Początkująca / pytania
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Bieganie w terenie lub ogólnie po miękkiej nawierzchni jest lepsze dla kolan, ale czy "trudniejsze/łatwiejsze" to nie wiem, nie sądzę. Jedni preferują teren, inni twarde nawierzchnie (ja preferuję asfalt/kostkę). Biegając w terenie (szczególnie jesli jest urozmaicony, w znaczeniu jakies wzniesienia) można to wykorzystać do bardziej urozmaiconego treningu. Biegnąć po twardym można za to osiągnąć lepszy czas (plus nie martwisz się,że skręcisz kostkę na jakimś korzeniu ;-)). Bieganie po bieżni (takiej wokół stadionu, tj. 400m) może być po prostu nudne (szczególnie przy dłuższych dystansach).
A ze slodyczami, to niestety, nie da się tak,że "biegam, to mogę łasuchować"...owszem, w niewielkim stopniu pomoże (w stosunku do wersji: łasuchuję i nie robię nic). Wszystko oczywiście jest dla ludzi (slodycze też), ale niestety w rozsądnych ilościach.
--
Axe
A ze slodyczami, to niestety, nie da się tak,że "biegam, to mogę łasuchować"...owszem, w niewielkim stopniu pomoże (w stosunku do wersji: łasuchuję i nie robię nic). Wszystko oczywiście jest dla ludzi (slodycze też), ale niestety w rozsądnych ilościach.
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 mar 2015, 21:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
No bez przesady. Dieta to nie znaczy, że masz się głodzić i wszystkiego sobie odmawiać 
Jeśli nie masz silnego charakteru, na takiej diecie długo nie wytrzymasz.
Batonik, czy czekoladka dziennie... jeśli jest wliczona do bilansu kalorycznego, niczemu nie szkodzi.
Ja od poczatku diety jem 3-4 kostki czekolady gorzkiej dziennie i 1-2 batonów (najczęściej nestle fitness lub mussli... chociaż są i grześki czy prince polo) i cały czas waga spada. Na razie 18 kg mniej.
Fakt... że miałem większą wagę niż Ty... a przy większej wadze łatwiej się zrzuca. Ciężko zaczyna być jak już dochodzi się do swojej wagi i trzeba jeszcze dobić z kilogramami
.
Ale jeśli wliczasz wszystko w bilans kaloryczny to nie powinno być problemu.
Co nie znaczy, że możesz sobie ze słodyczami folgować... bo to puste i niezdrowe kalorie
i wiadomo, lepiej zjeść jabłko czy marchewkę i pomidora niż taki baton nestle
.
I dobrze kombinowałaś
Przy odchudzaniu ćwiczy się nie tylko dla zdrowia ale też dlatego, żeby wyjść na ujemnym bilansie kalorycznym... żeby nie trzeba było się tak głodzić
. Bo bez ćwiczeń, musiałabyś ostro ciąć kalorie.
I tutaj się z axe zgadzam
wszystko w rozsądnych ilościach 

Jeśli nie masz silnego charakteru, na takiej diecie długo nie wytrzymasz.
Batonik, czy czekoladka dziennie... jeśli jest wliczona do bilansu kalorycznego, niczemu nie szkodzi.
Ja od poczatku diety jem 3-4 kostki czekolady gorzkiej dziennie i 1-2 batonów (najczęściej nestle fitness lub mussli... chociaż są i grześki czy prince polo) i cały czas waga spada. Na razie 18 kg mniej.
Fakt... że miałem większą wagę niż Ty... a przy większej wadze łatwiej się zrzuca. Ciężko zaczyna być jak już dochodzi się do swojej wagi i trzeba jeszcze dobić z kilogramami

Ale jeśli wliczasz wszystko w bilans kaloryczny to nie powinno być problemu.
Co nie znaczy, że możesz sobie ze słodyczami folgować... bo to puste i niezdrowe kalorie


