Debiut w maratonie w 2009
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
co do asicsów to ja chyba bym nie zamienił na inne, dla mnie są rewelacyjne.
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
co do np odciskow podczas maratonu, to warto sobie przed startem w newralgicznych miejscach przykleić specjalny plaster, wtedy nie powstają odciski
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
właśnie o to mi chodziło trafnie ujętessokolow pisze:pieter82 - oczywiście masz trochę racji że plan działa motywująco... i gdyby był ułożony "pod ciebie" to pewnie dawał by optymalne rezultaty względem wkładanego wysiłku treningowego
prawda jest jednak taka... że większość amatorów ma co najwyżej dostęp do planów "ogólnych" - maraton na 4h, maraton na 3:30, itd itp... -
teraz możesz biegać albo bardzo ściśle wg tego, albo - traktować to jako "szkic" i samemu modyfikować np. dni treningowe - w zależności od samopoczucia i "życia" - bo niestety nie każdy ma luksus 100% szans na zrealizowanie planu. Wtedy coś mieszasz, szachrujesz, tam dodasz, tam odejmiesz...

Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
no chyba 1 raz biegałeś w takiej temp??:-) w ciepłe dni puls bywa wiekszy niz normalnie, zobaczysz w latoelendil1985 pisze:"Lato, oooo lato wszędzie....."
Nad morzem 20 stopni trening w spodenkach i krótkim rękawku.
Rewelacyjnie było. Biegałem po lesie, słoneczko świeciło.
Zrobiłem ok. 11.5km + 3x20s przebieżki.
Zaniepokoił mnie puls.
Po pierwsze był bardzo wysoki - 170.
Po drugie w drugiej części skakał. Raz 80 i za chwilę 160 i tak kilka razy.
Być może dlatego, że zawsze biegam po płaskim, a w lesie są górki.

pozatym wg mnie dobrze trenujesz, widać po czasach że robisz postępy z treningu na trening tak trzymać

Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Witam.
Co do nowych butów i perypetii z nimi związanych to ja w nowych butach zaczynam biegać naprzemiennie ze starymi. Poza tym w nowych butach wychodzę na krótsze treningi a na dłuższe biegi zabieram te stare. Jak już „rozgryzę” nowe buty, tzn. wyczaję jak je najlepiej zasznurować, jakie skarpety ubrać, to wtedy odstawiam na bok starą parę. Jak już „wdrożę” nową parę, to wtedy raz na kilka treningów idę pobiegać w starej parze, by dać trochę stopom odpocząć. Jestem na bieżąco, bo od wczoraj wdrażam to z moimi nowymi Woolfami trening pro
. 5 km przyjemnych wrażeń prócz lekkiego bólu achillesów.
Elendil1985 Z tym tętnem to najprawdopodobniej „wina” gwałtownej zmiany temperatury.
Jacuś zdrowiej! Chłopaki - będę trzymał za Was jutro kciuki.
Co do nowych butów i perypetii z nimi związanych to ja w nowych butach zaczynam biegać naprzemiennie ze starymi. Poza tym w nowych butach wychodzę na krótsze treningi a na dłuższe biegi zabieram te stare. Jak już „rozgryzę” nowe buty, tzn. wyczaję jak je najlepiej zasznurować, jakie skarpety ubrać, to wtedy odstawiam na bok starą parę. Jak już „wdrożę” nową parę, to wtedy raz na kilka treningów idę pobiegać w starej parze, by dać trochę stopom odpocząć. Jestem na bieżąco, bo od wczoraj wdrażam to z moimi nowymi Woolfami trening pro

Elendil1985 Z tym tętnem to najprawdopodobniej „wina” gwałtownej zmiany temperatury.
