Cel: 30 minut ciągłego biegu - Plan 10-cio tygodniowy

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Arystobulos
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 21 lip 2012, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: okolice Gdańska

Nieprzeczytany post

Dobry ^^
Po miesiącu przygotowywań (można powiedzieć, że wykasowałam sobie trochę tygodni z planu )wczoraj, odbył się ten wielki dzień. Przebiegłam całe 30 minut :D i czułam że mogła bym dłużej, ale byłam już niestety przy domu.

Co na koniec mogę powiedzieć o planie ?
Warto. Warto realizować ten plan. Satysfakcja z ukończenia go jest duża :P

Powodzenia ;)
PKO
yooreck
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 20 sie 2012, 14:49
Życiówka na 10k: 1:05:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie staram się bić rekordów, może na to przyjdzie czas wiosną. Na razie staram się utrzymać albo 30 minut, albo biegać krócej, ale odcinkami trochę szybciej. Bieganie daje mi masę radości i "kopa" na cały dzień. Dziękuję wszystkim;)
Obrazek
Awatar użytkownika
robson1969pl
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 04 wrz 2012, 13:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mi się udało dzięki temu planowi biec nieprzerwanie przez 30minut, trochę czasu minęło lecz jestem z siebie dumny. Czuje się o niebo lepiej!
Schudnij szybko i skutecznie. Tabletki na odchudzanie będą dla Ciebie najlepszym preparatem. Zastosuj dietę i zwalcz cellulit ze swoich nóg. Pamiętaj również abyś zadbała o zęby, gdyż są Twoją wizytówką. Odpowiednie wybielanie zębów będzie najlepszą metodą.
makgajwer
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 14
Rejestracja: 05 wrz 2012, 08:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam Wszystkich :hahaha:

Moje dane: mężczyzna, 51 lat, 178 cm, 83 kg.
Na stronę/forum trafiłem przez przypadek kiedy stanąłem przed wyborem butów do biegania.
A dlaczego bieganie? Po prostu chciałem poprawić swoje kondycję z uwagi na pracę, która wykonuję od lat: za biurkiem tel.+komp+w ciągu miesiąca 2-4 ty. km za tzw. kółkiem w trasie (wyjazdy do klientów).
Ponadto z uwagi na tryb pracy od dość dawna mam problemy z kręgosłupem: zwyrodnienie na odcinku lędźwiowym i szyjnym.
Moja dotychczasowa aktywność "ruchowa": chodzę 4x dziennie z psem (zainstalowany program w tel. pokazuje średnio 8-11 tys. kroków/dzień), oprócz tego rower ale nieregularnie, czasem basen.

Jakieś 2 tyg. zajęło mi zaznajomienie się z treściami na tym serwisie i.... właśnie dołączyłem do społeczności :hahaha:
Kiedy zacząłem czytać jakie buty itp. itd miałem taki sam ból głowy jak parę lat temu podchodziłem do zakupu radia CB. Ostatecznie wylądowałem w specjalistycznym sklepie, gdzie skorzystałem z analizy dynamicznej kroku biegowego, przymierzyłem 8 par butów i wybór padł na nike free run 4 v2.
Wczoraj zaliczyłem swój 1-szy dzień treningów: plan 10-cio tygodniowy+ćwiczenia na siłowni, głownie wzmacnianie mięśni brzucha. Moje tempo 9/6 i po pierwszym dniu jak na razie ok. Zmęczenia nie czułem chociaż trochę potu pociekło. Spróbowałem biec w tempie 11 ale chyba było za szybko więc na razie zostanie przy swoim.
Swoja drogą za 2 tyg. wybieram się na tygodniowy urlop, dlatego będę musiał przerwać trening i zastanawiam się od którego momentu kontynuować: dalej czy od początku? Ale byłem trochę zdeterminowany: teraz albo nigdy i nie chciałem czekać 3 tyg. t.j. do powrotu z urlopu bo obawiałem się, że chęci uciekną.

Życzę wszystkim wytrwałości i sukcesów :hej:
barbus86
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 05 wrz 2012, 19:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam,

Chciałem rozpocząć przygodę z bieganiem, wybrałem ten plan 10tygodniowy bo wydaje mi się on odpowiedni w dojściu do 30minutowego biegu, szczególnie dla osoby która nigdy nie lubiła biegać. No ale cóż - postanowiłem, że osiągnę to więc nie mam za bardzo wyjścia :)

Powiedzcie mi jedno. Te 8 pierwszych dni - 4 z 20minutowym marszem i 4 z 30 minutowym, czy muszą być jeden po drugim czy ma być również między nimi przerwa? Czy robimy 8 pod rząd czy może 4 i 4 a potem przerwa? Co radzicie?

