No więc ponownie odezwę sie na tym forum. Biegam już równe 8 tygodni - jestem na 7 tygodniu planu treningowego "odchudzanie z bieganiem". Należe do Grubasów, ale na szczęście już coraz mniej. W sumie schudłam już 7 kg odkąd zaczęłam swoją przygodę. Chyba jak każdemu tutaj bieganie sprawia mi wielką frajdę - a pomyśleć, że kiedyś sądziłam, że nigdy w życiu nie będę biegać, że rower wolę i uznaję za jako jedyny słuszny w celu rozładowania energii... I psikus właśnie sprawil mi rower, który niejako zmusil mnie do szukania alternatyw

A więc biegam... Dziś przebiegłam około 4 km - w pół godziny co prawda, więc spokojnym i radosnym tempem. Ale biegnę już non stop - bez zatrzymywania, czasem tylko zwalniam, żeby móc trochę głebszy oddech zlapać. A jak z tym u Was - czytałam kilka stron wstecz i widziałam, że wielu z Was, z Nas jest na podobnym etapie co i ja

Tym którzy łamią się kontuzjami kolan chcę powiedzieć że wszystko jest możliwe. Ja przeszłam 3 zabiegi operacyjne kolana - usuwanie łąkotki, szycie łąkotki, skrobanie chrząstki i takie tam. Lekarz kilka lat temu powiedział mi, że bieganie absolutnie nie - ale nie mówil, ze do końca życia. Owszem bieganie bez opaski jest niestety niemożliwe, za duzy dyskomfort polaczony z bolem. Ale w opasce wszystko jest mozliwe. Chondromalacje mam nadal i bede miec do konca zycia. I biegam.. jak pisalam wczesniej.
Chciałam się z kimś podzielić moimi wrażeniami, bo niestety nie mam nikogo kto cieszyłby się tym razem ze mną. Znajomi mówią mi tylko że "zwariowałam"...
Pozdrawiam wszystkich biegających i odpoczywających przy leczeniu kontuzji

W górach jest wszystko co kocham...