Jacuś zdrowiej! Chłopaki - będę trzymał za Was jutro kciuki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Ja strasznie bałem się dzisiejszego biegania i zastanawiałem się czy nie odpuścić, bo to obtarcie trochę daje znać o sobie. Ale jednak postanowiłem się zebrać i pójść pobiegać, wybrałem stare buty, miejsce obtarte zakleiłem plastrem. Plan był taki że gdy tylko zacznie się problem z tym obtartym miejscem to kończę trening i wracam do domu. Początek biegu był bardzo męczący, szczególnie odczuwały to stopy które mnie bolały. Nie wiem właśnie czemu po tej tygodniowej przerwie spowodowanej chorobą bolą mnie na początku biegu stopy... Ale obtarcie nie dawało znać o sobie, a mi biegło się z każdym krokiem coraz przyjemniej
Pierwsze dwa kilometry pobiegłem tempem 6:00 i 5:45/km kolejne były już szybsze. Dziś od początku zakładałem że nie będę biec konkretnym równym tempem, dlatego bieg był trochę szarpany. Na dokładnie odmierzonej pętli w parku jeden kilometr postanowiłem zrobić na maksa i wyszło 4:03/km
Ogólnie przebiegłem 12,5km z czego jestem strasznie zadowolony, bo nie spodziewałem się że dziś będzie tak dobrze. Biegło się bardzo przyjemnie, o 8:00-9:00 na moich ścieżkach biegowych nie ma jeszcze ruchu więc biega się super, pogoda bardzo fajna, nie za ciepło nie za zimno. Cieszę się że dziś jednak się przełamałem bo po raz pierwszy od dawna biegało mi się wreszcie bardzo przyjemnie a przyznam się szczerze że ostatnio bieganie mnie trochę męczyło. Cały czas jednak czuję piątkową grę w piłkę, oj bolą mięśnie
Co do butów to postanowiłem że te nowe trochę rozchodzę i dopiero po tym spróbuję w nich pobiegać.



- tomek87
- Wyga
- Posty: 122
- Rejestracja: 11 gru 2008, 21:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: BB/Wrocław
A ja dzisiaj w rewelacyjnej, nie za ciepłej pogodzie 26km w tempie 5.03. Swoją drogę fajnie wyglądało jak grupa ok.20 biegaczy odpowiedziała masowo na moje samotne pozdrowienie ręką. W ogóle przez tą pogodę na ścieżkach zrobiło się gęsto od biegaczy. Poza tym mijając zoo jak zwykle przywitałem się z misiami, dziś też ze względu na święto widziałem Pana prowadzącego osiołka.
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
piter82,bartess, ssokolow
emocje opadły trochę po dyskusji o planie, więc dodam jeszcze swoją cegiełkę.
pierwsze primo
http://bieganie.pl/index.php?cat=32&id=9&show=1
/artykuł Wojtka, jak dla mnie moc.
ma chyba 2.18 PB w maratonie, biegał szybciej niż my będziemy kiedykolwiek; respekt
drugie primo
jak poczytałem js też się na niego nawróciłem... ale już mi przeszło.
teraz zaczytuję się książką o danielach, co to ją nagor reklamuje wszędzie.
pierwsze secundo
jak biegałem /rok/ wg planów skarżyńskiego, zaje... byłem na okrągło, zmuszałem się żeby iść biegać. coś tam z tego treningu nabiegałem, ale bez rewelacji.
od czasu, jak rzuciłem skarżyńskiego w diabły, poprawiłem np PB na połówce o 7 min / do 1:20:xx/ na innych dystansach podobnie.
potężnie wzrosła mi motywacja do biegania.
ale to może dlatego, że mam patologiczny deficyt tolerancji na władzę(każdą!)
kiedy coś MOGĘ robić, staram się robić to przyzwoicie.
kiedy MUSZĘ, kombinuję jak nie robić w ogóle.
a plan to jednak jakaś forma dyscypliny zewnętrznej.
drugie secundo.
moim zdaniem, /na mój dzisiejszy poziom wiedzy okołotreningowej/
BPS dla amatora to totalne nieporozumienie
bo przez te wszystkie mikrocykle jobane masz bardziej trening adaptacyjny, a nie kompensacyjny
w skrócie szybciej przyrasta, ale i szybciej spada forma.
zapytałem Michała Bartoszaka/PB 2.12 w maratonie/, na ile był wytrenowany w szczycie formy, ale bez BPS-u
odpowiedział, że nie jest pewien, bo jednak wszystkie maratony biegł po bpsie, ale tak na oko 2.20 /co ciekawe, zgadza się z życiówką Wojtka, i jego podejściem do treningu z artykułu./
mi by te 2.20 wystarczyło do szczęścia, a wam chłopaki?
