Ooo, ja też lubię rowerek... Zazwyczaj to albo biegam, albo siadam na rower i dawaj! po sąsiednich gminach... A okoliczne drogi są po prostu idealne dla rowerzystów - troszkę górek, troszkę płaskiego... Nie ma to jak mieszkać na Pogórzu A czasami, jak mam "dobry dzień" to pojadę z kumplem na rowerze po południu, a idę biegać wieczorkiem... i wtedy dzień można zaliczyć do udanych
Tak więc ja też z całego serca polecam rowerek
Lekarze zalecają rower osobom mającym problemy z kolanami.
WIdziałam nawet w tv historię faceta, który miał problemy z kolanami i z chodzeniem. Lekarz zalecił rower, a facet teraz objeżdża Europę, czy świat.
Wiadomo : rower dobry na wszystko.
Ja od tygodnia nie biegam, tylko jeżdżę na rowerze i mam kilka obserwacji - do odchudzania rower jest rzeczywiście trudniejszym sportem niż bieganie. Przede wszystkim - ciężko odpowiednio podnieść tętno. Jadąc bardzo mocno interwały, docisnąłem do 155 uderzeń/minutę - później jest bariera niewytrenowanych mięśni, po prostu nie mam siły jechać z ta intensywnością. Jeśli ja się natykam na taka barierę, pewnie natknie sie na nią również każdy amator. Przy spokojnej jeździe, ale aktywnej, czyli ciągłym kręceniu, moje tętno wynosiło 90-100 uderzeń. Przy tym każdy zjazd powodował jego spadek.
Tymczasem w bieganiu nie jest problemem osiąganie wysokiej intensywności pracy - chyba dla każdego, nie tylko dla mnie. Kiedy biegnę spokojnym tempem, mam ok. 130 uderzeń, do tego nie jest problemem utrzymywanie np. przez 30 minut tętna na poziomie 165 uderzeń. Oczywiście, rowerem mozna po prostu jeździc dlużej, ale bieganie jest bardziej ekonomiczne - łatwiej biegać z odpowiednią intensywnością przez 50 minut, niz jechać na rowerze przez 3 godziny.
Co dalej - rower jest bardziej wymagający mięśniowo, przynajmniej taki zwykły, dość ciężki rower za kilkaset złotych. Przy odchudzaniu i utrzymywaniu kondycji - to gorzej, bo ciężko odpowiednio rozbujać serce, kiedy nogi padają ze zmęczenia. Owszem, na pewno mam mięśnie wytrenowane w kierunku pracy biegowej, ale z drugiej strony nie jestem takim lamusem, żeby jeździć fatalnie ; )
Rower na pewno jest lepszy do "zrywnych" treningów, typu sprinty maksymalne, czy interwały jeżdżone na maxa, o których pisali koledzy rowerzyści. W momencie, gdy nogi oparte sa na pedałach, nie ma takiego szarpania mięśni i ścięgien jak przy bieganiu na maxa. Dlatego łatwiej zrobić na rowerze akcent siły maksymalnej - jest to po prostu bezpieczniejsze. Ja po sprintach maksymalnych mam często ponaciągane ścięgna, bol stóp. Po sprintach pod gorkę na rowerze jest to przede wszystkim ból mięśni, taki zdrowy, nie wynikający z kontuzji.
Z tego wyciągam taki wniosek, że dla ambitnego amatora (okreslenie Gajdusa) rower może być od czasu do czasu dobrym pomysłem na uzupełniający trening siłowy. W innych przypadkach jest bardziej relaksem niż treningiem czy spalaniem kalorii.
rower to dobry sposób na uzupełnienie biegania, zawsze rowerem można podjechać na stadion, zrobic trening biegowy i wrócic rowerem do domu, a za to rozgrzewke mamy bardzo dobrą
Mam pytanie.
Jak do tej pory jeździłam na 7 letnim jednośladzie firmy giant.
Ale teraz chcę zmienić rower. Oczywiście z min. przednim widelcem, leciutki, dobry na baaardzo długie trasy, dobry na mocne podjazdy. Taki, na którym mogę wybrać się w długą trasę (dziennie średnio ponad 40km - ).
Umiem naprawić rower, ale nie mam pojęcia jaki kupić. Słyszałam o marce HERO - podobno części ma lepsze od GIANT i lepiej to wygląda cenowo.
Jeżeli jesteście lepiej zorientowani w temacie - proszę o pomoc.
Jeśli chodzi o ten rower to napisz dokładnie jaki typ i w jakiej cenie. Mam kumpla,który jeździ na rowerku za 15000zł-no ale to profesionalista. A do czego zmierzam-moge go wypytać i wtedy ci napisze co i jak.
radjin - o meridzie to tyle wiem, że w stosunku do innych rowerów tej klasy jest bardzo droga ( i tu kończy się moja wiedza )
hunter
- rower na długie (kilkugodzinne) przejażdżki; prawie codziennie
- jeżeli chodzi o teren, to tu pojawia się największy problem;
jeżdżę po lesie ( po drogach, nie po rowach), ale jest to też mój podstawowy środek lokomocji po mieście.
- w zasadzie chodzi o to, że potrzebny mi rower na długie, wyczerpujące podróże;
- rower, który wytrzyma moją tendencję do podjeżdżania i zjeżdżania w miejscach czasami do tego nieprzystosowanych..
cleo: Gadałem z kumplem i ogólnie to najlepiej jakbyś wybrał się do dobrego sklepu i tam dokładnie opisał facetowi za ile i do czego. Tylko uważaj żeby ci najdroższych nie wciskali. Ogólnie to pewnie chodzi ci o rower z klasy atb.Ale jeśli chodzi o konkrety to polecał głównie meridy, z takich modeli np: