łowca pisze:A to biegowe ciuchy pierze się po każdym biegu ??
raz na dwa-trzy treningi to wg mnie takie rozsądne minimum. Nie wiem jak Ty, ale ja nie lubię zakładać przepoconych ubrań :P
Poza tym co za różnica czy pierzesz raz na tydzień/miesiąc/rok- zawsze jest moment kiedy ubrania lądują w pralce/na suszarce a Ty nie masz czego założyć. Chyba że ktoś włącza pralkę żeby tylko dwie-trzy rzeczy uprać
łowca pisze:A to biegowe ciuchy pierze się po każdym biegu ??
raz na dwa-trzy treningi to wg mnie takie rozsądne minimum. Nie wiem jak Ty, ale ja nie lubię zakładać przepoconych ubrań :P
Poza tym co za różnica czy pierzesz raz na tydzień/miesiąc/rok- zawsze jest moment kiedy ubrania lądują w pralce/na suszarce a Ty nie masz czego założyć. Chyba że ktoś włącza pralkę żeby tylko dwie-trzy rzeczy uprać
Nie kazdy poci sie jak świnia w okresie jesienno-zimowym
Ja np nigdy sie nie pocę w tym okresie jak latem.
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem." Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
Nie no, lato, jesień, czy zima, to nawet biegając sobie tempem konwersacyjnym człowiek spoci się na tyle, by koszulka techniczna była mokra...inna sprawa, że z reguły te zawierające dodatki bodajże srebra nie "ciągną" tak po wyschnięciu potem, a "zwykle koszulki" owszem...ale też co 2gi trening wystarczy wyprać, spodnie (długie) piorę nawet rzadziej, co 3-4 wystarczy, bo nogawki się nie pocą, a część "zabiera" też bielizna. Niemniej ze 2-3 zestawy warto mieć :)
łowca pisze:A to biegowe ciuchy pierze się po każdym biegu ??
raz na dwa-trzy treningi to wg mnie takie rozsądne minimum. Nie wiem jak Ty, ale ja nie lubię zakładać przepoconych ubrań :P
Poza tym co za różnica czy pierzesz raz na tydzień/miesiąc/rok- zawsze jest moment kiedy ubrania lądują w pralce/na suszarce a Ty nie masz czego założyć. Chyba że ktoś włącza pralkę żeby tylko dwie-trzy rzeczy uprać
Nie kazdy poci sie jak świnia w okresie jesienno-zimowym
Ja np nigdy sie nie pocę w tym okresie jak latem.
heh może nie jak świnia.. ale (chyba) każdy się poci :P ale co kto lubi grunt żeby danej osobie i osobom towarzyszącym (oraz żonie której trzeba wyjaśnić czemu koszulkę po bieganiu wkładam do szafy i że jest to normalne :P) to nie przeszkadzało
aa- dygresja.. kiedyś słyszałem teorię że dla każdego faceta koszulka/koszula która od tygodnia jest nie używana liczy się jako świeża
Auć...nie no, do szafy to chyba przesada...ja wieszam po bieganiu na kaloryferze (bo jest po prostu mokre), a jak wyschnie to wisi tam sobie (w sumie max za 2 dni jest użyta i potem już laduje w pralce), do szuflady z czystymi to jednak takiej "przebiegniętej" nie chowam (no mimo wszystko "delikatny powiew mężczyzny" pozostaje ;-)))
Mój chłopak mnie nauczył, żeby też nie prac ubrań po każdym treningu, ale tak po co drugim. I to jest w sumie dobre, bo tak szybko nie niszczy się ten materiał. Chociaż na początku myślałam, że to jest dość dziwne, ale jak tu widzę - tak się po prostu robi.
Ja się nigdy nad praniem nie zastanawiałem. Do tej pory koszulki i gacie prałem po każdym treningu, spodnie rzadziej. W sumie nie przejmuję stanem tkaniny - u mnie królują ciuchy z niebieskiego sklepu na literkę de, koszulek za 15 zł trochę nakupowałem i po prostu nie mam się czym przejmować. No chyba tylko tym, że zbyt szybko kończą mi się detergenty do odzieży technicznych/termoaktywnych/membranowych - bo tylko takich (detergentów) używam.
Ale spróbuję po dzisiejszym biegu wrzucić ubranie tylko na płukanie/wirowanie.
START: 17.06.2015, 170 cm; 116,7 kg
było: 108 kg - 10 km w 65:24 (27.09.2015)
jest: 98 kg - 10 km w 55:33 (25.09.2016)
będzie: 80 kg - 10 km w 40 minut
-
Start II: 07.06.2021, 170 cm; 124 kg
-
Start III: 30.05.2023, 170 cm; 101 kg
[url=viewtopic.php?f=27&t=64998]BLOG[/url]
[url=viewtopic.php?f=28&t=64999]KOMENTARZE[/url]