I dobrze kombinowałaś


I tutaj się z axe zgadzam


- embe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 659
- Rejestracja: 26 mar 2015, 23:18
- Życiówka na 10k: 42:52
- Życiówka w maratonie: 3:23:30
- Lokalizacja: Kielce
He he heMagda36 pisze:sprobowalam cos rzebiec i u mnie to wyglada ze daje rady tylko jakies 1,5min biec...porazka??
tylko tyle....ojjj

Gdybyś stanęła razem ze mną na moim pierwszym "treningu" to bym Ci tylko plecy oglądał i to z daleka

Padłem po 30 sekundach

Biegaj i nie porównuj się z ludźmi, którzy mają w nogach tysiące kilometrów. Wszyscy kiedyś zaczynali
Jest dobrze i z każdym dniem będzie lepiej!
Trzymam kciuki!
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 15 lip 2013, 08:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Skoro dajesz radę przebiec 1,5 minuty możesz zacząć od 2 tygodnia planu 6 tygodniowego 6 x 1 min. biegu/4 min. marszu.
http://bieganie.pl/index.php?cat=19&show=1&id=547
http://bieganie.pl/index.php?cat=19&show=1&id=547
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 04 maja 2015, 10:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Embe...kochany jesteś, ale mnie to trzeba motywować 
dobre jest wrogiem lepszego
postaram się wybrać cos z tego planu 6c--cio tyg.
Dziekuje za wsparcie....
chyab co drugi dzień będę tez na rower wsiadać w miare możliwości...a w weekend zrobie se trening wychodząc na Pilsko..
ze słonecznymi pozdrowieniami
Magda

dobre jest wrogiem lepszego
postaram się wybrać cos z tego planu 6c--cio tyg.
Dziekuje za wsparcie....
chyab co drugi dzień będę tez na rower wsiadać w miare możliwości...a w weekend zrobie se trening wychodząc na Pilsko..
ze słonecznymi pozdrowieniami
Magda
-
- Stary Wyga
- Posty: 240
- Rejestracja: 17 paź 2014, 15:08
- Życiówka na 10k: 45:36
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Białowieża
O, według tego planu zaczynałam razem z koleżanką - początki też nie należały do najlżejszych (dwie zasiedziałe nieco babki w wieku 35+ i 45+) A teraz, po roku, biegamy całkiem przyzwoite dystanse w tempie rekreacyjnym (a czasem nawet nieco szybszym). Tak więc polecam!
Ja zdecydowanie wolę biegać po lesie/łąkach itp drogach gruntowych, choć zimą była głównie "asfaltoza" to teraz znów teren/asfalt 60/40
Dodatkowe bonusy pt. kumkanie żab, śpiew ptaków, żubry, wilki, kwiaty (oraz zuooo czyli pyłki
). Bieżnia na boisku - z rzadka. Bieżnia mechaniczna - łomatko, po przebojach z błędnikiem za kolejne próby dziękuję. Po 2 km na tym diabelskim wynalazku dzień wyjęty z życiorysu, o dziwo orbitrek tak na mnie nie działa
Z tymi słodyczami to jest różnie - ja należę do osób którym łatwiej jest utrzymać ścisły reżim niż małe odstępstwa. Bo od małych się zaczyna, a potem... między jedną a dwoma czekoladkami różnica niewielka, między 2 a 3 - jeszcze mniejsza...
Wszystko zależy od charakteru. Inne ćwiczenia - zdecydowanie tak! Ja doszłam do etapu że dzień bez jakiegoś treningu jest taki jakiś nie teges - choćby 10 minut machania dooopką z Tiffany być musi
Pozdrów ode mnie góry - brakuje mi ich odkąd wyprowadziłam się z południa...
Ja zdecydowanie wolę biegać po lesie/łąkach itp drogach gruntowych, choć zimą była głównie "asfaltoza" to teraz znów teren/asfalt 60/40



Z tymi słodyczami to jest różnie - ja należę do osób którym łatwiej jest utrzymać ścisły reżim niż małe odstępstwa. Bo od małych się zaczyna, a potem... między jedną a dwoma czekoladkami różnica niewielka, między 2 a 3 - jeszcze mniejsza...


