Nowy zakład ? Bo moim zdaniem do wykonania , 2 treningi dziennie po 15Km to nie tak dużo , zwłaszcza że nie ma ograniczenia czasowego to może sobie spokojnie truchtać a jakieś przygotowanie będzie miał (te 6 miesięcy).zbizag pisze: I ja jestem pewny, że nawet po 6 miesiącach treningu nie przebiegnie 150 kilometrów w 5 dni. Oczywiście mogę się założyć z O1afem o 600 złotych.
Dzienny dystans
-
- Stary Wyga
- Posty: 167
- Rejestracja: 04 sty 2009, 18:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia
zbizag ja też wchodze w zakład. 150km w 5 dni za 600zł, przyda mi się zastrzyk gotówki:)
RUN FOREST RUN!!!
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
czyli rozumiem że w zakładach jest 0:2 (bo ja aż taki dzielny żeby się założyć to nie jestem) że nie ma szans zrobić 150 km w 5 dni.
nie wiem... ja nadal nie jestem przekonany - skoro spokojnie można truchtać 50km w jeden dzień... - to ta granica 150 km w 5 dni nie wydaje się taka ekstremalna - oczywiście nie wiem... bo nie mam o tym pojęcia - nawet nigdy się nie zbliżyłem do takiej granicy - mój największy 5'cio dniowy dystans to pewnie coś koło 62 km (maraton +2x 10km) czyli mniej niż połowa z tego...
może gdybym miał doświadczenie 30km + 30km + 15km w kolejnych dniach
to miał bym większe pojęcie o tym czego się spodziewać po tym wyzwaniu. (albo chociaż 25+25+15)
ale swoją drogą skoro takie z was cfaniaki ;p to trzeba było samemu napisać że nie miał szans i niepotrzebnie próbował.
nie wiem... ja nadal nie jestem przekonany - skoro spokojnie można truchtać 50km w jeden dzień... - to ta granica 150 km w 5 dni nie wydaje się taka ekstremalna - oczywiście nie wiem... bo nie mam o tym pojęcia - nawet nigdy się nie zbliżyłem do takiej granicy - mój największy 5'cio dniowy dystans to pewnie coś koło 62 km (maraton +2x 10km) czyli mniej niż połowa z tego...
może gdybym miał doświadczenie 30km + 30km + 15km w kolejnych dniach

ale swoją drogą skoro takie z was cfaniaki ;p to trzeba było samemu napisać że nie miał szans i niepotrzebnie próbował.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia
ssokolow kolega wiedział na co się porywa z tym zakładem, każdy mu kibicował, udzielił jakichś tam pomocnych rad itd.
Poza tym jeśli ktoś z forum by mu napisał "odpuść nie dasz rady" to myślicie że by posłuchał????? Wątpię!!!
I tak by spróbował. niech nie przestaje biegać i może spróbować za rok.
Nie musi być to zakład, może być "dla siebie"!!!!!
Poza tym jeśli ktoś z forum by mu napisał "odpuść nie dasz rady" to myślicie że by posłuchał????? Wątpię!!!
I tak by spróbował. niech nie przestaje biegać i może spróbować za rok.
Nie musi być to zakład, może być "dla siebie"!!!!!
RUN FOREST RUN!!!
-
- Dyskutant
- Posty: 32
- Rejestracja: 21 kwie 2009, 02:30
Ok , jeśli O1af zdecyduje się na przebiegnięcie w pierwszej dekadzie nowego roku 150 km w 5 dni to zacznę przyjmować zakłady. Przyda się zastrzyk gotówki. Oczywiście biegać znaczy przebiec a nie przejść.
Jakby ktoś O1afowi powiedział - odpuść nie dasz rady, to i tak by pobiegł. Może i tak.
Można było mu jednak powiedzieć inaczej i o to w istocie mi chodzi.
Olaf fizycznie nie jest możliwe abyś bez przygotowania przebiegł taki dystans. Możesz zacząć przygodę z bieganiem, ok, ale nie dasz rady wygrać zakładu. Prędzej przejdziesz spacerem niż potruchtasz. Można biegać parę godzin dziennie, lecz tylko w przypadku gdy się jest przygotowanym. Dla człowieka z pierwszej łapanki to jest nierealne. Będzie miał kłopoty z swoim organizmem, z stawami, mięśniami , itp. O tym powinniście wiedzieć, tymczasem opowiadaliście chłopakowi historie o basenach, saunach, planach, taktyce na bieg. Po co ta cała teoria, gdy fundamentów nie ma???
Jakby ktoś O1afowi powiedział - odpuść nie dasz rady, to i tak by pobiegł. Może i tak.
Można było mu jednak powiedzieć inaczej i o to w istocie mi chodzi.
