Święte słowa Bartess, podpisuję się obiema rękami a także, jeśli dam radę, nogami
Co do talentu biegowego to często porównuję siebie do, zachowując wszelkie proporcje oczywiście, Carlesa Puyola z Barcelony albo Gennaro Gattuso z Milanu, którzy talentu i finazji to za wiele nie mają, a wszystko co osiągneli zawdzięczają pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Na drugim biegunie są tacy jak np. Messi, którzy po prostu mają to "coś", trening jest dla nich także ważny ale nie muszą sie tak męczyć a wyniki mają takie, że różne Puyole i Gattusa nie zbliżą się nigdy do ich poziomu. Tak jest też w bieganiu - nawet gdybym biegał 7 razy w tygodniu (pomijając fakt totalnego "zajechania się" takim treningiem) nigdy nawet do nich sie nie zbliżę, i nie chodzi mi o zawodowców, tylko zwykłych amatorów.
Ale nie o tym chciałem - od jakiegoś czasu staram regularnie się ważyć - waga cały czas wskazywała, od stycznia tego roku, 88-90 kg. Zawsze kładę ją w tym samym miejscu więc przyjmowałem pomiar za prawidłowy. Waga trochę mnie dziwiła, bo widzę po spodniach, że trochę ciała ze mnie zeszło, ale cóż, może nabrałem mięśni. Dzisiaj byłem u lekarza i przy okazji zważyłem się - maszyna pokazała, dwa razy, dla pewności, 84 kg... W domu wchodzę na wagę - 88 kg, zepsuta na pewno nie jest. Wziąłem ją i przestawiłem w inne miejsce - 84 kg. ... A ja przez 4 miesiące wkurzałem się, że za dużo ważę, a wystarczyło przełożyć wagę w inne miejsce, żeby stracić 4 kg!