Pozdrów ode mnie góry - brakuje mi ich odkąd wyprowadziłam się z południa...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 15 kwie 2015, 22:05
- Życiówka na 10k: 1g:03m:32s
- Życiówka w maratonie: brak
Podepnę się pod temat, bo mam problem z bólem ale nie w kolanach a w łydce i w udzie nad kolanem i pod :D sama nie bardzo wiem jaka część nogi mnie boli, w poniedziałek idę do ortopedy ale może Wy cokolwiek mi powiecie..
Biegam od marca jakoś a ból zaczął się jakieś 3tyg. temu. Cały rok jeżdżę na rowerze, bez względu na pogodę, może nogi są zmęczone? Pisałam już wcześniej, że mam nadwagę 'paru' kg, ale mam siłę biegać, tylko ból mi to uniemożliwia, jak wezmę silne przeciwbólowe to jest ok, ale cały czas na tabsach to niebardzo. Boli tylko jak biegnę lub znoszę rower z 3 piętra, przy chodzeniu nie czuję.
Biegam od marca jakoś a ból zaczął się jakieś 3tyg. temu. Cały rok jeżdżę na rowerze, bez względu na pogodę, może nogi są zmęczone? Pisałam już wcześniej, że mam nadwagę 'paru' kg, ale mam siłę biegać, tylko ból mi to uniemożliwia, jak wezmę silne przeciwbólowe to jest ok, ale cały czas na tabsach to niebardzo. Boli tylko jak biegnę lub znoszę rower z 3 piętra, przy chodzeniu nie czuję.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 maja 2015, 14:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dobrą motywacją jest endomondo. Sama dołączyłam do różnych rywalizacji i cieszy mnie to, że idę do góry w rankingach aż się nie mogę doczekać kolejnego treningu :p bardzo miłe jest też to, że ktoś polubi moją aktywność i pogratuluje nowego rekorduMagda36 pisze:Embe...kochany jesteś, ale mnie to trzeba motywować
dobre jest wrogiem lepszego
postaram się wybrać cos z tego planu 6c--cio tyg.
Dziekuje za wsparcie....
chyab co drugi dzień będę tez na rower wsiadać w miare możliwości...a w weekend zrobie se trening wychodząc na Pilsko..
ze słonecznymi pozdrowieniami
Magda