Olaf fizycznie nie jest możliwe abyś bez przygotowania przebiegł taki dystans. Możesz zacząć przygodę z bieganiem, ok, ale nie dasz rady wygrać zakładu. Prędzej przejdziesz spacerem niż potruchtasz. Można biegać parę godzin dziennie, lecz tylko w przypadku gdy się jest przygotowanym. Dla człowieka z pierwszej łapanki to jest nierealne. Będzie miał kłopoty z swoim organizmem, z stawami, mięśniami , itp. O tym powinniście wiedzieć, tymczasem opowiadaliście chłopakowi historie o basenach, saunach, planach, taktyce na bieg. Po co ta cała teoria, gdy fundamentów nie ma???
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
te, kozak, ze mną sie załóż.zbizag pisze:Ssokolow gdzie tu logika, albo 0 albo 1, to jak ? zakład nie był debilny lecz prawie zdrowy?
Nie chodzi o abstrakcję na temat teoretycznych maksymalniemaksymalnych możliwości człowieka. Kiedyś robiona badania na szczurach. Wrzucano je do studni. Na początku ginęły po 2 godzinach przez utopienie. W drugiej próbie wyciągano szczury na skraju wyczerpania przed czasem 2h. W trzeciej próbie do studni wrzucono te uratowane z drugiej. Okazało się, że z nadzieją na uratowanie przeżywały do 16 godzin. 800% procent poprawy spowodowanej tylko nadzieją na życie. Wiedza dla ludzi a bohaterowie testu do utylizacji.
Teraz czy O1af miał szansę wygrać zakład?
Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna -NIE.
Tyko, że nikt mu tego nie powiedział. I ja jestem pewny, że nawet po 6 miesiącach treningu nie przebiegnie 150 kilometrów w 5 dni. Oczywiście mogę się założyć z O1afem o 600 złotych.
200km, 5 dni, 1000zł
na Boga przysięgam, że w tydzień do tej pory nie zrobiłem więcej niż 120km/. ostatnio tyle machnąłem w zeszłym roku
wystarczająco nierealne? /w żadnym ultra biegu (>42.195) też nie startowałem
jak nie to podbij stawkę.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
rusian
no ale ty biegasz kilka sezonów i wyniki masz nie byle jakie... - chodzi o "świeżynkę" - czy w 6 miesięcy może się przygotować do przebiegnięcia 150 km / 5 dni...
moim zdaniem jest
ale trzeba by mieć dobrą motywację ... no i na pewno pozbyć się jakiś tam dodatkowych balastów (typu duża nadwaga itd itp). Zastanawiam się czy np. sam byłbym w stanie pokonać taki dystans np. za 2 miesiące (bo teraz bym się tego nie podjął) - wiesz samo rozważanie takiego pomysłu już wydaje mi się ciekawe 




- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
no właśnie. moim też.ssokolow pisze:chodzi o "świeżynkę" - czy w 6 miesięcy może się przygotować do przebiegnięcia 150 km / 5 dni... ;-) moim zdaniem jest)
jeśli tempo nie ma znaczenia, to zagadnienie sprowadza się moim zdaniem tylko do psychy, odpowiedniej taktyki bieg/wypoczynek, i uważności na pojawiające się ukłucia bólu. (stanąć, rozciągnąć, albo wrócić za parę godzin)
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia
mi się wydaje że też jest to możliwe, może nie dla totalnego kanapowca, ale dla zwykłej przeciętnej osoby
RUN FOREST RUN!!!
- lejek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 493
- Rejestracja: 12 wrz 2007, 09:17
- Życiówka na 10k: 45:18
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Hejka,
Taka ciekawostka dla Was bo może nie wszyscy pamiętają/wiedzą o Picie. Tekst z SBBP
Pozdrawiam,
Lejek
Taka ciekawostka dla Was bo może nie wszyscy pamiętają/wiedzą o Picie. Tekst z SBBP
Piotr Dąbrowski przebiegł 200 kilometrów
Wojciech Staszewski 07-11-2004 ,
Biegał przez całą dobę, żeby przebiec 200 km. Relację z piątkowo-sobotniego biegu Pita na Młocinach w internecie śledziła większa publiczność niż na niejednym meczu ligowym
Piotr Dąbrowski (Pit), 37-letni inżynier elektryk oraz maratończyk postanowił samotnie przebiec 200 km. Wystartował w piątek w południe na 3,5-kilometrowej pętli w Parku Młocińskim, towarzyszyła mu grupka przyjaciół z herbatą, jedzeniem, ubraniami na zmianę, a momentami też "Gazeta".
12.00 - 0 km. Ostatnie wywiady dla radia i telewizji i Pit rusza. Niebo od tygodni pogodne zasnuwa się chmurami. Z "bazy" na drogę macha mu mama, Maria Dąbrowska. Będzie tu prawie cały czas.
12.19 - 3540 m. Pierwsze kółko w 19 minut. Pit martwi się, że ma zbyt wysokie tętno, ponad 140 uderzeń na minutę. Czyli biegnie za szybko, drugie okrążenie zrobi w 22 minuty.
