Tak wiec skończył sie Stary Rok a wraz z nim moje doswiadczenia z 4 miesiacami biegania. Jak ten czas leci. W związku z tym postanowiłem podzielić sie z Wami swoimi wrazeniami:
1. Biegam 3 razy w tygodniu, zawsze wieczorową porą.
2. Pokonuję dystans ok 5 km. Nie silę sie przy tym na bicie rekordów. Kiedyś tak robiłem (2 lata temu) i skończyło sie to ofgólnym wymęczeniem organizmu, a w konsekwencji rezygnacją z biegania.
3. Biegam spokojnym truchtem, nie zważam przy tym na panujące warunki atmosferyczne. Stwierdzam ze dzieki temu bieganie nawet przy temp. w okolicy 0 st. mozna spokojnie uprawiać bez jakiegos szczególnego dyskomfortu.
4. Biegam głównie po asfalcie i pozbruku. Troche mnie to martwi ale pracuje nad tym aby od wiosny, kiedy bedzie dłuzej widno zacząć biegac po lesie w okolicy rósałki w Poznaniu
5. Na początku miałem problemy z oddychaniem. Teraz organizm nauczył sie tej z pozoru tylko prostej czynności i jest OK
6. Już dawno skończyły mi się dolegliwosci kolkowe i problemy z zakwasami. Co ciekawe mam wrażenie ze mój organizm nie jest po tych 4 miechach zbytnio wymęczony. Wrecz przeciwnie. Zacząłem odczuwać przyjemnosc z chodzenia. Kiedyś tego uczucia nie znałem. Potrafiłem po bułki do pobliskiego sklepu zasuwac...autem. Przekonałem sie ze chodzenie to przyjemna i nie męcząca sprawa.
7. Praktycznie zrezygnowałem z jazdy samochodem do pracy. Przerzuciłem się na własne nogi oraz na rower. I tu muszę to napisać: jestem dzieki temu do przodu co miesiac 80 zł (koszty paliwa, którego nie kupuje!)
8. I na koniec powiem ze z bieganiem mam w zasadzie tylko jeden , mam nadzieje ze mały problem a mianowicie nogi. W końcu to one odwalaja zasadniczą robotę. Jak napisałem nie mam problemu z zakwasami. Czasami odczuwam dyskomfort w okolicach stawu kolanowego lewej nogi. Tak jakby był słabszy, jakby zaraz miał się załamac pod ciezarem stąpnięcia. Myśle ze jak poczytam linki archiwalne to znajdę na to jakaś radę.
9. Aha i jescze jedna zabawna sprawa. Byłem teraz na imprezie sylwestrowej. To ona była prawdziwym egzaminem mojej formy fizycznej. Przebalowałem całą noc i oprócz dolegliwości Pana Kaca, nie odczuwałem następnego dnia zadnych bóli nóg czy bóli mięśni rąk, brzucha. Zawsze miałem z tym problem. Kończyło się na tym ze po 2 godzinach imprezy tanecznej zwyczajnie miałem dosć. A tu? Proszę jaka odmiana.
Chciałbym życzyć sobie w Nowy Roku takiej determinacji jaką miałem w tych ostatnich miesiącach starego roku.
WAM RÓWNIEŻ TEGO ŻYCZĘ
Moje wrażenia po 4 miesiacach biegania
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Wzmocnij czworogłowe.
Kliknij tutaj
Generalnie robisz bieganie rekreacyjne. I to w mądry sposób, bez niepotrzebnych tarzańskich zrywów pomału budujesz swoją wytrzymałość biegową, poprawiasz pracę układu krążenia i oddechowego.
Mógłbyś dodać pod koniec trochę przebieżek (początkowo w mniejszej ilości i na krótszych odcinkach)
Oczywiście jak stopnieją śniegi.
Kliknij tutaj
Generalnie robisz bieganie rekreacyjne. I to w mądry sposób, bez niepotrzebnych tarzańskich zrywów pomału budujesz swoją wytrzymałość biegową, poprawiasz pracę układu krążenia i oddechowego.
Mógłbyś dodać pod koniec trochę przebieżek (początkowo w mniejszej ilości i na krótszych odcinkach)
Oczywiście jak stopnieją śniegi.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.