bagatelizowałam rozgrzewkę, rozciąganie w przerwie biegu, po biegu.
nie czułam potrzeby, bo mój dystans był na tyle krótki, że nie zdążyłam "skurczyć się"
poza tym udawałam kwardziela
po raz pierwszy jakiekolwiek ćwiczenia wykonałam po lekturze forum...
ćwiczenia przed, w trakcie i po biegu pozwalały nie mieć zakwasów na drugi dzień
pamiętam obrazek przed pierwszym moim dłuższym biegiem - bieg niepodległości.
najpierw przed startem zauważyłam ludzi, którzy się rozgrzewają - niczym papuga powtarzałam ich ćwiczenia.
podczas biegu również widziałam jak ludzie wykonują ćwiczenia rozciągające - wymachy rąk, kopanie w zad piętami, skip - papuga
, dobiegłam do mety, dołączyłam do innych rozciągających się po biegu. dopiero później poszłam przebrać się w suche ciuchy.
to była moja pierwsza DYCHA!
ćwiczenia pomagają szybciej regenerować siły, a brak zakwasów pozwala biegać kiedy tylko chcę
no i ku zdrowotności, bo faktycznie kręgosłup, ścięgna, mięśnie - trza je powyciągać.
przyznam jednak, że czasami rozgrzewkę stanowi zejście po schodach z 7 piętra - lenistwo, być może jeszcze senność... - lunatycy otaczają mnie
ale w trakcie biegu, czy przerwie, a już koniecznie po biegu nigdy nie zapominam o ćwiczeniach.