Tak po za tym to po wczorajszym dniu mnie choróbsko dopadło i niestety będę musiał zrezygnować na chwile z biegania. Jeżeli będzie wszystko ok to w poniedziałek już idę biegać:hej:
Dzisiaj w nocy w Krakowie lekko popadało, teraz też od czasu do czasu prószy. Ale ja czekam na jakąś prawdziwą zamieć, żeby się całkowicie biało zrobiło i jutro miałem fajną wycieczkę biegową Oby tylko ta zamieć nie przyszła jutro na treningu, bo będę wyglądał jak dziadek mróz
we czwartek faktycznie nieżle zawiewało w Wawie, z okna roboty flagi latały na masztach jak szalone, jak powiedziałem ,że wieczorem idę biegać to popatrzyli na mnie jak na wariata
ale jak już poszedłem koło 19 to wiatr się uspokoił, nie padało i było 6 stopni , najpierw cały dzień kombinowałem co tu na siebie włożyć aby mnie nie zwiało i nie przemokło a wyszło ,że trening na bluzie z wind stoperem zrobiłem i było mi całkiem ciepło
najbardziej nie lubię jak się żłoby lodowe zrobią , one są i ostre i śliskie i nierówne i w ogóle człowiek się mocno umorduje , śnieg i wiatr to przy tym pestka
Ja też w piątek biegałem (8 km), pogoda zmieniała się co chwilę. Słońce deszcz, śnieg no i cały czas wiatr!. Dzisiaj zainwestowałem w czapkę w decathlonie, taką na uszy i jutro ją przetestuję,
Pozdrawiam wszystkich biegowo zakręconych
Wasze posty wskazują, że większość z nas lubi taką zakręconą pogodę ...
I myślę sobie, jaka to fantastyczna sprawa - biegać jesienią, czy zimą. Odnoszę wrażenie, jakby wszyscy wokół zapadali na sen zimowy. Jakby zimę trzeba było tylko przetrwać, jakby życie zaczynało się dopiero wiosną...
Tytuł tylko trochę nieadekwatny, dzisiejsze warunki we Wrocku z mojego wieczornego biegania (a właściwie ślizgania).
temp. -1
odczuwalna -7
wiatr 40km/h
opady śniegu
Jak się domyślam, że dla wielu nałogowców z tego forum to pikuś, ale dla mnie to już zimowo, a nie jesiennie