Zaplanowałem sobie taki grafik tygodniowy i nie wiem czy jest on korzystny. Będę wdzięczny za sugestie.

Poniedziałek, środa, piątek - godzina 7 rano - bieganie/marsz.
Wtorek, czwartek - 21-22 godzina squasha
niedziela 21-22 - piłka nożna

W squasha i piłkę gram regularnie w tych terminach, czy wsadzając do tego bieganie nie ma przeciwskazań? Chodzi o to, że 10 godzin po grze w squasha zamierzam biegać, co prawda to czas na sen i się człowiek regeneruje, ale czy stoi to w jakimś konflikcie z bieganiem? Nie mam zielonego pojęcia, dlatego pytam.

Będę wdzięczny za pomoc :)

Pozdrawiam!
barbus86
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 05 wrz 2012, 19:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

barbus86 pisze:
Zaplanowałem sobie taki grafik tygodniowy i nie wiem czy jest on korzystny. Będę wdzięczny za sugestie.

Poniedziałek, środa, piątek - godzina 7 rano - bieganie/marsz.
Wtorek, czwartek - 21-22 godzina squasha
niedziela 21-22 - piłka nożna
Bo może lepiej ten sam program przestawić na wieczory?

Poniedziałek, środa, piątek - godzina 21 - bieganie/marsz.
Wtorek, czwartek - 21-22 godzina squasha
niedziela 21-22 - piłka nożna
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

barbus86 pisze:Te 8 pierwszych dni - 4 z 20minutowym marszem i 4 z 30 minutowym, czy muszą być jeden po drugim czy ma być również między nimi przerwa? ..........ale czy stoi to w jakimś konflikcie z bieganiem? Nie mam zielonego pojęcia,
Powinna być przerwa. W konflikcie s bieganiem nie stoi ale zakładam się, że skoro jesteś w stanie grać w Squasha przez godzinę to z marszu potrafisz pobiec 30 minutowy Bieg ciągły i ten plan jest dla Ciebie za prosty. Uwsteczniasz się.
LidkaRz
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 07 paź 2012, 12:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich :)
Dotychczas długie marsze i czasem basen.
Od dzisiejszego wieczora zaczynam realizację planu.
Życzcie mi powodzenia :D
Awatar użytkownika
P@weł
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1587
Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Nie odpuszczaj, a dasz radę bez żadnego problemu :)...Ja zacząłem biegać na zimę, specjalnie, gdy było trudniej, żeby sobie odebrać argument ;)..Trzymam kciuki!
P@weł...

Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu :)

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte

Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
aga_biega
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 10 paź 2012, 18:39
Życiówka na 10k: 64 min
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zycze powodzenia wszystkim zaczynającym ten program treningowy. Ja sama zaczełam go 4 miesiące temu a w tą niedziele bralam udział w biegnij warszawo na 10 km z wynikiem 64 minuty, wiec jak na początek jest niezle:) Sądze ze kazdy jest w stanie z powodzeniem skonczyc ten program a potem jest juz z gorki. UWAGA to moze uzależnic !!! Pozdrawiam
Kamor
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 21 wrz 2012, 01:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź.

Nieprzeczytany post

Witajcie!
Miałem długą przerwę w bieganiu, moja kondycja jest dość słaba jak na mój wiek. Jestem w końcowej fazie trzeciego tygodnia i zauważam, że moje nogi nie wytrzymują! Pewnego ranka, gdy został mi ostatni cykl, myślałem, że mi nogi odpadną. Co powinienem zrobić aby ból się tak nie nasilał?
Drugie moje pytanie; Jaki powinienem wybrać trening po ukończeniu tego, aby mógł mnie rozwijać w bieganiu, bo to jest naprawdę świetne i nie sądziłem, że będzie przynosić mi tyle frajdy!
Pozdrawiam i życzę wytrwałości wszystkim tym, co planują ukończyć trening! :usmiech: :usmiech:
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Może biegasz trochę za szybko w relacji do swojego poziomu, wagi , przeczytaj to: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=6&id=1791
Co do dalszego planu to polecam to:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=3576
cichy999
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 27 sie 2012, 19:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam

