svether pisze:ooco pisze:mam pytanie: czy naprawdę robi wam różnice czy w danym treningu przebiegliście 9800 czy 10200 metrów???
Mnie nie robi
9800 a 10200 to może i faktycznie nie, ale...
Zmierzone zaraz na początku mojego biegania odcinki "na wyczucie", do 2500m dopiero ostatnio postanowiłem zweryfikowac. Licznik na rower zakupiony, trasa zmierzona... Zamiast 2500 bylo ok. 2250. Różnica w biegu na 10km jest już dośc potezna - okrągły kilometr mniej.
Przed debiutem na 10km zaliczyłem kilka takich biegów na pętli obarczonej błędem - a treningów nigdy luźno nie traktuję. Rezultaty 45,5-46,5min. Dzień przed zawodami poczułem formę, szykowałem się na okolice 43minut.
Rezultat? W debiucie wymęczony po 4km, po 7km już na potwornym zmęczeniu... A to przecież tylko tempo na 45, co się dzieje? Dobiegłem, czas 45:57. Czyli w porządku, chociaż spodziewałem się lepszego biegu - a TAKIEGO wyczerpania wcześniej nie znałem.
Mocno byłem zszokowany, gdy zmierzyłem treningową pętlę... Przy czasie 45:30 na 9km dychę powinienem,w dośc dobrych okolicznościach zaliczyc w 50,51 minut... 5 minut różnicy z dnia na dzień - pytam jakim prawem??
Prawdopodobnie gdybym treningi miał od poczatku wymierzone, pobiegłbym na 50 minut - i w takim czasie dobiegł.
Jednak człowiek zawsze ma ukryte możliwości... Ile w bieganiu może leżec w gestii psychiki? Wiary?
Nawiązując jednak do tematu

Niedokładności w mierzeniu trasy nie zawsze muszą miec negatywne skutki
