Zacznij biegać - ale czy schudniesz?

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Montano Corridore
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 632
Rejestracja: 28 lis 2003, 08:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Powodem może być zaburzenie metabolizmu. Czy te 1300 kcal to nie za mało dla człowieka aktywnego sportowo. Tyle się spala na porządnym treningu biegowym a gdzie reszta.
Ja zauważyłem na sobie pewną prawidłowość. Obniżenie ilości kalorii podczas cyklu treningowego uruchamia pewien mechanizm,który tak ustawia metabolizm,aby magazynowac wszelką energię ( najlepiej w postaci tkanki tłuszczowej ). Taki długotrwały stan rzeczy powoduje,że się nie chudnie pomimo koszystnego bilansu energetycznego.
Kiedy  biegam więcej staram się koniecznie dużo wiecej jeść. W efekcie waga spada szybko,trenuje się przyjemnie i nie żałuje sobie kolacji itd.
Można sobie trochę pomóc terapią herbaciano - ziołową. Ja już z przyzwyczajenia piję herbatę PUERH i jakieś zioła na przemianę materii.


(Edited by Montano Corridore at 7:27 am on Jan. 27, 2004)


(Edited by Montano Corridore at 7:28 am on Jan. 27, 2004)
New Balance but biegowy
Arturo 51
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 334
Rejestracja: 23 lis 2003, 15:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czy tą herbatę Puerh kupuje się w aptece, czy szukać jej w spożywczych? Ja pilem herbatę "Red-Slim Tea" /kupowaną w aptece/ ale dawala niezbyt mile "skutki uboczne".
Pozdr. Artur
Montano Corridore
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 632
Rejestracja: 28 lis 2003, 08:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja kupuję liściastą za 3.79,w sieci Kaufland. Herbata z herbaciarni www.oskartea.com.pl.
Dobra jakość i niska cena. Gwarancja Chińskiej Korporacji Producentów Herbaty Yunnan. Hebata pochodzi z prowincji Yunnan . Zachowuje właściowości przez 8godz. od zaparzenia. Nie ma skutków ubocznych. Nie przeczyszcza,tylko działa na metabolizm tłuszczów.

(Edited by Montano Corridore at 6:34 pm on Jan. 28, 2004)
Awatar użytkownika
AKITA SAN
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 252
Rejestracja: 31 paź 2003, 23:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: KIELCE

Nieprzeczytany post

Arturo,w jaki sposób mierzyłeś poziom tkanki tłuszczowej?! Podajesz baaaardzo precyzyjny wynik;)
I czym jest podyktowana zalecona przez lekarza "dawka"dzienna kalorii?
Doktor wie,że się ruszasz?!
Coś mi to wszystko nie pasi do siebie...
Arturo 51
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 334
Rejestracja: 23 lis 2003, 15:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tkankę tluszczową mierze na takiej wadze lazienkowej-pokazuje kilogramy, pani od odnowy biologicznej zapisuje moje dane i waga wyświetla również wynik mojej tkanki tluszczowej w procentach. Waga chyba jest dobr , w koncu obsluguje ja "sila fachowa"
Lekarz te 1300 cal rzucil z pamięci o nic nie pytając. Powiedzial to tonem bardzo autorytatywnym-wiec przyjalem do wiadomosci bez dyskusji.
 Mnie tez to wszystko jakoś nie pasuje stąd tyle moich wątpliwosci i pytan.
Caly styczen waze tyle samo/waze sie codziennie/ Wahania wagi w granicach 60 dkg.
A w styczniu do dnia dzisiejszego przebieglem 207 km, przeplynalem 8 km, zrobilem 9 sesji gimnastyki z przyrzadami.
Pozdr. Artur
Awatar użytkownika
Madzikowa
Wyga
Wyga
Posty: 109
Rejestracja: 27 lis 2003, 12:44
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Hej,

ja tylko chciałam powiedzieć, że dzięki bieganiu objadam się tym co chce i ile chce (duuużooo słodyczy - lubie) i nie tyje!! I o to właściwue chodzi!! No i dużo mojego ulubionego spagett i masa sera!!! Mniam :)