Na początek chciałem się przywitać. Mój wiek to 35lat wzrost 180cm waga 83kg, zabawę z bieganiem zacząłem pod koniec sierpnia tego roku jestem na etapie 14 min biegu 1 minuta marszu, jest ciężko ale nie tragicznie. Ostatnio miałem problemy z kolanem ale powoli przechodzi.
Mam pytanie z jakim pulsem powinienem biegać te 30 min bez odpoczynku, bo ogólnie jak mam tętno ok 160 to nie czuje większego zmęczenia, ale jak jest powyżej 180 to już zaczyna się ciężko oddychać.
Pozdrawiam
hurben
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 22 paź 2012, 20:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

:hej:

Chciałem wam podziękować, w ostatnią niedzielę zakończyłem 10 tydzień - choć w moim wypadku był to tydzień 14 :spoczko:, pierwsze podejście zaliczyłem jeszcze w 2007 roku ze stroną zacznijbiegać która była wtedy chyba połączona z tym serwisem. Zawsze jednak jakaś kontuzja, brak czasu albo inna wymówka się znalazła.

W 2006 roku zakończyłem dość aktywne uprawianie sportu, co szybko skończyło się kosmicznym przyrostem masy, z wagi 69-75 skoczyło na okolice 87 w 2007. Czas był najwyższy by coś z tym zrobić jednak rodzina dzieci pety i tysiąc innych wymówek na karku na pewno nie ułatwiało zadania. Kolejne progi alarmowe były przekraczane kolejne podejścia kończyły się fiaskiem(90,100,105,115,117).

Pewnego dnia jednak będąc w podróży służbowej zauważyłem, że koleżanka z którą urządziliśmy sobie spacerek po całkiem urokliwym mieście Europejskim, przyprawia mnie o zadyszkę i palpitację serca - powiecie zapewne, że niezła koleżanka, moja żona zapewne by wam nie przyklasnęła. Spoglądając w lustro zobaczyłem kawał stworzenia, całe się nie zmieściło, waga też podle jęknęła wskazując 117,5 kg. Przy 175 cm wzrostu była to górna część przedziału otyłości drugiego stopnia, o krok od klinicznej tydzień śmieciowego żarcia i witamy w świecie made in USA.

Pomijając kwestie psychologiczne samo poruszanie się z takim balastem to już jest problem, kiedyś dużo spacerowałem a teraz kilka godzin na własnych nogach doprowadzało mnie do niemal przedśmiertnych konwulsji. Dwa tygodnie w ciekawym mieście pełnym zabytków poświęciłem na spacery, nie jakieś tam wypady po gazetę, tylko cały wolny czas na własnych nogach. Po powrocie widać było pozytywne skutki, czułem się już trochę lepiej i odchorowując klimatyzację przez kolejne dwa tygodnie starałem się kontrolować jadłospis.

Lądując na wadze z rozczarowaniem zauważyłem, że waga złośliwie grymasi na poziomie 112 kg, ech to już nie lata młodzieńcze gdzie przygotowując się do zawodów mała korekta jadłospisu wystarczała, świat 3D postanowił złośliwie kopnąć mnie w zadek, przyszło mu to tym łatwiej, że było by nieprawdopodobne spudłować.

Pora zatem zacząć biegać, miało to być lekarstwo nie tylko na otyłość, lecz też sposób neutralizacji stresu oraz nadzieja na przyszłe aktywne spędzanie czasu z potomstwem. Zawsze lubiłem dyscyplinę w wydaniu pruskim zatem plan został uświęcony i przyklepany w takiej formie, klapki na oczy i biegiem marsz, czy raczej marsz biegiem na początek.

Pierwsze dwa tygodnie jakoś przeżyłem choć zadyszka i bicie serducha postanowiły zostać moimi towarzyszkami. Nauczony poprzednimi doświadczeniami, gdy kolega kręgosłup postanowił strajkować, robiłem 30-45 brzuszków na zakończenie każdego dnia, kołyski i rozmaite inne wygibasy też uznałem za postulaty.