A teraz pytanie do wszystkich: robię marszobiegi 6 x 3 min marsz i 2 min biegu czyli 30 min, minute biegnę na luzie trochę szybko kolejną minute powoli bo zadyszka, czy warto wydłużyć czas do 40-45 min i truchtać zamiast biec? Sama się na tym łapie, że po marszu wystartuje jak głupia a zaraz zadyszka mi przypomni że to jednak nie trucht
I kolejne pytanie. Biegać ze śródstopia czy z pięty? Na samym początku leciałam z pięty i czułam każde uderzenie w kolanach, przestawiłam się na śródstopie i było dziwnie, nie biegłam jakoś stabilnie, jakoś się tak kiwałam. Dzisiaj pierwszy raz od dawna biegłam od pięty, nie czułam tych uderzeń i biegłam prosto, krok taki pewny. To kwestia przyzwyczajenia ciała do ruchu czy zmiana butów? Jakie są wady i zalety biegania z pięty a jakie ze śródstopia?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Staraj się te kawałki biegowe przebiegać w mierę równym tempem, a nie startujesz szybko, a potem "zdycham, już nei mogę" :)
Jeśli czujesz "że masz siły", to chyba lepiej wydłużać kawałki biegane, a skracać chodzone, tak, by dojść do 30 minut ciągłego biegu (truchtania), a czas wydłużać później (potem postawić sobie cel "60 minut ciągłego biegu").
Co do biegania z pięty i śródstopia: padając na śródstopie lepiej amortyzujesz wstrząsy (co zresztą zauważylaś)...chyba w większości porad występuje, że lepiej biegać ze śródstopia (i po miekkiej nawierzchni)...ale moim zdaniem na ten moment biegaj "jak Ci wygodnie", techniką bieganai (chyba) można zająć się później :)
--
Axe
Jeśli czujesz "że masz siły", to chyba lepiej wydłużać kawałki biegane, a skracać chodzone, tak, by dojść do 30 minut ciągłego biegu (truchtania), a czas wydłużać później (potem postawić sobie cel "60 minut ciągłego biegu").
Co do biegania z pięty i śródstopia: padając na śródstopie lepiej amortyzujesz wstrząsy (co zresztą zauważylaś)...chyba w większości porad występuje, że lepiej biegać ze śródstopia (i po miekkiej nawierzchni)...ale moim zdaniem na ten moment biegaj "jak Ci wygodnie", techniką bieganai (chyba) można zająć się później :)
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 04 maja 2015, 10:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
hej hej
wcielam zatem w życie treningi z planu 6tygodniowego, chyba jestem w stanie doprowadzić go do końca.
Tak przynajmniej mi się wydaje. Troche tez zmodyfikuje sobie diete.
Pożyjemy zobaczymy.
Trzymajta kciuki za mnie
Pozdrawiam,
Magda
wcielam zatem w życie treningi z planu 6tygodniowego, chyba jestem w stanie doprowadzić go do końca.
Tak przynajmniej mi się wydaje. Troche tez zmodyfikuje sobie diete.
Pożyjemy zobaczymy.
Trzymajta kciuki za mnie
Pozdrawiam,
Magda
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej
Magda nie zrażaj pomimo trudności na poczatku. Jak ja zaczynałam to po kilkunastu sekundach miałam zadyszkę, ból w klatce piersiowej był nie do wytrzymania, pomimo tego, że dużo maszerowałam i jeździłam na rowerze. Z treningu na trening było coraz lepiej, teraz ciągły bieg ponad godzinę to nic takiego. Nawet jak miałam kilka miesięcy przerwy to nie zaczynałam "od zera", kondycja była nadal i nie było zadyszki.
pozdrawiam i życzę wytrwałości. A i dodam, że mam ok 30kg nadwagi, biegam i nie mam żadnych kontuzji, bólów stawów czy takich tam. A więc można
.

pozdrawiam i życzę wytrwałości. A i dodam, że mam ok 30kg nadwagi, biegam i nie mam żadnych kontuzji, bólów stawów czy takich tam. A więc można

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 04 maja 2015, 10:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
dzień dobry
u mnie powoli zaobserwować można coraz to luźniejsze spodnie...
widzę to dość wyraźnie...czy pora stanąć na wagę po tych paru tygodniach treningu?
czy dopiero jak się zamknie cały cykl?
nie trenuje żeby dużą masę zrzucić, może żeby sprzed zimy waga wróciła...
ale nie powiem że co drugi dzień sobie robię trening i się da...
zachęcam zatem niedowiarków...z początku też nie myślałam że dam rade pobiegać trochę dłużej
niż minutę
teraz jestem na 4.30 wolnego bo wolnego biegu ale idzie ku lepszemu myślę...
pozdrawiam
Magda
u mnie powoli zaobserwować można coraz to luźniejsze spodnie...
widzę to dość wyraźnie...czy pora stanąć na wagę po tych paru tygodniach treningu?
czy dopiero jak się zamknie cały cykl?
nie trenuje żeby dużą masę zrzucić, może żeby sprzed zimy waga wróciła...
ale nie powiem że co drugi dzień sobie robię trening i się da...
zachęcam zatem niedowiarków...z początku też nie myślałam że dam rade pobiegać trochę dłużej
niż minutę