Jak nie biegałam ( a upawiałam z doskoku lżejsze sporty, np. aerobic, step) i oszczędzałam kalorie, niestety na zimę zawsze przytyłam i ze schdnięciem na wiosnę był problem, dopóki nie odkryłam rolek (intensywnie dzień w dzień po 30 km). Wtedy schudłam. a teraz biegam i moja waga 55 kg, z której jestem zadowolona, stoi w miejscu!!;) Natomiast wyszczuplały mi uda, biodra i pośladki (po rolkach zreszta tez, ale jak wiadomo, rolki to sport letni!)
Magda[url]http://szymon.mucha.fm.interia.pl[/url]
[url]http://public.fotki.com/Kajetan2/kajetan2[/url]
[url]http://public.fotki.com/Kajetan/kajetan_mucha[/url]
Awatar użytkownika
lezan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 555
Rejestracja: 20 cze 2001, 04:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Australia

Nieprzeczytany post

Wydaje mi sie ze dwie rzeczy sa pominiete w tej dyskusji. Pierwsza to czas. Bieganie nie jest cudownym srodkiem gdzie po kilku biegach waga zacznie spadac. Waga drgnie- moze z jeden kg po jakichs 2 miesiacach, na zrzucenie kilku kg trzeba ok pol roku regularnych, kilka razy w tygodniu biegow. Druga rzecz to rozwoj miesni. Otoz ciezar wlasciwy miesni jest wiekszy niz tluszczu, w skrajnym przypadku zastapienie tluszczu ta sama objetoscia miesni spowoduje przyrost wagi. Dlatego Madzikowa wyszczuplala a jej waga sie nie zmienia.
If God invented marathons to keep people from doing anything more
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
Awatar użytkownika
ArturR
Wyga
Wyga
Posty: 96
Rejestracja: 13 maja 2004, 22:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław Polska

Nieprzeczytany post

Do Arturo51. Mam nadzieję, że ten temat jeszcze żyje i nie piszę sobie bez sensu.
Ja moge podzielić się swoim doświadczeniem w tym temacie. Nie jestem lekarzem i nie mogę być wielkim autorytetem w tym temacie, ale jednym z powodów, który doprowadził mnie do biegania był problem z nadwagą. Przed tym uprawiałem inne sporty (pływanie, tenis, jazda na rowerze) oraz stosowałem różne diety ale problem  ten pozostawał. Wydaje mi się, że uprawianie sportu to jest połowa sukcesu. Stosując dietę "jedzenie o połowę", albo w ogóle nie jedzenia niczego można stracić kilogramy, szczególnie kiedy jeszcze trochę dodasz wysiłku, ale wystarczy zaprzestać ćwiczenia albo wrócić do normalnego jedzenia to efekt jo-jo zagwarantowany. Przez ostatnie 5-7 lat 3 razy się "odchudzałem z wysiłkiem" - traciłem nawet po 4-6 kg, ale po jakimś czasie zawsze wracałem do normy (BMI=26-27).
Pomyślałem wtedy, że coś robię nie tak i wówczas wpadła mnie do rąk książka M.Montignac "Jeść aby schudnąć", którą wszystkim chcącym schudnąć koniecznie polecam. Autor ksiązki w prosty i wydaje mi się racjonalny sposób przekonał mnie, że ważniejsze od ilości jest jakość jedzenia. Nie chciałbym tu powtarzać teorię Montigniaca, one są chyba znane na tej grupie, ale od tego momentu zupełnie wykluczyłem z jadłospisu węglowodany o wysokim IG, słodkie napoje, itd itd... Oprócz tego ograniczyłem spożycie mięsa (po-prostu jest dla mnie za tłuste), słodkich owoców, marchewki, soli, alkoholi. Do tego 3-4 razy w tygodniu wysiłek fizyczny (nie koniecznie bieganie, może to być pływanie albo gra w tenisa) i bez przesady 1, najwyżej 1,5 godz. i waga moja spada już drugi rok. W tym czasie schudłem już około 12 kg, nawet jak robię przerwy w sporcie waga nie wraca(!!!).  "Szczupleję" wszędzie - w ciągu tych dwóch lat wyraźnie spadł mi brzuch, schudły nogi, ręcę, a garderoba w 75% jest do wymiany.
Moim zdaniem metoda i dieta ta jest bardzo skuteczna, ale wymusza konsekwencji. Należy dokładnie zwracać uwagę na to co jesz i na to co kupujesz. Jeśli należy wyeliminować z diety cukier i słodyczy, to przy zakupach zwróc uwagę na to, że cukier jest praktycznie wszędzie - we wszystkich sałatkach, ketczupie, musztardzie, w większości soków i napojów - czyli jednym słowem dopiero wyeliminowanie tego wszystkiego z jadłospisu pozwoli Ci uzyskać efekt chudnięcia... Dieta ta sprawia trochę kłopotów - praktycznie wszystkie dania musisz sobie sam gotować nie dodając żadnych konserwantów i półfabrykatów - zajmuje to trochę czasu, ale sprawa ta warta poświęcenia.
Pozdrawiam i życzę zgubienia wszystkim tych zbędnych kilogramów!!! Oraz zapraszam do biegania!!!
ArturR
ArturR
Awatar użytkownika
saint
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 776
Rejestracja: 24 cze 2003, 22:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

