
Andrzej, Behemotka - pamiętajcie, że początek przygody z bieganiem to przede wszystkim dostosowanie płuc, serca, stawów i mięśni do długotrwałego wysiłku. Jesteście dopiero w I fazie (wprowadzającej), którą ja oceniam na ok. 3 miesiące.
W tym czasie tłuszczu mimo wszystko wam ubywa tu i ówdzie, ale też przyrastają wam mięśnie, które trochę ważą. Przyrastają one sobie wokół kostek, wokół kolan, pasa miednicowego itp. Mięśnie ważą wiecej niż tłuszcz. No ale są potrzebne by biegać

Inna sprawa, że jedni spalają szybciej, a drudzy wolniej. Taka uroda

No ale jak się pracowało na takie zwały tłuszczu parę czy parenaście lat to tłuszczysko nie będzie chciało odejść w parę miechów

U mnie też waga spadała dość powoli, ale za to z wyglądu robiłem się coraz bardziej szczuplejszy (no i o niebo bardziej sprawniejszy fizycznie - 2 lata temu siadałem na stołeczku, aby zawiązać buty i nogę podnosiłem na drugie kolano, aby sie nie schylać, bo brzuch przeszkadzał

Chudłbym może jeszcze szybciej, ale nie stosowałem żadnej diety. Dopiero po jakimś czasie zracjonalizowałem nawyki żywieniowe.
Tak jak pisze Księgowy - więcej posiłków w mniejszych porcjach, aby nigdy nie być głodnym.
Lepiej nie jeść panierowanego mięsa czy żółtych serów, smażonych potraw na głębokim oleju.
Mozliwości zdrowych posiłków jest całe mnóstwo, szczególnie wiosną, kiedy pojawia się tyle nowalijek.
Zdrowe nawyki żywieniowe można sobie spokojnie i powoli wyrobić (mimo, że czasem człowiek i goloneczke wrzuci na ruszta lub kawał ciasta - przy czym goloneczka bez ziemniaków czy chleba, a ciasto bez bitej śmietany

To dziwne, że organizm biegaczy z czasem sam podpowiada co chce zjeść - częściej woła o warzywka, witaminy i białko niż o tłuszcze i słodkości.
Życzę wam dojścia do takiego stanu.