13.25 - 14 km. Deszcz leje, Pit bierze łyk napoju izotonicznego. - Śmiałem się z tego deszczu i modliłem, żeby już przestało padać - powie potem.
14.10 - 21 km. To już połowa zwykłego maratonu. Wciąż leje. W "bazie" czuwają przyjaciele Pita z grupy biegowej SBBP (Sobotnie Bielańskie Bieganie Poranne - zbiórka co tydzień o 8. rano Podleśna róg Klaudyny, zapraszają też nowych chętnych). Na forum www.biegajznami.pl nadają przez laptop i komórkę bezpośrednią relację, właśnie wstawili pierwsze zdjęcia. W sieci dopingują Pita biegacze z całej Polski (a także z... Kanady) - w sumie 2,5 tysiąca "odsłon" strony z relacją.
16.20 - 42 km. Czyli maraton w nogach. Deszcz przesadza. Z relacji w internecie: "Ścieżka rozmiękła i Pit musi kluczyć między kałużami". Biegaczka z SBBP: "Jeszcze siedzę w pracy. Spojrzałam za okno i brrrr..."
18.38 - 63 km. Wreszcie przestaje padać. 5 minut przerwy na zmianę skarpetek i butów. W bazie na wszelki wypadek jest siedem zapasowych par butów, ciepłe ubrania.
20.18 - 77 km. Od popołudnia cały czas na trasie towarzyszy Pitowi ktoś ze znajomych biegaczy. Dojeżdżam i ja, przebiegniemy razem dwa kółka.
- O czym myślisz w biegu?
- Dużo się modlę. W biegu to łatwiejsze niż w czasie mszy. Bo w kościele trzeba dopowiadać do tego, co mówi ksiądz. A ja jestem samotnikiem.
Pit mówi swobodnie, wyraźnie, uśmiecha się. Opowiada o chrzcie w Kościele, który miał cztery lata temu, o bolącym mięśniu czworogłowym uda, o dziewczynie, której nie ma, i o przyjaciołach-biegaczach z SBBP, którzy są dla niego jak druga rodzina. O swoim biegu mówi: "Moja noc listopadowa".
W lesie mrok. W najciemniejszych miejscach z Pawłem Kostrzębskim (biegacz, właściciel drukarni) stawiamy cztery znicze. Będą służyć Pitowi jak latarnie morskie. Rano tych zniczy będzie dopalać się chyba ze dwadzieścia.
22.30 - 100 km. Na biegowe "dyżury" dojeżdżają kolejni kibice. Komentarze w sieci: "Miałem przyjechać rano, ale nie wytrzymam. Wsiadam na rower, muszę to zobaczyć", "Właśnie chciałem przyjść, ale skoro teraz jest tyle osób, to wybiorę się koło drugiej, wtedy będę bardziej pomocny". Taksówką dociera koleżanka Pita, chociaż taksówkarz najpierw powiedział: "Do lasu? Nie jadę". Przekonała go dopiero cała opowieść.
2.00 - 125 km. Pit miał kryzys. - Nie żebym się miał wycofać. Ale wszystko bolało - powie później. Często idzie, ale takim tempem, że trzeba za nim podbiegać. Lekarka-biegaczka przebiega z nim dwa okrążenia, bada, robi masaż, smaruje stopy i jest lepiej.
4.00 - 140 km. Ekipa w "bazie" przysnęła. Pit, rześki, budzi ich: - Gdzie ta herbata? Miała być po tym kółku!
4.30 - 143 km. Nocnym pociągiem z Wrocławia dojechał Jacek Rudy (biegacz, student administracji) - bo "braterstwo biegowe jest najważniejsze". Będzie biegał z Pitem do końca, zrobi półtora zwykłego maratonu.
9.00 - 170 km. Żeby do południa osiągnąć planowane 200 km, Pit musiałby zacząć finisz. Ale nie ma siły, coraz trudniej biec.
11.00 - 183 km. Wracam na Młociny, jedno kółko przebiegniemy razem. Pit swobodnie udziela w biegu wywiadu! Mocno boli go kolano, przed prawym okiem ma mgłę, bo popękały mu naczynka.
- Co zrobisz po biegu?
- Pójdę na basen. A w życiu? Zobaczymy.
12.00 - 191 km 16 m. To wynik Pita w biegu 24-godzinnym. Kilkudziesięciu kibiców bije brawo. Pit unosi ręce do góry, po czym... rusza na ostatnie dziewięć kilometrów - żeby chociaż po czasie dotrzeć do bariery 200 km.
13.13 - 200 km. Ostatnie 200 m Pit pokonuje sprintem. Przyjaciele otwierają szampana, a Pit bierze w objęcia swoją mamę.
Pozdrawiam,
Lejek