Ciekawe czy modelki na swoich forach też zaczynają od wymiarów



41 lat 171cm wzrostu i 91,5 kg.
Zacząłem "biegać" w maju tego roku. W cudzysłowie, bo to były spacery z odcinkami biegu. Fakt coraz dłuższymi.
W połowie czerwca włączyłem endomondo. Dzięki temu mam przegląd historii mojej aktywności.
Początki chyba byłe najfajniejsze, bo w zasadzie co dzień to było lepiej. Albo dalej , albo szybciej.
Nigdy nie myślałem, że ubiór jest taki ważny. Na dzień ojca dostałem spodenki i koszulkę do biegania( buty ponad rok czekały w szafie).
Wygoda tego stroju była dodatkową motywacją.
Z czasem sam doszedłem do tego, że dzień odpoczynku jest tak samo ważny jak dzień z bieganiem.
13 września był wielki dzień. Ponad 7 km pokonałem całe biegiem ( no dobra truchtem

Na tej fali radości zapisałem się na Bieg Niepodległości 10km z limitem czasu 90 minut.
Potem dopadła mnie choroba i pogorszenie pogody.
Do biegania wróciłem po 2 tygodniach i było ciężko.
Teraz jest stabilnie. Wczoraj pierwszy raz biegałem w deszczu...
Wydawało mi się, że biegnę szybko, a endomondo mówi, że poruszam się z czasami od 7.19 do 7.31.
Na całe szczęście nie zniechęca mnie to, ale fajnie byłoby się dalej poprawiać, a osiągniecie rezultatu z 13 września wydaje się być teraz poza moim zasięgiem.
Słowo o wadze. Przez wakacje na pewno popełniłem błąd pt" biegam to mi wolno". Efekt tego jest taki, że owszem sylwetka uległa poprawie (samopoczucie też),ale jakiś czas temu zważyłem się na 93kg. ( Jak zaczynałem to było 94 i wielka opona, teraz opona jest zdecydowanie mniejsza). Przeliczyłem spalone kalorie na orzeszki ziemne i wyszło, że zeżarłem kilka opakowań. Postanowiłem ograniczyć jedzenie i widać efekty ok 1 kg na tydzień.
Ostatnio wybrałem się na trasę Biegu Niepodległości. Trasa pagórkowata, a ja blisko domu biegam po płaskim.
Dodatkowo teren z zabudowaniami i z zadymieniem- palone liście. Strasznie mi to przeszkadzało. Ok 3, 4 kilometra zaczęły dziać się ze mną nieprzyjemne rzeczy. Gazy z żołądka wychodziły, pot jak przy obniżeniu cukru, ogólne zmęczenie. Przestałem biec i szedłem dłuższą chwilę raczej wolno. Jak wszystko się uspokoiło to wróciłem do biegu i było przyjemnie i nawet jeden kilometr zrobiłem poniżej 7 minut.
Czy taki stan oznacza, że z moim po prostu bieganiem doszedłem do ściany?
Co zrobić żeby poprawić swoje wyniki?
Czy trzeba wybrać jakiś plan treningowy i się go trzymać?
Mam świadomość, że na 11 listopada niewiele zdziałam, ale wiem, że w tym stanie jestem go:
1. Ukończyć
2. Urwać z limitu 10, może 15 minut
3. MOże nie być ostatni( to jest w sumie najmniej ważne, bo ukończenie go będzie MOIM WIELKIM ZWYCIĘSTWEM).
Pozdrawiam "większych" i wszystkich użytkowników Forum.
R