podstawa odchudzania jest zmniejszenie ilosci spozywanych kalorii a nie zwiekszenie obciazenia
wystarczy porownac :
- przejscie na diete 1000 kalorii (bardzo zdrowa i dobrze opracowana przy wspolpracy z Instytutem Zywienia, przyklad: http://www.kuchnia.3miasto.pl/3163.htm ) powoduje ujemny bilans energetyczny rzedu 1000-3000 kcal dziennie (zaleznie od zapotrzebowania energetycznego) co daje utrate tluszczu na poziomie 2-4 kg miesiecznie
- bieganie 10 km co drugi dzien powoduje ujemny bilans rzedu 300 kcal dziennie (i to pokrywany glownie z zasobow glikogenu) co daje utrate tluszczu na poziomie 0.5-0.7 kg miesiecznie (przy niezmienionej diecie a czesto bieganie wzmaga apetyt)

najlepszym rozwiazaniem bedzie wiec polaczenie obu metod, oczywiscie przy tak intensywnym wisilku mozna zwiekszyc ta diete do okolo 1300 kcal tak aby pokryc zwiekszone zapotrzebowanie wynikajace z biegania (dieta 1000 kcal jest glownie dla osob z b. duza nadwaga ktore wykonuja na codzien marsze i cwiczenia w basenie bo nie byly by nawet w stanie biegac)
jezeli ktos zejdzie z kaloriami do takiego poziomu to musi schudnac bo zaprzeczylby po prostu prawom fizyki :)
sam mam zamiar zadebiutowac we wrzesniu na maratonie w Berlinie i zejscie z wagi 85 kg do 75 (przy 182 wzrostu) bedzie blogoslawienstwem dla moich kolan (jak bardzo waga daje sie we znaki przekonalem sie tydzien temu na debiucie w Polmaratonie Gryfa)

pozdrawiam wszystkich odchudzajacych sie :)
Awatar użytkownika
snake2
Wyga
Wyga
Posty: 78
Rejestracja: 16 maja 2003, 11:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: krakow