2.20 stabilnej, nie umykającej po jednym starcie formy jakoś bardziej mnie przekonuje niż wyżyłowane na granicy kontuzji 2.15, nigdy nie powtórzone. /mówię o amatorach!!!!/ludziach nie utrzymujących się ze startów//
tercio.
przyjemność z biegania. przyjemność z biegania. przyjemność z biegania.
kiedy biegasz sztywny plan, nigdy nie będziesz miał(mówię o n-tych miesiącach, nie o początku) takiej frajdy z biegania, jak
kłusując luzem
pogadajcie se z koniem jak to jest jeśli was nie przekonałem...
chyba tyle, więcej nie ogarniam jeszcze
zdrówko
emocje opadły trochę po dyskusji o planie, więc dodam jeszcze swoją cegiełkę.
pierwsze primo
http://bieganie.pl/index.php?cat=32&id=9&show=1
/artykuł Wojtka, jak dla mnie moc.
ma chyba 2.18 PB w maratonie, biegał szybciej niż my będziemy kiedykolwiek; respekt
drugie primo
jak poczytałem js też się na niego nawróciłem... ale już mi przeszło.
teraz zaczytuję się książką o danielach, co to ją nagor reklamuje wszędzie.
pierwsze secundo
jak biegałem /rok/ wg planów skarżyńskiego, zaje... byłem na okrągło, zmuszałem się żeby iść biegać. coś tam z tego treningu nabiegałem, ale bez rewelacji.
od czasu, jak rzuciłem skarżyńskiego w diabły, poprawiłem np PB na połówce o 7 min / do 1:20:xx/ na innych dystansach podobnie.
potężnie wzrosła mi motywacja do biegania.
ale to może dlatego, że mam patologiczny deficyt tolerancji na władzę(każdą!)
kiedy coś MOGĘ robić, staram się robić to przyzwoicie.
kiedy MUSZĘ, kombinuję jak nie robić w ogóle.
a plan to jednak jakaś forma dyscypliny zewnętrznej.
drugie secundo.
moim zdaniem, /na mój dzisiejszy poziom wiedzy okołotreningowej/
BPS dla amatora to totalne nieporozumienie
bo przez te wszystkie mikrocykle jobane masz bardziej trening adaptacyjny, a nie kompensacyjny
w skrócie szybciej przyrasta, ale i szybciej spada forma.
zapytałem Michała Bartoszaka/PB 2.12 w maratonie/, na ile był wytrenowany w szczycie formy, ale bez BPS-u
odpowiedział, że nie jest pewien, bo jednak wszystkie maratony biegł po bpsie, ale tak na oko 2.20 /co ciekawe, zgadza się z życiówką Wojtka, i jego podejściem do treningu z artykułu./
mi by te 2.20 wystarczyło do szczęścia, a wam chłopaki?
2.20 stabilnej, nie umykającej po jednym starcie formy jakoś bardziej mnie przekonuje niż wyżyłowane na granicy kontuzji 2.15, nigdy nie powtórzone. /mówię o amatorach!!!!/ludziach nie utrzymujących się ze startów//
tercio.
przyjemność z biegania. przyjemność z biegania. przyjemność z biegania.
kiedy biegasz sztywny plan, nigdy nie będziesz miał(mówię o n-tych miesiącach, nie o początku) takiej frajdy z biegania, jak
kłusując luzem
pogadajcie se z koniem jak to jest jeśli was nie przekonałem...
chyba tyle, więcej nie ogarniam jeszcze
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Ja posiadam obie książki Skarżyńskiego, jednak tak naprawdę nie wykonałem jeszcze żadnego konkretnego planu podanego przez niego. No może poza jednym w listopadzie-grudniu 2007 (czyli zaraz po zakupie pierwszej książki). Tym planem był plan biegu godzinnego. Gdybym chciał się trzymać wszystkiego co pisze JS to nie miałbym żadnej przyjemności z biegania, powiem więcej rzygać by mi się chciało bieganiem. Mimo wszystko cieszę się że posiadam obie książki bo dzięki temu bardzo dużo dowiedziałem się o bieganiu i część rzeczy przeniosłem do swojego biegania, tak więc na pewno mogę powiedzieć że dużo zyskałem czytając obie te książki. Co do tego czy biegać z planem czy bez, to powiem szczerze że mi jakoś to nie wychodzi... Od listopada miałem wszystko zaplanowane, pierwsze dwa miesiące było ok, do połowy stycznia także jednak wtedy coś się posypało, byłem kompletnie zajechany, straciłem radość z biegania i od tego momentu tak naprawdę mój plan biegowy się posypał. Do dziś biegam bez jakiś konkretnych założeń, coś tam sobie planuję dzień wcześniej ale jednak wszystko weryfikuje się w dniu treningu. Tak jak na przykład dziś gdy planowałem biec spokojnie ale nogi niosły więc się nie wstrzymywałem, organizm sam wie najlepiej czego mu potrzeba. W mojej przygodzie z bieganiem udało mi się zrealizować tylko jeden plan, rok temu do egzaminu na 1500m, plan był z tej stronki. Jak się czułem podczas jego realizacji? Jakoś to szło, ale czasem się nie chce biegać wolno a trzeba, a czasem jest na odwrót a plan to plan i trzeba się go trzymać. Jaka w tym przyjemność? Fakt był taki że na dzień egzaminu forma wypaliła, choć wydaje mi się że lepsza była następnego dnia.