pozdrawiam
Magda
-
- Stary Wyga
- Posty: 240
- Rejestracja: 17 paź 2014, 15:08
- Życiówka na 10k: 45:36
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Białowieża
Nie ma wytycznych po jakim okresie treningu należy się ważyć. Jesteś ciekawa, tym bardziej że widzisz efekt - sprawdź
W sumie jedno co, to nie warto się ważyć zbyt często, pewne wahania wagi są naturalne, zwłaszcza u kobiet. Więc niekoniecznie większa o 1-1,5 kg waga oznacza przytycie, może to być tylko tylko zatrzymanie wody na końcówce cyklu
Stąd jeśli jest potrzeba kontrolowania wagi niegłupio jest się ważyć np. raz w miesiącu na początku cyklu lub co 2 tygodnie, max co tydzień, ze świadomością zastrzeżenia powyżej. Częściej moim zdaniem sensu nie ma.


-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 495
- Rejestracja: 30 kwie 2014, 19:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
bezpieczniej jest mierzyć obwody , z tego powodu, że osoba ćwicząca regularnie i odżywiająca się prawidłowo spala tłuszcz ( czyli niby traci wagę ) ale też buduje mięśnie.
Z pamięci ( więc mogę się mylić) przywołam takie liczby: 1 litr tkanki tłuszczowej waży około 1,4 kg, zaś 1 litr mięśni - około 1,7 kg. Oznacza to , że przy niezmienionej objętości ciała w całości zyskasz wagę. Inaczej - stracisz sporo tkanki tłuszczowej, zyskasz trochę mięśni a waga stoi
w tym momencie wiele osób się frustruje i demotywuje do dalszego działania.
Przykład z mojej siłowni - dwie dziewczyny, koleżanki, wzrost i waga podobne, tylko jedna wyraźnie bardziej wypełnia sobą dresy
.
Więcej - one ważą prawie tyle samo. Jedna z nich ćwiczy od dawna, BF na poziomie 9-10% ( samo mięcho i kable
).
Druga zaczęła niedawno, BF na poziomie 25%, w krótkich spodenkach i podkoszulku dosłownie galareta - dziwne? Ano nie.
Pierwsza to na oko zlepek mięśni, obwody ma więc przy tej samej wadze mniejsze, wygląd , sylwetka, sprawność nieporównanie lepsze od tej drugiej.
Druga, przy niemal tej samej wadze i wzroście, absolutnie nie przyciąga wzroku.
Mój wniosek : waga może wprowadzić w błąd. Trzeba więc na jej wskazania patrzeć przez palce. Z dystansem.
Z pamięci ( więc mogę się mylić) przywołam takie liczby: 1 litr tkanki tłuszczowej waży około 1,4 kg, zaś 1 litr mięśni - około 1,7 kg. Oznacza to , że przy niezmienionej objętości ciała w całości zyskasz wagę. Inaczej - stracisz sporo tkanki tłuszczowej, zyskasz trochę mięśni a waga stoi

Przykład z mojej siłowni - dwie dziewczyny, koleżanki, wzrost i waga podobne, tylko jedna wyraźnie bardziej wypełnia sobą dresy

Więcej - one ważą prawie tyle samo. Jedna z nich ćwiczy od dawna, BF na poziomie 9-10% ( samo mięcho i kable

Druga zaczęła niedawno, BF na poziomie 25%, w krótkich spodenkach i podkoszulku dosłownie galareta - dziwne? Ano nie.
Pierwsza to na oko zlepek mięśni, obwody ma więc przy tej samej wadze mniejsze, wygląd , sylwetka, sprawność nieporównanie lepsze od tej drugiej.
Druga, przy niemal tej samej wadze i wzroście, absolutnie nie przyciąga wzroku.
Mój wniosek : waga może wprowadzić w błąd. Trzeba więc na jej wskazania patrzeć przez palce. Z dystansem.