Nieprzeczytany post

a ja biegając jak najbardziej schudłem. ze względu na wagę mięśni o czym było wcześniej nie znalazło to bezpośredniego przełożenia na wadze, natomiast straciłem oponkę i mogę nosić to co chcę, jedząc ile chcę. I mówię o zupełnie lightowym bieganiu 3 x w tygodniu ok 45min.-1 h
sms
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 448
Rejestracja: 04 lis 2003, 22:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Arturo, nikt w tym watku nie wspomnial o przemianach tluszczowych, a to jest w kazdej ksiazce o bieganiu. Nie wiem jak biegasz w tygodniu, ale wiem jak wygladaja krakowskie Pogaduchy po lasku Wolskim gdzie sie spotykamy co tydzien i wierz mi, ze po 2 godz. biegania po gorkach z tetnem 90 HRMax nie schudniesz nigdy. Zeby schudnac, musisz biegac w stanach tlenowych, czyli ponizej progu mleczanowego (tak sie to chyba nazywa). Prog ten - o ile sie nie myle, to teoretycznie 60 proc. HRMax. Jesli chcesz go dokladnie zmierzyc, to skontaktuj sie z Ryszardem Szulem, ktory teraz w promocyjnej cenie (60 zl) robi test Zoledzia. Jestes z Krakowa, to nie bedziesz mial problemow ze zrobieniem tego testu. Okresli Ci on poszczegolne progi, a Ryszard jako fizjolog powie Ci jak biegac aby osiagnac okreslone efekty. Jedno wiem na pewno, trzeba biegac co najmniej 30 min z tetnem ponizej progu, czyli mowiac najprosciej tak aby nie miec zadyszki. 30 min, dlatego, ze dopiero po tym czasie zaczyna sie spalanie tluszczow w organizmie. Dlaczego z tak niskim tetnem? Otoz wtedy organizm jako energie uzywa wlasnie zapasy tluszczu. Nie ma natomiast najmniejszego sensu - jesli Twoim celem jest schudniecie - biegac bardzo intensywnie. Od tego wcale nie schudniesz., a taki blad bardzo czesto popelniaja osoby, ktore o tym nie wiedza, myslac, ze jak sie skatuje do utraty tchu, to duzo spale kalorii. Kalorii tak, ale nie tluszczu. Podam Ci jeszcze jeden przyklad: jak nie mialem samochodu, to bylem chudy jak przecinek. Fakt, bylo to w czasach, kiedy bylem piekny i mlody, ale duza role odgrywalo to, ze po prostu duzo chodzilem. Podobno najlepsze na schudniecie sa intensywne - ale nie w tempie Korzenia - marsze. Spojrz tez na Jana Stachowa. Jak biegamy po Lasku Wolskim to on zawsze sobie truchta za nami i teraz porownaj jak on wyglada a jak ja czy Ty. Jest dowodem teorii o ktorej pisze powyzej.
proto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 709
Rejestracja: 12 wrz 2002, 00:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

heh SMS :)
Jakbym czytal pismo dla blondynek .

Podobne teorie byly gloszone bardzo dawno .
Nie jest prawda, ze przy intensywnym bieganiu nie spalamy tluszczow . Jest wrecz odwrotnie.

Prawda jest , ze zmieniaja sie proporcje na korzysc weglowodanow  . Ale calkowita ilosc spalanych tluszczow wraz z intensywnoscia jednak rosnie .

Poglady odwrotne sa oczywiscie absurdalne ..

A to , ze na poczatku "wolne" bieganie jest zdrowsze
i bardziej zalecane , to sprawa oczywista ale chyba
na inna dyskusje ...
[i]swim - bike - run [/i]
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Proto...no nie wiem. :orany:
Czytałem p. Skarżyńskiego i p. Sidora i z tego co piszą chyba nie masz racji. Zalecany jest trucht powyżej 30 minut na małych obrotach.  Może to zależy od indywidualnych predyspozycji i jesteś "wyjątkiem potwierdzającym regułę"?
Co do samego odchudzania: Nikt nie wspominał (może się wstydził bo temat śmierdzący) o rzeczy równie ważnej jak ograniczanie kalorii, tj. o prozaicznym ...regularnym wypróżnianiu. Niby wiadomo o tym od dawna ale jakoś nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę jak jest to istotne [Szwejk świadkiem]. :hejhej:
Nie ma siły i nie ma takich mocnych, by sport + oszczędne odżywianie (ujemny bilans energetyczny) + regularne wypróżnianie (jak dziecko - co dnia) nie doprowadziło do spadku wagi. Wiem, bo testowałem z dobrym skutkiem na sobie. Bez większych kłopotów w dwa miesiące straciłem 6 kg. To tyle.