Ogólnie mam plan, wygląda tak że mam wyjść pobiegać 4 razy w tygodniu po 9km minimum na treningu. Zawsze jest fajnie jak bije się swoje życiówki, ale czy jest sens biegać pół roku tylko z tym celem by w danym biegu ustanowić swój rekord? Ja kilka tygodni temu zmieniłem swoje zdanie w tym temacie. Miałem cel w tym roku połamać 1:40h w półmaratonie, tak jak pisałem od listopada wziąłem się ostro do roboty. Jak to się skończyło? Skończyło się tak że od stycznia wchodziło bieganie WB2 i SB, zbiegło się to też z tym że było masę śniegu. Po paru treningach zrobiłem sobie coś w stopę... I zamiast 2 miesięcy biegania WB2 i SB skończyło się na 2-3 treningach tych akcentów... Musiałem zwolnić w biegu bo stopa nie dawała rady biegać szybciej. Następnie były w sumie 2 tygodnie przerwy i do biegania wracałem na 5 tygodni przed tym startem na który tak super chciałem się przygotować. Nie wierzyłem że uda się coś pobiegać ciekawego, moje treningi głównie wyglądały tak że szarpałem bieg, gdy miałem ochotę przyspieszałem, gdy było ciężko zwalniałem. I co się okazało? Takie bieganie dało rekord 1:37:52 w trudnych warunkach
Nie wiem czy kiedyś skorzystam z jakiś konkretnych planów, w których mam dokładnie podane co mam robić w jaki dzień. Na chwilę obecną nie czuję takiej potrzeby.
Ogólnie mam plan, wygląda tak że mam wyjść pobiegać 4 razy w tygodniu po 9km minimum na treningu. Zawsze jest fajnie jak bije się swoje życiówki, ale czy jest sens biegać pół roku tylko z tym celem by w danym biegu ustanowić swój rekord? Ja kilka tygodni temu zmieniłem swoje zdanie w tym temacie. Miałem cel w tym roku połamać 1:40h w półmaratonie, tak jak pisałem od listopada wziąłem się ostro do roboty. Jak to się skończyło? Skończyło się tak że od stycznia wchodziło bieganie WB2 i SB, zbiegło się to też z tym że było masę śniegu. Po paru treningach zrobiłem sobie coś w stopę... I zamiast 2 miesięcy biegania WB2 i SB skończyło się na 2-3 treningach tych akcentów... Musiałem zwolnić w biegu bo stopa nie dawała rady biegać szybciej. Następnie były w sumie 2 tygodnie przerwy i do biegania wracałem na 5 tygodni przed tym startem na który tak super chciałem się przygotować. Nie wierzyłem że uda się coś pobiegać ciekawego, moje treningi głównie wyglądały tak że szarpałem bieg, gdy miałem ochotę przyspieszałem, gdy było ciężko zwalniałem. I co się okazało? Takie bieganie dało rekord 1:37:52 w trudnych warunkach

Nie wiem czy kiedyś skorzystam z jakiś konkretnych planów, w których mam dokładnie podane co mam robić w jaki dzień. Na chwilę obecną nie czuję takiej potrzeby.

- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Nie pamiętam chyba cięższego treningu niż dzisiejsze 35 km BNP. Było gorąco - biegałem od 11 do ok. 13:55 (a więc czas ok. 2:55 - piszę ok. bo pierwszy kilometr kalibrował się gps - ale to był trucht na poziomie 5:15-25). Przebiegłem ok. 35,1 km, średnie hr 164. Poszczególne 5 km biegłem z następującymi prędkościami:
ok. 5:25,5:09, 4:59, 4:44, 4:37, 4:30, 5:35 (ostatnia była z 2 kilometrową kolką)
- wszystko oprócz ostatniej lekko poniżej planu (miała być 5:3o).