Choć wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, pojawił się pierwszy zgrzyt otóż w trzecim tygodniu okazało się, że źle zapamiętałem plan, biegałem 4 minuty, maszerując dwie.
Dusza kaprala postanowiła mocno dać w kość motywacji, ale skończyło się na pojednawczym włączeniu wadliwego tygodnia przed tydzień trzeci. Z perspektywy czasu wyszło nawet dobrze bo tydzień błędny od początku był dla mnie bardzo trudny i zapewne ten właściwy mógłby mnie zdemotywować. Tak tydzień trzeci okazał się w miarę lekki i już do końca planu wtorki przestały być udręką, pożegnałem też bez żalu koleżanki zadyszkę i tachykardię.

Korzystając z motywujących i informacyjnych funkcji portalu czytałem, czytałem i czytałem
gdzieś ktoś komuś złośliwie wytknął kwestię techniki zabawne, że jeden mogący być uznany za złośliwy post stał się inspiracją która była milowym krokiem w stronę ukończenia tego planu.

Otóż przy takiej nadwadze stawy są potężnie narażone, od zawsze starałem się biegać po piaszczystym/lesistym/ziemnym/trawiastym podłożu, nie pomagało to jednak do końca prędzej czy później staw domagał się odzyskania lebensraum, adidasy w stylu górskim nie sprawdzały się na dłuższą metę, buty kupione niegdyś na wyprzedaży w jakimś markecie (asics 1800 gel - 2008r.) niestety potwornie zjadały mi pięty. Ziejące dziury w piętach zaklejałem plastrami ale zużywanie w skali tygodniowej opakowania plastrów było raczej wstydliwym problemem. Nagle na początku czwartego tygodnia po zastosowaniu rad z youtubowego filmiku dotyczącego techniki biegowej Pana Staszewskiego, układu sznurówek w drabinkę i skarpet do biegania (testowane elementy oddzielnie nie redukowały problemu za nadto) okazało się, że z kolegą plastrem też można się pożegnać.

Chciałbym napisać, że dni spłynęły latem i że do nieba czwórkami szli, że baranki hasały po łące, byłoby to jednak kłamstwo, każdy kolejny tydzień nie był wcale łatwiejszy i przynosił nowe wyzwania. W piątym tygodniu gryppenfuhrer zwalił mnie z nóg, czułem się źle w dniu biegowym pobiegłem jednak, następnego dnia nie było dużo lepiej jednak trzeciego dnia wyraźna poprawa pobiegłem znowu. Gryppenfuhrer okazał się standardenprzeziębieniefurerem, dodatkowo rekordowo krótkim i rekordowo łagodnie jak na mnie przeżytym.

Z uwagi na niedrożność Warszawy w okolicy 6 tygodnia pozostawiłem auto w garażu, przemieszczając się po mieście nagle odkryłem, że tramwaj nie ucieka tak często a autobusy można gonić, stara znajoma zadyszka nie chciała mnie spotkać nawet na schodach na czwarte piętro.

Przyznacie, że z taką motywacją musiało być już tylko lepiej, tak zatem bieganie zaczęło mi wchodzić w krew, pozwoliło mi niekiedy przywitać wschód słońca w okolicach piątej rano, gwiazdy wieczorem pewnie też bym zobaczył, ale Wawa nie jest dobrym miejscem do takich obserwacji.

W tygodniu ósmym, zapomniawszy spojrzeć na mojego casio ze stoperem (20 pln 6 lat temu) przebiegłem 18 minut, z zazdrością myślałem o uczestnikach maratonu warszawskiego, zapewne za rok też będę wtedy siedział w pracy, i nie kupię sobie zegarka z gpsem w dobrej cenie :hahaha: .

Tydzień dziewiąty i dziesiąty upłynął pod znakiem przyśpieszeń, pod koniec biegu gdy już wiem, że dam radę i jestem rozgrzany w trzeciej części urządzam sobie przyśpieszenia po 40-60 kroków szybkiego ładnego biegu i powrót do truchtania, wydaje mi się że poprawiło to znacznie styl i szybkość tego ostatniego i dość znacznie wydłużyło dystans przebiegany.
Jednak puchnące łydki (można ubić pięścią jak schabowe a efektu nie widać)są dość frapujące, przynajmniej żona po moim bieganiu ma co rozmasowywać.

Za te kilka tygodni dobrej zabawy wiedzę fachową i motywację dziękuję wam społeczności portalu Bieganie.pl

Następny cel godzina.
Awatar użytkownika
P@weł
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1587
Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

hurben, super! Nie odpuszczaj..:)
P@weł...

Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu :)

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte

Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