nieprzetworzona/niskoprzetworzona i niskotłuszczowa:Klanger pisze:Zresztą może Basia (MEL) się wypowie, bo zdecydowanie bardziej książkowo jest oczytana w temacie.
Thomas M. Campbell II, Campbell Colin T.: Nowoczesne zasady odżywiania. Przełomowe badanie wpływu żywienia na zdrowie.
Julieanna Haver: Dieta roślinna na co dzień.
Ewa Dąbrowska: Ciało i ducha ratować żywieniem. (Tutaj właściwie zupełnie bez tłuszczu)
Inga-Britta Sundqvist: Kuchnia wegetariańska.
Gene Stone: Widelec zamiast noża. Droga do zdrowia usłana roślinami.
Ja natomiast chyba jednak w praktyce nie stosuję diety niskotłuszczowej, bo jem bardzo dużo orzechów i innych ziaren, a do tego używam sporo olejów niefiltrowanych i nieoczyszczonych, tłoczonych na zimno. Nie jestem typem wychudzonej weganki, ale tyję raczej od słodyczy, którym czasami ulegam (niekoniecznie z powodu stresu, po prostu lubię). Duża ilość tłuszczu w mojej diecie raczej tyciu nie sprzyja. Ale tak naprawdę to nie wiem, bo w życiu nie policzyłam ani jednej kalorii i nie zamierzam tego robić, bo mi się zwyczajnie nie chce i nie widzę sensowności takiego działania.
Włączając się do dyskusji o uświadamianiu sobie swojego obżarstwa zacytuję tylko mojego licealnego kolegę, który zwykł mawiać tak: Minuta w ustach, całe życie w biodrach. Zapadło mi to tak w pamięć (a było to prawie 30 lat temu), że do teraz jestem w stanie odmówić sobie zjedzenia czegoś pysznego, gdy wiem, że biodra już mi się zaokrąglają, a przyjemność będzie trwała naprawdę króciutko. Może i u Was zadziała...?
I tym optymistycznym akcentem kończę i pozdrawiam Karolę oraz wszystkich jej Gości w tym wątku.
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 16 lip 2014, 15:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cava, karola, ostatnio też robiłam coś podobnego z jabłkami i kaszą jaglaną tylko, ze tam były tylko jabłka i kasza jaglana no i trochę cynamonu, który uwielbiam. Żadnego miodu, żadnych jajek, żadnej mąki, tylko trochę oleju do wysmarowania foremki. 4 bardzo duże jabłka starte na tarce o drobnych oczkach, szklanka przepłukanej wrzątkiem surowej jaglanki, cynamon, olej do wysmarowania foremki żaroodpornej z przykrywką. Wszystko wymieszałam, wrzuciłam foremkę do nagrzanego do 180 st piekarnika i poszłam biegać na godzinę. Po powrocie wyłączyłam piekarnik i miałam pyszną kolację. A jeszcze lepsze było następnego dnia bo było bardziej zwarte
Jesień idzie więc jaglaną można od czasu do czasu dziabnąć. Ciekawie by to też smakowało z dodatkiem orzechów.
Jak znajdziecie przepis na niezajadanie smutków to dajcie znać bo jak żyję to go nie znalazłam....

Jak znajdziecie przepis na niezajadanie smutków to dajcie znać bo jak żyję to go nie znalazłam....
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Malaemi, czyli nie gotowałaś wcześniej kaszy tylko ona doszła w piekarniku?
I była miękka?
To by było super rozwiązanie.
I była miękka?
To by było super rozwiązanie.