(Edited by Iwan at 8:43 am on May 26, 2004)
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
Awatar użytkownika
ArturR
Wyga
Wyga
Posty: 96
Rejestracja: 13 maja 2004, 22:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław Polska

Nieprzeczytany post

Pozwólcie, że ponownie się dołączę. Oczywiście, wszyscy mają rację odpowiednia dieta+długotrwały  (>40 min) wysiłek fizyczny (zalecany jest aerobowy monotonny, czyli bieganie, jazda na rowerze, bieganie na nartach, łyżwach, pływanie itd.) + opróżnianie na pewno doprowadzą do spadku wagi.
Dodam tylko, że bardzo ważne jest żeby ten spadek był trwały i waga nie wracała. A tu bardzo ważna jest jakościowa, a nie ilościowa zmiana w codziennym odżywianiu. Należy pamiętać, że ograniczenie posiłków doprowadzi do wolniejszej przemiany materii i do spowolnienia metabolizmu – takie są prawa natury – dostosowanie się do środowiska i nabyte to zostało w trakcie ewolucji. Im  mniej będziemy zużywać kalorii, tym mniejsze będzie zapotrzebowanie na nie i tym większa skłonność organizmu do magazynowania zapasów oraz oszczędzaniu w utracie energii podczas wysiłku fizycznego. Żaden inny gatunek nie ogranicza spożywania kalorii, a nie widziałem (oczywiście w warunkach naturalnych, nie mówię teraz o domowych rozkarmionych kotach) otyłych  zwierząt. Każdy gatunek w  procesie ewolucji sam dostosował sobie odpowiedni jadłospis, niezbędny do funkcjonowania.
Otyłość i nadwaga rozwinęła się w ostatnich dziesięcioleciach i szczególnie dotyczy bogatych rozwiniętych społeczeństw. Tu jest sedno sprawy. Analizując statystyki lekarze i naukowcy doszli do następujących wniosków : siedzący tryb życia (w pracy przy komputerze, w domu przy telewizorze) i zła jakość odżywiania – cukier, sól, wysokoprzetworzone węglowodany, alkohol, piwo, nie mówiąc już o „sztucznej” żywności – to są główne przyczyny powstania nadwagi. Jeżeli nie wyeliminujemy z naszej diety potraw i produktów znacznie podnoszących cukier we krwi, efekty odchudzania nawet przy dodatkowym wysiłku będą „słabe”.
W internecie znalazłem ciekawe porównanie (nie potrafię podać adresu i linku, ale surfując po Google można oczywiście gdzieś to znaleźć) – były prowadzone badania porównawcze w dwóch grupach odchudzających. Obie grupy codziennie miały tą samą ilość kcal – 1500. Ale w jednej diecie przeważały węglowodany wysokoprzetworzone oraz o wysokim IG (ziemniaki, makarony, ryż, mąka i podobne), a w drugiej węglowodany o niskim IG (soczewica, chleb razowy, soja, warzywa, bób). Po 3 miesiącach spadek wagi w drugiej grupie był o 14% większy niż w pierwszej.
Zwiększając wysiłek i ograniczając kcal ja osobiście już kilkakrotnie uzyskiwałem spadek na wadzę – jak pisałem już wcześniej, ale waga niestety wracała. Powodem było niewłaściwe odżywianie. I dopiero po wyeliminowaniu tych „niekorzystnych” dla wagi z punktu widzenia odchudzania węglowodanów udało mi się nie tylko stracić na wadzę, ale i ustabilizować się na niższym poziomie. Tracę dalej na wadzę, ponieważ wciąż  mam  jeszcze spore zapasy energii (BMI =24), ale jak zawartość tłuszczu w organizmie spadnie poniżej 15% to strata dalszych kilogramów będzie zbędna i trudna, organizm osiągnie optymalną wagę.
Proszę nie traktować moich wywodów jako nauczania i nakazów – są na pewno większe autorytety w tej dziedzinie, dzielę się tylko swoimi spostrzeżeniami. Zauważyłem, że problem ten dotyczy większości ludzi i staram się podzielić się swoimi sukcesami...

Pozdrawiam wszystkich walczących z wagą i życzę szybkiego odchudzania oraz zapraszam do biegania.
ArturR
ODPOWIEDZ