Fajny tekst. Troszkę się tą zabawka bawiłem i skoro moja technika (w sumie dosyć kiepska przyznam) została tu jednoznacznie zinterpretowana np zdjęcia jako bieganie z pięty to podam cyferki bo może interesujące. Zawsze to jakieś dane twarde a nie wrażenia czy "majakowskie" odczucia zwykle mało obiektywne.
Dane z treningu tempa maratońskiego 10km czyli stosunkowo spokojne bieganie ze zwróconą uwagą na trzymanie bardzo równego tempa bez przykładania się do techniki czy kadencji (4,00 równe tempo)
Kadencja 174 - niby słabo ale w normie jeszcze
kontakt z podłożem 220 - w sumie dosyć krótki a jak na stwierdzone bieganie z pięty to bardzo krótki
śr. odchylenie środka ciężkości - 9,0cm - trochę za duże ale zbliżone do tego z przykładu (8,9 przy kadencji 188 i 210 czas kontaktu)
Przy wzroście tempa kadencja idzie w górę a czas kontaktu spada, przy T10 do około 200-210, szybciej spada mi poniżej 200 czyli w tempach 3.00-3.10 mam kontakt koło 190 - czyli taki jak w przykładach z artykułu dla biegających takim tempem wyczynowców choć dla nich to tempo maratonu dla mnie rytmu . Cokolwiek te pomiary znaczą i czy mają jakąś wartość, nie wiem, może.
I tu kwestia kadencji i sposobu optymalizacji kadencji do efektywności. Sporo się też tym bawiłem i obserwowałem wi9elu ludzi i te mityczne 180 to taka teoria do której niekoniecznie każdy musi dążyć. U mnie może być optymalne przy tempie maraton np 176 a u kogoś innego 184. Niby spora różnica ale czy na pewno. Wczoraj sobie tak biegałem wolno i w tempie biegu wolnego (4,40 - równe moje wolne tempo dla eksperymentu) biegłem 159 a gdy przy takim powolnym biegu skróciłem bardzo krok nieco nienaturalnie ale jeszcze w normie, biegłem z "totalnego śródstopia" to kadencja raptem mi wyszła 161. Różnica w długości kroku była marna mimo wrażenia wielkiej różnicy. Gdybym miał biegać w tak wolnym tempie w kadencji 180 to bym drobił bardziej niż gejsza, nie umiem, nie potrafię. Kadencje 180 osiągam w tempie 3.30 - to się u mnie zmienia
Fajny filmik (NY) w tym tekście, na którym widać, ze chłopaki z elity lądują na całej stopie ale wyraźnie też widać, że pierwsza ziemi dotyka jednak pięta (jakby nie teoretyzować) i zapewne można by zrobić milion zdjęć jednoznacznie pokazujących, ze biegają z pięty a nie ze śródstopia co jest ewidentna bzdurą bo ich technika biegu jest po prostu znakomita i do takiej nie zbliża się żaden amator. To co kolega tu pisze na temat teorii wyżej jest fajne ale to tylko teoria, bieganie to skomplikowana czynność i sprowadzanie tego do sposobu lądowania jest grubym uproszczeniem. Przyznam, że nie aspiruję do biegania ze śródstopia i mam bardzo krytyczne postrzeganie swojej osoby w tym zakresie niemniej zadziwia mnie łatwość w deklaracjach i ocenach, zwłaszcza w samoocenie.
Długość "kroku" podczas biegu
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
Ciekawe. Ile masz wzrostu? A może masz jakiś film z twoich zawodów, na którym cię uchwycono?
PS. To są tylko moje spostrzeżenia i wnioski. Jaką techniką byś nie biegał to skoro nie łapiesz kontuzji i podkręcasz wyniki, to znaczy, że jest to technika dla ciebie odpowiednia. Nie traktuj moich postów jako negowanie twojego stylu biegu.
PS. To są tylko moje spostrzeżenia i wnioski. Jaką techniką byś nie biegał to skoro nie łapiesz kontuzji i podkręcasz wyniki, to znaczy, że jest to technika dla ciebie odpowiednia. Nie traktuj moich postów jako negowanie twojego stylu biegu.
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Nie ma na co patrzyć, biegam podobnie do ludzi biegających na moim poziomie, biegam dłuższym krokiem co po części wynika zapewne z wypracowanych przez dłuższy czas błędów, z budowy ciała (mam długie nogi, dłuższe niż przeciętna) i być może z innych przyczyn. Jeśli brać na śmiertelnie poważnie teoretyzowanie w poście Kangura (z którym się zgadzam po ogólności) to podstawa jednak jest miejsce lądowania i sposób obciążania stopy i lepszym argumentem jest tu dobry dla danego tempa czas kontaktu stopy z ziemią niż to co kto widzi czy chce zobaczyć. Ta efektywność ruchowa przekłada się na ekonomiczność ruchu zwłaszcza w biegach długich bo od tego się wszystko zaczyna i utrzymanie takiej ekonomiczności ruchu całego ciała a nie samego kroku jest odczuwalne np na końcówce maratonu (też bardzo widoczne). Kiedyś eksperymentowałem z pracą nad kadencją czy próbami tego lepszego lądowania ale to była dla mnie ślepa uliczka bo to nie poprawiało efektywności i powodowało problemy z układem ruchu. Myślę, że samemu to jest bardzo trudno skorygować. Dużo łatwiejsza jest korekta techniki pływania a i tak bez udziały trenera, który pokaże odpowiednie ćwiczenia praktycznie niemożliwa. W pływaniu taka metodologia techniczna jest ogólnie dostępna i praktycznie taka sama dla każdego. W bieganiu tak nie jest a różne teorie czy wynalazki przez jednych są wielbione a przez innych uznawane za szarlatanerię.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880