Miałem same przeciwności: wspomnianą kolkę na koniec, upadek, upał, i chyba spotkałem się z mityczną ścianą (może małą ścianką) - między 28-29 km miałem naprawdę wszystkiego dość, wszystkiego (średnie hr najszybszej piątki 180).
Powiem tak - największym naszym wrogiem na SM będzie temperatura. Dziś jestem tego pewien. w kwietniu trzeba się do tego przyzwyczaić.
ok. 5:25,5:09, 4:59, 4:44, 4:37, 4:30, 5:35 (ostatnia była z 2 kilometrową kolką)
- wszystko oprócz ostatniej lekko poniżej planu (miała być 5:3o).
Miałem same przeciwności: wspomnianą kolkę na koniec, upadek, upał, i chyba spotkałem się z mityczną ścianą (może małą ścianką) - między 28-29 km miałem naprawdę wszystkiego dość, wszystkiego (średnie hr najszybszej piątki 180).
Powiem tak - największym naszym wrogiem na SM będzie temperatura. Dziś jestem tego pewien. w kwietniu trzeba się do tego przyzwyczaić.
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
- Witam właśnie wróciłem z półmaratonu w Dąbrowie Górniczej oj działo się ale po kolei. Jechałem na bieg pociągiem z pseudokibicami gks-u tychy,niby nic ale wcześniej chyba umówili się na ustawkę bo zatrzymali pociąg przed gliwicami i zaczęli bitwę z innymi kibolami. Pociąg stał,ruszył dopiero jak było po wszystkim(policja pojawiła się jak zwykle za późno choć obsługa pociągu widziała co się święci).Po takich przygodach dotarłem z kolegą z godzinnym opóźnieniem ale organizatorzy jeszcze nie zamknęli biura,razem z nami na dworcu w Dąbrowie z pociągu wysiadł Jurek Skarżynski a myslałem ze tacy ludzie pociągami nie jeżdzą.

- Ogólnie bardzo dobrze zorganizowany bieg za rok na 100% melduję się na trzeciej edycji tego biegu.Pozdrawiam
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 05 paź 2008, 10:42
jakub 738 gratuluje życiówki...
ja dziś ostanie dłuższe bieganko przed Dębnem....leciałem lajtowo 36,5km w czasie 3:33...też trase wybrałem.... do 15km miałem osiem cięzkich podbiegów.....tym razem zabrałem ze soba dużą butelkę powerrade ememensy i żelki....musiałem jednak na 30km wpaść do CPN po picie bo zabrakło...dalej nie wiem czy przebiegnę maraton...bolą mnie tylko nogi po takim biegu....pozostaje wiara i wierzę ze dam radę....
ja dziś ostanie dłuższe bieganko przed Dębnem....leciałem lajtowo 36,5km w czasie 3:33...też trase wybrałem.... do 15km miałem osiem cięzkich podbiegów.....tym razem zabrałem ze soba dużą butelkę powerrade ememensy i żelki....musiałem jednak na 30km wpaść do CPN po picie bo zabrakło...dalej nie wiem czy przebiegnę maraton...bolą mnie tylko nogi po takim biegu....pozostaje wiara i wierzę ze dam radę....
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
a ja dziś po drugiej 30'stce...
- tym razem nastrój zupełnie inny
- głównie dlatego że mądrzej zacząłem... pierwsze 10 km po 6:15, czasem nawet 6:20... a potem to "już jak mi się chciało" - niektóre po 5:55, inne po 6:00 ... a na końcówce 2 czy 3 km po 5:45... - od razu nastrój inny..
może też z powodu pogody
- oczywiście zmęczyłem się... ale nie jestem umierający tak jak ostatnio...
no ... jeszcze jedna 30'stka... pewnie za tydzień i finito 
- tym razem nastrój zupełnie inny
- głównie dlatego że mądrzej zacząłem... pierwsze 10 km po 6:15, czasem nawet 6:20... a potem to "już jak mi się chciało" - niektóre po 5:55, inne po 6:00 ... a na końcówce 2 czy 3 km po 5:45... - od razu nastrój inny..
może też z powodu pogody


