Czołem!
Konkrety: zona w ciazy, spelnianie wymagan kulinarnych, dojadanie po niej. Efekt: 197cm wzrostu, 120kg, odziwo brzucha jako takiego brak. Wczoraj powiedzialem STOP, wyszedlem z domu, bieglem nieprzerwalnie przez 35 minut, wolno, ale mysle, ze rozmawiac z nikim bym raczej nie mogl. Obstawiam 6.30 km/h. Dobra muza w sluchawkach i nawet nie zorientowalem sie, ze zadeptalem pod dom.
70% swojego zycia trenowalem sport, dzisiaj brak zakwasow i chec na bieganie. Wiem, nie moge. Czy moge?
Plan: 4x tygodniowo po 40 minut, powolutku. Jak bedzie za latwo zwieksze tempo, zegarek z pasem na klate i GPSem jest.
Mamy tutaj jakiegos kloca, ktory tez biega pomimo tego, ze wszyscy wokol pukaja sie w czolo?
Wkrecilem sie!
Pozdrawiam!
PS. Nie wiem po co to pisze. Chyba potrzebuje aprobaty/zjepki ludzi z podobnym zboczeniem.